
𝕹𝖎𝖉𝖚𝖘 𝖁𝖎𝖕𝖊𝖗𝖆𝖓𝖚𝖒
🇨 🇭 🇦 🇵 🇹 🇪 🇷 ⛧ 🇻 |
⛧ ❛ 🇴🇳🇱🇾 🇹🇭🇪 🇹🇷🇺🇪 🇺🇳🇮🇴🇳 🇴🇫 🇲🇴🇷🇹🇦🇱🇸 🇦🇳🇩 🇹🇭🇪🇮🇷 🇼🇮🇹🇨🇭 🇧🇷🇪🇹🇭🇷🇪🇳 🇼🇮🇱🇱 🇧🇷🇮🇳🇬 🇹🇭🇪 🇪🇷🇦 🇴🇫 🇹🇭🇪 🇲🇴🇷🇳🇮🇳🇬🇸🇹🇦🇷.
|
⠀⠀⠀Z wyraźnym zaciekawieniem obserwowałam postać Emeritusa, podczas gdy jego wzrok powędrował w kierunku rzeczonej Siostry Imperatorki. W chwili, kiedy stało się jasne, że zarówno on, jak i przybyłe z nim osoby są skądinąd jednymi z nas, skarciłam się w duchu za własną ignorancję. Trwać w niej przez chwilę? Całkiem zrozumiałe. Postrzegać świat przez pryzmat utartego, fałszywego schematu, wpajanego od dziecka pod rudą czuprynę? To zupełnie co innego. Szok spowodowany faktem, że śmiertelnicy w istocie należą do naszej wspólnoty, spowodowany był pychą; cechą najwyraźniej naturalną dla czarownic.
⠀⠀⠀ Moje spojrzenie mimowolnie skierowało się w stronę stojących nieopodal kapłanów, którzy ukradkiem łypali na nas spode łba. Byłam niewiele lepsza od nich. Obchodziłam się ze śmiertelnikami jak z bydłem, a świętej pamięci bratową - nomen omen należącą do tej grupy - traktowałam gorzej, niż brud spod paznokci, uznając ją za niechcianego intruza, który bez pardonu postanowił nakłonić mojego brata do splamienia honoru naszego szanowanego rodu czystej krwi. Dopiero śmierć - nieznająca litości, nieprzejednana - uświadomiła mi mój błąd, trawiony przeze mnie przez kolejne szesnaście lat, nim bliska memu sercu osoba ostatecznie przedstawiła mi jego istotę, choć zdecydowanie nieświadomie.
⠀⠀⠀Odganiając od siebie podobne refleksje, na które w tym momencie nie była najstosowniejsza pora, zamrugałam szybko i zwróciłam swój wzrok ponownie na postać Emeritusa. Z mowy jego ciała oraz kolejnych słów wywnioskowałam, że nie ma zamiaru obmawiać swojej hardej towarzyszki za jej plecami.
⠀⠀⠀Moje czerwone wargi rozciągnęły się w tajemniczym uśmiechu, mającym jednak być wyrazem szczerego szacunku; podobne zachowanie oznaczało bowiem, że mam przed sobą inteligentnego zawodnika, swoim postępowaniem zdecydowanie przewyższającego pozornie dystyngowanych kapłanów na wielu płaszczyznach.
━━ Nie pasują? ━━ powtórzyłam z wyraźnym rozbawieniem, unosząc nieznacznie jedną brew, podczas gdy usta znów zetknęły się z chłodną powierzchnią szklanki, a następnie bursztynowym trunkiem. ━━ Au contraire. Nasz Pan zachęca nas do delektowania się ziemskim życiem i czerpania każdego rodzaju uciech z rozmaitych źródeł. Ponadto... ━━ tu obróciłam głowę na krótki moment w kierunku kapłanów, którzy również przykuli uwagę mojego rozmówcy. ━━ Pokuszę się o stwierdzenie, że niektórym z nas przydałaby się odrobina podobnej rozrywki. Może wówczas byliby w stanie znaleźć lepsze tłumaczenia tyczące się wielu występków, których się dopuszczają.
⠀⠀⠀Znacząco przymrużyłam powieki, bezwstydnie przypatrując się stojącym nieopodal intruzom, czekając cierpliwie na to, aż odwrócą wzrok; co nastąpiło szybciej, niż się spodziewałam. Mój towarzysz bez problemu rozszyfrował intencje kapłanów, których nie zauważyłby jedynie niewidomy, napotykając zdecydowanie nieprzychylne ich spojrzenia.
