▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Space
Co-ordinates: instant changed
Galaxy: Milky Way
Galactic Pirate Starship
Starship model: Zekrom X | | V
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Upływający czas wcale nie popychał poszukiwań do przodu. Kressher zniknęli ze wszystkich radarów, wydawali się zapaść w otchłani największej, najżarłoczniejszej Czarnej Dziury; skąd większość statków i pasażerów nie lubiła powracać, a już na pewno nie ciągnąć dalszej manifestacji we Wszechświecie, z którego uprzednio desperacko starali się uciec. Czy rzeczywiście byliby zdolni do przenosin na tak wielką skalę? Odpowiedź nasuwała się w błyskawicznym tempie i była tak oczywista, że dwójka poszukiwaczy nawet nie wysilała się na wypowiedzenie jej na głos. Obydwoje; bardziej lub mniej świadomi osobliwych praw i zjawisk dominujących we Wszechświecie; wiedzieli, iż odnalezienie upragnionej zguby; do której z ogromną siłą rwały ich umysły i serca, głównie trawione przez płomienie nienawiści i chęci dokonania zemsty; graniczyło z przysłowiowym cudem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wszelkie pragnienia odnajdywały głuchą próżnię, niewzruszoną pustkę. Mawiano, iż losowy, niebywały przypadek, wynikający z pogardliwego zrządzenia losu; uwielbiającego płatać figle; niemalże ze stu procentową skutecznością ubóstwiał splątywać drogi uciekinierów z łowcami, jednak w tym wypadku zanosiło się raczej na potwierdzenie osobliwego przypadku, który miałby obalić ową teorię.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ogrom wieloświatów nie pozostawiał im najmniejszego wyboru – musieli oczekiwać nieoczekiwanego. Absurd stwierdzenia fenomenalnie podkreślał beznadziejną sytuację, która bezlitośnie studziła zapał i zaangażowanie, nieustannie szydząc za ich placami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jedynym pozytywem, zdolnym przebić grube powłoki marazmu, stał się fakt, iż Barnes nabywał coraz lepszego obycia w bezpośrednim kontakcie z technologią; niewyobrażalnie przewyższającą tą, z którą miał do tej pory do czynienia na rodzimej planecie. Terrańskie, skomplikowane na pozór urządzenia, zdolne przemienić zwykłą jednostkę w super-żołnierza, nie miały najmniejszego podjazdu do najmniej zawiłego panelu, jakim dysponowało wyposażenie statku. Niewielki sprzęt przypominający tablet był dostosowany do przyjaznej obsługi, tak by nawet nowicjusz mógł sobie z nią poradzić. W żadnym wypadku obarczenie go takim 'monitorkiem' nie było ujmą na jego honorze, a czymś w rodzaju niezbędnego przygotowania, wprowadzenia w zawiłość tego, z czym będzie musiał się zmierzyć. Od czegoś musiał zacząć, prawda? Gamora nie mogłaby powierzyć mu zbyt dużej, technologicznej odpowiedzialności, bowiem niedostosowany, świeży mózg nie udźwignąłby tylu informacji, a w wyniku potężnego obciążenia najprawdopodobniej stopiłby się, żałośnie pozbawiając Buckiego możliwości odnalezienia celu; a do tego absolutnie nie chcieli dopuścić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Długie, bezowocne dni poszukiwań zmieniły się w obfity, niemalże ciągnący się w nieskończoność, szereg dobowy, liczony według stref międzygwiezdnych; różniły się znacząco od tych, według których niegdyś funkcjonował jej towarzysz pochodzący z Terry, były o wiele dłuższe niż błahy system 24 godzin. Zabójczyni dotychczas zawsze pracująca samotnie, obecnie była zmuszona zaakceptować obecność czegoś zupełnie odmiennego aniżeli towarzystwo własnego cienia. Na początku świadomość tego, iż Barnes znajduje się w pobliżu, bardzo ją irytowała. Dyskomfort igrał z jej nerwami do takiego stopnia, iż nie była w stanie znaleźć sobie miejsca. Uszczypliwe wrażenie niepozwalające na chwilę wytchnienia przypominało, iż niepodważalna prywatność współgrająca z nieskazitelnym spokojem zostały bezprecedensowo zakłócone, a dzielenie statku zdawało się nie posiadać ustalonego terminu zakończenia. Nie planowała rekrutacji do swojego jednoosobowego składu, a narzucenie tego występku było niezaprzeczalnie poważnym wyjściem ze strefy komfortu. Nierzadko zdarzały się momenty, w których próbowała wmówić sobie, że to tylko wynik wypadkowej składającej się z osobistych omamów oraz projekcji, bezkarnie zakłamujących faktyczny stan rzeczy, jednak w momencie przechadzania się i nadzorowania komór, natknąwszy się na terranina, konfrontacja z rzeczywistością wymierzała stosunkowo bolesny cios. Za każdym razem owe okoliczności sprawiały, że wyraz twarzy Zen-Whoberianki przybierał niepokojący charakter, jak gdyby zobaczyła nieproszonego intruza, którego należałoby natychmiast wyeliminować, a wszelki sprzęt podlegający bezpośredniej styczności – dokładnie odkazić. Pomimo horrendalnych trudów sytuacja zaczęła się zmieniać, a nawet niezwykle optymistycznie poprawiać. Wojowniczka coraz bardziej przyzwyczajała się do zaistniałego stanu rzeczy. W końcu przestała się aż tak opierać, głównie zważywszy na kilka dosyć istotnych kwestii – w gruncie rzeczy Buck okazał się być bardzo pomocnym, starał się jak mógł nauczyć obsługi technologicznych enigm oraz poskromić kolosalne zawiłości programów. A co najważniejsze – nie wchodził jej w drogę. Był małomówny, podobnie jak ona. Ponadto, z niezwykłą łatwością przychodziło mu poszanowanie jej niecodziennych, dziwacznych przyzwyczajeń. Zielona lubiła przebywać sama ze sobą, nierzadko udawała się na drugi koniec statku i na powrót rozkoszowała samotnością, kiedy tylko miała na to ochotę. A Barnes? On nie dopytywał, absolutnie sporo brakowało mu do typu gaduły; wpychającego ciekawski nos wszędzie gdzie się tylko da i popadnie. Był bezsprzecznie idealnym towarzyszem dla Gamory. Właśnie dzięki temu w końcu zdołała go zaakceptować, a nawet swego czasu nogi same poprowadziły ją w kierunku terranina. Znacznie częściej obserwowała jego zmagania i prace przy tablecie, rzecz jasna zajmując się wtedy czymś pożytecznym; oczywiście dla niepoznaki. Starała się zachowywać dystans; na tyle daleki, by nie wzbudzać podejrzeń, ale wystarczająco bliski, by móc cokolwiek podpatrzeć i zarejestrować.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Tym razem również była w pobliżu, jednak nie wysilała się na skrupulatne podglądactwo. Zamiast tego całkowicie oddała się polerowaniu broni oraz wymianie ogniw w blasterach. Musieli być przygotowani, uzbrojeni aż po najmniejszy skrawek ciała. Broń podlegała konieczności bycia niezawodną i dostrojoną tak, by jej celność dorównywała ideałowi, a czas ładowania nie przekraczał progu 10/0,44ms.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W momencie, w którym padł długo wyczekiwany komunikat, córka Thanosa kończyła rutynową konserwację Godslayera. Jej ciało mimowolnie zerwało się do pozycji stojącej, a wzrok powędrował na niewielki wyświetlacz tableto-podobnego urządzenia, które podsunął Buck. Odnotowana, podejrzana aktywność od razu zdobyła jej zainteresowanie; ba nie byłaby sobą, gdyby ją zbagatelizowała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Masz rację. —————Wyraziła aprobatę co do jego stwierdzenia. —————Szukają miejsca, tylko na chwilę się zatrzymali, budują coś nowego albo wykorzystują już wzniesione budowle… —————Wymieniła możliwe opcje, powtarzając po towarzyszu, jednak po wybrzmieniu tej ostatniej, wpadła jej do głowy całkiem inna teoria. —————To optymistyczne scenariusze. Muszę dokładniej zbadać sygnał. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż mamy do czynienia z tzw. szumem, który ma na celu zmylenie nas i jeszcze bardziej oddalenie od celu... —————Dalszy ciąg wypowiedzi poprzedziło ciężkie westchnięcie. —————...o ile w ogóle można spekulować nad istnieniem większej pustki informacyjnej od tej, od której obecnie dysponujemy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemnowłosa wystukała krótką komendę, a zaraz po niej wyświetlacz niewielkiego urządzenia powielił się i zawisł w powietrzu obok uniesionych ku górze palców. Za sprawą zaledwie kilku komunikatów, wiedziała już z czym mieli do czynienia. Postanowiła czym prędzej podzielić się tą informacją.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Na całe szczęście możemy wykluczyć szum. Częstotliwość takich sygnałów pozostawia 3-4sekundową manifestację. Sygnał, który wyłapałeś trwa niecałe 2 sekundy. W skali Wszechświata to mnóstwo czasu, dzięki któremu możemy z łatwością namierzyć źródło. I tym sposobem... mamy to! —————Wskazała niewielki punkcik, który wytypowały systemy. —————Brawo Barnes, masz czujne oko. —————Z ust Wojowniczki ta pochwała wybrzmiała bardzo pochlebiająco.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Fenomen uzyskania jakiegoś tropu sprawił, że podniecenie i zapał rozwiązały jej na moment język, a nawet wysiliła się na chwilowy uśmiech, obwieszczający uznanie i zadowolenie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Oczywiście, że wiem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wraz z odpowiedzią na jego pytanie, powędrował dosyć charakterystyczny znak, który poinformował odkrywcę sygnału by ruszył za towarzyszką.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Udali się do sąsiedniej komory. Jej wnętrze przypominało idealny okrąg, a górna część imitowała eliptyczne sklepienie. Siostra Nebuli stanęła w centrum po czym nakreśliła w powietrzu kilka niezrozumiałych dla Barnesa znaków. Na efekt tego działania nie trzeba było długo czekać. Specyficzną salę wypełnił ogromny hologram, przedstawiający bardzo dokładną mapę gwiezdną. Obok terranina pojawiły się różnego rodzaju układy słoneczne – jedne posiadały masywne super gwiazdy, inne zawierały podwójne źródła energii, poruszające się w harmonijnym tańcu, stale się okrążając. Niektóre pary zawierały identycznych partnerów, lecz zdarzały się też takie, w których gwiazdy różniły się od siebie zarówno wielkością, jak i kolorem promieniowania oraz wytwarzanych związków chemicznych. Poszczególne planety zawtórowały obok jego ciała, a ich naturalne lub sztucznie stworzone satelity miejscami przecinały Buckiego, nie robiąc sobie z jego tytułu najmniejszej przeszkody. Niespodziewanie naprzeciwko jego oczu zalśnił gazowy olbrzym, otoczony setkami różnokolorowych i różnokształtnych pierścieni. Bucky próbował przez moment je zliczyć, ale szybko poddał tę przyjemność, nie chcąc ograniczać pola zainteresowania tylko do jednego obiektu. W komorze były ich co najmniej tysiące.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora od razu spostrzegła, iż jej towarzysz czerpał z symulacji garściami, w pewnym momencie nie wiedząc gdzie podziać wzrok. Fenomenalna projekcja oczarowała go bez pamięci, wobec czego pozwoliła mu nacieszyć się nią jeszcze trochę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po dłuższej chwili głośne, stanowcze chrząknięcie wyrwało go spod wpływu hipnotycznego widoku, a gdy euforyczne otumanienie wreszcie opadło, przyszedł czas na wskazanie celu ich najbliższego lotu. Za jednym, sprawnym pociągnięciem dłoni planety zaczęły się oddalać, słońca zamieniły się w malutkie, migoczące punkciki, a następnie połączyły się w większe grupy, tworząc błyszczące chmury. Obraz nie poprzestał na tym i oddalał się jeszcze, dopóki nie ukazał wglądu w całą Galaktykę. Jej centrum, pozostające najjaśniejszym obszarem, przechodziło przez Zabójczynię, natomiast dwa najdłuższe ramiona dosięgły Barnesa. Whoberianka słusznie zauważyła, iż mało nie oniemiał z zachwytu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zgadza się. To Galaktyka, w której się obecnie znajdujemy. Wasz gatunek zwykł ją nazywać Drogą Mleczną. Mój nazywał ją Spiralą Aurela, a umownie większość istot posługuje się skrótem UX-benete. —————Masywny, spiralny obiekt zataczał się leniwie, wirując według niezmiennej trajektorii wokół własnej osi. —————Miliardy gwiazd, miliony zamieszkałych układów, tysiące inteligentnych ras. Ponad 80% z nich dysponuje napędami umożliwiającymi ekspansję kosmosu. Kilka milionów planet gospodarczych, z których pozyskuje się pożądane surowce, pierwiastki, drogocenną przyprawę. Kilka tysięcy sztucznie powołanych do istnienia światów i wreszcie, tysiące pustkowi, porzuconych, zniszczonych przez kataklizmy lub wojny, niezdolnych do zamieszkania, niestanowiących żadnego pożytku, objętych międzyrasową kwarantanną. Nasz cel to jedna z nich. Znajduje się…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kolejny, sprawny ruch nadgarstka sprawił, że obraz zmienił właściwości, a ramię, które sunęło obok Buckiego, powiększyło się ukazując niezliczoną ilość aureoli gwiazd.