JustPaste.it
User avatar
Your own personal Jesus @PAGE394 · Apr 16, 2020 · edited: Apr 17, 2020

                              Bez-nazwy-1 𝕮𝖔𝖑𝖉 𝖍𝖆𝖓𝖉𝖘                     𝖕𝖆𝖗𝖙 ⅩXIX 

beznazwymaster.png

Resztę dnia Owen spędził przyklejony do swojego krzesła, ze wzrokiem wbitym w jeden z trzech monitorów, jakie były zawieszone nad blatem biurka, na wysokości twarzy. Praca w Torchwood nie zawsze była porywająca. Właściwie często była nudna i monotonna.

Oddział znajdujący się w Cardiff składał się obecnie z dwóch pracowników, poza samym doktorem Harperem i kapitanem Harknessem, więc zawsze mieli coś do roboty. Poza wyłapywaniem pozaziemskich istot, musieli też dbać o to, by ich istnienie pozostawało tajemnicą, bo ludzie nie byli jeszcze gotowi na odkrycie prawdy. I, oczywiście, nawet tajną jednostkę obowiązywało prowadzenie katalogów i baz danych.

Owenowi mogłoby zejść na pracy nawet i dłużej, gdyby agent O nie potrzebował transportu. Podążył za nim do swojego samochodu i ruszył, nie potrzebując już się zastanawiać nad adresem.

Idąc do hotelu, Harper delikatnie się uśmiechał. Podobało mu się to, że mężczyzna jest taki konkretny. Owen od dawna przestał się bawić w zbędne gierki, bo po prostu nie miał czasu. Nawet gdyby chciał zmienić swoje zwyczaje, nie miałby czasu na normalne randki, a już na pewno nie miałby jak wyjaśnić czemu znika o dziwnych porach ani choćby powiedzieć słowa o swojej pracy. Jeśli gdzieś z kimś wychodził, to tylko ze swoją współpracowniczką, z którą stworzył układ poniekąd podobny do tego, jaki właśnie powstawał między nim a agentem. Z tą różnicą, że przy nim czuł coś szczególnego. Otóż Owen miał wrażenie, że obaj chcą coś zastąpić tą grą namiętności. Ta pokrewność go niepokoiła.

Nie miał  jednak czasu się nad tym zastanawiać, gwałtownie zaatakowany bliskością partnera. Groźba jednak nie sprawiła, że przestał się uśmiechać. Zachłannie oddał pocałunek, kiedy jedna z dłoni lekarza delikatnym ruchem przesmyknęła się po idealnym, miękkim materiale marynarki, wzdłuż linii kręgosłupa, aż długie palce z chirurgiczną zwinnością wczepiły się w ciemne, gęste włosy agenta. Zacisnął uchwyt tak mocno, że niemal to usłyszał, jednocześnie szarpiąc jego głową w tył.

━━━ Gdybyś tego nie chciał, to mógłbyś mi przerwać ━━ zauważył niskim szeptem, zatrzymując usta tuż przy jego pełnych wargach, które skubnął lekko zębami.

Nie zwalniając uścisku, przesunął usta na jego szyję, jednak zamiast złożyć na niej pocałunek, z lubością zagryzł jego skórę. Jednocześnie drugą, wolną rękę trzymał na kroczu partnera, drażniąc go przez materiał spodni, po czym krótko majstrując przy sprzączce, pozwolił sobie je rozpiąć.

Niewiele się teraz czymkolwiek przejmował. Ubiegłej nocy, kiedy się kochali, Owen przejmując kontrolę też nie był specjalnie delikatny, z rozkoszą odwdzięczając się za każdy ślad niemal tym samym, ale teraz było jakby inaczej.

Harper zawsze był wysportowany, a po przeszkoleniu przez Torchwood, wiedział, jak jednym ruchem przyszpilić partnera do komody, obok której się znajdowali. Kiedy niecierpliwie zsuwał z niego spodnie, przez myśl mu przeszło, że byłoby łatwiej, gdyby miał przy sobie nóż. Właściwie nie działo się nic, co specjalnie różniłoby to spotkanie od ich wspólnej nocy, a jednak Owen mógłby przysiąc że drżą mu dłonie, jakby jego emocje przestawały się w nim mieścić, ale nie miał teraz czasu się nad tym zastanawiać, dlaczego nagle tracił nad sobą kontrolę.

Przesunął dłonią po pośladkach mężczyzny, drugą szybko rozpinając swoje spodnie na tyle, żeby odsłonić prężącego się penisa. Nie czekał na pozwolenie, odrobina jego własnej śliny musiała wystarczyć, kiedy wchodził w gorące, ciasne wnętrze mężczyzny, zaciskając jedną dłoń na jego biodrze, a drugą znów wplatając w jego włosy, tym samym zmuszając go do odchylenia głowy.