JustPaste.it

𝕋ℝ𝕆𝕌𝔹𝕃𝔼𝕄𝔸𝕂𝔼ℝ𝕊 #𝟙

d1ea835833ae18fd9431d77cb05f105c.png
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀𝟙.⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

 

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wyglądało na to, że ciemność i kłopoty szły ze sobą w parze. Gdziekolwiek zalegało jedno, to zaraz pojawiało się drugie, jakby były nierozłączone. Albo jakby kłopoty po prostu kryły się w cieniach i tylko czekały na odpowiedni moment, żeby zaatakować, wyczekując na to w cierpliwości, stateczności, jakby wiadome było od razu, że w końcu nadejdzie ich chwila. A kiedy to następowało, to przeważnie w zdwojonych siłach.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zimowy Żołnierz wybudził się ze snu, spojrzał na swoich oprawców i kiwnął głową na wydany przez jednego z nich rozkaz. Ruszył przed siebie, klucząc korytarzami, zmierzając do sali treningowej. Tam już na niego czekali, od razu wydali mu kolejny rozkaz, któremu nie mógł się sprzeciwić, nie potrafił, nie był do tego zdolny. Stanął na jednym z końców sali i czekał cierpliwie, i cały był tą cierpliwością, jednocześnie z buzującą w żyłach adrenaliną, która atakowała go tuż przed walką.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu jego przeciwnik został wprowadzony do środka, postawiony naprzeciwko Zimowego Żołnierza i zostawiony na jego litość, bądź jej brak.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Walka rozpoczęła się od razu po wydanym rozkazie. Barnes ruszył przed siebie, jednocześnie wyciągając nóż z pochewki i przekręcił go pomiędzy palcami, chwytając zaraz mocniej, pewniej, po czym wykonał zamach. Przeciwnik odskoczył w ostatniej chwili, ale następny cios go już sięgnął. Krwawy ślad pojawił się na jego policzku, a mężczyzna otarł go wierzchem dłoni. Po sali rozszedł się szmer przyciszonych rozmów, ale walka nie została przerwana. Barnes naparł ponownie, wykonał zamach, ale tym razem przeciwnik ponownie odskoczył, znajdując się dosłownie pod samą ścianą, niemal do niej przyparty. Zimowy Żołnierz postanowił wykorzystać sytuację, ale kiedy szykował się do kolejnego ciosu, mężczyzna natarł na niego, nóż wyleciał mu z dłoni, uderzył z brzękiem o ziemię, został rozbrojony, ale to wcale nie oznaczało, że wciąż nie miał przewagi. Musiał wygrać to starcie, za wszelką cenę nie mógł pozwolić sobie na przegraną.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bioniczne ramię uderzyło w ścianę, kiedy cios minął jego przeciwnika zaledwie o parę milimetrów. Zimowy Żołnierz warknął wściekle i naparł ponownie na mężczyznę, chwycił go za gardło i uniósł nad ziemię. Dłonie jego przeciwnika zacisnęły się na jego ręce, kiedy walczył o kolejny oddech, jego nogi wierzgały tuż nad podłożem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Wystarczy! Padł rozkaz. Zimowy Żołnierz puścił swoją ofiarę. Mężczyzna z łoskotem upadł na ziemię i zwinął się w kłębek, jakby gotowy do następnych ciosów, które mogłyby paść. Nic takiego jednak się nie stało. Potrzebuje więcej treningów! Jest za słaby.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zimowy Żołnierz spojrzał w kierunku głosu, ale wiadome było, że ów słowa nie są o nim. On był w najlepszej formie, w lepszej, niż kiedykolwiek, nikt nie mógł się z nim równać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Będziesz go szkolił. Będziesz szkolił jeszcze wielu takich, jak on powiedział jeden z mężczyzn, żołnierz Hydry. Projekt Zimowego Żołnierza rusza od teraz pełną parą. Będzie was znacznie więcej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Drzwi sali nagle otworzyły się i do środka wszedł baron Strucker. Spojrzał najpierw na wciąż leżącego na ziemi przegranego mężczyznę, a później przeniósł wzrok na Zimowego Żołnierza.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Dobra robota powiedział krótko, a Zimowy Żołnierz urósł z dumy. Słowa podziwu od samego barona to nie byle co, zdecydowanie mógł być z siebie dumny.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Strucker podszedł do przegranego i wymierzył mu kopnięcie w brzuch. Mężczyzna skulił się jeszcze bardziej, chroniąc głowę rękami, ale kolejny cios nie padł. Zamiast tego Strucker plunął na niego z odrazą i odwrócił się z niesmakiem wypisanym na twarzy. Spojrzał na wygranego i powoli podszedł do niego. Przez chwilę obserwował go bez żadnego słowa, podczas gdy żołnierz wyprostował się najbardziej jak mógł, stając na baczność, nogi złączone ze sobą, ręce wyprostowane wzdłuż ciała, dłonie tuż przy udach z wyprostowanymi palcami, plecy proste. Żaden z nich nie powiedział ani słowa, ale obaj doskonale wiedzieli, o co chodzi. Podziw bił z twarzy Struckera, tak samo jak duma ze swojego żołnierza, ze swojej zabawki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu baron odwrócił się, przeniósł spojrzenie na jednego z żołnierzy Hydry, swojego poddanego i powiedział:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Dobrze wyszkolony.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mężczyzna krótko skinął głową, również prostując plecy, stając na baczność.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Tak jest! odpowiedział.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Czy przygotowaliście już innych uczniów? zapytał baron.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Tak jest! powtórzył żołnierz.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Wspaniale. Zaczynajcie jak najszybciej. Po tym odwrócił się i wyszedł z sali. Skierował się do swojego gabinetu, w którym się zamknął, a następnie wyciągnął teczkę z dokumentami. „Projekt Zimowy Żołnierz” głosił napis na wierzchu, a Strucker otworzył ją i zajrzał do środka. Najbardziej ściśle tajne dokumenty, jakie znajdowały się obecnie w jego biurku, uwielbiał je przeglądać i chełpić się tym, co osiągnął, nawet jeśli tylko przed sobą, bądź przed swoimi ludźmi. Wiedział, że gdyby te dokumenty trafiły w ręce sowietów, to rozpocząłby się morderczy wyścig pomiędzy dwoma organizacjami. A na to na razie nie mógł pozwolić. Zbyt wiele osiągnął, by teraz tak po prostu to stracić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zimowy Żołnierz spojrzał na przegranego, który wciąż kulił się pod ścianą. Gdyby tylko mógł to wykończyłby go w jednej chwili. Ręce niemal świerzbiły go, żeby zadać ten ostateczny cios.