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————…w najdłuższym ramieniu. Gromadzie Mineravillaris, zbiorze światów widm, wyjątkowo nieprzyjaznych powstaniu czy zachowaniu życia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Uśmiechnęła się złowrogo. Hologram wyszczególnił omawiany obszar i natychmiast przybliżył widok na kilka intrygujących obiektów, obleczonych w bijące, blade, zimne, niebieskawe światło.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Moi ulubieńcy. Będziesz miał okazję poznać jednego z nich. Mieści się w układzie podwójnym. Drillon VV.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wnętrze komory tym razem zdominował widok dwóch, niewielkich kul. Emanowały mnóstwem lśniących łun, dlatego by dostrzec ich kontury, wzrok terranina musiał się najpierw zasymilować z ilością odbieranego blasku. Z jakiegoś powodu energia napawała lodowatymi podmuchami grozy, starając się by posępna aura została jak najdobitniej wpojona.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Dwa duchy. Martwe, a jednak nadal istnieją. Białe karły krążą wokół siebie, a ich pętle zaciskają się z każdym kolejnym ruchem. Nieuchronnie zbliżają się do zderzenia, w którego czasie jeden wchłonie drugiego. —————Niewykluczone, iż bezkompromisowa bezwzględność; naturalna brutalność; swoista, niewzruszona kolej rzeczy; władająca bezkresem kosmosu, aktywowała mechanizm świadomej uległości. —————Moglibyśmy obstawiać, który z nich wygra, ale obawiam się, że żadne z nas nie dożyje tego widowiska.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wizualizacja ;wyświetlana przez maszyny; już ostatni raz dokonała zbliżenia, ukazując średnich rozmiarów planetę, wokół której wolno wirowały trzy, malutkie obiekty. Każdy przypominał Księżyc – naturalnego satelitę okrążającego Terrę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes przyjrzał się dokładniej. Gamora niemalże natychmiast dostrzegła zaciekawienie towarzysza, zapewne wywołane faktem, iż obraz planety wydawał się jakby bledszy od tych, które były wyświetlane dotychczas. Osobliwość prezentacji skłaniała do wniosku, jakoby hologram akurat w tym miejscu uległ uszkodzeniu lub przestał zniekształcać wystarczającą ilość światła; niezbędnego do zaprezentowania modelu z jak największą dokładnością i dbałością o detale. Rzeczywistość kryła jednak całkiem inną przyczynę. Ciemnowłosa śledziła poczynania Buckiego, który wyciągnął przed siebie dłoń i zaczął nią przeszywać hologram, by upewnić się, że wszystko jest jak należy; a przynajmniej tak, jak mu się wydawało, że powinno być. Nie musiała długo czekać na to aż obdaruje ją spojrzeniem wyrażającym prośbę o wyjaśnienie tegoż nie do końca zrozumiałego fenomenu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To nie usterka. Ta planeta rzeczywiście wygląda jakby była przezroczysta. Neuturn to dosłownie jeden wielki kryształ. W 100% przepuszcza promieniowanie, różne cząstki, czy światło, które przechodzi przez ten świat, jak gdyby był pryzmatem. —————Wojowniczka wyciągnęła dłoń i podłożyła ją pod obraz wskazanego wcześniej ciała niebieskiego. —————Jeśli się odpowiednio przyjrzysz, być może będziesz w stanie dostrzec niewielki zarys kawałka ruin. —————Chwyciła hologram, obróciła parę razy między palcami, a następnie rzuciła do Barnesa; jakby posłała mu terrańską piłkę. —————Kiedyś było tutaj życie, wbrew temu, co wcześniej powiedziałam o gromadzie, w której się znajduje. To niezwykłe pod każdym względem miejsce zamieszkiwała rasa, która czerpała swoją siłę z tutejszych kryształów. Gdy byłam jeszcze małą Zen-Whoberianką, obiło mi się o uszy, że zapewniały nie tylko siłę i nieskończone zasoby energii, ale także hamowały procesy starzenia, czyniąc z Neuturnian istoty zdolne oszukać śmierć. Oczywiście pod warunkiem, że znajdowali się w pobliżu kryształów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Cisza przerywająca wypowiedź wcale nie nastała z zamiarem pozostawienia gorzkiego posmaku niedosytu. Tym razem stanowiła jedynie przerywnik, zapewniający przestrzeń do upewnienia się, czy aby na pewno warto wywoływać zapomnianą opowieść.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie mówi się o tym, to historia, o której Wszechświat chciałby zapomnieć, ale mimo to, jest wielu takich jak ja, takich, którzy wciąż pamiętają. Zawsze tam, gdzie znajdują się dobrodziejstwa, prędzej czy później pojawią się grabieżcy, chcący zgarnąć bogactwa dla siebie. Kosmos nie jest ślepy, obserwuje i widzi wszystko, nic się przed nim nie ukryje. Życie wykorzystuje każdy, możliwy zasób, nie pytając o pozwolenie czy skalę konsekwencji. Kree, Goterianie, Spartax czy Reptilius. Wszystkie te rasy łącznie z Czarnym Zakonem udały się na planetę, by zdobyć potęgę oraz posiąść legendarną nieśmiertelność. Wybili wszystkich Neuturnian, zdziesiątkowali wzajemnie swe armie i... —————Prychnęła pogardliwie, zaraz kontynuując. —————...obeszli się smakiem. Okazało się, że jedynie istoty wykształcone na Neuturnie są zdolne do absorbcji energetycznej. Rdzenni mieszkańcy byli powiązani z kryształowym światem na poziomie biologicznym. W zasadzie nie tylko oni, ale wszystko co narodziło się na tej planecie, stanowiło jedność. Kryształy tworzyły unikalną sieć, a aby się do niej podłączyć, niezbędny był malutki element w DNA, którego nie sposób było już pozyskać, ponieważ ostatni przedstawiciel jedynego posiadającego ten przywilej gatunku, rozwiał się w pył z ręki Goterianina.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemnowłosa ruszyła przed siebie. Wyminęła towarzysza, nie racząc go już żadnym słowem. Miała już zniknąć zza segmentem prowadzącym do kolejnych komór, jednak coś sprawiło, że zdecydowała się jeszcze dodać:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ustawię kurs i przygotuję sprzęt niezbędny do zejścia na planetę, Ty w tym czasie przeszukaj bazę sygnałów o podobnej częstotliwości do tego, którego udało Ci się wykryć. Program pomoże Ci je zestawić i porównać. Być może coś o zbliżonej długości fal pojawiło się gdzieś jeszcze w Galaktyce. Sprawdź to.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Polecenie odbijało się niemrawą serią powtórzeń, tworząc natarczywe echo w umyśle udoskonalonego genetycznie żołnierza, który stał nieruchomo jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrując się w hologram planety, lewitującej nad jego otwartą dłonią.
✧⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✦⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✧ ⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀ ✦⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ✧
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pomieszczenie spełniające rolę magazynu dla prowiantu, amunicji, paliwa, ogniw i wszelkich, innych towarów transportowanych; zdobytych w zapewne nie do końca legalny sposób; obecnie stało się pełnoprawną kwaterą terranina. Aktualnie zaszył się w niej na dobre i skupił całą uwagę na wykonaniu zadania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wtórujące mu spokój i samotność rozwiały się w popłochu, gdy przyszło mu wreszcie gościć Zieloną, która nieoczekiwanie wparowała do środka. W jej stroju coś się zmieniło, bowiem miała na sobie całkiem ciekawie prezentujący się pancerz. Onyksowa powłoka momentalnie wtapiała się w ciemność, sprawiając, że nawet gdy stanęła w półcieniu, kawałki specyficznej zbroi niknęły, scalając się z czernią. Ciemno-szare segmenty z zaostrzonymi gdzieniegdzie krańcami utrzymywały w przekonaniu, że detale nie służą tylko za ozdobę czy dodatkową warstwę ochrony, ale także pełnią funkcję bojowego wyposażenia garderoby. Z całą pewnością wywoływały bezsprzeczną niechęć do podjęcia jakiejkolwiek konfrontacji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Terranin niemalże natychmiast oderwał się od tabletu i z uwagą przysłuchiwał temu co mówiła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————W celu skrócenia czasu lotu użyjemy pobliskiej Czarnej Dziury. Poddano ją klasyfikacji. Uzyskała ocenę A, co oznacza, że podróż przy jej użyciu jest całkowicie bezpieczna i nieszkodliwa. Nie rozszczepia DNA, degeneruje tkanek czy deformuje organów. Podczas przelotu wszystkie systemy będą mogły działać na najwyższych obrotach, a tak w skrócie – możemy odpalać wszelkie bajery na statku, bez obaw, że coś wybuchnie albo urwie nam jakąś kończynę. Mogłabym jeszcze wymieniać i wymieniać, dlaczego podróż przez obiekt o tej konkretnej klasyfikacji sprawia, że nam się ewidentnie poszczęściło, ale nie będę Ci teraz wszystkiego recytować. Najważniejsze już wiesz. Tyle wystarczy, przynajmniej na ten moment.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Brak pytań ze strony towarzysza okazał się miłym zaskoczeniem dla Gamory. Wobec tego wykazała gotowość do ponownego oddalenia się. Zmierzała już w stronę wyjścia, gdy nagle zdała sobie sprawę, że o czymś zapomniała. Błyskawicznie skarciła się za to w myślach i wróciła w głąb komory, do niedawna będącej tylko i wyłącznie przechowalnią.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————I jeszcze jedno... —————Zatrzymała się kilka kroków przed Zimowym. Tuż za nią pojawił się podłużny, wyświetlany, falujący obiekt, a w jego wnętrzu znajdowało się coś, co przypominało formujący się skafander. —————Załóż to. Jestem więcej niż pewna, że to będzie Twój pierwszy w życiu skok przy użyciu tunelu czaso-przestrzennego. Mimo że, jak już wspomniałam oddziaływania będą słabe, to Twój organizm może je i tak dosyć mocno odczuć. Potencjalne skutki bezpośredniego wystawienia mogłyby być nieciekawe.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Widząc, że przez kamienny wyraz twarzy towarzysza przeszedł niewielki cień zaniepokojenia i dezorientacji, zdecydowała wyłożyć dokładną instrukcję postępowania. Wciąż zapominała, że miała do czynienia z kimś, kto był mało obeznany z realiami dominującymi we Wszechświecie. Nie rozumiała, dlaczego Terra aż tak bardzo odstawała od reszty światów, które znała. Z cieniem przerażenia odrzuciła zaskakującą myśl, iż być może życie w odosobnieniu, z dala od presji podboju kosmosu, mogłoby okazać się wcale nie takie beznadziejne.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wiem, że to może zabrzmieć absurdalnie i nieważne jakby na to spojrzeć, bardzo egzotycznie, ale po prostu wejdź w hologram. Program nałoży Ci skafander. Przez chwile będziesz miał wrażenie, że Twoje wszystkie zmysły zostały dezaktywowane. Nie panikuj. Nie wykonuj gwałtownych ruchów. Nie szarp się. To całkiem normalna rzecz. Skafander będzie musiał scalić się z Twoją skórą, stworzyć coś w rodzaju powłoki pokrywającej cały organizm. Na początku będzie przypominał gruby, ciemny kokon, ale po upływie około pół minuty, stanie się całkowicie przezroczysty i niewyczuwalny. Mówimy na to „zabezpieczenie materii”, dzięki temu nawet nie poczujesz, że skaczemy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky znów odstąpił od możliwości zadania pytań. Bez słowa odłożył urządzenie, które zwykł nazywać tabletem i wykazał całkowitą gotowość do nałożenia skafandra. Córka Thanosa wycofała się ponownie do wyjścia, lecz zanim zniknęła dodała przez ramię:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Skok będzie za dwie minuty. Jeśli nie ma się czego obawiać, to obserwowanie takiego przelotu może być niepowtarzalnym przeżyciem. Na pewno będzie o czym opowiadać innym terranom. Czekam przy sterach. —————Odeszła, zdążywszy podkreślić wyraźnie: —————Dwie minuty.
