JustPaste.it

𝔹𝔼𝔸𝕊𝕋 𝕀ℕ ℂ𝔸𝔾𝔼 #𝟜

34a13d1afddd2760c551090577f1e64c.png

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀𝟜.⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wątpliwości mieszały się w nim wraz z niepokojem. Nie potrafił wyswobodzić się z pajęczyny, utkanej z niewiadomych. Próbował, ale im bardziej się szarpał, tym bardziej lepki materiał przywierał do niego, nie dając możliwości żadnej ucieczki. Był bezradny i szczerze nienawidził tego stanu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes nie wiedział, co ze sobą zrobić. Chodził od ściany do ściany, bijąc się z myślami, odnośnie tego, co usłyszał. Wspólne treningi były czymś zupełnie nowym, już sam trening był nowością, a fakt, że miał mieć je razem z dziewczyną, której imienia jeszcze nie poznał, wprawiał go w jeszcze większe zdumienie. Nie mógł sobie znaleźć żadnego miejsca, aż w końcu, wyczerpawszy do końca baterię, położył się na łóżku i zapadł w niespokojny, płytki sen. Budził się kilkakrotnie, jakby w obawie, że coś się stanie, ale jego pokój, teraz tonący w mroku, nie skrywał żadnych potworów. Był sam i najwyraźniej tak miało pozostać aż do rana.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kiedy nastał świt, a przynajmniej takie miał wrażenie po włączonej żarówce u góry pomieszczenia, Bucky zerwał się na równe nogi i spojrzał w kierunku drzwi. Te, dosłownie chwilę później, jakby znaczone jego przeszywającym spojrzeniem, otworzyły się lekko. Barnes od razu podszedł do nich i chwycił za nie, otwierając je jeszcze szerzej, ale po drugiej stronie nie zastał nikogo. Najwyraźniej był sam. Powoli, niepewnie, czując jak każdy jego ruch jest rejestrowany i ktoś uważnie mu się przygląda, wyszedł ze swojego pokoju na korytarz. Ten ciągnął się niemal w nieskończoność, ale po kilkunastu krokach James dostrzegł kolejne drzwi, jedyne, jakie stały mu na drodze. Podszedł do nich nieco szybciej, jakby te zaraz miały zmienić zdanie i zniknąć, a kiedy znalazł się w pobliżu, ułożył dłoń na klamce. Wciąż wokół niego nie było żywej duszy, nic się nie działo, nawet powietrze stało nieruchomo, jakby nieprzejęte jego ruchem. W końcu pchnął drzwi i zajrzał do środka. Spodziewał się zaraz zobaczyć tłum strzałek ze środkiem usypiającym, lecących w jego stronę, ale nic takiego się nie zadziało. Wyglądało na to, że pod tym względem był bezpieczny.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nienawidził tych strzałek. Zawsze na niego działały, chociaż powinien być w jakiś sposób na nie odporny. W jakimś sensie był, dlatego pewnie było ich tak wiele za każdym razem, wbijających się w jego ciało w każdym możliwym miejscu. Na początku próbował je wyjmować najszybciej, jak to było możliwe, ale to było jak walka z wiatrakami – żmudne i nieprzynoszące korzyści. Dlatego w końcu zrezygnował i był pewny, że połowa z nich sama odczepiała się, kiedy szalenie szamotał się, próbując uniknąć kolejnej ich fali. Ale i to było bezcelowe. Przegrywał za każdym razem, niezależnie od tego, jaki sposób stosował.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wszedł powoli do następnego pomieszczenia i zatrzasnął za sobą drzwi, o wiele za głośno, niż zamierzał. Niemal się wzdrygnął na ten huk, ale jego uwagę przyciągnęło już coś innego, a raczej ktoś. Dziewczyna, którą ostatnim razem próbował ratować. Bucky napiął mięśnie, jakby szykując się do ataku, który – jak mu się wydawało – miał nastąpić. Zbliżał się ostrożnie w kierunku dziewczyny, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów, trzymając ręce na widoku. W końcu i ona skapitulowała, uniosła dłonie, pokazując, że nie ma wrogich zamiarów. Barnes odetchnął w duchu z ulgą. Nie uśmiechała mu się walka, bo to na pewno byłoby dla nich świetnym widowiskiem, a nie zamierzał być ich wiernym pieskiem, zabawką w ich rękach.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W przeszłości tym właśnie był – wiernym psem, gotowym na każdy rozkaz, jaki tylko padł. Zabawką w rękach sowietów, którzy zrobili z jego mózgu jedną wielką papkę, w której koniec końców sami się pogubili. Nie zamierzał wracać do tamtych czasów. Już nigdy więcej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Dziewczyna nagle podała swoje imię, dlatego James zmarszczył czoło, ale chwilę później rozluźnił się i pokiwał głową.