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀

cde419f7f57e406a6f41268f9a5ed3c8.png

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zimowy Żołnierz zaatakował. Mężczyzna odparł jego atak i wykonał własny, przed którym Zimowy Żołnierz ledwo umknął. Przeciwnik, który jeszcze miesiąc temu przegrał, teraz, po wyczerpujących treningach i ciągnących się w nieskończoność sparingów z Zimowym Żołnierzem, był w znacznie lepszej formie. Teraz już niemal mógł wygrać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes zadał kolejny cios, próbując od parteru, przesunął nogą tuż przy kolanach przeciwnika, ten jednak wykonał unik, przeskakując. Wylądował twardo na ziemi i odparł kolejny atak, tym razem odchylając się do tyłu, kiedy bioniczna dłoń próbowała go pochwycić. Palce zacisnęły się na powietrzu, tuż przed mężczyzną, nie dosięgając go.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Baron Strucker aż mocniej zacisnął dłonie na poręczy swojego podium, z którego obserwował walkę. Obserwował akurat ten sparing, gdyż ze słowami swoich żołnierzy, był wart obecności samego barona. I Strucker nie rozczarował się; walka była zacięta i wyrównana.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zimowy Żołnierz zadał kolejny cios, tym razem uderzając przeciwnika prosto w twarz. Mężczyzna zachwiał się, ale nie zwrócił uwagi na złamany nos, a zamiast tego zaatakował. Zimowy Żołnierz ponownie ledwo uniknął jego ciosu, przemykając pod jego ramieniem i wykonał wykop, podtrzymując się jedną ręką o podłoże. Kop był na tyle silny, że przeciwnik wleciał na ścianę i osunął się po niej, upadając na ziemię. Zimowy Żołnierz wyprostował się i pospiesznie podszedł do przeciwnika, zamierzając go wykończyć, zadać ten ostateczny cios. Chwycił go za przód ubrania i podniósł nieco, prawa dłoń mocniej zacisnęła się na ubraniu mężczyzny, podczas gdy lewa szykowała się do zadania ciosu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Wystarczy! Padł rozkaz, a Zimowy Żołnierz znieruchomiał, chociaż mocniej zacisnął szczękę, ledwo się powstrzymując. Był tak bliski wygranej, którą mu zabrano tak gwałtownie.