✧⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✦⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✧ ⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀ ✦⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ✧
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pulpit sterowniczy rozsadzały chaotyczne rozbłyski danych. Wystrzeliwały przy pomocy komunikatów; pojawiających się błyskawicznie i znikających jeszcze szybciej, by zwolnić miejsca kolejnym, kotłującym się z niecierpliwości. Gasnące parametry starały się przez moment ostudzić zamieszanie, obwieszczając kilkosekundowe rozszczelnienie komory, jednak tym razem nie zwiastowały nieoczekiwanej usterki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————30 sekund. Pospiesz się i siadaj. —————Wskazała coś na podobieństwo ciasnego, trójkątnego fotela o szpiczastym zakończeniu niknącym wśród masywnego, metalo-podobnego sklepienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Przyłóż kark do tego wgłębienia i przyduś okrągły panel po prawej. —————Stoicki spokój laminował buzujący stres, tak by towarzysz pochodzący z Terry, zdołał sprostać poleceniom. —————20 sekund. Sprawdzam zabezpieczenia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W tym czasie podłużne, grube pasy objęły Barnesa i z impetem wbiły go w siedzisko. Wyżłobienia w konstrukcji zalśniły, rzucając bladą łunę na pasażerów, zasiadających przy kokpicie głównym.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Patrz cały czas przed siebie. Zostało 10 sekund. —————Obwieściła nieco donośniej niż zwykle.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wraz z ostatnim odliczaniem, ku ich obliczom ukazała się ogromna manifestacja pustki. Rozdzierała materię, jak gdyby była jakimś błahym, nietrwałym płótnem. Połykała wszystko co stawało jej na drodze, bez wyjątku chłonąc każdą namiastkę energii, jedynie zostawiając za sobą jedynie ciemność. Nieskończenie głęboka czerń przysłoniła cały widok. Złowrogo kpiła sobie z szeroko rozwartych źrenic, które bledły w zderzeniu z jej mrocznym obliczem. Statek zaczął drżeć, zawładnęły nim potężne konwulsje. Widzialny Wszechświat skrył się w bezpiecznej odległości, jak najdalej od Horyzontu zdarzeń, a w ślad za nim pognały wszelkie zasilane substytuty; stanowiące jedyne źródło światła. Wkroczyli w królestwo cieni, z którego nie było już drogi powrotnej. Na dobre utonęli w jego śmiercionośnych odmętach, oczekując, choć krzty ułaskawienia, które być może zapewniłoby bezpieczną przeprawę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przez twarz Gamory przewinął się irracjonalny uśmiech, skłaniający do tego, iż wbrew wszelkim regułom zdrowego rozsądku, jej umysł brnął na wyżyny skrajnej brawury, mieszającej się z pogardliwą prowokacją.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czerń była tak gęsta, iż uniemożliwiała im dojrzenia czubków własnych nosów, wobec tego ustalenie punktu odniesienia było niemożliwe, a oszacowanie współrzędnych stało się odległym pragnieniem. O ile w ogóle się poruszali, bo nie było niczego, co potwierdziłoby faktyczne przemieszczanie. Czas i przestrzeń nie miały tu znaczenia. Ich panowanie zostało unieważnione. Trwanie w próżni wydawało się nieskończone. Nieprzenikniona cisza dodatkowo potęgowała syndrom nicości, wywołując pisk w uszach i wrażenie totalnej głuchoty. Szaleństwo zatruwające Zimowego, zaczynało cuchnąć w ciemnym powietrzu, przesiąkniętym antymaterią. Głośne, przyspieszone bicie serca terranina przerwało pragmatyczny niebyt, wywołując falę stłumionego echa, niosącego się daleko w niezliczoną dal nieznanego, jak gdyby dźwięk rozchodził się desperacko w nieskończoność, poszukując materialnego odbicia; które tak naprawdę nigdy nie istniało i nie zaistnieje. Obłęd zdawał się nie mieć końca, a każda kolejna chwila wzmagała jego destrukcyjne skutki. Zabójczyni wiedziała, że jej towarzysz prowadzi w tym momencie zajadłą walkę z własnymi ograniczeniami, ale nie obawiała się, ponieważ była więcej niż pewna, iż wyjdzie z niej zwycięsko, przeżywając tym samym najwspanialszy lot kruchego istnienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jesteś gotów? —————Wyszeptała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jej głos dotarł do niego w postaci natłoku osobliwego echa, który co rusz powielał liczbę każdego z powtórzeń, dublując bezkres dźwięków.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Natychmiast wyrwał go z amoku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W odpowiedzi otrzymała wyraźny szelest jego dłuższych pasm włosów, zahaczających niedbale o zarys ramion. Bez sylabowa forma zobrazowała twierdzące kiwnięcie głową.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Sięgnęła do ręcznego włącznika. Specjalny napęd od razu zareagował i zapewnił międzygwiezdnemu okrętowi niesamowite przyspieszenie. Wszystko wokół zaczęło się rozciągać i rozmazywać pod wpływem niewyobrażalnej prędkości. Nie sposób było objąć pojmowaniem tego, co działo się z materią. Wydawało się, że teraz przelatują przez tunel, który wypełniają różnokolorowe rozbłyski. Lawirowały w przeróżnych kierunkach, przeszywały każdą przeszkodę na swojej drodze i bez uszczerbku powracały w niepowstrzymany, niekontrolowany taniec. Kokpit oraz rusztowanie statku zniknęły z pola widzenia, jak gdyby pasażerowie lewitowali samoistnie w niezidentyfikowanej przestrzeni. Od natężenia przytłaczającej intensywności rozmaitych bodźców można było doznać poważnego wymęczenia zmysłów, które nie nadążały za zmianami, następującymi co sekundę, a nawet jej ułamkową część.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu nastał długo oczekiwany ład; choć wprawdzie cała przeprawa trwała nie więcej niż 2-3 minuty. Bombard rozszarpujący przestrzeń i czas, na powrót ustąpił miejsca dobrze znanemu obliczu ciemności wysadzanej lśniącymi, migoczącymi punktami. Jakże był to teraz umiłowany widok, zwłaszcza dla genetycznie zmodyfikowanego żołnierza.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zrobili to, naprawdę to zrobili. Pokonali pożeracza światów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zbieramy się.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wojowniczka podniosła się z miejsca. Sposób podróży wcale nie wywarł na niej wrażenia ani nie pozostawił śladu najmniejszego oddziaływania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wstawaj. —————Poklepała towarzysza po ramieniu, a następnie upewniwszy się, że wszystko z nim w porządku, ruszyła w stronę włazu wyjściowego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ustawiłam autopilota. Systemy dostarczą nas bezpiecznie na orbitę, jednak resztą musimy zając się sami.
✧⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✦⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✧ ⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀ ✦⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ✧
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Poprzez stwierdzenie „zająć sami" ciemnowłosa miała na myśli przygotowania do sprawnego zejścia na powierzchnię planety, która nie była zbyt przyjaznym, gościnnym miejscem. Tym razem skrajnie niebezpieczna wyprawa nie obejmowała jednoosobowego ryzyka. Osobiście musiała zadbać o bezpieczeństwo swoje, jak i terranina. Odpowiadała już nie tylko za własne istnienie, miała obok siebie istotę, która pierwszy raz wypuściła się dalej, niż obejmowała zasięgiem grawitacja ojczystej planety. Czuła, że musi o niego zadbać. Coś podpowiadało, że tak właśnie powinna postąpić i nie odnajdywała ku temu żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Cóż, z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu chciała by przeżył. Polubiła go, a w zasadzie ten brak udziwnień i zobowiązań; które z reguły towarzyszyły początkowemu zawiązywaniu relacji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Dam Ci szybką instrukcję, zanim znajdziemy się na powierzchni. —————Zabrzmiała bardzo oficjalnie, aż zanadto jakoby sobie tego życzyła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————System nałoży Ci odpowiedni kombinezon, mający za zadanie utrzymać Cię przy życiu. W zasadzie niczego nie poczujesz, ponieważ jego struktura scali się całkowicie ze wszystkim, co aktualnie masz na sobie, następnie opadnie na Twoją skórę, a ostatecznie połączy z układem nerwowym, zapewniając mu pełną ochronę. Będzie czymś na podobieństwo niewidzialnego pancerza, o którym szybko zapomnisz z racji praktycznie niemożliwego wyczucia obecności.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W ślad za słowami podążyły niewielkie, wielokątne kryształki, wykazujące pełną gotowość do wdrożenia procedury. Zen-Whoberianka zdecydowała się zaprezentować wspomniany proces na sobie, a następnie ponownie zabrała głos:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kolejnym krokiem jest odpowiednie zainstalowanie aparatury monitorującej i podtrzymującej funkcje życiowe. To potrwa nie dłużej niż chwilę. System musi zeskanować cały Twój organizm i stworzyć siatkę informacyjną, a potem upakować dane tak, by przybrały postać zero-jedynkowej sekwencji. Krótko mówiąc, jeśli oberwiesz za mocno z jakiegokolwiek powodu, sztuczna inteligencja rozporządzająca statkiem, zrobi wszystko abyś trafił z powrotem na pokład, i to w jednym kawałku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora poczuła osobliwą suchość w gardle, a wraz z nią nadeszła świadomość, iż od niepamiętnego czasu nie wypowiedziała tylu zdań do kogoś, kto żył naprawdę; poza cybernetyczną przestrzenią. Czy jakoś specjalnie przejęła się tym faktem? Nie za bardzo, ot zwyczajnie zdała sobie sprawę z obecności niecodziennego fenomenu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Musisz zapamiętać jedną rzecz. Interesuje Cię tylko to. —————Wskazała na niewielki, cztero-milimetrowy pasek materializujący się wokół nadgarstka Barnesa. —————Traktuj to jak świętość, niewielkich rozmiarów centrum dowodzenia. Za każdym razem, gdy spojrzysz na prawe przedramię, ukarze Ci się wyświetlana konsola. Znajdziesz na niej m.in. aktualne współrzędne, komunikator zapewniający nam stałe połączenie, raporty dotyczące stanu Twojego organizmu, a także warunków panujących na zewnątrz. Będziesz mógł także przywoływać dowolnie wybraną broń, oczywiście w granicach asortymentu zbrojowni. —————W pełnym skupieniu zilustrowała towarzysza, bacznie przyglądając się jego wyrazowi twarzy. —————Właściwie… skoro już udało się dobrnąć do tego tematu...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Odwróciła się na moment, po czym sięgnęła do wyświetlanego ekranu. Nakreśliła przed nim kilka dziwacznych, nieznanych Zimowemu symboli, co wywołało natychmiastową reakcję w postaci pojawienia się tajemniczego pakunku, ukazującego zwitek jadeitowych tkanin; na pierwszy rzut oka przypominających aksamit, chociaż zapewne na tym podobieństwa się kończyły, ponieważ materiał znacznie odbiegał składem cząsteczkowym i właściwościami od swojego terrańskiego odpowiednika.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Pozwoliłam sobie osobiście zając się kwestią przyznania Ci własnej broni. Z racji tego, iż będziesz odtąd powiązany z nią za pomocą identyfikatora DNA, co zapewni Ci wyłączność do korzystania z jej pełnego potencjału… Sam rozumiesz, to musiało być coś odpowiedniego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Struktury głębokiej zieleni samoistnie odsłoniły ukrywany dotąd obiekt, ukazując prawdziwy majstersztyk wśród broni palnej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Córka Thanosa znała wielu przemytników i handlarzy bronią w całej Galaktyce, z racji czego w jej ręce wpadały najróżniejsze okazy; także te o mniejszej sile rażenia, ale jakże znaczące pod względem wartości kolekcjonerskiej. W tym wypadku podarowany eksponat stanowił przykład ambiwalencji powyższych opcji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Znajomy?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Na owym karabinie automatycznym znajdowały się jeszcze wyblakłe numery seryjne i nazwa modelu, dumnie ukazująca oznaczenie „AK-47”. Zakonserwowany szczegół w połączeniu z zachowanym surowym wyrazem kolby, uchwytu, celownika czy magazynku, emanował wrażeniem, iż automat pozostał w całkowitym oryginale. Bynajmniej takie były pozory, jednak Zabójczyni szybko rozwiała wszelkie wątpliwości, skłaniając ciekawskie spojrzenia towarzysza do znacznie dokładniejszych oględzin.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wygięty specyficznie magazynek pełni od teraz rolę rdzenia. Znajdują się w nim ogniwa poddawane specjalnej reakcji. Rytuał pociągania za spust wciąż obowiązuje, jednak zamiast ;całkowicie nieprzydatnych i niedostosowanych do realiów panujących we Wszechświecie; naboi, będziesz siał postrach za pomocą laserowych pocisków bądź smug świetlistej plazmy. —————W jej barwie głosu dało się wyczuć nutę zadowolenia, a nawet lekkiej ekscytacji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W tym momencie chciała już zakończyć wywód i zając się dalszymi wytycznymi, jednak nagle uświadomiła sobie o jakże oczywistym niedopatrzeniu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Omal bym zapomniała… Przerobiłam go tak, aby był wyposażony w jeszcze jedną funkcję. Jeśli sięgniesz wskazującym palcem lekko po lewej od spustu, to wówczas powinieneś wyczuć niewielki, trójkątny przycisk. Po naduszeniu go poczujesz jakby się podniósł i zyskał na wypukłości. Będzie to oznaczało, że… hm... chyba mogę to śmiało powiedzieć… aktywujesz najprzydatniejsze ulepszenie w Galaktyce. Karabin będzie w stanie pochłaniać pociski przeciwników, rozbijać i konwertować je w czystą energię, a następnie wykorzystywać ze zdwojoną siłą rażenia. Za każdym razem temu procesowi będzie towarzyszyła świetlista, pulsująca kula, która powinna pojawić się dokładnie w tym miejscu. —————Wskazała na przestrzeń przed magazynkiem, a poniżej podstawy celownika. —————Wszelka nadprogramowa moc musi się gromadzić poza wnętrzem broni, ponieważ w przeciwnym razie konstrukcja uległaby zniszczeniu, a w konsekwencji musiałabym całkiem zmienić jej wygląd. Ta opcja absolutnie odpadała, z racji tego, iż zależało mi na zachowaniu pierwotnego charakteru…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie oczekiwała wdzięczności czy podziękowań, a jedynie za pomocą tego gestu liczyła na pełną sprawność, skuteczność i oddanie sprawie, która sprawiła, że ich drogi nieoczekiwanie zlały się w jedną, wydeptaną bólem i krwią ścieżkę, nasączając ich dusze upiorną żądzą dokonania zemsty.