
⇠⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀𝟛.⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⇢
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mnogość pytań i braku odpowiedzi na nie, męczył go coraz bardziej. Czuł się, jakby błądził we mgle, odbijając się co chwilę od ściany, dochodząc za każdym razem do ślepego zaułka. Miał tego dość coraz mocniej, a znikąd nie było żadnej pomocy, której mógłby się chwycić, żadnej wyciągniętej w ich kierunku ręki, żadnego znaku, ani niczego, co mogłoby im jakkolwiek pomóc.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes miał powoli dość coraz bardziej nadpobudliwości młodego Pająka. Co tylko ten znalazł sobie jakieś miejsce i Bucky był pewny, że już na stałe, ten zaraz zmieniał położenie, zaczynając cały rytuał od nowa. Barnes miał tego coraz serdeczniej dość, nie spodziewając się, że Parker będzie w tak krótkim czasie aż tak uciążliwy. Najchętniej wyrzuciłbym go przez okno, przemknęło Barnesowi przez głowę, na co lekko uśmiechnął się do siebie, zaraz jednak, słysząc pytanie Petera, spoważniał. Spojrzał na Parkera i tak po prostu wzruszył ramionami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Nie wiem, trzeba jakoś wywabić ich z kryjówki — powiedział powoli, ważąc każde słowo. — Nie wiem, ilu ich jest, ani co zamierzają zrobić. Ale musi być jakiś sposób na nich.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Spojrzał ponownie na mapę, na której porozmieszczał czerwone punkty, zaznaczając wszystkie wiadome mu lokalizacje baz Hydry. W końcu wskazał na jedną z nich.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Ta znajduje się najbliżej i zapewne spodziewają się, że od niej zaczniemy — powiedział, unosząc wzrok na Parkera. — Dlatego właśnie zaczniemy od jakiejś innej. Na przykład tej — dodał, wskazując na bardziej oddalony punkt. — Nie znajduje się aż tak daleko, ale na tyle, że nie będą się nas tam jeszcze spodziewać. Pokaż jeszcze raz te zdjęcia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kiedy Peter wyłożył zdjęcia na stół, Bucky sięgnął po jedno z nich i właściwie było to ostatnie, co zdążył zrobić, zanim padły strzały. Obaj zareagowali tak samo, automatycznie. Padli na podłogę i czekali, aż grad kul się skończy. Kiedy w końcu tak się stało, obaj wciąż leżeli na ziemi, bojąc się ruszyć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Twój pajęczy zmysł coś podpowiada? — zapytał cicho. Kiedy Peter zaprzeczył, Barnes jako pierwszy powoli podniósł się, a kiedy nic się nie stało, zezwolił gestem podnieść się i Parkerowi. — Niedaleko stąd mam kryjówkę, musimy się tam dostać. Tam będziemy bezpieczniejsi. Bierz zdjęcia, ja biorę mapę — rzucił do niego i szybko zwinął mapę w rulon, po czym, upewniając się, że Peter jest gotowy, skierował się do wyjścia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zeszli po schodach w dół, a następnie wyszli na zewnątrz, od razu ruszając pewnym i dość szybkim krokiem przed siebie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Nie biegnij — powiedział do Petera. — Wtop się w tłum. Biegnąc będziesz się wyróżniać, tak będziesz niemal niewidoczny wśród ludzi — poinstruował go, wciąż idąc przed siebie i starając się wymijać ludzi. Mimo wszystko musieli się pospieszyć. Im dłużej wystawiali się na odstrzał, tym większe prawdopodobieństwo, że strzelec w końcu ich dostrzeże.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Za następnym budynkiem w lewo, później prosto, aż znajdziesz się przed czerwoną kamienicą. Wejdziesz do niej, trzecie piętro, pierwsze drzwi po prawej, zapamiętaj. Powinniśmy się rozdzielić, będzie nas trudniej złapać. Upewnij się tylko, że nikt za tobą nie idzie — powiedział, po czym wsunął mu w dłoń klucze, a następnie oddalił się od Pająka, zostawiając go samego. On sam wybrał dłuższą trasę, chcąc się upewnić, że nikt za nimi nie idzie i że zgubili pościg. Miał nadzieję, że w kryjówce Parker będzie bezpieczniejszy, no i liczył też na jego pajęczy zmysł.