═════════════
Co takiego należało zrobić, by zasłużyć sobie na oddech? By móc poczuć smak wolności i na chwilę zapomnieć
o wszystkich problemach? Co musiał uczynić, by dostać pozwolenie i od kogo? Jedna chwila wystarczyła, by zagubić się w tunelach koszmarów i przepaść prawie bezpowrotnie. Człowiek nie potrafił przezwyciężyć wielu przeszkód, wiele marzeń tak głęboko schowanych w pamięci, a on? Chciał tylko oddychać, nie było to jednak tak proste. Przedzierając się przez wspomnienia, nie widział siebie, zamiast tego napotykał rozmazaną postać, która obserwowała całość z oddali. To on? Tak miało wyglądać jego życie? Czy miał szansę wygrać walkę, którą już dawno przegrał? Pytań nie było końca, ale nie bolało już tak mocno, gdy próbował znaleźć odpowiedzi.
Chłód otulił jego zranione ciało, obiecując ukojenie w swoich ramionach. Nie musiał się opierać, a nawet gdyby chciał, nie miał na to sił.
Chłód.
Bicie jego serca zwolniło, jego organizm został wyszkolony na takie warunki, nie potrzebował zbyt wiele, by żyć... by przeżyć - tak, to był bardziej trafny opis jego sytuacji, ale dla innych mogłoby wydawać się, jakby był na granicy. Chyba że tak właśnie było. On sam nie mógł jednak wiedzieć o tym zbyt wiele.
Chłód.
═════════════
Rozbudzony w jednej chwili, rozejrzał się po ciemnym pokoju i otworzył szerzej oczy, gdy zauważył przy sobie drobną postać. Smukła budowa ciała sugerowała mu kobietę.
Jakim cudem ktokolwiek zdołał podejść do niego tak blisko, bez jego wiedzy? Nic w jego organizmie nie zostało zaalarmowane, a jedyny tego powód, jaki przychodził mu teraz na myśl to jakiegoś rodzaju sztuczka, może specjalna broń? Albo może zwykły fakt, iż był tylko człowiekiem. Zadrżał i spojrzał na intruza, od którego przez dłuższy moment nie potrafił odwrócić wzroku, a następnie na kogoś tuż za nim. Kobieta i mężczyzna. Rudowłosa - nie wiedzieć czemu była to pierwsza rzecz, którą zanotował - schowała się za drugą osobą, uciekła od niego. Wyciągnęła broń i wycelowała w jego stronę. Co się dzieje? To dalej wspomnienia? Nie do końca potrafił oddzielić świat rzeczywisty od tego, który właśnie opuścił. Realia mieszały się ze sobą, tworząc istną plątaninę, której nie potrafił odczytać. Złapał się za głowę, gdy ból powrócił. Ach tak, jak mógł o nim zapomnieć? Przymrużył oczy i otworzył usta, z których z początku nie wydobył się żaden dźwięk. Postać stojąca przed nim znów wypowiedziała "jego" imię, na które pierwszy raz zareagował, tak jakby coś głęboko w nim znało tego człowieka i chciało pokazać mu, że on wciąż tu jest. Istnieje, pomóż mi.
Szaleństwo było następnym krokiem, gdy tylko zdoła przypomnieć sobie wszystkie fragmenty pokruszonego umysłu, był tego bardziej niż pewien. Jak długo można było trzymać się okruchów i oczekiwać, że te wypełnią całą reszte blizn?
— Kim... Jak... — miał wiele pytań, ale nie potrafił ich odpowiednio sformułować. Od tak dawna nikt nie oczekiwał od niego odpowiedzi, nie oczekiwał słów. Nie był człowiekiem, był maszyną, tak? — Kim jesteście? — nie był pewny czy którekolwiek z obecnych osób zdołało go usłyszeć, a co najważniejsze zrozumieć, ale miał nadzieje, że nie będzie musiał się powtarzać. Obrazy, które widział były wciąż delikatnie rozmazane, dlatego starał się patrzeć w dół, ile tylko mógł.
Przyszli go zabić? Mieli do tego świetną okazję, nie miał jak się obronić, nie w takim stanie. Nic ich nie powstrzyma, nawet on sam. To byłoby najlepsze rozwiązanie, by zakończyć ten teatrzyk. Nie rozumiał tylko, czemu nic nie robili, mogli pozbyć się go i mieć to z głowy, na co czekali? Nie widzieli, że się poddał? Puste naczynie z dużą ilośćią pęknięć było bezużyteczne, należało je wymienić, zastąpić. Dlaczego więc przyglądali mu się z taką dokładnością, zupełnie jakby szukali chociaż jednego niepotłuczonego fragmentu? Czekał na strzał, czekał aż kobieta pociągnie za spust i da mu wolność. Czy miał o to poprosić?
— Natasho, odłóż pistolet. — Głos blondyna był ciepły i spokojny. Nie bał się go, nawet w najmniejszym stopniu w przeciwieństwie do swojej partnerki, która wciąż nieufnie trzymała broń w dłoni. Niezwykle bystra i mądra - to było dla niego czymś oczywistym. Brunet zwrócił na niego całą swoją uwagę, a raczej tyle ile jeszcze mu jej zostało. Czyli nie przyszli po jego głowę, nie w taki sposób, w jaki mógł pomyśleć.