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zanim systemy prześlą nas na powierzchnię, musisz wiedzieć, iż wiele może nas tam zaskoczyć. Cały czas miej oczy szeroko otwarte, obserwuj każdy milimetr terenu, staraj się penetrować przestrzeń w obrębie minimum 180 stopni. Będziemy trzymać się blisko siebie, ale to wcale nie zminimalizuje ryzyka. Wszystko będzie chciało Cię wykończyć. Nie mam tu na myśli tylko tego, co być może zdołało umknąć radarom. Warunki atmosferyczne są tam jak wygłodniali zabójcy, ukrywający się pod postacią spektakularnych, ale jakże śmiercionośnych deszczy diamentowych igieł lub szklanych zamieci. Powietrze jest cholernie gęste i niemalże w całości przesiąknięte oparami ciekłego azotu. Wszystkie zmysły, a w szczególności wzrok, mogą zafundować Ci omamy wśród biało-mglistych pustkowi. Nie mi oceniać co gorsze - gdy słyszysz głosy niepochodzące od Ciebie, czy nie możesz odpędzić się od niepokojących obrazów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wojowniczka w czasie kolejnej przemowy wskazała na niewielkie, koliste platformy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Oczywistym stał się fakt, iż musieli na nich stanąć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Możesz poczuć ogromny nacisk, napieranie niewidzialnego ciężaru, który będzie robił wszystko byś nie mógł się ruszyć, a zamiast tego opadł na ziemię ze złamanym karkiem. —————Kontynuowała. —————To nic innego jak szalejące burze i wiatr, osiągające prędkość nawet 500 nm/s*. (*nanometrów na sekundę). Z niewyobrażalną łatwością przekraczają tutejszą barierę dźwięku i światła, dlatego nie będziesz w stanie niczego zarejestrować. Jedynie poczujesz na sobie te druzgocące oddziaływania. Gdyby nie kombinezony… Cóż rozerwałoby nas już przy wchodzeniu do górnych części atmosfery…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ten jakże optymistyczny akcent był ostatnią rzeczą, jaka wybrzmiała, zanim ich ciała błyskawicznie zniknęły z pokładu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bezcielesność nie trwała długo. Wystarczyło jedynie jedno mrugnięcie, by na powrót zasmakować w namacalności.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Znaleźli się w samym środku Królestwa Niebytu. Blada, przeraźliwa Otchłań ich wzywała, a oni tej Otchłani odpowiedzieli…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Co-ordinates: instant changed
Galaxy: Milky Way
Galactic Pirate Starship
Starship model: Zekrom X | | V
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Upływający czas wcale nie popychał poszukiwań do przodu. Kressher zniknęli ze wszystkich radarów, wydawali się zapaść w otchłani największej, najżarłoczniejszej Czarnej Dziury; skąd większość statków i pasażerów nie lubiła powracać, a już na pewno nie ciągnąć dalszej manifestacji we Wszechświecie, z którego uprzednio desperacko starali się uciec. Czy rzeczywiście byliby zdolni do przenosin na tak wielką skalę? Odpowiedź nasuwała się w błyskawicznym tempie i była tak oczywista, że dwójka poszukiwaczy nawet nie wysilała się na wypowiedzenie jej na głos. Obydwoje; bardziej lub mniej świadomi osobliwych praw i zjawisk dominujących we Wszechświecie; wiedzieli, iż odnalezienie upragnionej zguby; do której z ogromną siłą rwały ich umysły i serca, głównie trawione przez płomienie nienawiści i chęci dokonania zemsty; graniczyło z przysłowiowym cudem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wszelkie pragnienia odnajdywały głuchą próżnię, niewzruszoną pustkę. Mawiano, iż losowy, niebywały przypadek, wynikający z pogardliwego zrządzenia losu; uwielbiającego płatać figle; niemalże ze stu procentową skutecznością ubóstwiał splątywać drogi uciekinierów z łowcami, jednak w tym wypadku zanosiło się raczej na potwierdzenie osobliwego przypadku, który miałby obalić ową teorię.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ogrom wieloświatów nie pozostawiał im najmniejszego wyboru – musieli oczekiwać nieoczekiwanego. Absurd stwierdzenia fenomenalnie podkreślał beznadziejną sytuację, która bezlitośnie studziła zapał i zaangażowanie, nieustannie szydząc za ich placami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jedynym pozytywem, zdolnym przebić grube powłoki marazmu, stał się fakt, iż Barnes nabywał coraz lepszego obycia w bezpośrednim kontakcie z technologią; niewyobrażalnie przewyższającą tą, z którą miał do tej pory do czynienia na rodzimej planecie. Terrańskie, skomplikowane na pozór urządzenia, zdolne przemienić zwykłą jednostkę w super-żołnierza, nie miały najmniejszego podjazdu do najmniej zawiłego panelu, jakim dysponowało wyposażenie statku. Niewielki sprzęt przypominający tablet był dostosowany do przyjaznej obsługi, tak by nawet nowicjusz mógł sobie z nią poradzić. W żadnym wypadku obarczenie go takim 'monitorkiem' nie było ujmą na jego honorze, a czymś w rodzaju niezbędnego przygotowania, wprowadzenia w zawiłość tego, z czym będzie musiał się zmierzyć. Od czegoś musiał zacząć, prawda? Gamora nie mogłaby powierzyć mu zbyt dużej, technologicznej odpowiedzialności, bowiem niedostosowany, świeży mózg nie udźwignąłby tylu informacji, a w wyniku potężnego obciążenia najprawdopodobniej stopiłby się, żałośnie pozbawiając Buckiego możliwości odnalezienia celu; a do tego absolutnie nie chcieli dopuścić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Długie, bezowocne dni poszukiwań zmieniły się w obfity, niemalże ciągnący się w nieskończoność, szereg dobowy, liczony według stref międzygwiezdnych; różniły się znacząco od tych, według których niegdyś funkcjonował jej towarzysz pochodzący z Terry, były o wiele dłuższe niż błahy system 24 godzin. Zabójczyni dotychczas zawsze pracująca samotnie, obecnie była zmuszona zaakceptować obecność czegoś zupełnie odmiennego aniżeli towarzystwo własnego cienia. Na początku świadomość tego, iż Barnes znajduje się w pobliżu, bardzo ją irytowała. Dyskomfort igrał z jej nerwami do takiego stopnia, iż nie była w stanie znaleźć sobie miejsca. Uszczypliwe wrażenie niepozwalające na chwilę wytchnienia przypominało, iż niepodważalna prywatność współgrająca z nieskazitelnym spokojem zostały bezprecedensowo zakłócone, a dzielenie statku zdawało się nie posiadać ustalonego terminu zakończenia. Nie planowała rekrutacji do swojego jednoosobowego składu, a narzucenie tego występku było niezaprzeczalnie poważnym wyjściem ze strefy komfortu. Nierzadko zdarzały się momenty, w których próbowała wmówić sobie, że to tylko wynik wypadkowej składającej się z osobistych omamów oraz projekcji, bezkarnie zakłamujących faktyczny stan rzeczy, jednak w momencie przechadzania się i nadzorowania komór, natknąwszy się na terranina, konfrontacja z rzeczywistością wymierzała stosunkowo bolesny cios. Za każdym razem owe okoliczności sprawiały, że wyraz twarzy Zen-Whoberianki przybierał niepokojący charakter, jak gdyby zobaczyła nieproszonego intruza, którego należałoby natychmiast wyeliminować, a wszelki sprzęt podlegający bezpośredniej styczności – dokładnie odkazić. Pomimo horrendalnych trudów sytuacja zaczęła się zmieniać, a nawet niezwykle optymistycznie poprawiać. Wojowniczka coraz bardziej przyzwyczajała się do zaistniałego stanu rzeczy. W końcu przestała się aż tak opierać, głównie zważywszy na kilka dosyć istotnych kwestii – w gruncie rzeczy Buck okazał się być bardzo pomocnym, starał się jak mógł nauczyć obsługi technologicznych enigm oraz poskromić kolosalne zawiłości programów. A co najważniejsze – nie wchodził jej w drogę. Był małomówny, podobnie jak ona. Ponadto, z niezwykłą łatwością przychodziło mu poszanowanie jej niecodziennych, dziwacznych przyzwyczajeń. Zielona lubiła przebywać sama ze sobą, nierzadko udawała się na drugi koniec statku i na powrót rozkoszowała samotnością, kiedy tylko miała na to ochotę. A Barnes? On nie dopytywał, absolutnie sporo brakowało mu do typu gaduły; wpychającego ciekawski nos wszędzie gdzie się tylko da i popadnie. Był bezsprzecznie idealnym towarzyszem dla Gamory. Właśnie dzięki temu w końcu zdołała go zaakceptować, a nawet swego czasu nogi same poprowadziły ją w kierunku terranina. Znacznie częściej obserwowała jego zmagania i prace przy tablecie, rzecz jasna zajmując się wtedy czymś pożytecznym; oczywiście dla niepoznaki. Starała się zachowywać dystans; na tyle daleki, by nie wzbudzać podejrzeń, ale wystarczająco bliski, by móc cokolwiek podpatrzeć i zarejestrować.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Tym razem również była w pobliżu, jednak nie wysilała się na skrupulatne podglądactwo. Zamiast tego całkowicie oddała się polerowaniu broni oraz wymianie ogniw w blasterach. Musieli być przygotowani, uzbrojeni aż po najmniejszy skrawek ciała. Broń podlegała konieczności bycia niezawodną i dostrojoną tak, by jej celność dorównywała ideałowi, a czas ładowania nie przekraczał progu 10/0,44ms.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W momencie, w którym padł długo wyczekiwany komunikat, córka Thanosa kończyła rutynową konserwację Godslayera. Jej ciało mimowolnie zerwało się do pozycji stojącej, a wzrok powędrował na niewielki wyświetlacz tableto-podobnego urządzenia, które podsunął Buck. Odnotowana, podejrzana aktywność od razu zdobyła jej zainteresowanie; ba nie byłaby sobą, gdyby ją zbagatelizowała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Masz rację. —————Wyraziła aprobatę co do jego stwierdzenia. —————Szukają miejsca, tylko na chwilę się zatrzymali, budują coś nowego albo wykorzystują już wzniesione budowle… —————Wymieniła możliwe opcje, powtarzając po towarzyszu, jednak po wybrzmieniu tej ostatniej, wpadła jej do głowy całkiem inna teoria. —————To optymistyczne scenariusze. Muszę dokładniej zbadać sygnał. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż mamy do czynienia z tzw. szumem, który ma na celu zmylenie nas i jeszcze bardziej oddalenie od celu... —————Dalszy ciąg wypowiedzi poprzedziło ciężkie westchnięcie. —————...o ile w ogóle można spekulować nad istnieniem większej pustki informacyjnej od tej, od której obecnie dysponujemy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemnowłosa wystukała krótką komendę, a zaraz po niej wyświetlacz niewielkiego urządzenia powielił się i zawisł w powietrzu obok uniesionych ku górze palców. Za sprawą zaledwie kilku komunikatów, wiedziała już z czym mieli do czynienia. Postanowiła czym prędzej podzielić się tą informacją.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Na całe szczęście możemy wykluczyć szum. Częstotliwość takich sygnałów pozostawia 3-4sekundową manifestację. Sygnał, który wyłapałeś trwa niecałe 2 sekundy. W skali Wszechświata to mnóstwo czasu, dzięki któremu możemy z łatwością namierzyć źródło. I tym sposobem... mamy to! —————Wskazała niewielki punkcik, który wytypowały systemy. —————Brawo Barnes, masz czujne oko. —————Z ust Wojowniczki ta pochwała wybrzmiała bardzo pochlebiająco.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Fenomen uzyskania jakiegoś tropu sprawił, że podniecenie i zapał rozwiązały jej na moment język, a nawet wysiliła się na chwilowy uśmiech, obwieszczający uznanie i zadowolenie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Oczywiście, że wiem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wraz z odpowiedzią na jego pytanie, powędrował dosyć charakterystyczny znak, który poinformował odkrywcę sygnału by ruszył za towarzyszką.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Udali się do sąsiedniej komory. Jej wnętrze przypominało idealny okrąg, a górna część imitowała eliptyczne sklepienie. Siostra Nebuli stanęła w centrum po czym nakreśliła w powietrzu kilka niezrozumiałych dla Barnesa znaków. Na efekt tego działania nie trzeba było długo czekać. Specyficzną salę wypełnił ogromny hologram, przedstawiający bardzo dokładną mapę gwiezdną. Obok terranina pojawiły się różnego rodzaju układy słoneczne – jedne posiadały masywne super gwiazdy, inne zawierały podwójne źródła energii, poruszające się w harmonijnym tańcu, stale się okrążając. Niektóre pary zawierały identycznych partnerów, lecz zdarzały się też takie, w których gwiazdy różniły się od siebie zarówno wielkością, jak i kolorem promieniowania oraz wytwarzanych związków chemicznych. Poszczególne planety zawtórowały obok jego ciała, a ich naturalne lub sztucznie stworzone satelity miejscami przecinały Buckiego, nie robiąc sobie z jego tytułu najmniejszej przeszkody. Niespodziewanie naprzeciwko jego oczu zalśnił gazowy olbrzym, otoczony setkami różnokolorowych i różnokształtnych pierścieni. Bucky próbował przez moment je zliczyć, ale szybko poddał tę przyjemność, nie chcąc ograniczać pola zainteresowania tylko do jednego obiektu. W komorze były ich co najmniej tysiące.