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ominął skręt, w który miał skręcić Parker i poszedł dalej. Starał się nie oglądać za siebie, ale pozwolił sobie na to raz, jednak nie dostrzegł niczego, ani nikogo podejrzanego, dlatego szedł dalej. Jeszcze przez jakiś czas krążył po okolicy, wypatrując czegokolwiek, ale wyglądało na to, że ktokolwiek do nich celował, to zgubił ich w tłumie, dlatego też w końcu ruszył do kryjówki. Odnalazł czerwoną kamienicę i wszedł do niej, szybko przemierzył schody i wszedł do odpowiedniego mieszkania. Peter był w środku, cały i zdrowy, dlatego Barnes odetchnął w duchu z ulgą. Podszedł do okna i zasłonił je, wcześniej wyglądając na zewnątrz, jednak wciąż było czysto. Tak samo zrobił z każdym innym oknem w mieszkaniu, po tym spojrzał na Petera, upewniając się raz jeszcze, że nic mu nie jest.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Jesteś cały? — zapytał na wszelki wypadek i kiedy dostał odpowiedź, aż westchnął z ulgą, tym razem na głos. Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu, ale nie było w nim nic ciekawego właściwie. Niemal pusty pokój, w którym najwięcej miejsca zajmowała szafa i leżący na podłodze materac. Kilka kroków dalej była otwarta kuchnia, a po przeciwnej stronie zamknięte drzwi, za którymi kryła się niewielka łazienka. Mieszkanie ogólnie nie było duże, ale wystarczające, tym bardziej na kryjówkę, której teraz potrzebowali.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Potrzebny nam plan — powiedział w końcu. — I to dobry plan. Musimy złapać tego, kto na nas poluje, inaczej będzie nam ciężko zrobić jakikolwiek ruch. Musimy go wywabić, a później złapać. I najlepiej przesłuchać, żeby się czegoś dowiedzieć. Proponuję żywą przynętę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po tym, jak to rzucił, dużo czasu zajęło im wytypowanie, kto do tej roli nadaje się najlepiej. Barnes jeszcze długo spierał się, że to on powinien być przynętą, żeby nie narażać Pająka, ale pozostawało jeszcze złapanie strzelca. W końcu dał się przekonać do tego, żeby to Peter się wystawił, chociaż bardzo niechętnie podszedł do tego pomysłu. Jednak lepszego planu nie mieli i musieli w końcu wcielić go w życie.
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Peter słyszał go przez niewielką słuchawkę, którą miał w uchu. Barnes miał podobną, dzięki czemu i on mógł słyszeć Parkera, który obecnie właśnie wychodził z ich kryjówki. Z początku miał oddalić się trochę od miejsca ich pobytu, a Bucky miał obserwować go z okna, jednocześnie czekając na ruch ich przeciwnika, który – jak obaj mieli nadzieję – wciąż był gdzieś w pobliżu. Barnes nie miał wątpliwości, że jeśli gdzieś się krył niedaleko, to na pewno połknie haczyk, nie przepuści takiej okazji, jaką dostanie. Peter miał na siebie uważać, co zapewni mu pajęczy zmysł, który uprzedzi go przed nadchodzącym strzałem. Ponadto strzelec widział na pewno twarz Parkera, więc będzie wiedział, na kogo poluje.