Wyobraź sobie, że wypadkowi samochodowemu ulega ktoś z Twojej rodziny. Następnie wyobraź sobie, że następnego dnia widzisz w telewizji nagranie z miejsca wypadku. Na nagraniu rozbity wrak. Ktoś umiera, bo ktoś inny w tym czasie wolał stać i nagrać film dla telewizji.
CZTERY TRUPY
31 sierpnia 1997 - w wypadku samochodowym ginie księżna Diana.
7 maja 2004 r. - w zamachu ginie polski korespondent wojenny Waldemar Milewicz.
21 października 2006 r. - samobójstwo popełnia 14-letnia Ania z Gdańska
27 lutego 2008 r. - ma miejsce wypadek samochodwy prawdopodobnie spowodowany
przez Macieja Zientarskiego. Umiera dziennikarz Jarosław Zabiega.
CO ŁĄCZY WSZYSTKIE OFIARY?
Po śmierci księżnej Diany wszystkie liczące się agencje prasowe oraz największe wydawnictwa postanowiły, że nie kupią zdjęć zrobionych umierającej kobiecie. Do dziś w interncie krąży zaledwie parę sztuk obrazujących jej ostatnie chwile. Wedle relacji świadków tuż po wypadku Diana jeszcze żyła.
Granicę przywoitości łamie kilka lat później Superexpress publikując na
pierwszej stronie martwego Waldemara Milewicza. Oburzeni czytelnicy wykupili
cały nakład, aby móc z jeszcze większym oburzeniem z bliska przyjrzeć się
trupowi.
9 lutego
2006 r. publikuję na blogu tekst "Dramat
nastolatek". Następnego dnia sprawę opisują media. Afera dotyczy kilku zdjęć
zrobionych telefonem paru dziewczynom podczas seksu z rówieśnikami.
W tekście zadaję retoryczne - niestety - pytanie:
czy nie czas zaostrzyć przepisy?
I dalej prorokuję:
"Takich sytuacji będzie coraz więcej...Zastanawiam się,
czy politycy będą czekali aż jedna z ofiar tego
typu skurwysyństw popełni samobójstwo. Bo chyba naprawdę trzeba
prawdziwych ofiar, by cokolwiek w tej sprawie się zmieniło."
Reakcje czytelników były podzielone, ale dominowała pogarda dla dziewczyn oraz
wyśmiewanie ich głupoty. Komentarze na blogu i prywatnie na przemian to
przyznawały mi rację, to bagatelizowały problem drwiąc, że Kominek w ogóle porusza tak
błahy temat.
Życie
dopisało epilog.
Pół roku później umiera 14-letnia Ania. Molestowana przez kolegów,
nagrywana na kamerę w telefonie. Politycy biorą się za "trudną młodzież", nad
grobem nieszczęsnej przemawia Giertych, obiecuje wprowadzenie programu "Zero
tolerancji".
Aktualnie w mediach prowadzona jest kampania przeciwko takim praktykom,
zaostrzono przepisy, prokuratorzy zawalani są doniesieniami o podobnych
sprawach. Świat przejrzał na oczy.
Dziś mógłbym zapytać, czy trzeba było czekać aż jedna z ofiar popełni
samobójstwo?
A może sam powinienem był głośniej krzyczeć?
Dziś
poruszę inny problem, którego nikt jeszcze nie dostrzega i krzyknę głośniej, a
po cichu liczę na to, że krzykniecie razem ze mną. Zapewniam was, że
jeśli nasza interwencja okaże się skuteczna,
uratujecie komuś życie.
PATRZ JAK PIĘKNIE UMIERAM
W 1997 r. gdy umierała księżna Diana nikogo nie dziwiło, że fotoreporterzy robią zdjęcia zamiast wyciągnąć kobietę z wraku.
27 lutego 2008 r. Telewizja TVN emituje nagrany amatorską kamerą film. Płonie na nim samochód Zienterskiego. W samochodzie dogorywa Jarosław Zabiega. Nagrywający wzruszonym głosem relacjonuje tragedię.
Nikogo nie dziwi, że woli bawić się komórką niż uratować komuś życie.