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora od razu spostrzegła, iż jej towarzysz czerpał z symulacji garściami, w pewnym momencie nie wiedząc gdzie podziać wzrok. Fenomenalna projekcja oczarowała go bez pamięci, wobec czego pozwoliła mu nacieszyć się nią jeszcze trochę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po dłuższej chwili głośne, stanowcze chrząknięcie wyrwało go spod wpływu hipnotycznego widoku, a gdy euforyczne otumanienie wreszcie opadło, przyszedł czas na wskazanie celu ich najbliższego lotu. Za jednym, sprawnym pociągnięciem dłoni planety zaczęły się oddalać, słońca zamieniły się w malutkie, migoczące punkciki, a następnie połączyły się w większe grupy, tworząc błyszczące chmury. Obraz nie poprzestał na tym i oddalał się jeszcze, dopóki nie ukazał wglądu w całą Galaktykę. Jej centrum, pozostające najjaśniejszym obszarem, przechodziło przez Zabójczynię, natomiast dwa najdłuższe ramiona dosięgły Barnesa. Whoberianka słusznie zauważyła, iż mało nie oniemiał z zachwytu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zgadza się. To Galaktyka, w której się obecnie znajdujemy. Wasz gatunek zwykł ją nazywać Drogą Mleczną. Mój nazywał ją Spiralą Aurela, a umownie większość istot posługuje się skrótem UX-benete. —————Masywny, spiralny obiekt zataczał się leniwie, wirując według niezmiennej trajektorii wokół własnej osi. —————Miliardy gwiazd, miliony zamieszkałych układów, tysiące inteligentnych ras. Ponad 80% z nich dysponuje napędami umożliwiającymi ekspansję kosmosu. Kilka milionów planet gospodarczych, z których pozyskuje się pożądane surowce, pierwiastki, drogocenną przyprawę. Kilka tysięcy sztucznie powołanych do istnienia światów i wreszcie, tysiące pustkowi, porzuconych, zniszczonych przez kataklizmy lub wojny, niezdolnych do zamieszkania, niestanowiących żadnego pożytku, objętych międzyrasową kwarantanną. Nasz cel to jedna z nich. Znajduje się…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kolejny, sprawny ruch nadgarstka sprawił, że obraz zmienił właściwości, a ramię, które sunęło obok Buckiego, powiększyło się ukazując niezliczoną ilość aureoli gwiazd.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————…w najdłuższym ramieniu. Gromadzie Mineravillaris, zbiorze światów widm, wyjątkowo nieprzyjaznych powstaniu czy zachowaniu życia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Uśmiechnęła się złowrogo. Hologram wyszczególnił omawiany obszar i natychmiast przybliżył widok na kilka intrygujących obiektów, obleczonych w bijące, blade, zimne, niebieskawe światło.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Moi ulubieńcy. Będziesz miał okazję poznać jednego z nich. Mieści się w układzie podwójnym. Drillon VV.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wnętrze komory tym razem zdominował widok dwóch, niewielkich kul. Emanowały mnóstwem lśniących łun, dlatego by dostrzec ich kontury, wzrok terranina musiał się najpierw zasymilować z ilością odbieranego blasku. Z jakiegoś powodu energia napawała lodowatymi podmuchami grozy, starając się by posępna aura została jak najdobitniej wpojona.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Dwa duchy. Martwe, a jednak nadal istnieją. Białe karły krążą wokół siebie, a ich pętle zaciskają się z każdym kolejnym ruchem. Nieuchronnie zbliżają się do zderzenia, w którego czasie jeden wchłonie drugiego. —————Niewykluczone, iż bezkompromisowa bezwzględność; naturalna brutalność; swoista, niewzruszona kolej rzeczy; władająca bezkresem kosmosu, aktywowała mechanizm świadomej uległości. —————Moglibyśmy obstawiać, który z nich wygra, ale obawiam się, że żadne z nas nie dożyje tego widowiska.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wizualizacja ;wyświetlana przez maszyny; już ostatni raz dokonała zbliżenia, ukazując średnich rozmiarów planetę, wokół której wolno wirowały trzy, malutkie obiekty. Każdy przypominał Księżyc – naturalnego satelitę okrążającego Terrę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes przyjrzał się dokładniej. Gamora niemalże natychmiast dostrzegła zaciekawienie towarzysza, zapewne wywołane faktem, iż obraz planety wydawał się jakby bledszy od tych, które były wyświetlane dotychczas. Osobliwość prezentacji skłaniała do wniosku, jakoby hologram akurat w tym miejscu uległ uszkodzeniu lub przestał zniekształcać wystarczającą ilość światła; niezbędnego do zaprezentowania modelu z jak największą dokładnością i dbałością o detale. Rzeczywistość kryła jednak całkiem inną przyczynę. Ciemnowłosa śledziła poczynania Buckiego, który wyciągnął przed siebie dłoń i zaczął nią przeszywać hologram, by upewnić się, że wszystko jest jak należy; a przynajmniej tak, jak mu się wydawało, że powinno być. Nie musiała długo czekać na to aż obdaruje ją spojrzeniem wyrażającym prośbę o wyjaśnienie tegoż nie do końca zrozumiałego fenomenu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To nie usterka. Ta planeta rzeczywiście wygląda jakby była przezroczysta. Neuturn to dosłownie jeden wielki kryształ. W 100% przepuszcza promieniowanie, różne cząstki, czy światło, które przechodzi przez ten świat, jak gdyby był pryzmatem. —————Wojowniczka wyciągnęła dłoń i podłożyła ją pod obraz wskazanego wcześniej ciała niebieskiego. —————Jeśli się odpowiednio przyjrzysz, być może będziesz w stanie dostrzec niewielki zarys kawałka ruin. —————Chwyciła hologram, obróciła parę razy między palcami, a następnie rzuciła do Barnesa; jakby posłała mu terrańską piłkę. —————Kiedyś było tutaj życie, wbrew temu, co wcześniej powiedziałam o gromadzie, w której się znajduje. To niezwykłe pod każdym względem miejsce zamieszkiwała rasa, która czerpała swoją siłę z tutejszych kryształów. Gdy byłam jeszcze małą Zen-Whoberianką, obiło mi się o uszy, że zapewniały nie tylko siłę i nieskończone zasoby energii, ale także hamowały procesy starzenia, czyniąc z Neuturnian istoty zdolne oszukać śmierć. Oczywiście pod warunkiem, że znajdowali się w pobliżu kryształów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Cisza przerywająca wypowiedź wcale nie nastała z zamiarem pozostawienia gorzkiego posmaku niedosytu. Tym razem stanowiła jedynie przerywnik, zapewniający przestrzeń do upewnienia się, czy aby na pewno warto wywoływać zapomnianą opowieść.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie mówi się o tym, to historia, o której Wszechświat chciałby zapomnieć, ale mimo to, jest wielu takich jak ja, takich, którzy wciąż pamiętają. Zawsze tam, gdzie znajdują się dobrodziejstwa, prędzej czy później pojawią się grabieżcy, chcący zgarnąć bogactwa dla siebie. Kosmos nie jest ślepy, obserwuje i widzi wszystko, nic się przed nim nie ukryje. Życie wykorzystuje każdy, możliwy zasób, nie pytając o pozwolenie czy skalę konsekwencji. Kree, Goterianie, Spartax czy Reptilius. Wszystkie te rasy łącznie z Czarnym Zakonem udały się na planetę, by zdobyć potęgę oraz posiąść legendarną nieśmiertelność. Wybili wszystkich Neuturnian, zdziesiątkowali wzajemnie swe armie i... —————Prychnęła pogardliwie, zaraz kontynuując. —————...obeszli się smakiem. Okazało się, że jedynie istoty wykształcone na Neuturnie są zdolne do absorbcji energetycznej. Rdzenni mieszkańcy byli powiązani z kryształowym światem na poziomie biologicznym. W zasadzie nie tylko oni, ale wszystko co narodziło się na tej planecie, stanowiło jedność. Kryształy tworzyły unikalną sieć, a aby się do niej podłączyć, niezbędny był malutki element w DNA, którego nie sposób było już pozyskać, ponieważ ostatni przedstawiciel jedynego posiadającego ten przywilej gatunku, rozwiał się w pył z ręki Goterianina.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemnowłosa ruszyła przed siebie. Wyminęła towarzysza, nie racząc go już żadnym słowem. Miała już zniknąć zza segmentem prowadzącym do kolejnych komór, jednak coś sprawiło, że zdecydowała się jeszcze dodać:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ustawię kurs i przygotuję sprzęt niezbędny do zejścia na planetę, Ty w tym czasie przeszukaj bazę sygnałów o podobnej częstotliwości do tego, którego udało Ci się wykryć. Program pomoże Ci je zestawić i porównać. Być może coś o zbliżonej długości fal pojawiło się gdzieś jeszcze w Galaktyce. Sprawdź to.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Polecenie odbijało się niemrawą serią powtórzeń, tworząc natarczywe echo w umyśle udoskonalonego genetycznie żołnierza, który stał nieruchomo jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrując się w hologram planety, lewitującej nad jego otwartą dłonią.
✧⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✦⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✧ ⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀ ✦⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ✧
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pomieszczenie spełniające rolę magazynu dla prowiantu, amunicji, paliwa, ogniw i wszelkich, innych towarów transportowanych; zdobytych w zapewne nie do końca legalny sposób; obecnie stało się pełnoprawną kwaterą terranina. Aktualnie zaszył się w niej na dobre i skupił całą uwagę na wykonaniu zadania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wtórujące mu spokój i samotność rozwiały się w popłochu, gdy przyszło mu wreszcie gościć Zieloną, która nieoczekiwanie wparowała do środka. W jej stroju coś się zmieniło, bowiem miała na sobie całkiem ciekawie prezentujący się pancerz. Onyksowa powłoka momentalnie wtapiała się w ciemność, sprawiając, że nawet gdy stanęła w półcieniu, kawałki specyficznej zbroi niknęły, scalając się z czernią. Ciemno-szare segmenty z zaostrzonymi gdzieniegdzie krańcami utrzymywały w przekonaniu, że detale nie służą tylko za ozdobę czy dodatkową warstwę ochrony, ale także pełnią funkcję bojowego wyposażenia garderoby. Z całą pewnością wywoływały bezsprzeczną niechęć do podjęcia jakiejkolwiek konfrontacji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Terranin niemalże natychmiast oderwał się od tabletu i z uwagą przysłuchiwał temu co mówiła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————W celu skrócenia czasu lotu użyjemy pobliskiej Czarnej Dziury. Poddano ją klasyfikacji. Uzyskała ocenę A, co oznacza, że podróż przy jej użyciu jest całkowicie bezpieczna i nieszkodliwa. Nie rozszczepia DNA, degeneruje tkanek czy deformuje organów. Podczas przelotu wszystkie systemy będą mogły działać na najwyższych obrotach, a tak w skrócie – możemy odpalać wszelkie bajery na statku, bez obaw, że coś wybuchnie albo urwie nam jakąś kończynę. Mogłabym jeszcze wymieniać i wymieniać, dlaczego podróż przez obiekt o tej konkretnej klasyfikacji sprawia, że nam się ewidentnie poszczęściło, ale nie będę Ci teraz wszystkiego recytować. Najważniejsze już wiesz. Tyle wystarczy, przynajmniej na ten moment.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Brak pytań ze strony towarzysza okazał się miłym zaskoczeniem dla Gamory. Wobec tego wykazała gotowość do ponownego oddalenia się. Zmierzała już w stronę wyjścia, gdy nagle zdała sobie sprawę, że o czymś zapomniała. Błyskawicznie skarciła się za to w myślach i wróciła w głąb komory, do niedawna będącej tylko i wyłącznie przechowalnią.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————I jeszcze jedno... —————Zatrzymała się kilka kroków przed Zimowym. Tuż za nią pojawił się podłużny, wyświetlany, falujący obiekt, a w jego wnętrzu znajdowało się coś, co przypominało formujący się skafander. —————Załóż to. Jestem więcej niż pewna, że to będzie Twój pierwszy w życiu skok przy użyciu tunelu czaso-przestrzennego. Mimo że, jak już wspomniałam oddziaływania będą słabe, to Twój organizm może je i tak dosyć mocno odczuć. Potencjalne skutki bezpośredniego wystawienia mogłyby być nieciekawe.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Widząc, że przez kamienny wyraz twarzy towarzysza przeszedł niewielki cień zaniepokojenia i dezorientacji, zdecydowała wyłożyć dokładną instrukcję postępowania. Wciąż zapominała, że miała do czynienia z kimś, kto był mało obeznany z realiami dominującymi we Wszechświecie. Nie rozumiała, dlaczego Terra aż tak bardzo odstawała od reszty światów, które znała. Z cieniem przerażenia odrzuciła zaskakującą myśl, iż być może życie w odosobnieniu, z dala od presji podboju kosmosu, mogłoby okazać się wcale nie takie beznadziejne.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wiem, że to może zabrzmieć absurdalnie i nieważne jakby na to spojrzeć, bardzo egzotycznie, ale po prostu wejdź w hologram. Program nałoży Ci skafander. Przez chwile będziesz miał wrażenie, że Twoje wszystkie zmysły zostały dezaktywowane. Nie panikuj. Nie wykonuj gwałtownych ruchów. Nie szarp się. To całkiem normalna rzecz. Skafander będzie musiał scalić się z Twoją skórą, stworzyć coś w rodzaju powłoki pokrywającej cały organizm. Na początku będzie przypominał gruby, ciemny kokon, ale po upływie około pół minuty, stanie się całkowicie przezroczysty i niewyczuwalny. Mówimy na to „zabezpieczenie materii”, dzięki temu nawet nie poczujesz, że skaczemy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky znów odstąpił od możliwości zadania pytań. Bez słowa odłożył urządzenie, które zwykł nazywać tabletem i wykazał całkowitą gotowość do nałożenia skafandra. Córka Thanosa wycofała się ponownie do wyjścia, lecz zanim zniknęła dodała przez ramię:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Skok będzie za dwie minuty. Jeśli nie ma się czego obawiać, to obserwowanie takiego przelotu może być niepowtarzalnym przeżyciem. Na pewno będzie o czym opowiadać innym terranom. Czekam przy sterach. —————Odeszła, zdążywszy podkreślić wyraźnie: —————Dwie minuty.