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Bucky, ale to już raczej wiesz powiedział na wszelki wypadek, bo pamiętał w jakim Laura była wtedy stanie. Nie był pewny, czy dotarło do niej cokolwiek z tego, co jej mówił.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Niemal roześmiał się na jej grad pytań, ale jego twarz nie wyrażała niczego. Po prostu patrzył na nią, wyglądającą tak niewinnie i bezbronnie, chociaż podejrzewał, że to zaledwie pozory.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Nie wiem, gdzie jesteśmy, nie tak dokładnie odpowiedział ostrożnie, cicho, próbując właściwie dobierać słowa. To jest jakiś... ośrodek, kryjówka, nie wiem dokładnie. Ale przetrzymują tu takich jak ty, czy ja. Słyszałem o tym, ale nie widziałem nikogo więcej na oczy. Jesteś pierwsza. A jestem tutaj... podejrzewam, że parę miesięcy, może pół roku. Nie jestem pewny, trudno liczy się dni, będąc zamkniętym niemal cały czas w jednym pomieszczeniu. Nawet nie wiemy, jaką porę dnia teraz mamy, więc co dopiero mówić o czasie tutaj spędzonym. Starał się jak najdokładniej odpowiedzieć jej na pytania, ale właściwie wiedział niewiele więcej od niej. Pomimo tego, że był tutaj dłużej, niż ona, to jego też nie raczyli informacjami, dawkując mu praktycznie wszystko, co tylko mogli.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kiedy się zbliżyła, miał ochotę cofnąć się o krok, ale nie zrobił tego, jedynie przyglądając się jej. Chwilę później przeniósł wzrok na swoje lewe ramię i prychnął cicho przez nos.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Nie, nie oni odpowiedział po chwili. Pamiątka z bardzo dawnych czasów doprecyzował, ale tym samym urywając temat. Od kiedy tu jesteś?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wysłuchał jej odpowiedzi i pokiwał głową, informując że przyjął to do wiadomości. Dziewczyna była zupełnie nowa w tym całym pokręconym ośrodku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Był więcej, niż pewien, że ich obserwują, być może nawet podsłuchują, dlatego oboje mówili po cichu, jakby w obawie, że niepowołane słowa przedostaną się do ich uszu. Barnes powoli rozejrzał się po sali, były tutaj przeróżne maszyny do ćwiczenia, zupełnie tak, jakby nagle znalazł się na naprawdę dobrze wyposażonej siłowni. Oni w końcu chcieli, żeby ćwiczyli razem, nie walczyli ze sobą. Laura też musiała to zrozumieć, bo wciąż jeszcze nie zaatakowała, właściwie teraz, kiedy już wymienili pomiędzy sobą kilka słów, zdawała się być daleka od ataku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Chyba chcą, żebyśmy zaczęli ćwiczyć powiedział, tym razem nieco głośniej. Podejrzewał, że jeśli wkrótce nie ruszą się ze swoich miejsc, to coś się stanie, być może za karę znowu posypie się na nich grad strzałek ze środkiem usypiającym, nie wiedział i wolał nie sprawdzać tego na własnej skórze. Więc miejmy to już z głowy dodał, oddalając się od dziewczyny i ruszył w kierunku bieżni. Wszedł na nią, przez chwilę walcząc z maszyną o odpowiednie ustawienia, a kiedy było wszystko gotowe, włączył ją, narzucając sobie szybszy trucht. Przez dobrych kilka minut nie skupiał się na niczym innym, tylko na ćwiczeniach. Już kiedyś było to dla niego dobrym sposobem na oderwanie się od myśli i aż do teraz nie wiedział, jak bardzo za tym tęsknił. Bieżnia dawała mu poczucie nikłej ucieczki, jakby mógł oddalić się od piętrzących się tutaj problemów, jakby mógł od nich po prostu uciec.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po dobrej godzinie skończył ćwiczenia na bieżni. Zszedł z urządzenia i wziął głębszy wdech. Nie czuł się zmęczony, jeszcze nie, serum superżołnierza sprawiało, że męczył się znacznie wolniej niż przeciętni ludzie. Rozejrzał się po sali i chwilę później podszedł do Laury, ćwiczącej na stacjonarnym rowerze. W przeciwieństwie do niego, wyglądała na trochę zmęczoną, co tylko podpowiedziało mu, że w jej żyłach nie płynie nic podobnego, co w jego. Ale w jakiś sposób była wyjątkowa. Jej rany również goiły się w przeciągu kilku minut, może nawet sekund. Nie wiedział, kim jest dziewczyna, mógł się jedynie domyślać, a nie chciał jej spłoszyć pytaniami i tak wydawała się przestraszona.