
⇠⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀𝟞.⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⇢
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemność wysuwała naprzód swoje dłonie, próbując go pochwycić i wciągnąć w bezkresną otchłań, jakby pragnęła zabrać go tylko dla siebie, żeby już nigdy więcej miał nie widzieć słońca. Była nieodgadniona, a do tego w swoich rękawach skrywała same asy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Oniemiał, kiedy jego plan wzięcia winy na siebie, nie powiódł się. Spojrzał na Laurę, odprowadzając ją wzrokiem, złapał jej spojrzenie, ale chwilę później ich kontakt został zerwany, kiedy podeszli do niego dwaj żołnierze, chwytając go za ramiona.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Mogę iść sam — warknął, wyrywając ramię spod dłoni mężczyzny, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku drzwi. Chciał odwrócić się w stronę Laury raz jeszcze, ale w tym właśnie momencie silna dłoń pchnęła go do przodu, wyrzucając poza salę treningową. Ruszył szarym, ponurym korytarzem, idąc do swojej celi, w towarzystwie dwóch żołnierzy. Mężczyzna w garniturze zniknął najwidoczniej wraz z Laurą, którą na pewno nie czekało nic dobrego. Mógł się tylko domyślać, co takiego będą chcieli jej zrobić, ale podejrzewał, że nie będzie to nic przyjemnego. Zapewne będą to kolejne tortury, bądź eksperymenty, na które mimo wszystko dziewczyna wydawała się być gotowa, przynajmniej to właśnie zobaczył w jej spojrzeniu, jakby chciała zapewnić go, że będzie w porządku z czykolwiek, co na nią czekało.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu został wepchnięty do swojej celi. Masywne drzwi zamknęły się za nim, a on został całkowicie sam, jedynie ze swoimi czarnymi myślami. Podszedł do łóżka, na które opadł z ciężkim westchnięciem, zastanawiając się, co jeszcze ich czeka. Z takimi myślami w końcu odpłynął w otchłań sennych mar.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Został obudzony o świcie, przynajmniej takie miał wrażenie, o ile jego zegar biologiczny nie zwariował, bo nie mógł mieć pewności, czy w ogóle jest dzień, czy może wszystko dzieje się podczas nocy, jakby wszystko chcieli zakryć w ciemniej tajemnicy. Został siłą wywleczony z celi przez dwóch żołnierzy, a trzeci stał tuż przed nim z karabinem maszynowym w dłoniach, na widoku, tak żeby Barnes doskonale ją widział i wiedział, że gotów była być użyta w stosunku do niego. Dlatego nie protestował, kiedy został wywleczony z celi i gdy popchnięto go, by ruszył korytarzem przed siebie, ale w zupełnie inną stronę, niż sala treningowa. Chwilę później znaleźli się w dość sporym pomieszczeniu, w którym już siedziało kilku mężczyzn, posturą przypominając napakowanych, bezmózgich osiłków. Pojawił się też mężczyzna w garniturze, ale zagrodzony poprzez wyglądającą na szklaną, ale zapewne kuloodporną szybą, patrząc na nich z bezpiecznego miejsca. Przed nim znajdował się panel kontrolny, w którym znajdował się również mikrofon. Mężczyzna podszedł do niego i nachylił się do mikrofonu, jednocześnie włączając przycisk, żeby jego głos rozszedł się w pomieszczeniu, w którym znajdował się Barnes. Kilku osiłków, jakby na komendę, wstało i spojrzało na niego wrogo.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Podobno jesteś nadludzko silny — powiedział mężczyzna w garniturze. — Zaraz się o tym przekonamy. Przed tobą znajdują się mężczyźni, którzy są mistrzami w sztukach walki. — Bucky spojrzał na piątkę mężczyzn. Wszyscy już podnieśli się ze swoich miejsc i zaczynali go okrążać. Barnes napiął wszystkie mięśnie, przygotowując się do tego, co miało nadejść. - Spróbuj ich pokonać, Zimowy Żołnierzu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— YA bol'she ne Zimniy Soldat, pridurok// Nie jestem już Zimowym Żołnierzem, dupku — warknął w stronę mężczyzny w garniturze, chociaż nie miał pewności, czy ten w ogóle go słyszy. Jednak uniesiona przez niego brew wskazywała, że raczej tak.