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀

cde419f7f57e406a6f41268f9a5ed3c8.png

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀

Obecnie.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀James Barnes spojrzał na zegarek, wiszący tuż nad barem i westchnął do siebie, a następnie upił kilka łyków zimnego piwa. Nie mógł się upić i bardzo tego żałował, bo ostatnio jego życie wywróciło się do góry nogami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zamówił shota wódki i wypił go na raz, ale i to również nie dało żadnego efektu, poza znajomym pieczeniem w gardle.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu rzucił na blat kilka banknotów i podniósł się z krzesła, zaraz wychodząc z baru. Wcisnął dłonie do kieszeni skórzanej kurtki i ruszył przed siebie, nie zwracając uwagi na zacinający deszcz. Doskonale wiedział, gdzie się kierował.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ostatnie wydarzenia odcisnęły piętno na jego psychice i powoli zaczynał mieć wszystkiego dość. Tęsknił za spokojnym życiem w Wakandzie, zanim to wszystko się zaczęło i zanim się skończyło. Zbyt tragicznie, żeby to w ogóle nazwać, ponieśli wiele ofiar w tej bitwie, ale w końcu wygrali. On jednak stracił najlepszego przyjaciela i nic sobie nie robił z ciągłych telefonów Sama Wilsona, który najwyraźniej został wysłany przez samego Steve'a z zaświatów. Falcon nękał go wielokrotnie, ale Barnes równie wielokrotnie go ignorował, udając, że nie zauważa ciągłych połączeń i wiadomości. Nie miał ochoty na żadne towarzystwo, tym bardziej na gadulstwo czarnoskórego mężczyzny. Rozumiał decyzję Steve'a z przekazaniem mu tarczy, ale nie podobało mu się ani trochę to, co Falcon z nią zrobił. Irytowało go to bardziej, niż w ogóle chciał przyznać, dlatego tym bardziej towarzystwo Sama było dla niego niewskazane.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wszedł na cmentarz i udał się znajomymi alejkami do jednego z grobów. Już z daleka był on widoczny przez ilość kwiatów; ludzie wciąż pamiętali o swoim symbolu wolności i wciąż przynosili świeże kwiaty, mając jedyną w swoim rodzaju możliwość, żeby porozmawiać z Kapitanem Ameryką. Nawet jeśli ten nie mógł im odpowiedzieć, to wciąż pozostawała nadzieja, że wszystko słyszy. On sam nie wiedział, czy w to wierzy, ale nie przeszkadzało mu to w tym, żeby tutaj przychodzić i pobyć choć na chwilę rzeczywiście samemu, oczywiście o ile nikogo nie było w pobliżu. A nawet i w takich momentach ludzie najczęściej płoszyli się pod jego spojrzeniem i umykali jak najdalej, często, jeśli byli w grupach, szepcząc między sobą. Barnes nawet nie zastanawiał się o czym rozmawiają, wiedział o tym nazbyt dobrze i wcale nie musiał słyszeć żadnych z tych słów na głos.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Tym razem jednak miał szczęście, nikogo nie było. Stanął nad grobem i zamyślił się, ponownie wciskając dłonie do kieszeni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Cześć, Steve powiedział cicho, czując się trochę idiotycznie mówiąc do martwego nagrobka, z przekonaniem, że przyjaciel mógł nawet go nie słyszeć. Sporo się pozmieniało. Wszystko ci opowiem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie wiedział, jak długo tak stał i rozmawiał, ale w pewnym momencie usłyszał za sobą niepewne kroki. Odwrócił się przez ramię i zmarszczył czoło, widząc znajomą mu sylwetkę. Westchnął do siebie z irytacją i ponownie się odwrócił, spoglądając na kwiaty, wyłożone na grobie, przez które ledwo widoczne były wyryte w kamieniu imię i nazwisko Rogersa.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Pogadamy kiedy indziej powiedział cicho i ponownie westchnął, tym razem głębiej. Kto ci powiedział, że tu mnie znajdziesz? zwrócił się do Parkera, wciąż jednak nie odwracając się w jego stronę. Sam cię nasłał?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jednak to, co powiedział mu Spider-Man sprawiło, że odwrócił się w jego stronę momentalnie, jakby nie wierząc w to, co usłyszał.