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Co ty na to? zapytał, kiedy zatrzymała się. Wskazał na wiszący niedaleko worek treningowy, przy którym, na niewielkiej skrzynce, leżały dwie pary rękawic bokserskich. Nie wiedział, czy dobrze robi, ale im bardziej się do niej zbliży i im bardziej pozyska jej zaufanie, tym łatwiej będzie im się współpracowało. A wiedział już, że samemu na pewno nie było stąd łatwo uciec. Jeśli mogło się to udać, to musieli połączyć siły. Laura mogła mu się przydać nie tylko do tego, żeby nie czuł się taki samotny, ale również do tego, żeby stąd uciec. Musieli tylko wymyślić coś na cholernych strażników z ich pieprzonymi strzałkami usypiającymi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Podszedł do niewielkiej skrzynki i chwycił jedną parę rękawic, którą rzucił Laurze. Poczekał aż dziewczyna ubierze je, po czym chwycił worek.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Uderzaj jak najmocniej powiedział do niej i już chwilę później worek przyjął pierwszy cios. Najwyraźniej uznała, że to całkiem dobra zabawa, a szczególnie dobre wyżycie się na czymś, bo jej uderzenia stawały się coraz silniejsze, tak, że musiał zaprzeć się mocniej nogami i podłoże. Aż w pewnym momencie przez rękawice przebiły dwa szpony, jednocześnie rozrywając worek na pół, przez co jego wypełnienie posypało się na podłogę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes odsunął się i spojrzał najpierw na zniszczony worek, a później na Laurę. To była dla niego kompletna nowość, która od razu go zaintrygowała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Jak to zrobiłaś? zapytał, chociaż niemal od razu zrozumiał jak głupio to pytanie zabrzmiało. Kim ty jesteś, Lauro? dodał ciszej, chociaż dziewczyna i tak bez trudu na pewno go usłyszała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i w ich stronę została wycelowana broń przez czterech strażników, dwóch na głowę. Jeden na pewno miał ostrą amunicję, a drugi strzałki ze środkiem usypiającym. Bucky wolał nie zamierzał prowokować ani jednego, ani drugiego, dlatego zamarł w miejscu, po prostu wpatrując się w nich. Jedynie lekko wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, jakby chcąc ją unieruchomić w miejscu, zatrzymać ją. Ale to stało się zbędne – Laura i tak zaatakowała. Od razu poleciał w jej stronę grad strzałek, a gdy to jej nie zatrzymało w miejscu – środki musiały mieć chwilę na działanie – drugi strażnik wystrzelił w jej kierunku kulkę. Trafił ją w ramię. Barnes widział, jak siła odrzutu sprawia, że Laura aż cofnęła się, a później, kiedy zapewne środek zaczął działać, upada na kolana, a następnie osuwa się na ziemię. James miał wielką ochotę podbiec do niej i sprawdzić jej stan, ale nawet w tej odległości widział, że pocisk, który przeleciał na wylot zrobił dziurę w jej ramieniu, która chwilę później zaczęła się zasklepiać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Jeden zły ruch, żołnierzu, a podzielisz jej los powiedział mężczyzna w garniturze, wchodząc do sali treningowej. Wyminął leżącą na podłodze nieprzytomną Laurę, przechodząc nad nią i zbliżył się do Jamesa. Dobra robota, tak trzymaj. Macie ćwiczyć dalej, jutro czeka was następny trening. Wy tam machnął na żołnierzy zabierzcie ją do jej celi. A ty, Barnes, wracaj do swojej, drogę chyba znasz, prawda?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky wbił w mężczyznę ostre spojrzenie, ale nie powiedział niczego. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, aż w końcu mężczyzna w garniturze ustąpił i odwrócił wzrok, oddalając się.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jeszcze tego pożałujesz, przemknęło mu przez myśl. Wszystkiego, czego się dopuściłeś. Zniszczę to miejsce, spalę je, zrównam z ziemią, a razem z nim i ciebie, głupcze.