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Walkę czas zacząć. Panowie, nie musicie być delikatni — powiedział jeszcze, a później odsunął się od mikrofonu, założył ręce na swoją klatkę piersiową i wodził wzrokiem za Barnesem, z lekkim, przebiegłym uśmieszkiem, przyklejonym do twarzy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀James rozejrzał się ostrożnie, próbując zgadnąć, który zaatakuje pierwszy i dostrzegł ruch w ostatnim momencie. Zrobił unik, a następnie chwycił mężczyznę za ramię i przerzucił sobie przez plecy. Pierwszy osunął się na ziemię, ale chwilę później podniósł się, ale w tym momencie zaatakował już drugi. Bucky, zanim ten zdążył wyprowadzić cios, wyprowadził własny i uderzył go prosto w szczękę, łamiąc ją. Jeden wyeliminowany, bo cofnął się i nie próbował atakować ponownie. Trzeci ruszył do ataku, ale Barnes podstawił mu nogę, a następnie, kiedy ten przewrócił się, kopnął go w brzuch, a następnie w twarz, łamiąc nos. Czwarty w tym momencie chwycił go pod ramiona i rzucił w stronę ściany. James uderzył w nią mocno, ale udało mu się nie osunąć po niej, a zachować równowagę, niemal od razu odsuwając się, kiedy czwarty ponowił atak. Jego pięść uderzyła w ścianę, a Bucky nie tracił czasu. Zdzielił go lewą ręką w głowę, aż ten osunął się na kolana. Następnie Barnes chwycił go za włosy i uderzył kilkukrotnie jego głową o ścianę, aż ten nie stracił przytomności. Piąty w tym momencie uderzył go w plecy, ale nie aż tak mocno, jak James się spodziewał, odwrócił się w jego stronę i wyprowadził mocne kopnięcie, wyrzucając przeciwnika przed siebie. Mężczyzna uderzył mocno o podłoże, a Barnes od razu ruszył do niego. Ten jednak zdążył się podnieść i wyprowadził cios, uderzając Jamesa w nos, łamiąc mu go. Poczuł posmak krwi, kapiącej mu na usta, ale wstąpiła w niego jeszcze większa złość. Chwycił mężczyznę za rękę i wykręcił mu ją, zakładając za plecy i pociągnął z całej siły, wybijając mu ją z barku. Mężczyzna jęknął głośno z bólu i kiedy tylko Bucky go puścił, odsunął się na bezpieczną odległość.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀James rozejrzał się, dostrzegając pierwszego z mężczyzn, który patrzył na całe przedstawienie i niepewnie spoglądał na Barnesa. Bucky wyciągnął rękę przed siebie i zgiął palce dwukrotnie, zapraszając przeciwnika do gry. Ten chyba tylko czekał na podobny gest, bo ruszył biegiem w jego stronę i zaatakował. Udało mu się dosięgnąć Barnesa, którego chwycił za kark i uderzył jego głową o swoje kolano. Bucky zachwiał się i wytarł krew z twarzy, jednocześnie rozmazując ją jeszcze bardziej. Ruszył na przeciwnika i udało mu się złapać go za przód koszulki, a następnie odchylił głowę, po czym z całej siły uderzył czołem w nos przeciwnika. Następnie wyprowadził kopnięcie, które posłało mężczyznę na ścianę. Żaden z nich nie wstał do ponownej walki, a Barnes stał na samym środku, z rozmazaną na twarzy krwią, dysząc ciężko i wbił spojrzenie w mężczyznę za szybą.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Dovolen, pridurok? // Zadowolony, dupku? — zapytał, co przypominało bardziej warknięcie, a mężczyzna uśmiechnął się szerzej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Bardzo, żołnierzyku — odpowiedział.
