
⠀⠀⠀Z trudem powstrzymałam chęć parsknięcia wyjątkowo nieeleganckim śmiechem, kiedy Frank wyraził w sposób łagodny i wyważony, opinię o moim bracie. Nie śmiałabym się z nim nie zgodzić. Zestawienie obok siebie imienia obecnego Arcykapłana i terminu "wyluzowany" było najlepszym przykładem skrajnego oksymoronu. Początkowo rozumiałam pragnienie Edwarda, aby przywrócić naszej nadszarpniętej przez łowców czarownic, szlachetnej linii czarodziejów, dawną świetność. Owe zrozumienie minęło jednak równie szybko, jak się pojawiło, kiedy zrozumiałam, że zmiany do których tak uparcie dążył do tej pory jedynie w domowym zaciszu, chce przelać na cały Sabat, tym samym odrzucając wszelakie dogmaty powierzone nam przez samego Księcia Ciemności. Raczenie swojego ziemskiego naczynia każdą możliwą przyjemnością, której pragnęło serce, a w szczególności tą cielesną, było idealnym przykładem oddania naszemu Mrocznemu Panu; wielbieniem go, poprzez łamanie śmiertelnych konwenansów. Mój brat nie potrafił tego pojąć, zaś ja rozumiałam to aż nazbyt dobrze, ignorując uprzedzenia mężczyzny i tym samym oddając cześć Szatanowi w sposób, jaki uważałam za najbardziej słuszny.
⠀⠀⠀ W tej chwili jednak to nie Edward był głównym tematem, wokół którego tłoczyły się moje myśli. Wyzwolona spod jego jarzma, mogłam skupić się na zupełnie innych problemach; a tymi bez wątpienia byli pokojówka oraz jej osobliwy brat. Chociaż był to dla mnie kompletnie obcy odruch, musiałam przyznać przed samą sobą, że odczuwałam wobec doktora pewną dozę współczucia. Pomimo tego, że posiadał wyjątkowo błyskotliwy umysł, był narażony na to, co niemalże wszyscy śmiertelnicy - niebezpieczne myśli, kłębiące się w głowach pozornie najbliższych osób; wszelakiej maści spiski i knowania.
⠀⠀⠀ Nie miałam zwyczaju ingerować w podobne sytuacje. Stojąc obok, dawałam im się rozwijać, z dziką satysfakcją wymalowaną na bladym obliczu oczekując wyjątkowo drastycznego finału; bo te upodobałam sobie najbardziej. W przypadku Furtera było jednak inaczej. Odczuwając wobec niego ogromną dozę sympatii, chciałam pomóc w ukaraniu zdradzieckiej służby, a sądząc po blasku w ciemnych oczach mężczyzny, które w tym momencie, poprzez wywierany przez moje palce na jego podbródku nacisk, zwrócone były wyłącznie na mnie, ta wizja ekscytowała go równie mocno. Dostrzegłszy w nich również gniew, poczułam wypełniającą moje ciało satysfakcję, która objawiła się w postaci subtelnego, ale wyjątkowo przyjemnego dreszczu, rozchodzącego się wzdłuż kręgosłupa, aż po czubki palców.
⠀⠀⠀ Ciche pyknięcie, które zbiegło się w czasie wraz z moim odstąpieniem od postaci doktora i powróceniem na swoje miejsce, żeby odpalić kolejnego papierosa, okazało się być niczym więcej jak butelką ketchupu, którą Frank w przypływie emocji ścisnął zdecydowanie zbyt mocno, przez co czerwona maź zalała jego palce. Wydałam z siebie cichy, kompletnie niepasujący do mojej aparycji chichot, widząc zniesmaczenie na twarzy doktora; choć nie wiedziałam, czy jest ono zaszłością prawdy, o której się dowiedział, czy też tyczy się rozlanego sosu pomidorowego. Szybkie otarcie ubrudzonej dłoni o obrus skłoniło mnie do uwierzenia, że to druga opcja wywołała w doktorze taką irytację, bowiem już po chwili znalazł się przy mnie i wyciągając ramię, które bez chwili zawahania ujęłam, zdawał się być wyzbyty z wszelkich negatywnych emocji.