━━ W rzeczy samej ━━ odparłam, wzruszając przy tym nieznacznie ramionami na znak, że absolutnie nie interesuje mnie stanowisko wielmożnych panów dotyczące mnie, jego lub czegokolwiek innego. ━━ Skandal? Myślę, że można tak to nazwać... ━━ dodałam po chwili zastanowienia, uśmiechając się figlarnie. ━━ Ja oburzyłam ich swoją płcią i występkiem, jakim w ich oczach było odebranie władzy mojemu małżonkowi. Ty zaś, wraz z towarzyszącą Ci świtą, obraziliście ich swoim pochodzeniem. Jak sam widzisz... ciężko tu komukolwiek dogodzić. Nie ma sensu się nawet starać, uwierz mi. ━━ unosząc szklankę z resztką whisky w geście toastu, opróżniłam ją do końca i z cichym stuknięciem odstawiłam na blat baru, wstając z zajmowanego przeze mnie krzesła. ━━ Wygląda na to, że oboje jesteśmy równie przeklęci.
⠀⠀⠀Subtelny uśmiech na mojej twarzy powoli ustąpił powadze, kiedy postukując szpilkami ruszyłam przed siebie, na krótką chwilę zatrzymując się jednak przy nim. Nachyliwszy się nieznacznie, aby nie wzbudzić podejrzeń, wyszeptałam:
━━ Miej oczy dookoła głowy.
⠀⠀⠀Groźba? Dobra rada? Interpretację postanowiłam pozostawić jemu.
⥽ ⛧ ⥼
⠀⠀⠀Wcześniejsze podekscytowanie, spowodowane różnorodnością zgromadzonych person, ulotniło się niczym dym z palonych przeze mnie wcześniej papierosów, budząc jednocześnie nikotynowy głód w momencie, gdy kolejny snobistyczny kapłan rozpoczął swój nużący wywód. Z najwyższym trudem powstrzymywałam chęć oparcia głowy o dłoń, co czyniłam stosunkowo często, kiedy coś lub ktoś mnie nudził. Nie zwykłam wpychać broni w ręce potencjalnych oprawców, a podobne zachowanie z całą pewnością tym by właśnie było.
⠀⠀⠀Wyprostowałam się więc dumnie, świdrując uważnym spojrzeniem sylwetkę przemawiającego mężczyzny. Miałam pełną świadomość, że nie dopuszczą mnie do głosu z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie było dla mnie najmniejszym problemem ogłoszenie wszem i wobec swoich stanowisk względem przyszłości Kościoła Nocy pod moim przewodnictwem, ani z niezgodzeniem się z wieloma twierdzeniami, które padły podczas zgromadzenia.
⠀⠀⠀Wiedziałam jednak, że manifestacją własnego gniewu, buntu, niczego nie będę w stanie zdziałać. Wręcz przeciwnie - potwierdziłabym ich obawy względem mojego stanowiska, stawiając kropkę nad i w kwestii jedynej słusznej pozycji kobiety w kręgach Kościołów Mroku. Słuchałam więc w ciszy, nienaturalnie grzecznie, od czasu do czasu wodząc wzrokiem po twarzach zebranych, usiłując doszukać się na nich jakiejkolwiek reakcji.
━━ Magiczni bracia! ━━ głos stojącego na mównicy kapłana rozniósł się po okrągłej sali, powodując szmer wśród zgromadzonych.
⠀⠀⠀Wywróciłam teatralnie oczami, zerkając z ukosa na Emeritusa. Jawna ignorancja śmiertelnych członków kościoła nie mogła pozostać niezauważona. Chociaż osobliwy Antypapież, wnioskując po krótkiej rozmowie przeprowadzonej przy barze, zdawał się być osobą posiadającą spory dystans, tak otwarte wykluczenie musiało w jakikolwiek sposób ugodzić w jego dumę. A może nie? Sama przekonałam się w ciągu swojego długiego życia, że czasami są rzeczy zdecydowanie ważniejsze.
⠀⠀⠀Zanim zdążyłam poddać głębszym rozważaniom postać Emeritusa oraz jego motywy i reakcje, monotonne przemówienie zostało przerwane przez donośny huk. Wszystkie głowy, łącznie z moją, zwróciły się w kierunku źródła dźwięku. Ciężkie, misternie zdobione wrota były rozwarte na oścież, a na samym środku stał ubrany w garnitur młody mężczyzna o urodzie mogącej uchodzić niemal za anielską. W dłoniach intruza spoczywała kusza. Jego pełen pogardy wzrok był wbity w Gordiusa - czarownika, który jeszcze kilka godzin temu wylewał na mnie wiadra jadu, i to w jego kierunku postawił swoje pierwsze kroki.
━━ Pora zapłacić za grzechy, pomiocie Szatana.