⠀⠀⠀⠀

cde419f7f57e406a6f41268f9a5ed3c8.png

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀James patrzył na zamknięte drzwi, zastanawiając się, kiedy się w końcu otworzą. Ale te pozostawały zamknięte, niezależnie od tego jak długo i jak intensywnie na nie patrzył. Nie ruszyły się nawet na milimetr, ale jednego był pewien – w jakiś sposób były sterowane mechanicznie, bo przecież wcześniej otworzyły się, kiedy nikogo innego nie było w pobliżu, ale również zamknęły się za nim, kiedy tylko wszedł do tego pokoju. Zamknęły się i odtąd pozostawały zamknięte, chociaż wpatrywał się w nie już długimi godzinami, zresztą nic lepszego nie miał do zajęcia. I właśnie wtedy, kiedy tracił już nadzieję, kiedy miał się poddać, one odskoczyły od futryny i rozchyliły się na kilka milimetrów. Barnes od razu do nich podszedł i wyjrzał na zewnątrz. Czekał na niego mężczyzna w garniturze.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Cieszę się niezmiernie, że cię widzę, żołnierzu powiedział, na co Barnes miał ochotę warknąć w odpowiedzi. Nie zrobił tego jednak, widząc czających się żołnierzy za plecami mężczyzny. Wolał nie ryzykować. Przejdźmy się trochę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky kiwnął głową i chwilę później zrównał się krokiem z mężczyzną. Przez długi czas szli tym samym nudnym, szarym korytarzem, aż wreszcie udało im się dotrzeć do czegoś, co na pierwszy rzut oka przypominało windę. I Barnes się nie pomylił, rzeczywiście była to winda. Chciał zobaczyć, na jakim piętrze się znajduje, ale nigdzie nie było żadnych numerków. Dopiero w środku, w windzie, zaobserwował, jak mężczyzna wciska przycisk z cyfrą dwa. Drzwi zamknęły się za nimi, a oni, stłoczeni w niewielkim pomieszczeniu, czekali, aż winda ruszy z miejsca. Barnes czuł wbijającą mu się lufę pistoletu w plecy, najpewniej celowo, ale nie zrobił nic, by dać znać, że w ogóle to czuje.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu winda dojechała na drugie piętro i drzwi otworzyły się. Miał ochotę od razu wypaść na zewnątrz, ale poczekał, aż mężczyzna wyjdzie pierwszy, wtedy ruszył za nim, a zamykający pochód żołnierze wyszli tuż za Barnesem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀James rozejrzał się i nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Pomalowane na biało ściany niemal oślepiały, tak nieskazitelnie czyste były. Wokół rzucały się też przeróżne kolory, tak odmienne od szarości, którą znał. Przez chwilę nie wiedział, na co ma patrzeć, aż wreszcie skupił wzrok na mężczyźnie w garniturze.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Jak ci się tutaj podoba, Barnes? zapytał, a następnie niemal zachłysnął się powietrzem, gdy zdał sobie z czegoś sprawę. Ja się w ogóle nie przedstawiłem. Proszę, mów mi Gulliou.