✧⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✦⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✧ ⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀ ✦⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ✧
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pulpit sterowniczy rozsadzały chaotyczne rozbłyski danych. Wystrzeliwały przy pomocy komunikatów; pojawiających się błyskawicznie i znikających jeszcze szybciej, by zwolnić miejsca kolejnym, kotłującym się z niecierpliwości. Gasnące parametry starały się przez moment ostudzić zamieszanie, obwieszczając kilkosekundowe rozszczelnienie komory, jednak tym razem nie zwiastowały nieoczekiwanej usterki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————30 sekund. Pospiesz się i siadaj. —————Wskazała coś na podobieństwo ciasnego, trójkątnego fotela o szpiczastym zakończeniu niknącym wśród masywnego, metalo-podobnego sklepienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Przyłóż kark do tego wgłębienia i przyduś okrągły panel po prawej. —————Stoicki spokój laminował buzujący stres, tak by towarzysz pochodzący z Terry, zdołał sprostać poleceniom. —————20 sekund. Sprawdzam zabezpieczenia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W tym czasie podłużne, grube pasy objęły Barnesa i z impetem wbiły go w siedzisko. Wyżłobienia w konstrukcji zalśniły, rzucając bladą łunę na pasażerów, zasiadających przy kokpicie głównym.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Patrz cały czas przed siebie. Zostało 10 sekund. —————Obwieściła nieco donośniej niż zwykle.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wraz z ostatnim odliczaniem, ku ich obliczom ukazała się ogromna manifestacja pustki. Rozdzierała materię, jak gdyby była jakimś błahym, nietrwałym płótnem. Połykała wszystko co stawało jej na drodze, bez wyjątku chłonąc każdą namiastkę energii, jedynie zostawiając za sobą jedynie ciemność. Nieskończenie głęboka czerń przysłoniła cały widok. Złowrogo kpiła sobie z szeroko rozwartych źrenic, które bledły w zderzeniu z jej mrocznym obliczem. Statek zaczął drżeć, zawładnęły nim potężne konwulsje. Widzialny Wszechświat skrył się w bezpiecznej odległości, jak najdalej od Horyzontu zdarzeń, a w ślad za nim pognały wszelkie zasilane substytuty; stanowiące jedyne źródło światła. Wkroczyli w królestwo cieni, z którego nie było już drogi powrotnej. Na dobre utonęli w jego śmiercionośnych odmętach, oczekując, choć krzty ułaskawienia, które być może zapewniłoby bezpieczną przeprawę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przez twarz Gamory przewinął się irracjonalny uśmiech, skłaniający do tego, iż wbrew wszelkim regułom zdrowego rozsądku, jej umysł brnął na wyżyny skrajnej brawury, mieszającej się z pogardliwą prowokacją.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czerń była tak gęsta, iż uniemożliwiała im dojrzenia czubków własnych nosów, wobec tego ustalenie punktu odniesienia było niemożliwe, a oszacowanie współrzędnych stało się odległym pragnieniem. O ile w ogóle się poruszali, bo nie było niczego, co potwierdziłoby faktyczne przemieszczanie. Czas i przestrzeń nie miały tu znaczenia. Ich panowanie zostało unieważnione. Trwanie w próżni wydawało się nieskończone. Nieprzenikniona cisza dodatkowo potęgowała syndrom nicości, wywołując pisk w uszach i wrażenie totalnej głuchoty. Szaleństwo zatruwające Zimowego, zaczynało cuchnąć w ciemnym powietrzu, przesiąkniętym antymaterią. Głośne, przyspieszone bicie serca terranina przerwało pragmatyczny niebyt, wywołując falę stłumionego echa, niosącego się daleko w niezliczoną dal nieznanego, jak gdyby dźwięk rozchodził się desperacko w nieskończoność, poszukując materialnego odbicia; które tak naprawdę nigdy nie istniało i nie zaistnieje. Obłęd zdawał się nie mieć końca, a każda kolejna chwila wzmagała jego destrukcyjne skutki. Zabójczyni wiedziała, że jej towarzysz prowadzi w tym momencie zajadłą walkę z własnymi ograniczeniami, ale nie obawiała się, ponieważ była więcej niż pewna, iż wyjdzie z niej zwycięsko, przeżywając tym samym najwspanialszy lot kruchego istnienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jesteś gotów? —————Wyszeptała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jej głos dotarł do niego w postaci natłoku osobliwego echa, który co rusz powielał liczbę każdego z powtórzeń, dublując bezkres dźwięków.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Natychmiast wyrwał go z amoku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W odpowiedzi otrzymała wyraźny szelest jego dłuższych pasm włosów, zahaczających niedbale o zarys ramion. Bez sylabowa forma zobrazowała twierdzące kiwnięcie głową.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Sięgnęła do ręcznego włącznika. Specjalny napęd od razu zareagował i zapewnił międzygwiezdnemu okrętowi niesamowite przyspieszenie. Wszystko wokół zaczęło się rozciągać i rozmazywać pod wpływem niewyobrażalnej prędkości. Nie sposób było objąć pojmowaniem tego, co działo się z materią. Wydawało się, że teraz przelatują przez tunel, który wypełniają różnokolorowe rozbłyski. Lawirowały w przeróżnych kierunkach, przeszywały każdą przeszkodę na swojej drodze i bez uszczerbku powracały w niepowstrzymany, niekontrolowany taniec. Kokpit oraz rusztowanie statku zniknęły z pola widzenia, jak gdyby pasażerowie lewitowali samoistnie w niezidentyfikowanej przestrzeni. Od natężenia przytłaczającej intensywności rozmaitych bodźców można było doznać poważnego wymęczenia zmysłów, które nie nadążały za zmianami, następującymi co sekundę, a nawet jej ułamkową część.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu nastał długo oczekiwany ład; choć wprawdzie cała przeprawa trwała nie więcej niż 2-3 minuty. Bombard rozszarpujący przestrzeń i czas, na powrót ustąpił miejsca dobrze znanemu obliczu ciemności wysadzanej lśniącymi, migoczącymi punktami. Jakże był to teraz umiłowany widok, zwłaszcza dla genetycznie zmodyfikowanego żołnierza.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zrobili to, naprawdę to zrobili. Pokonali pożeracza światów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zbieramy się.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wojowniczka podniosła się z miejsca. Sposób podróży wcale nie wywarł na niej wrażenia ani nie pozostawił śladu najmniejszego oddziaływania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wstawaj. —————Poklepała towarzysza po ramieniu, a następnie upewniwszy się, że wszystko z nim w porządku, ruszyła w stronę włazu wyjściowego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ustawiłam autopilota. Systemy dostarczą nas bezpiecznie na orbitę, jednak resztą musimy zając się sami.
✧⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✦⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✧ ⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀ ✦⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ✧
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Poprzez stwierdzenie „zająć sami" ciemnowłosa miała na myśli przygotowania do sprawnego zejścia na powierzchnię planety, która nie była zbyt przyjaznym, gościnnym miejscem. Tym razem skrajnie niebezpieczna wyprawa nie obejmowała jednoosobowego ryzyka. Osobiście musiała zadbać o bezpieczeństwo swoje, jak i terranina. Odpowiadała już nie tylko za własne istnienie, miała obok siebie istotę, która pierwszy raz wypuściła się dalej, niż obejmowała zasięgiem grawitacja ojczystej planety. Czuła, że musi o niego zadbać. Coś podpowiadało, że tak właśnie powinna postąpić i nie odnajdywała ku temu żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Cóż, z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu chciała by przeżył. Polubiła go, a w zasadzie ten brak udziwnień i zobowiązań; które z reguły towarzyszyły początkowemu zawiązywaniu relacji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Dam Ci szybką instrukcję, zanim znajdziemy się na powierzchni. —————Zabrzmiała bardzo oficjalnie, aż zanadto jakoby sobie tego życzyła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————System nałoży Ci odpowiedni kombinezon, mający za zadanie utrzymać Cię przy życiu. W zasadzie niczego nie poczujesz, ponieważ jego struktura scali się całkowicie ze wszystkim, co aktualnie masz na sobie, następnie opadnie na Twoją skórę, a ostatecznie połączy z układem nerwowym, zapewniając mu pełną ochronę. Będzie czymś na podobieństwo niewidzialnego pancerza, o którym szybko zapomnisz z racji praktycznie niemożliwego wyczucia obecności.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W ślad za słowami podążyły niewielkie, wielokątne kryształki, wykazujące pełną gotowość do wdrożenia procedury. Zen-Whoberianka zdecydowała się zaprezentować wspomniany proces na sobie, a następnie ponownie zabrała głos:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kolejnym krokiem jest odpowiednie zainstalowanie aparatury monitorującej i podtrzymującej funkcje życiowe. To potrwa nie dłużej niż chwilę. System musi zeskanować cały Twój organizm i stworzyć siatkę informacyjną, a potem upakować dane tak, by przybrały postać zero-jedynkowej sekwencji. Krótko mówiąc, jeśli oberwiesz za mocno z jakiegokolwiek powodu, sztuczna inteligencja rozporządzająca statkiem, zrobi wszystko abyś trafił z powrotem na pokład, i to w jednym kawałku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora poczuła osobliwą suchość w gardle, a wraz z nią nadeszła świadomość, iż od niepamiętnego czasu nie wypowiedziała tylu zdań do kogoś, kto żył naprawdę; poza cybernetyczną przestrzenią. Czy jakoś specjalnie przejęła się tym faktem? Nie za bardzo, ot zwyczajnie zdała sobie sprawę z obecności niecodziennego fenomenu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Musisz zapamiętać jedną rzecz. Interesuje Cię tylko to. —————Wskazała na niewielki, cztero-milimetrowy pasek materializujący się wokół nadgarstka Barnesa. —————Traktuj to jak świętość, niewielkich rozmiarów centrum dowodzenia. Za każdym razem, gdy spojrzysz na prawe przedramię, ukarze Ci się wyświetlana konsola. Znajdziesz na niej m.in. aktualne współrzędne, komunikator zapewniający nam stałe połączenie, raporty dotyczące stanu Twojego organizmu, a także warunków panujących na zewnątrz. Będziesz mógł także przywoływać dowolnie wybraną broń, oczywiście w granicach asortymentu zbrojowni. —————W pełnym skupieniu zilustrowała towarzysza, bacznie przyglądając się jego wyrazowi twarzy. —————Właściwie… skoro już udało się dobrnąć do tego tematu...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Odwróciła się na moment, po czym sięgnęła do wyświetlanego ekranu. Nakreśliła przed nim kilka dziwacznych, nieznanych Zimowemu symboli, co wywołało natychmiastową reakcję w postaci pojawienia się tajemniczego pakunku, ukazującego zwitek jadeitowych tkanin; na pierwszy rzut oka przypominających aksamit, chociaż zapewne na tym podobieństwa się kończyły, ponieważ materiał znacznie odbiegał składem cząsteczkowym i właściwościami od swojego terrańskiego odpowiednika.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Pozwoliłam sobie osobiście zając się kwestią przyznania Ci własnej broni. Z racji tego, iż będziesz odtąd powiązany z nią za pomocą identyfikatora DNA, co zapewni Ci wyłączność do korzystania z jej pełnego potencjału… Sam rozumiesz, to musiało być coś odpowiedniego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Struktury głębokiej zieleni samoistnie odsłoniły ukrywany dotąd obiekt, ukazując prawdziwy majstersztyk wśród broni palnej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Córka Thanosa znała wielu przemytników i handlarzy bronią w całej Galaktyce, z racji czego w jej ręce wpadały najróżniejsze okazy; także te o mniejszej sile rażenia, ale jakże znaczące pod względem wartości kolekcjonerskiej. W tym wypadku podarowany eksponat stanowił przykład ambiwalencji powyższych opcji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Znajomy?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Na owym karabinie automatycznym znajdowały się jeszcze wyblakłe numery seryjne i nazwa modelu, dumnie ukazująca oznaczenie „AK-47”. Zakonserwowany szczegół w połączeniu z zachowanym surowym wyrazem kolby, uchwytu, celownika czy magazynku, emanował wrażeniem, iż automat pozostał w całkowitym oryginale. Bynajmniej takie były pozory, jednak Zabójczyni szybko rozwiała wszelkie wątpliwości, skłaniając ciekawskie spojrzenia towarzysza do znacznie dokładniejszych oględzin.