⠀⠀⠀⠀
⠀
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie dali mu się nawet umyć, nie dali zmyć z siebie krwi, jedynie Barnes nastawił sobie złamany nos, kiedy tylko zatrzymali się przed salą treningową. Chwilę później wszedł do sali i rozejrzał się. Nigdzie nie było Laury, dlatego podszedł do ławki i usiadł na niej, łapiąc oddech po wcześniejszej walce. Złamany nos już nie bolał, ale zaschnięta krew nieprzyjemnie przywierała do jego ciała i ubrania. Nie miał ochoty na ćwiczenia, dlatego postanowił poczekać, najwyżej ktoś przyjdzie i zmusi go do ćwiczeń, ale póki się tak nie działo postanowił skorzystać z chwili spokoju i odpocząć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu drzwi po drugiej stronie otworzyły się, dlatego momentalnie podniósł się z ławki i chwilę później zobaczył Laurę w towarzystwie dwóch żołnierzy. Przyjrzał się jej dokładnie, wyglądała na zmęczoną, ale on sam zapewne nie wyglądał dużo lepiej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Barnes, idziesz z nami — powiedział jeden z żołnierzy, dlatego niechętnie powoli odwrócił się w jego stronę i już miał ruszyć, kiedy dotarł do niego głos Laury, która wyraźnie miała zupełnie inne plany. Chwilę później zaatakowała. Poruszała się z szybkością, oraz precyzją i zwierzęcym instynktem, atakując niemal na oślep, a jednocześnie idealnie trafiając pazurami w klatkę piersiową. Niedługo później drugi z żołnierzy skończył w ten sam sposób, ale Laura wciąż i wciąż rozszarpywała go pazurami, dlatego Bucky postanowił zainterweniować. Chwycił ją mocno pod ramiona i próbował odciągnąć od martwego mężczyzny, ale wtedy poczuł nagły ból w nodze. Jego uścisk zelżał momentalnie. Wtedy też Laura odwróciła się do niego, gotowa do kolejnego ataku, ale w porę się opamiętała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Na jej słowa skinął głową ze zrozumieniem. Widział ją w kompletnym szale i nie dziwił się temu, jak się zachowała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Przeżyłem już gorsze rzeczy — powiedział w końcu, obserwując jak Laura rozprawia się z panelem kontrolnym, który zatrzasnął drzwi, zamykając ich w środku. A następnie jak niszczy kamerę, która bacznie śledziła każdy ich ruch. W sumie miał rację, chwilę wcześniej odbył walkę, której przebieg mógł wyglądać lepiej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Spojrzał na nią, kiedy ponownie się odezwała i powoli, z namysłem skinął głową.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Wiem, że ty nie ufasz mi, ale masz rację – musimy się stąd wydostać. I to jak najszybciej. A wiem, bo... oni zbierają informację o każdym takim, jak my. O mutantach, superludziach, chcą wiedzieć wszystko, ale nie wiem po co. Wiem niewiele więcej od ciebie, nikt nic nie chce mi mówić, tak samo jak i tobie. Jedynie ciągłe eksperymenty i walki, albo całkowicie odosobnienie. Nic więcej. Mogę się domyślać, że chcą nas w jakiś sposób użyć do czegoś, ale nie wiem do czego. Wmawiają nam, że świat na zewnątrz jest skażony, a oni miłosiernie nas ratują. Ale nie przypominam sobie o świecie na zewnątrz, o tym, żeby w jakikolwiek sposób był skażony czymkolwiek, nie wiem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Opadł chwilę później na ławkę, na której siedział już wcześniej. Spojrzał na zepsutą kamerę, która już nie mogła ich obserwować, a następnie ponownie na Lurę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Oni chcą nas do czegoś więcej, dlatego nas testują, po to te eksperymenty, walki, treningi, to wszystko. Tak podejrzewam. Jeśli świat rzeczywiście jest skażony, to my będziemy na pierwszym froncie, żeby mierzyć się z tym, co się tam dzieje. Nic więcej nie wiem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nagle drzwi otworzyły się, o wiele, wiele szybciej, niż przewidywała Laura. Do sali treningowej wszedł mężczyzna w garniturze, w towarzystwie żołnierzy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Jesteście gotowi na kolejny poziom — powiedział tylko, a następnie wycofał się kilka kroków, wpuszczając do środka więcej żołnierzy, którzy mierzyli do nich ze zwykłych pistoletów, jak i z tych ze strzałkami usypiającymi. — Możemy zrobić to po dobroci, albo siłą, jak wolicie. Ale czeka was coś znacznie lepszego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes spojrzał na Laurę, wyciągając do niej zapobiegawczo rękę – nie atakuj.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Co masz na myśli? — zapytał Barnes, a mężczyzna uśmiechnął się.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Jesteście przenoszeni na następny poziom, tam będzie wam lepiej — powiedział w końcu, a on ponownie spojrzał na Laurę i ledwo widocznie kiwnął jej głową.