W 2007 r. wszystkie liczące się media telewizyjne, prasowe, radiowe oraz
internetowe uruchomiły sekcje w całości poświęcone materiałom przesyłanym przez
czytelników. Agora uruchomiła "Alert24", Interia "Interia360", Superexpress
działa pod hasłem "Zrób fotę, zarób kwotę", TVN ma "Kontakt TVN", itd...
Ten ostatni w
krótkim czasie zajął dominującą pozycję. Stacja każdego dnia korzysta z
materiałów przesłanych przez swoich widzów.
A
teraz wyobraź sobie, że wypadkowi samochodowemu ulega ktoś z Twojej rodziny.
Następnie wyobraź sobie, że ta bliska ci osoba ginie.
I w końcu wyobraź sobie, że następnego dnia widzisz w telewizji nagranie z
miejsca wypadku. Na nagraniu rozbity wrak. Słyszysz tylko głos kamerzysty -
amatora.
Ktoś umiera, bo ktoś inny w tym czasie wolał stać i nagrać film dla telewizji.
Coś tu chyba nie gra.
STAN NA DZIŚ
Nie trzeba mieć wiele oleju w głowie, aby pojąć, że taka sytuacja jest jak
najbardziej możliwa. Przykład Zienterskiego temu dowodzi. Media kupują wszystko
na pniu, liczy się mocny materiał.
Przejrzałem większość serwisów korzystających z materiałów przysłanych przez
czytelników. TVN wręcz namawia, by film był zrobiony "w dramatycznych
okolicznościach".
Śmierć zawsze była dobrym tematem. Ktoś
wymyślił, że jeszcze lepszym jest akt umierania.
Na żadnym z serwisów nie widziałem ani jednej wzmianki o potrzebie udzielania
pierwszej pomocy, nie dojrzałem nawet najmniejszej instrukcji, nigdzie nie było
napisane, jakie materiały nie zostaną zaakceptowane przez redakcję. Można
odnieść wrażenie, że dozwolone jest wszystko.
I tu właśnie jest pies pogrzebany.
APEL
Niniejszy tekst przeczytają wszystkie redakcje, które przyjmują
materiały filmowe i zdjęciowe z miejsc tragedii. Będę wdzięczny jeśli
niektórzy z was także przyłączą się i wyślą link serwisowi, który
czytają/oglądają/słuchają, bo ja wszystkich nie znam.
O efektach naszej akcji oraz reakcjach mediów poinformuję na blogu za kilka dni.
Drogie redakcje, proszę was, abyście:
1. Na swoich stronach internetowych w
widocznym miejscu zamieścili choćby skrócony poradnik udzielania pierwszej pomocy.
2. (opcjonalnie) Zamieścili także art. 162 Kodeksu
Karnego, mówiący, że kto nie udziela pomocy poszkodowanemu podlega karze
ograniczenia wolności do 3 lat.
3. Do regulaminu wprowadzili zapis, że nigdy nie
zostaną wyemitowane zdjęcia oraz filmy, na których widać, że - mimo możliwości -
ich autorzy nie udzielają pomocy poszkodowanym.
Być może niektórym wyda się to banalne, tak jak dwa lata temu banalna była sprawa
nastolatek.
Ale ja nie zamierzam drugi raz czekać. Ani czekać aż ktoś umrze, bo ważniejszy był materiał dla mediów.
Dlatego uważam, że należy uzmysłowić mediom, że czasy sie zmieniły i
trzeba już teraz zapobiegać modzie na prezentowanie śmierci.
Rolą mediów nie
jest już tylko informowanie, uczenie, zabawianie. Ich psim obowiązkiem jest także
pomagać w ratowaniu czyjegoś życia, zwłaszcza jeśli każdego dnia zarabiają
żerując na śmierci.
Redakcje
z pewnością wnikliwie zapoznają się z waszymi komentarzami, dlatego
wszelkie dodatkowe sugestie, opinie mogą być bardzo cenne, nawet jeśli
będą bagatelizowały problem.
Przedruk dokonany za zgodą autora
Źródło: Kominek