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀

cde419f7f57e406a6f41268f9a5ed3c8.png

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wyglądało na to, że ciemność i kłopoty szły ze sobą w parze. Gdziekolwiek zalegało jedno, to zaraz pojawiało się drugie, jakby były nierozłączone. Albo jakby kłopoty po prostu kryły się w cieniach i tylko czekały na odpowiedni moment, żeby zaatakować, wyczekując na to w cierpliwości, stateczności, jakby wiadome było od razu, że w końcu nadejdzie ich chwila. A kiedy to następowało, to przeważnie w zdwojonych siłach.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes spojrzał na Petera i powstrzymał zirytowane westchnięcie. Minęło zaledwie pół godziny od kiedy rozmawiali w pokoju Jamesa, a dzieciak już działał mu na nerwy swoją energicznością i gadulstwem, raz za razem tłumacząc, że wszystko stało się kompletnym przypadkiem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky w końcu wyciągnął rękę, wskazując ruchem głowy na to, co Parker trzymał w dłoniach.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Daj mi to warknął, chociaż próbował zabrzmieć łagodniej. Starał się opanować swoją złość, ale ostatnimi czasy niezbyt dobrze mu to wychodziło. Proszę dodał już znacznie łagodniej, kwitując to zmęczonym westchnięciem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu dostał kilka zdjęć do ręki, dlatego rozłożył je na blacie stołu, wokół którego stali, on po jednej stronie, Parker po drugiej, jakby czując się pewniej odgrodzony od niego chociaż lichym meblem. Barnes wcale mu się nie dziwił.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Znam te dokumenty powiedział po kilku ciągnących się minutach. I wpadłeś w naprawdę wielkie kłopoty, młody.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Uniósł wzrok na Spider-Mana i wbił w niego przenikliwe spojrzenie, zastanawiając się, jakim cudem chłopak wszedł w ich posiadanie. Tego wciąż nie chciał mu zdradzić, ale czymkolwiek to nie było, to pachniało jak wielkie kłopoty.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Fotografując je zapisałeś na siebie wyrok, jeśli ktoś oczywiście się o tym dowie. O ile już się nie dowiedział. A jeśli tak, to twoje życie może być w wielkim niebezpieczeństwie. Myślałem jednak, że te dokumenty przepadły na dobre... A skoro ktoś je przegląda, to może oznaczać jedno. Zamyślił się na moment, przyciskając palce do swoich oczu, jakby nagle poczuł ogromne zmęczenie. Ktoś wznowił projekt Zimowego Żołnierza. A to oznacza, że również mogę być na celowniku i wcale mi się to nie podoba.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ponownie spojrzał na zdjęcia i przesunął jedno z nich, podsuwając bliżej siebie. Widoczna na nim wyraźnie była teczka, na wierzchu której napisane było „Projekt Zimowy Żołnierz”, a to nie pozostawiało mu żadnych wątpliwości. Raz jeszcze uniósł wzrok na Parkera.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Musimy działać po cichu i bardzo ostrożnie. Kto jeszcze wie o tych zdjęciach? zapytał, ale Peter jakby nagle nabrał wody w usta. W porządku, nie chcesz, to nie mów, ale zadbaj o to, żeby ta osoba była bezpieczna, o ile taka jest. I od teraz nikt więcej nie może się o tym dowiedzieć.

⠀⠀
0b537fd38ed96b8d9aa90d79e1309f04.png
⠀⠀

69ef2f1b6c83febca76f3e964de0862e.png

 

cc5972234f47bd7ebd16c1268e6707ff.png