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky zajął dogodne miejsce w oknie, wyciągając karabin snajperski. Przez dłuższy czas wodził wizjerem za Peterem, czekając. Ten szedł jakby nigdy nic po ulicy, kręcąc się w pobliżu, tak, żeby Barnes cały czas mógł mieć na niego oko. Wcześniej dokładnie ustalili po jakich ulicach Peter może chodzić, tak, żeby Barnes go nie zgubił nawet na moment. Przez długi czas jednak nic się nie działo i James już miał rzucić do Pająka, żeby wracał, ale wtedy też zobaczył, jak młody odskakuje nagle, po czym nastąpił strzał. Barnes szybko przemierzył jego trajektorię, pomógł kolejny strzał, który zdradził mu pozycję snajpera. Znalazł go w jednym z okien z sąsiedniego budynku. Bucky przez chwilę miał czysty strzał i zastanawiał się, czy tego nie zrobić, ale nie mógł. Musieli go mieć żywego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Szybko porzucił karabin, sięgając po coś mniejszego i wypadł z mieszkania i zeskoczył ze schodów na sam dół, skracając sobie drogę. Wylądował na ziemi, po czym wyszedł na zewnątrz. Przemierzenie tych kilku metrów do budynku obok nie zajęło mu długo, po czym wdrapał się na ósme piętro, wbiegając na górę i zatrzymał się przy odpowiednich drzwiach. Wyciągnął broń, po czym stanął naprzeciwko drzwi i wyważył je jednym kopnięciem. Zaskoczył napastnika, pierwszy oddał strzał, zanim ten zdążył chociażby do niego wymierzyć. Trafił w ramię, przez co strzelec upuścił swoją broń. Podbiegł do niego i zamachnął się lewą ręką, trafiając przeciwnika w głowę. Ponowił cios, a później uderzył raz jeszcze, upewniając się, że ten na pewno jest nieprzytomny.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Uniósł prawą rękę do słuchawki i wcisnął ją, po czym powiedział:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Budynek dziewiętnaście, ósme piętro, drugie drzwi po lewej. Znajdziesz bez problemu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przez ten czas, jak czekał na Petera, zdążył związać mężczyznę, przenosząc go najpierw na krzesło, które znalazł w pomieszczeniu. Chwilę później Parker wszedł do środka, próbując jakkolwiek zamknąć drzwi za sobą.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Zostaw to, nikt tutaj nie wejdzie, piętro jest puste — powiedział do niego i odsunął się o kilka kroków, patrząc na związanego mężczyznę. — Poczekamy aż się obudzi, mam do niego kilka pytań. To jeden z Zimowych Żołnierzy, poznaję go, bo sam go szkoliłem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Spojrzał na Petera i uniósł rękę do oczu, wzdychając głośno, miał dość kłopotów, a wyglądało na to, że właśnie przybyły następne i to takie, których już się nie spodziewał. Wątpił w to, że Hydra dalej działa tak prężnie, ale zdawało się, że jednak mocno się pomylił.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Znałeś Kapitana, prawda? — zagadnął w pewnym momencie, właściwie przerywając potok słów Petera, nawet nie udając, że go słuchał. Wiedział, że nie jest najlepszym rozmówcą, ale niewiele mógł na to poradzić.
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mnogość pytań i braku odpowiedzi na nie, męczył go coraz bardziej. Czuł się, jakby błądził we mgle, odbijając się co chwilę od ściany, dochodząc za każdym razem do ślepego zaułka. Miał tego dość coraz mocniej, a znikąd nie było żadnej pomocy, której mógłby się chwycić, żadnej wyciągniętej w ich kierunku ręki, żadnego znaku, ani niczego, co mogłoby im jakkolwiek pomóc.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mężczyzna w końcu obudził się i pierwsze, co zrobił to szarpnął się, rozglądając się po pomieszczeniu. W końcu spojrzał przelotnie na Petera, ostatecznie wzrok wbijając w Barnesa.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Ty! — warknął, ponownie się szarpiąc, ale więzy trzymały mocno. Bucky upewnił się, że im się nie wywinie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Owszem, ja. Od kogo dostałeś rozkaz? — zapytał, ale mężczyzna nie odpowiedział. — Zapytałem o coś! — Tym razem to Barnes warknął, ale tak jak poprzednio nie doczekał się odpowiedzi. Chwycił go za ubranie i lekko uniósł wraz z krzesłem, już miał go uderzyć, ale powstrzymał się w ostatnim momencie. Puścił mężczyznę i spojrzał na Petera. — Poczekaj w drugim pokoju, młody, my mamy tutaj do pogadania.