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemność wysuwała naprzód swoje dłonie, próbując go pochwycić i wciągnąć w bezkresną otchłań, jakby pragnęła zabrać go tylko dla siebie, żeby już nigdy więcej miał nie widzieć słońca. Była nieodgadniona, a do tego w swoich rękawach skrywała same asy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes wsunął palce pomiędzy skórę na szyi, a obrożę, próbując ją trochę poluźnić. Żołnierz, widząc to, trzepnął go w rękę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Zostaw to — warknął w jego stronę, a Bucky miał ochotę mu odwarknąć, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Spojrzał na Laurę, która również miała podobną obrożę do niego, ale stała spokojnie w windzie, czekając, aż wjadą na odpowiednie piętro. W końcu chwilę później drzwi otworzyły się przed nimi, pokazując sterylne, białe ściany i ludzi, ubranych w równie białe ubrania. Tylko ich dwójka i żołnierze, ubrani byli w czarne barwy, jako mający się wyróżniać nowi w tym świecie, który jeszcze był im nieznany. Jak Barnes zauważył oprócz czwórki żołnierzy, którzy ich tutaj eskortowali na tym piętrze nie było ich więcej, jakby cały oddział pozbawiony był ochrony. To dawało im wiele, zupełnie nowych możliwości.
Żołnierze w końcu wypchnęli ich z windy i zaprowadzili białym korytarzem przed siebie, aż w końcu zatrzymali się przy drzwiach.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— To pokój dla ciebie — powiedział żołnierz, wskazując Bucky'emu drzwi, po czym wskazał na te obok, kierując słowa do Laury. — A to dla ciebie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wyglądało na to, że będą mieszkali obok siebie, a ponadto nie będzie tu żołnierzy, którzy mogli im czegoś zabronić. James zauważył na korytarzach kamery, więc pewnie to było jedynym środkiem ostrożności na tym piętrze.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po tym żołnierze odwrócili się i odeszli, zostawiając ich samych. Barnes spojrzał na Laurę i zmarszczył czoło.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Nie podoba mi się to, nawet jeśli rzeczywiście jest tutaj lepiej — mruknął cicho, tak żeby przechodzący obok ludzie nie mogli go dosłyszeć. — Sprawdźmy pokoje. Poszukaj kamer i podsłuchu. Spotkajmy się tutaj za pół godziny — powiedział, po czym pchnął drzwi do swojego lokum i wszedł do środka. Od razu rozejrzał się, ale nie dostrzegł kamery w niewielkim pomieszczeniu, które miało służyć mu teraz za pokój. Było co prawda większe, niż jego cela, a łazienka była w osobnym pomieszczeniu, dając większy komfort i prywatność, ale wciąż ktoś cierpiący na klaustrofobię mógłby czuć się przytłoczony. Na szczęście nie cierpiał na podobną przypadłość. Próbował znaleźć także podsłuch, przeszukując dokładnie cały pokój, zajrzał pod łóżko, spróbował w szafie, w której wisiały takie same czarne ubrania, a także łazienkę, ale nigdzie nie znalazł niczego podejrzanego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kiedy umówiony czas minął, wyszedł na korytarz i spojrzał na już czekającą na niego Laurę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Spróbujmy się tutaj trochę rozejrzeć, tylko nie rzucając się za bardzo w oczy. I tak nie wtopimy się w tłum przez stroje, ale możemy spróbować trochę powęszyć. Uważaj tylko na kamery — poinstruował ją cicho, po czym wskazał głową korytarz, żeby ruszyli wzdłuż niego.