⠀⠀⠀Wśród zgromadzonych nastąpiło niemałe poruszenie, jednakże nikt, absolutnie nikt nie kiwnął nawet palcem, gdy nieznajomy przeładował kuszę i wycelował nią w kapłana. Zanim zdążyłam unieść dłoń, bełt przeciął ze świstem powietrze, lądując w klatce piersiowej Gordiusa. Szkarłatna plama na jego koszuli powiększała się wraz z każdą mijającą sekundą, aż w końcu kolana odmówiły mu posłuszeństwa i ciało czarownika osunęło się na marmurową posadzkę. Dopiero wówczas dało się usłyszeć pojedyncze krzyki, a mężczyźni zaczęli przepychać się między sobą, chcąc jak najszybciej dotrzeć do wyjścia.
⠀⠀⠀Moje ciało nie drgnęło jednak nawet o milimetr. Zamiast tego wyciągnęłam rękę w kierunku mordercy, momentalnie zaciskając szczupłe palce w pięść. Łowca zamarł, niezdolny do wykonania jakiegokolwiek ruchu, a kiedy tylko odrętwiałe kończyny wypuściły kuszę z uścisku, gwałtownie opuściłam dłoń, przez co mężczyzna uderzył kolanami o podłoże, opuszczając głowę. Dopiero wtedy ruszyłam w jego kierunku, mijając znaczącą część uciekających kapłanów, a stukot moich obcasów ginął w wywołanym przez nich chaosie.
⠀⠀⠀Znalazłszy się przy swojej potencjalnej ofierze, uśmiechnęłam się wyjątkowo okrutnie. Nie wyczuwałam jakiejkolwiek aury, co oznaczało, że mam do czynienia ze śmiertelnikiem.
━━ Kim jesteś? Skąd wiedziałeś o Synodzie? ━━ zapytałam niepokojąco łagodnym, ociekającym słodyczą głosem.
⠀⠀⠀Drapieżnik lubi bawić się swoją ofiarą. Jej zabicie przysparza mu wówczas zdecydowanie więcej rozrywki.
⠀⠀⠀Kiedy mężczyzna pokręcił głową na znak, że nic nie powie, ujęłam w swoje blade palce jego podbródek i pociągnęłam go ku górze tak, aby nasze spojrzenia spotkały się.
━━ Nie znoszę kłamliwych świń. Lepiej, żebyś... ━━ urwałam, gdy blondyn rozchylił usta, oprócz zębów ukazując coś jeszcze.
⠀⠀⠀Brak języka. Pozostała po nieudolnej amputacji resztka drgała nieznacznie, kiedy Łowca usiłował wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. Dając upust frustracji i chwilowo tracąc nad sobą panowanie, zamachnęłam się i otwartą dłonią uderzyłam go w policzek. Morderca jedynie zachwiał się, wciąż spętany niewidzialnym, wyczarowanym przeze mnie sznurem.
━━ Skoro tak, to wedrę Ci się do czaszki. Szybko i boleśnie. Obejrzę sobie każdą Twoją myśl, każde wspomnienie. Nic mi nie...
⠀⠀⠀Donośne, charakterystyczne chrupnięcie przerwało moją pełną jadu wypowiedź. Szyja mężczyzny wykrzywiła się pod dziwnym kontem, a z jego gardła wydobyło się ostatnie, krótkie charknięcie, nim padł martwy.
━━ Wdawanie się w bezsensowne dyskusje to najwidoczniej domena każdej kobiety ━━ rozpoznałam przy swoim uchu głos Vittorro, jednego z włoskich kapłanów, który na dniach miał wstąpić w szeregi magicznej Rady; istna arystokracja w świecie czarownic. ━━ Jaki sens ma przesłuchiwanie kogoś, kto podniósł na nas rękę, Lady Blackwood? ━━ czarownik obszedł mnie, zbliżając się do leżących u naszych stóp zwłok, które trącił czubkiem buta. ━━ Kaleka. I śmiertelnik. Rzekłbym, że znalazł się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie, gdyby nie pewne okoliczności...
⠀⠀⠀Bystre spojrzenie Włocha powędrowało w kierunku Emeritusa, który jako jeden z nielicznych pozostał w sali obrad.
━━ Bracie Vittorro, chyba nie myślisz, że... ━━ zaczęłam, jednak stanowczy ton mężczyzny momentalnie mi przerwał.
━━ Jak nikt inny powinnaś znać przewrotną naturę śmiertelników, bez względu na to czy współdzielą z nami przekonania, czy nie. O ile pamięć mnie nie myli, szanowany ród Spellmanów został wyrżnięty przez takich jak oni. Zapomniałaś już jak Rada znalazła ciało Twojego kuzyna, Thomasa? Rozczłonkowane, zmasakrowane. Ciężko było go rozpoznać... młody Ambrose, którego wspaniałomyślnie przygarnęłaś wraz z siostrą, został sam...
━━ Pamiętam. ━━ warknęłam, zaciskając zęby z donośnym zgrzytem, dłonie zaś w pięści; nie mogłam pozwolić sobie na utratę kontroli, a czarownik właśnie do tego dążył.