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wygięty specyficznie magazynek pełni od teraz rolę rdzenia. Znajdują się w nim ogniwa poddawane specjalnej reakcji. Rytuał pociągania za spust wciąż obowiązuje, jednak zamiast ;całkowicie nieprzydatnych i niedostosowanych do realiów panujących we Wszechświecie; naboi, będziesz siał postrach za pomocą laserowych pocisków bądź smug świetlistej plazmy. —————W jej barwie głosu dało się wyczuć nutę zadowolenia, a nawet lekkiej ekscytacji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W tym momencie chciała już zakończyć wywód i zając się dalszymi wytycznymi, jednak nagle uświadomiła sobie o jakże oczywistym niedopatrzeniu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Omal bym zapomniała… Przerobiłam go tak, aby był wyposażony w jeszcze jedną funkcję. Jeśli sięgniesz wskazującym palcem lekko po lewej od spustu, to wówczas powinieneś wyczuć niewielki, trójkątny przycisk. Po naduszeniu go poczujesz jakby się podniósł i zyskał na wypukłości. Będzie to oznaczało, że… hm... chyba mogę to śmiało powiedzieć… aktywujesz najprzydatniejsze ulepszenie w Galaktyce. Karabin będzie w stanie pochłaniać pociski przeciwników, rozbijać i konwertować je w czystą energię, a następnie wykorzystywać ze zdwojoną siłą rażenia. Za każdym razem temu procesowi będzie towarzyszyła świetlista, pulsująca kula, która powinna pojawić się dokładnie w tym miejscu. —————Wskazała na przestrzeń przed magazynkiem, a poniżej podstawy celownika. —————Wszelka nadprogramowa moc musi się gromadzić poza wnętrzem broni, ponieważ w przeciwnym razie konstrukcja uległaby zniszczeniu, a w konsekwencji musiałabym całkiem zmienić jej wygląd. Ta opcja absolutnie odpadała, z racji tego, iż zależało mi na zachowaniu pierwotnego charakteru…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie oczekiwała wdzięczności czy podziękowań, a jedynie za pomocą tego gestu liczyła na pełną sprawność, skuteczność i oddanie sprawie, która sprawiła, że ich drogi nieoczekiwanie zlały się w jedną, wydeptaną bólem i krwią ścieżkę, nasączając ich dusze upiorną żądzą dokonania zemsty.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zanim systemy prześlą nas na powierzchnię, musisz wiedzieć, iż wiele może nas tam zaskoczyć. Cały czas miej oczy szeroko otwarte, obserwuj każdy milimetr terenu, staraj się penetrować przestrzeń w obrębie minimum 180 stopni. Będziemy trzymać się blisko siebie, ale to wcale nie zminimalizuje ryzyka. Wszystko będzie chciało Cię wykończyć. Nie mam tu na myśli tylko tego, co być może zdołało umknąć radarom. Warunki atmosferyczne są tam jak wygłodniali zabójcy, ukrywający się pod postacią spektakularnych, ale jakże śmiercionośnych deszczy diamentowych igieł lub szklanych zamieci. Powietrze jest cholernie gęste i niemalże w całości przesiąknięte oparami ciekłego azotu. Wszystkie zmysły, a w szczególności wzrok, mogą zafundować Ci omamy wśród biało-mglistych pustkowi. Nie mi oceniać co gorsze - gdy słyszysz głosy niepochodzące od Ciebie, czy nie możesz odpędzić się od niepokojących obrazów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wojowniczka w czasie kolejnej przemowy wskazała na niewielkie, koliste platformy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Oczywistym stał się fakt, iż musieli na nich stanąć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Możesz poczuć ogromny nacisk, napieranie niewidzialnego ciężaru, który będzie robił wszystko byś nie mógł się ruszyć, a zamiast tego opadł na ziemię ze złamanym karkiem. —————Kontynuowała. —————To nic innego jak szalejące burze i wiatr, osiągające prędkość nawet 500 nm/s*. (*nanometrów na sekundę). Z niewyobrażalną łatwością przekraczają tutejszą barierę dźwięku i światła, dlatego nie będziesz w stanie niczego zarejestrować. Jedynie poczujesz na sobie te druzgocące oddziaływania. Gdyby nie kombinezony… Cóż rozerwałoby nas już przy wchodzeniu do górnych części atmosfery…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ten jakże optymistyczny akcent był ostatnią rzeczą, jaka wybrzmiała, zanim ich ciała błyskawicznie zniknęły z pokładu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bezcielesność nie trwała długo. Wystarczyło jedynie jedno mrugnięcie, by na powrót zasmakować w namacalności.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Znaleźli się w samym środku Królestwa Niebytu. Blada, przeraźliwa Otchłań ich wzywała, a oni tej Otchłani odpowiedzieli…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Planet: Neuturn
Category: Negative XXX
Double star system: Drillon VV
Cluster: Mineravillaris
Arm name: bracchium decem serpentium
Galaxy: Milky Way
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀' Kiedy boisz się, chociaż wiesz, że żyjesz. Lęki to nienamacalny, obłędnie niepodważalny dowód na to, iż kruchą, egzystencjalną czeluść da się wypełnić niebotycznie ważnym celem. Odwagą. To potęga, pozwalająca zerwać kajdany słabości. Lecz jeśli strach jest obcą enigmą, wówczas pojawia się świadomość bycia martwym, gnijącym od środka naczyniem pustki. '
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przeciążenia igrały z grawitacją na wszelkie, możliwe sposoby, korzystając z jak najbrudniejszych zagrywek. Przy pomocy szalejących wiatrów, natarły w stronę dwójki zabójców. Ich siła momentalnie odebrała im powietrze z płuc, pozostawiając za sobą palący dyskomfort; nawet przy próbie zaczerpnięcia płytkich oddechów. Gwałtowne, nieustannie atakujące fale naporu, monstrualnie obciążyły ich organizmy, zmuszając kręgosłupy do wzmożonego wysiłku, tak aby lekko zgarbione postawy wkrótce nie zmieniły się w ekstremalne pochylenie, łamiące wszystkie kości. Gęste obłoki ciekłego azotu; klarujące się w coś na podobieństwo mgły; zawisły wokół nich, tworząc szczelny mór. Osobliwość zdawała się ze spokojem oczekiwać ich dalszych posunięć, jak gdyby pożądała najmniejszego błędu, dzięki któremu byłaby w stanie porwać któregoś z nich i rozszarpać w naroślu bladych, majaczących cieni. Wirujące odłamki pokiereszowanego szkła zupełnie ich oślepiły, zmuszając do parcia naprzód po omacku. Zawodzący szum przyprawiał o tępy ból skroni, emanując; według efektu domina; w kolejne dolegliwości. Zapętlający się pisk uszu, pozbawił podróżnych pożytku z kolejnego zmysłu, zmuszając jednego z nich do chwilowego postoju.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mimo patowego, śmiercionośnego położenia strach nadal się ich nie trzymał.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zen-Whoberianka o zmodyfikowanym, udoskonalonym ciele parła naprzód, dopóki nie usłyszała krótkiego komunikatu wydobywającego się z wbudowanego łącza. Słowo było zniekształcone, a głos towarzysza charczał na tyle niezrozumiałe, iż była zmuszona posiłkować się własnymi domysłami. "Zaczekaj", "Spójrz", a może jakieś terrańskie przekleństwo? Trudno było stwierdzić. Nim jednak zdążyła wyłonić najbardziej prawdopodobnego faworyta, rozbrzmiał kolejny, zdeformowany meldunek. Tym razem był o wiele dłuższy, a Gamora mogłaby przysiąc, że jakimś cudem doszukała się w nim szczypty zdziwienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Z trudem zdołała się odwrócić. Nie była w stanie dostrzec Barnesa. Bezbarwny, próżniowy armagedon robił co mógł, aby oprócz białego, kotłującego chaosu, nie docierało do niej nic innego. Pospiesznie zlokalizowała przedramię, na którym wyświetliły się niezbędne dane — jego położenie i funkcje organizmu. Zimowy znajdował się zaledwie kilka kroków za nią, a jego życiowe odczyty niemalże przekraczały dopuszczalną skalę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wywołała go przez komunikator, jednak w odpowiedzi otrzymała jedynie głuche szmery. Brak reakcji świadczył o sporych komplikacjach. Cisza zwiastowała upadek, upadek zwiastował porażkę, a porażka... śmierć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Bucky?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Imię padło jeszcze kilka razy. Jej głos był oschły i opanowany. Wybrzmiewał niczym oklepana sekwencja, służąca do tego, by sprowokować pożądany efekt. Chwilowe, samotnie wtórujące echo, skłoniło ją do podjęcia znacznie mniej biernych działań.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zawróciła; w towarzystwie śmiało formułującego się planu, mającego na celu ustalenie niezrozumiałego powodu postoju terranina. Nim jednak zdążyła wykonać niewiele więcej niż kilka kroków, kreacja została brutalnie przerwana, ustępując miejsca dezorientacji i rozproszeniu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Rozszalałe pustkowia momentalnie przeistoczyły się w liche, pryzmatyczne bezdroża. Deszcz kąsających, diamentowych igieł ustał; psychodela szarpaniny fal powietrznych znacznie opadła na sile, a gęsta mgła ciekłego azotu rozproszyła się, obnażając tajemnicze, przezroczyste podłoże.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Córka Thanosa nawet nie śmiała oprzeć się pokusie przyjrzenia się niesamowicie intrygującemu zjawisku. Pochyliła się lekko do przodu, a spojrzenie powędrowało nieznacznie przed zarys opancerzonego, ciężkiego obuwia. Kryształowa tafla wydawała się być czymś na podobieństwo optycznego zwierciadła nieskończoności, którego sidła natychmiast zatrzasnęły się wokół jej ciała, więżąc świadomość gdzieś pomiędzy niebytem a zawieszeniem czasoprzestrzennym.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ujrzała przed sobą nieskończenie wiele własnych odbić. A może były czymś więcej? W pełni świadomymi bytami, o różnej specyfice, a jedynie integralnej jedności wizualnej? Nie sposób było stwierdzić. Bazowanie na spekulacjach było w tym wypadku zbyt ograniczone i… całkowicie bezużyteczne.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Próbowała objąć wzrokiem jak największą liczbę pryzmatycznych sobowtórów, stale walcząc z niepokojem, stopniowo opuszczającym otumaniany umysł. Wykonywała przeróżne ruchy, prezentowała skomplikowane pozycje bojowe, czy ot zwyczajnie wyciągała prawą rękę przed siebie — za każdym razem skutek był ten sam — Gamory nie zachowywały się jak nieskazitelne naśladowczynie, zamiast tego robiły dokładnie to samo, w tej samej chwili, z precyzją co do najmniejszego ułamka sekundy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Była uwięziona. Skazana na wieczne trwanie wśród nierozerwalnej ciągłości odzwierciedleń. Zanikła. Przestała już kontaktować, rozpoznawać czy gesty, które wykonywała, pochodziły od niej, czy może były powieleniem, idealną, fizyczną inkantacją, którejś z kopii; będącej zarazem tą prawdziwą, właściwą. Każda z nich była jedyną, jedyną słuszną. Oryginałem. Pierwowzorem, narzucającym trajektorię istnienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jestestwo bladło na tle osobistych cieni. Stapiało się w spiralę obłędu, wyznaczającą jedność, zbudowaną z apoliczalnych wielokrotności jednego bytu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wszechobecność spreparowanej kompletności skaził rozdzierający ból. Umysł zalały tysiące wspomnień. Obcych, lecz paradoksalnie znajomych, jak gdyby kiedyś należały do niej. Stały się odnalezioną zgubą, o której utracie nawet nie miała pojęcia. Przed oczami mignęły specyficzne sylwetki, klarując enigmatyczne istoty o drzewiasto-humanoidalnym kształcie, brązowawym futrze, długich czułkach czy niezwykle twardej, szarej skórze, obsypanej czerwonymi znamionami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ostatnia postać szczególnie zwróciła jej uwagę, bowiem jedna z nawarstwiających się, osobliwych wizji, ukazała terranina, dzierżącego dwulufowe blastery. Celował nimi wprost w jej głowę. Zanim scena doszczętnie się rozmyła; ustępując miejsca kolejnej serii obrazów; niemalże po omacku, starała się wydobyć z przebłysku choć jedno nacechowanie, mogące zaprzeczyć lub dobitnie poświadczyć, iż był to ktoś, kto próbował ją zranić lub zabić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Finalna reminiscencja wzmogła w niej wyraźnie wyczuwalny dysonans. Widok przybranego ojca strącającego ją z przepaści, wprost w objęcia czeluści, stanowił gorzką, nasiąkniętą rumem wisienkę, zdobiącą dumnie struty goryczą tort. Paradoksalnie, widok traumatycznego zdarzenia sprawił, iż jaźń wojowniczki na powrót stała się wolna, niezależna. Zrzuciła z niej wszelkie skrępowanie, dzięki czemu w samą porę ocknęła się z ekscentrycznego transu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Odbicia stały nieruchomo, a ich uzbrojone skafandry zalały się krwią. Wszystkie dzierżyły w dłoni długi sztylet, którego ostrze wbiło się w szyję, przerywając główną tętnicę. Każda patrzyła na nią, a ich puste, mętne spojrzenia, pozbawione duszy, wydawały się spokojnie oczekiwać jej ostatniego tchnienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Świadomość sprzedała Gamorze solidnego liścia, bowiem również ona podcięła własne gardło. Ostrożnie zwolniła uścisk, pozwalający na bezwładny upadek broni, odpowiedzialnej za autozagładę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przyłożyła dłonie do gardła i mocno ucisnęła nacięte miejsce. Gorąca ciecz wyprysnęła spomiędzy jej palców, wzmagając tym samym przeświadczenie o stale pogarszającym się stanie beznadziei. Nędzny obraz Zabójczyni upadającej na kolana, chwilowo wzbogacił beznamiętny, jałowy krajobraz planety. Neuturn zamierzał pogrzebać kolejną ofiarę, lecz tym razem musiał uzbroić się w cierpliwość, bowiem wola walki potępionej wciąż była silna.