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes zapamiętał to nazwisko, uznając, że może mu się jeszcze kiedyś do czegoś przydać. Wolał nie ignorować swojego wroga, nawet jeśli ten był pod krawatem, w uszytym na miarę trzyczęściowym garniturze.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Więc jak, Barnes? Podoba ci się tutaj? Gulliou ponowił pytanie, a Barnes, po chwili wahania, przytaknął głową. Wspaniale, to właśnie chciałem wiedzieć. Bo jeśli będziesz się dobrze sprawować i słuchać moich poleceń, to może któregoś dnia trafisz tutaj.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky niemal roześmiał się na to, co usłyszał. Złudna nadzieja dawana mu pod nos śmierdziała na kilometr fałszem. Wiedział, że nigdy nie trafi w to miejsce, jeśli sam tego nie dopilnuje. Karmić złudzeniami można było kogoś innego, on wiedział, jaka była rzeczywistość.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Przejdźmy się zaproponował mężczyzna i ruszył przed siebie. Barnes ruszył za nim, przystając po chwili przy wielkim akwarium z przeróżnymi, kolorowymi rybkami. Gulliou zauważył jego zainteresowanie i zwolnił kroku, chwilę później podchodząc bliżej niego. Podoba ci się? Kiedyś będziesz mógł patrzeć na to codziennie. Wystarczy tylko być grzecznym.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes omal ponownie się nie roześmiał. Powstrzymał się jednak, wpatrując w przepływającą właśnie tuż przed nim rybę. Ta zdawała się również patrzeć na niego, ale to wrażenie szybko minęło, a ona zniknęła wśród wodorostów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀James odsunął się od akwarium i spojrzał na mężczyznę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Po co mi to wszystko pokazujesz? zapytał cicho.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Bo chcę, żebyś wiedział, jaka nagroda czeka cię za słuchanie rozkazów. Gulliou wyprostował się. Moich rozkazów podkreślił, a Bucky niemal prychnął głośno.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Chwilę później ponownie ruszyli dalej, mijali kolejne przyjemne i miłe rzeczy, jak pokój wspólny, gdzie ludzie przesiadywali, cicho rozmawiając, albo czytając książki. Była nawet sala gier, a także pokój muzyczny i siłownia, która wyglądała o wiele przyjaźniej, niż ta, w której ćwiczył z Laurą.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Na wyższym piętrze są pokoje i nie są to ciasne klitki powiedział nagle mężczyzna. Bądź grzeczny, a kiedyś trafisz do jednego z nich. A na teraz koniec wycieczki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes chciał zaprzeczyć, ale wiedział, że to bezcelowe, dlatego zrezygnował. Udał się za mężczyzną w drogę powrotną. Kiedy dotarli do windy, Gulliou spojrzał na niego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Możesz mieć to wszystko, Barnes. Wystarczy, że się dostosujesz.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ale on wiedział, że nigdy nie dostosuje się do panujących tutaj reguł.