━━ Drodzy bracia! ━━ Vittorro zwrócił się do pozostałych w sali. ━━ Niejednokrotnie przekonaliśmy się o tym, że śmiertelni pragną naszej zguby. To wydarzenie jedynie podkreśla wagę problemu, jakim jest ich obecność w naszych kręgach. Wnioskuję o zatrzymanie Emeritusa III celem przesłuchania, wraz z każdą towarzyszącą mu osobom!
⠀⠀⠀Pełen aprobaty pomruk rozszedł się pośród mężczyzn, na koniec zwieńczony moim pogardliwym prychnięciem. Ciemne oczy Włocha skierowały się w moją stronę.
━━ Chciałabyś coś dodać, Lady Blackwood?
━━ Och, tak. Jest sporo rzeczy, które chciałabym teraz powiedzieć, jednak powstrzymują mnie resztki przyzwoitości, których - jak widać - brakuje Wam, drodzy bracia ━━ odparłam, mrużąc przy tym oczy. ━━ Istnieje wiele przyczyn, dla których ten oto Łowca mógł znaleźć się tutaj właśnie dzisiaj, odbierając życie brata Gordiusa. Począwszy od nieporozumień poza Synodem, w miejscu, w którym przewodził on Kościołem Inferno, skończywszy na znacznie poważniejszych...
━━ Sugerujesz, że ktoś z nas mógł zdradzić? ━━ warknął Vittorro głosem sugerującym, że podobne stanowisko byłoby zarówno śmiertelną obrazą, jak i przejawem szaleństwa.
━━ Niczego nie sugeruję. Uważam jednak, że powinniśmy przyjrzeć się problemowi Łowców dokładniej, zamiast omawiać kompletnie nieistotne kwestie. To doszukiwanie się winnych wśród nas, bracie, jest największym niebezpieczeństwem. ━━ zerknęłam w kierunku Emeritusa, lecz moja twarz nie wyrażała żadnej emocji. ━━ Śmiertelnicy czy nie, to nasi bracia, których zaprosiliśmy pod nasz dach na pokojowe zgromadzenie. Bo tym właśnie jest Synod, mam rację, Vittorro?
⠀⠀⠀Zwrócenie się do mężczyzny bezpośrednio po nazwisku dało reszcie czarnoksiężników jasny sygnał, że zgromadzenie zostało zakończone. Szurając butami o posadzkę, ruszyli w kierunku wyjścia. I ja zwróciłam się w tamtą stronę, jednak włoski czarownik zaszedł mi drogę, zaciskając palce zdecydowanie za mocno na moim nadgarstku; byłam pewna, że zostawi nań pamiątkę w postaci siniaków.
━━ Stąpasz po kruchym lodzie, Zeldo. Gordius również był butny. ━━ jego niebezpieczny szept drażnił moje ucho i w normalnych okolicznościach mógłby zapewne wywołać jakąś dozę erotycznej ekscytacji, ale biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, wywołał jedynie odrazę.
━━ Uważaj, Vittorro. Ktoś mógłby uznać Twoje słowa za przyznanie się do winy...
━━ Martwi nie plotkują, Lady Blackwood. Nie jestem Faustusem. Nie pozwolę Ci się szarogęsić. Miej to na uwadze. ━━ warknął, a uścisk jego palców na moim nadgarstku momentalnie zelżał.
━━ Oczywiście, bracie. ━━ odparłam, przywołując na swe usta fałszywy uśmiech.
⠀⠀⠀Kątem oka zauważyłam złoty błysk w dłoni Włocha, kiedy zrobiłam kolejny krok w stronę wyjścia i gdy tylko dotarłam do wrót, zwłoki zajęły się ogniem. Z czymś na wzór radości spostrzegłam, że dogoniłam Emeritusa.
⠀⠀⠀Stanąwszy tuż obok niego, jednak zbyt blisko jak na przyjęte standardy, czym zarobiłam niepochlebne spojrzenie ze strony Siostry Imperatorki, rzuciłam mu krótkie, acz wymowne spojrzenie. A nie mówiłam?
━━ Gorąca atmosfera, prawda? ━━ zagaiłam, spoglądając przez ramię na szalejące płomienie. ━━ Gwarantowałam Ci ją zaledwie kilka godzin wcześniej, kiedy naszym jedynym zmartwieniem była odpowiednia ilość lodu w whisky. ━━ odgarnęłam kilka zbłąkanych, rudych kosmyków, które wymknęły się z idealnie ułożonej fryzury. ━━ Trzeba było zostać przy barze. ━━ dodałam konspiracyjnym szeptem, którego wydźwięk miał swoje drugie dno.
⠀⠀⠀Uważaj, co przy nich mówisz. To nie przypadek. Oni już wiedzą.