─── Uznajmy, że moje czujne oko nie ma ceny, przy czym może służyć Ci na każde skinienie. Powiedz tylko słowo. ─── odparłam na uwagę mężczyzny, której realne przesłanie było na tyle enigmatyczne, że postanowiłam pozostawić je w owej sferze niedopowiedzenia; przewrotna, nieujarzmiona natura Furtera jedynie wzmagała moją ekscytację. ─── Jestem przekonana, że przyłapanie ich na gorącym uczynku będzie wyborną zabawą. Osobiście poderżnęłabym ich gardła, a odseparowane od reszty ciała głowy postawiła nad kominkiem. Ot, miła dekoracja, a przy tym ostrzeżenie dla każdego, kto ośmieli Ci się sprzeciwić.
⠀⠀⠀ Pozwoliłam mu się prowadzić oraz opowiadać o mijanych obrazach lub innych, równie przypadkowych w doborze, elementach dekoracji. Skłamałabym, gdybym przyznała, że informacje spływające z ust doktora bardzo mnie zainteresowały. Było zupełnie odwrotnie, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Doskonale wiedziałam jak wrażliwe ego posiadali wszyscy mężczyźni, a Frank był bez wątpienia jednym z ich najznamienitszych przedstawicieli. Musiałam jednak przyznać, że jego paplanina wywarła na mnie w pewnym stopniu wrażenie, bo kiedy nagle zamilkł, moje zainteresowanie gwałtownie wzrosło. Dotychczas zamknięte drzwi, pod wpływem nacisku nadal umorusanej w ketchupie dłoni Franka, otworzyły się.
⠀⠀⠀ Poczułam między swoimi łopatkami delikatny dotyk, na co uniosłam nieznacznie jedną brew, wchodząc jednak do tajemniczego pomieszczenia. Pierwszą rzeczą, którą zarejestrowały moje zmysły, był charakterystyczny zapach opium, przywodzący na myśl wiele przyjemnych wspomnień. Dopiero w następnej kolejności zwróciłam uwagę na wyjątkowo niskie kanapy oraz stoliki, które rozstawione w nieładzie, zasnute były mgiełką wydobywających się z szisz obłoków. Musiałam przyznać, że choć w pomieszczeniu panował nieład, było ono wyjątkowo przytulne.
─── Wcale się nie dziwę. ─── odparłam na jego słowa, uśmiechając się przy tym w bardzo enigmatyczny sposób, ruszając w kierunku jednej z wyższych, niż pozostałe elementy wystroju, szafek. ─── Ciało odpręża się już w momencie przekroczenia progu... a to przecież zaledwie początek.
⠀⠀⠀ Na powierzchni mebla zauważyłam kilka przedmiotów, jednak to jeden z nich przykuł moją uwagę w sposób szczególny. Szczupłe, długie palce zacisnęły się na czarnej rączce szpicruty, unosząc ją na wysokość oczu, aby uważnie się jej przyjrzeć. W tym samym momencie w mojej drugiej dłoni, w magiczny sposób, pojawił się nagle odpalony papieros. Przytykając go do ust, zaciągnęłam się głęboko dymem i odwracając na pięcie, powróciłam do stojącego nieopodal drzwi Franka, nie zatrzymując się jednak w stosownej odległości; zmniejszyłam powstały między nami dystans na tyle, na ile tylko mogłam, przejeżdżając po jego policzku szpicrutą - powoli, niespiesznie, przekrzywiając przy tym głowę i wydmuchując z ust szary obłok, który otulił twarz doktora.
─── Może zechciałbyś opowiedzieć mi którąś z tych historii?