JustPaste.it
User avatar
𝓵umihiutale @LAWFULXEVIL · Jul 30, 2019 · edited: Jun 15, 2020

𝔅𝔦𝔱𝔠𝔥𝔦𝔫 𝔬𝔲𝔯 

p a r t  10

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

⠀⠀⠀Z gracją ruszyłam w ślad za Frankiem. Pokryta lodem podłoga nie robiła na mnie wrażenia, a moje czarne szpilki wykazywały zaskakującą doń przyczepność, godną obuwia wytrawnego himalaisty. Czyżby była to zasługa zaklęcia? A może wyjątkowej koordynacji? Wolałam zachować tę informację dla siebie, jednakże skinęłam subtelnie głową słysząc ostrzeżenie mężczyzny, bo tego wymagały zasady dobrego wychowania; czasami nawet zdarzało mi się ich przestrzegać. Dotarłszy do okupowanej przez Franka lodówki, uśmiechnęłam się pod nosem na widok jego zachowania. Osobliwa nieporadność doktora była na swój szczególny sposób ujmująca, zupełnie odmienna od irytującej niezdarności mojej drogiej siostry, która za każdym razem budziła we mnie jawną chęć mordu. Podobnie było zresztą z jego gwałtownymi zmianami nastroju. Przeciętna persona zapewne zraziłaby się już na wstępie i z przerażeniem uciekła gdzie pieprz rośnie.

⠀⠀⠀To nie byłam ja. Niepewność tego, co wydarzy się za chwilę nie należała do grupy moich ulubionych uczuć i było to całkiem logiczne, jeśli miało się na uwadze moją chęć sprawowania kontroli nad wszystkim. Niemniej znaczącą częścią mojego charakteru były podobne niuanse; ambiwalentne podejście do pewnych odczuć i wydarzeń, które wprowadzały w moim umyśle chaos. Nie był on jednak bezdenną otchłanią, a wytwornymi schodami, które prowadziły do kwintesencji jestestwa Zeldy Spellman. Kolejne słowa doktora wywołały na moich krwistoczerwonych ustach szeroki uśmiech. Ponownie skinęłam głową, czując rosnącą ekscytację na myśl o zbliżającym się zabiegu. Od zawsze fascynowała mnie anatomia, stąd wszelakie przeprowadzone dotychczas autopsje w domu pogrzebowym Spellmanów były dla mnie czystą przyjemnością. Ów fakt wolałam póki co zachować w tajemnicy - nadawał się on wprost idealnie na rozmowę przy kolacji. 

Oczywiście, mój drogi zamruczałam, niby przypadkiem muskając dłonią ramię doktora, zanim ten rozpoczął walkę z drzwiami od lodówki.

⠀⠀⠀Zgodnie z poleceniem Franka, skierowałam swoje kroki w kierunku wskazanej przez niego ściany, wzdłuż której wisiały różnorakie przyrządy chirurgiczne. Z trudem powstrzymałam się przed pokręceniem głową na myśl, że miałabym panoszyć się po laboratorium jak jakiś cholerny śmiertelnik. Zamiast tego machnęłam więc dłonią, przywołując do siebie wszelkie niezbędne specyfiki, które znajdowały się w szafce nad zlewem. Kolejny ruch moich zgrabnych, długich palców spowodował rozpoczęcie samoistnej dezynfekcji narzędzi. Pełne skupienie nad wykonywaną przeze mnie czynnością przerwał huk ciała uderzającego o podłogę. Momentalnie odwróciłam się w kierunku źródła dźwięku, zastając dość osobliwy widok. Na podłodze leżały bowiem niezamrożone zwłoki mężczyzny. Przeniosłam zaskoczone spojrzenie z przysadzistego chłopaka na Franka, unosząc delikatnie jedną brew; w moich oczach jednak na próżno było się doszukiwać oceniania lub niezrozumienia. Ot, czyste zdziwienie.

⠀⠀⠀Doktor zaczął szarpać się ze zwłokami, usiłując przenieść je na pobliski stół, jednak jego próby okazały się wielce nieskuteczne. Już chciałam pośpieszyć mu z pomocą, dając popis kolejnych magicznych sztuczek, jednak mężczyzna ubiegł mnie, wzywając do pomieszczenia lokaja. Riff Raff przez chwilę stał na progu jak ostatni kretyn, obserwując niezdarne poczynania Franka. Moje usta mimowolnie wykrzywiły się w grymasie zniesmaczenia. W obecnych czasach ciężko było o dobrą służbę... Kamerdyner wkrótce jednak zrozumiał po co został wezwany i wraz z jego pomocą ciało mężczyzny spoczęło w końcu na stole operacyjnym. Mniej więcej w tym samym czasie co Frank, zauważyłam dwa fartuchy, które przyniósł ze sobą Riff Raff. 

Masz rację, to byłaby wielka szkoda. Zwłaszcza przed tak wytworną kolacją  odpowiedziałam z filuternym uśmiechem, gdy lokaj pomagał mi się uporać z założeniem fartucha. 

⠀⠀⠀Ów fragment odzieży był wątpliwie czysty; o ile ten należący do Franka zdobiła brunatna plama i masa dziur, o tyle mój był w miarę cały, jednak widniały na nim ślady względnie świeżej krwi. Wcale mnie to jednak nie odrzucało. Bądź co bądź, wolałam aby podobne zanieczyszczenia trafiały na powierzchnię fartucha, niż na moją sukienkę. Zerknęłam w kierunku leżącego na stole ciała i wówczas to zobaczyłam - klatka piersiowa delikwenta poruszała się nieznacznie, wprawiając w drżenie różowe rękawiczki, które spoczywały na jego brzuchu. Uniosłam delikatnie jedną brew, przenosząc spojrzenie na Franka. Z moich ust nie padło jednak żadne pytanie. Byłam świadoma, że aby stworzyć życie, trzeba odebrać życie. Tak funkcjonował świat - wszystko miało swoją cenę. Na podekscytowane pytanie Franka skinęłam głową; jego entuzjazm powoli zaczął mi się udzielać.

Możemy zaczynać odparłam, krótkim acz eleganckim ruchem nadgarstka przywołując pozostawione w zlewie narzędzia.

⠀⠀⠀Podczas, gdy znaczna ich część wylądowała z cichym puknięciem na stojącym obok stołu stoliku, w mojej dłoni wylądował skalpel. Z szerokim uśmiechem na ustach, patrząc na doktora spod długich, czarnych rzęs, przekazałam mu ów przyrząd. Byłam bardzo ciekawa kolejnych poczynań Franka, jak i ich efektu końcowego.

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

ᵀʰᵒᵘᵍʰ ᴵ ʷᵃˡᵏ ᵗʰʳᵒᵘᵍʰ ᵗʰᵉ ᵛᵃˡˡᵉʸ ᵒᶠ ᵈᵉᵃᵗʰ ᴵ ʷᶤˡˡ ᶠᵉᵃʳ ᶰᵒ ᵉᵛᶤˡ˒ ᶠᵒʳ ᴵ ᵃᵐ ᵗʰᵉ ᵉᵛᶤˡᵉˢᵗ ᵐᵒᵗʰᵉʳᶠᵘᶜᵏᵉʳ ᶤᶰ ᵗʰᵉ ᵛᵃˡˡᵉʸ

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━