 

 

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zanim wszedł do swojego pokoju, Gulliou jeszcze go zatrzymał, zagradzając mu drogę ręką. Bucky spojrzał na niego, marszcząc czoło, ale nic nie powiedział.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Mam dla ciebie zadanie, żołnierzu oznajmił po chwili ciszy. Powiedziałem, że jeśli będziesz posłuszny, to kiedyś trafisz tam, gdzie przed chwilą byliśmy. Musisz dowiedzieć się jak najwięcej o obiekcie X-23, o Laurze, czy jak jej tam... Nieważne, musisz się po prostu dowiedzieć wszystkiego, co tylko możliwe. Skąd pochodzi, kto ją stworzył, co robiła w życiu, kim jest, jak działa jej moc. Wszystko, bo wszystko też może być przydatne. Czy to zrozumiałe? zapytał, świdrując Barnesa wzrokiem. James odwzajemnił spojrzenie, ostro patrząc na mężczyznę, po czym, bardziej dla świętego spokoju, kiwnął głową. Wiedział, że nie wykona tego zadania, a już na pewno nie dla kogoś takiego, jak Gulliou.

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀

cde419f7f57e406a6f41268f9a5ed3c8.png

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wątpliwości mieszały się w nim wraz z niepokojem. Nie potrafił wyswobodzić się z pajęczyny, utkanej z niewiadomych. Próbował, ale im bardziej się szarpał, tym bardziej lepki materiał przywierał do niego, nie dając możliwości żadnej ucieczki. Był bezradny i szczerze nienawidził tego stanu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kolejny dzień ciągnął mu się w nieskończoność. Cudem przespana noc i tak wycisnęła na nim zmęczenie, kiedy bił się z myślami. Wiedział, że nie może okazać słabości, na pewno nie przed tym, co go czekało. Musiał odgrywać posłusznego, tak długo, jak mogło mu się to przydać, ale tak naprawdę jego misja wyglądała zupełnie inaczej. Chciał stąd uciec. Musiał stąd uciec.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Drzwi jego pokoju nagle otworzyły się delikatnie, a on od razu podniósł się z materaca i podszedł do nich, otwierając je szerzej. Tak jak poprzednio za drzwiami nie było nikogo, co tylko potwierdzało jego teorię, że ktoś otwierał je zdalnie, z zupełnie innego miejsca, być może z samego serca tego całego ośrodka, gdzie kryło się wszystko to, co było niedostępne dla jego oczu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Powoli wyszedł na zewnątrz i ruszył znanym korytarzem przed siebie, docierając niedługo później do sali treningowej. Laury jeszcze nie było, ale postanowił na nią poczekać. W tym czasie rozejrzał się raz jeszcze po tym pomieszczeniu, powoli dobierając w myślach ćwiczenia, jakie dziś wykona. Właściwie oni nie wiedzieli, że udostępniają mu coś, o czym marzył, jednocześnie mogąc ćwiczyć zastałe mięśnie i siłę, które na pewno przydadzą się podczas ucieczki z tego miejsca. Podstawiali mu pod nos jedno z potrzebnych do tego celu rzeczy. Drzwi po drugiej stronie w końcu otworzyły się i do środka weszła dziewczyna. Barnes spojrzał na nią, ale nie zrobił ani jednego kroku w jej stronę, czekając, aż to ona sama przetnie dystans pomiędzy nimi, pozwalając jej zrobić to w swoim tempie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Jak się czujesz? zapytał cicho. Była to niewielka namiastka troski o kogoś żywego, o kogoś, kto znalazł się w tej samej sytuacji, co on. Nie ufał jej, przynajmniej jeszcze nie teraz, ale był niemal pewny, że będą musieli współpracować w przyszłości, jeśli chcieli opuścić to miejsce.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wysłuchał jej odpowiedzi i pokiwał głową, po czym wskazał na różne maszyny za nim.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Chyba zabieramy się do pracy postanowił i sam podszedł do drążka do podciągania. Przez jakiś czas skupiał się na ćwiczeniach, na niczym innym, wszystko przestało istnieć, łącznie z ich oprawcami. Nagle jednak jego myśli zakłócił hałas. Oderwał się od ćwiczeń i spojrzał na Laurę, która – umyślnie, albo i nie – zniszczyła jedno z urządzeń. Podszedł do niej od razu i udając, że ogląda zniszczenia, zbliżył się do niej jeszcze bardziej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Chcą wiedzieć o tobie wszystko, nie pozwól im szepnął najciszej jak to było możliwe, starając się nie poruszać przy tym wargami. Trzeba stąd uciec.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po tym odsunął się i wzruszył ramionami. Strata jednego sprzętu była niczym takim, podejrzewał, że następnego dnia będzie tutaj stała zupełnie nowa maszyna, jakby nic się w ogóle nie stało.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Drzwi sali otworzyły się i do środka w pierwszej kolejności weszło czterech żołnierzy, a za nimi mężczyzna w garniturze. Spojrzał na nich, później na uszkodzony sprzęt, a następnie ponownie na nich.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Które z was to zrobiło? zapytał Gulliou, wskazując dłonią na uszkodzoną maszynę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Ja odezwał się Barnes, nawet się nad tym nie zastanawiając. Powiedział szybciej, niż pomyślał.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gulliou uśmiechnął się pod nosem, a następnie spojrzał na żołnierzy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Zbierzcie go, czeka go kara. Barnes spiął się, ale nie zaatakował, nie zrobił nic, podczas kiedy w jego stronę ruszyło dwóch żołnierzy. A ja sobie porozmawiam z naszą uroczą dziewczynką.

⠀⠀
a5b7000326cd26accaeb023047b1c78c.png
⠀⠀

dd41141de15cdefe7cb00a245a02ef77.png

 

7767b90359466a55cd54e01451d7c87a.png