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zakaszlała głośno, po czym splunęła kilka razy, dając tym samym doszczętny upust frustracji. Niekontrolowany wylew odbierał jej możliwość zaczerpnięcia oddechu. Tępy ból doskwierał coraz bardziej, grzecznie informując, iż jej czas zdawał się powoli dobiegać końca. Musiała zareagować, jeśli jakimś cudem chciała przeżyć. Była zmuszona wykorzystać najnowszy nabytek pochodzący z czarnego rynku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Z trudem oderwała dłoń, desperacko tamującą krwotok. Sięgnęła po niewielkie, ampułkowate urządzenie ukryte wewnątrz kombinezonu. Pospiesznie zbliżyła je do rany, a następnie wyczekiwała aż zielonkawa smuga scali rozszarpane tkanki i uzupełni ubytki w skórze.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Suicydalny kryzys zdawał się być nieustępliwy, gdyż mimo wyrwania z objęć śmierci, doświadczyła kolejnej zgrozy. Na pierwszy rzut oka wyglądał na niedraśniętego, jednak jego stan psychiczny wzbudzał bezprecedensowy niepokój. Zmodyfikowany pistolet przywarł do jego skroni, a wskazujący palec spoczął na spuście. Być może kolejna sekunda miała dostąpić zaszczytu bycia tą ostatecznie kończącą sprawę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie odczuwali strachu. Nie znali lęku, smaku przerażenia. Czuli jedynie chłodny oddech śmierci, pogardliwie muskający ich karki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Planet: Neuturn
Category: Negative XXX
Double star system: Drillon VV
Cluster: Mineravillaris
Arm name: bracchium decem serpentium
Galaxy: Milky Way
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀' Kiedy boisz się, chociaż wiesz, że żyjesz. Lęki to nienamacalny, obłędnie niepodważalny dowód na to, iż kruchą, egzystencjalną czeluść da się wypełnić niebotycznie ważnym celem. Odwagą. To potęga, pozwalająca zerwać kajdany słabości. Lecz jeśli strach jest obcą enigmą, wówczas pojawia się świadomość bycia martwym, gnijącym od środka naczyniem pustki. '
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przeciążenia igrały z grawitacją na wszelkie, możliwe sposoby, korzystając z jak najbrudniejszych zagrywek. Przy pomocy szalejących wiatrów, natarły w stronę dwójki zabójców. Ich siła momentalnie odebrała im powietrze z płuc, pozostawiając za sobą palący dyskomfort; nawet przy próbie zaczerpnięcia płytkich oddechów. Gwałtowne, nieustannie atakujące fale naporu, monstrualnie obciążyły ich organizmy, zmuszając kręgosłupy do wzmożonego wysiłku, tak aby lekko zgarbione postawy wkrótce nie zmieniły się w ekstremalne pochylenie, łamiące wszystkie kości. Gęste obłoki ciekłego azotu; klarujące się w coś na podobieństwo mgły; zawisły wokół nich, tworząc szczelny mór. Osobliwość zdawała się ze spokojem oczekiwać ich dalszych posunięć, jak gdyby pożądała najmniejszego błędu, dzięki któremu byłaby w stanie porwać któregoś z nich i rozszarpać w naroślu bladych, majaczących cieni. Wirujące odłamki pokiereszowanego szkła zupełnie ich oślepiły, zmuszając do parcia naprzód po omacku. Zawodzący szum przyprawiał o tępy ból skroni, emanując; według efektu domina; w kolejne dolegliwości. Zapętlający się pisk uszu, pozbawił podróżnych pożytku z kolejnego zmysłu, zmuszając jednego z nich do chwilowego postoju.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mimo patowego, śmiercionośnego położenia strach nadal się ich nie trzymał.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zen-Whoberianka o zmodyfikowanym, udoskonalonym ciele parła naprzód, dopóki nie usłyszała krótkiego komunikatu wydobywającego się z wbudowanego łącza. Słowo było zniekształcone, a głos towarzysza charczał na tyle niezrozumiałe, iż była zmuszona posiłkować się własnymi domysłami. "Zaczekaj", "Spójrz", a może jakieś terrańskie przekleństwo? Trudno było stwierdzić. Nim jednak zdążyła wyłonić najbardziej prawdopodobnego faworyta, rozbrzmiał kolejny, zdeformowany meldunek. Tym razem był o wiele dłuższy, a Gamora mogłaby przysiąc, że jakimś cudem doszukała się w nim szczypty zdziwienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Z trudem zdołała się odwrócić. Nie była w stanie dostrzec Barnesa. Bezbarwny, próżniowy armagedon robił co mógł, aby oprócz białego, kotłującego chaosu, nie docierało do niej nic innego. Pospiesznie zlokalizowała przedramię, na którym wyświetliły się niezbędne dane — jego położenie i funkcje organizmu. Zimowy znajdował się zaledwie kilka kroków za nią, a jego życiowe odczyty niemalże przekraczały dopuszczalną skalę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wywołała go przez komunikator, jednak w odpowiedzi otrzymała jedynie głuche szmery. Brak reakcji świadczył o sporych komplikacjach. Cisza zwiastowała upadek, upadek zwiastował porażkę, a porażka... śmierć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Bucky?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Imię padło jeszcze kilka razy. Jej głos był oschły i opanowany. Wybrzmiewał niczym oklepana sekwencja, służąca do tego, by sprowokować pożądany efekt. Chwilowe, samotnie wtórujące echo, skłoniło ją do podjęcia znacznie mniej biernych działań.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zawróciła; w towarzystwie śmiało formułującego się planu, mającego na celu ustalenie niezrozumiałego powodu postoju terranina. Nim jednak zdążyła wykonać niewiele więcej niż kilka kroków, kreacja została brutalnie przerwana, ustępując miejsca dezorientacji i rozproszeniu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Rozszalałe pustkowia momentalnie przeistoczyły się w liche, pryzmatyczne bezdroża. Deszcz kąsających, diamentowych igieł ustał; psychodela szarpaniny fal powietrznych znacznie opadła na sile, a gęsta mgła ciekłego azotu rozproszyła się, obnażając tajemnicze, przezroczyste podłoże.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Córka Thanosa nawet nie śmiała oprzeć się pokusie przyjrzenia się niesamowicie intrygującemu zjawisku. Pochyliła się lekko do przodu, a spojrzenie powędrowało nieznacznie przed zarys opancerzonego, ciężkiego obuwia. Kryształowa tafla wydawała się być czymś na podobieństwo optycznego zwierciadła nieskończoności, którego sidła natychmiast zatrzasnęły się wokół jej ciała, więżąc świadomość gdzieś pomiędzy niebytem a zawieszeniem czasoprzestrzennym.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ujrzała przed sobą nieskończenie wiele własnych odbić. A może były czymś więcej? W pełni świadomymi bytami, o różnej specyfice, a jedynie integralnej jedności wizualnej? Nie sposób było stwierdzić. Bazowanie na spekulacjach było w tym wypadku zbyt ograniczone i… całkowicie bezużyteczne.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Próbowała objąć wzrokiem jak największą liczbę pryzmatycznych sobowtórów, stale walcząc z niepokojem, stopniowo opuszczającym otumaniany umysł. Wykonywała przeróżne ruchy, prezentowała skomplikowane pozycje bojowe, czy ot zwyczajnie wyciągała prawą rękę przed siebie — za każdym razem skutek był ten sam — Gamory nie zachowywały się jak nieskazitelne naśladowczynie, zamiast tego robiły dokładnie to samo, w tej samej chwili, z precyzją co do najmniejszego ułamka sekundy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Była uwięziona. Skazana na wieczne trwanie wśród nierozerwalnej ciągłości odzwierciedleń. Zanikła. Przestała już kontaktować, rozpoznawać czy gesty, które wykonywała, pochodziły od niej, czy może były powieleniem, idealną, fizyczną inkantacją, którejś z kopii; będącej zarazem tą prawdziwą, właściwą. Każda z nich była jedyną, jedyną słuszną. Oryginałem. Pierwowzorem, narzucającym trajektorię istnienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jestestwo bladło na tle osobistych cieni. Stapiało się w spiralę obłędu, wyznaczającą jedność, zbudowaną z apoliczalnych wielokrotności jednego bytu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wszechobecność spreparowanej kompletności skaził rozdzierający ból. Umysł zalały tysiące wspomnień. Obcych, lecz paradoksalnie znajomych, jak gdyby kiedyś należały do niej. Stały się odnalezioną zgubą, o której utracie nawet nie miała pojęcia. Przed oczami mignęły specyficzne sylwetki, klarując enigmatyczne istoty o drzewiasto-humanoidalnym kształcie, brązowawym futrze, długich czułkach czy niezwykle twardej, szarej skórze, obsypanej czerwonymi znamionami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ostatnia postać szczególnie zwróciła jej uwagę, bowiem jedna z nawarstwiających się, osobliwych wizji, ukazała terranina, dzierżącego dwulufowe blastery. Celował nimi wprost w jej głowę. Zanim scena doszczętnie się rozmyła; ustępując miejsca kolejnej serii obrazów; niemalże po omacku, starała się wydobyć z przebłysku choć jedno nacechowanie, mogące zaprzeczyć lub dobitnie poświadczyć, iż był to ktoś, kto próbował ją zranić lub zabić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Finalna reminiscencja wzmogła w niej wyraźnie wyczuwalny dysonans. Widok przybranego ojca strącającego ją z przepaści, wprost w objęcia czeluści, stanowił gorzką, nasiąkniętą rumem wisienkę, zdobiącą dumnie struty goryczą tort. Paradoksalnie, widok traumatycznego zdarzenia sprawił, iż jaźń wojowniczki na powrót stała się wolna, niezależna. Zrzuciła z niej wszelkie skrępowanie, dzięki czemu w samą porę ocknęła się z ekscentrycznego transu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Odbicia stały nieruchomo, a ich uzbrojone skafandry zalały się krwią. Wszystkie dzierżyły w dłoni długi sztylet, którego ostrze wbiło się w szyję, przerywając główną tętnicę. Każda patrzyła na nią, a ich puste, mętne spojrzenia, pozbawione duszy, wydawały się spokojnie oczekiwać jej ostatniego tchnienia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Świadomość sprzedała Gamorze solidnego liścia, bowiem również ona podcięła własne gardło. Ostrożnie zwolniła uścisk, pozwalający na bezwładny upadek broni, odpowiedzialnej za autozagładę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przyłożyła dłonie do gardła i mocno ucisnęła nacięte miejsce. Gorąca ciecz wyprysnęła spomiędzy jej palców, wzmagając tym samym przeświadczenie o stale pogarszającym się stanie beznadziei. Nędzny obraz Zabójczyni upadającej na kolana, chwilowo wzbogacił beznamiętny, jałowy krajobraz planety. Neuturn zamierzał pogrzebać kolejną ofiarę, lecz tym razem musiał uzbroić się w cierpliwość, bowiem wola walki potępionej wciąż była silna.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zakaszlała głośno, po czym splunęła kilka razy, dając tym samym doszczętny upust frustracji. Niekontrolowany wylew odbierał jej możliwość zaczerpnięcia oddechu. Tępy ból doskwierał coraz bardziej, grzecznie informując, iż jej czas zdawał się powoli dobiegać końca. Musiała zareagować, jeśli jakimś cudem chciała przeżyć. Była zmuszona wykorzystać najnowszy nabytek pochodzący z czarnego rynku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Z trudem oderwała dłoń, desperacko tamującą krwotok. Sięgnęła po niewielkie, ampułkowate urządzenie ukryte wewnątrz kombinezonu. Pospiesznie zbliżyła je do rany, a następnie wyczekiwała aż zielonkawa smuga scali rozszarpane tkanki i uzupełni ubytki w skórze.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Suicydalny kryzys zdawał się być nieustępliwy, gdyż mimo wyrwania z objęć śmierci, doświadczyła kolejnej zgrozy. Na pierwszy rzut oka wyglądał na niedraśniętego, jednak jego stan psychiczny wzbudzał bezprecedensowy niepokój. Zmodyfikowany pistolet przywarł do jego skroni, a wskazujący palec spoczął na spuście. Być może kolejna sekunda miała dostąpić zaszczytu bycia tą ostatecznie kończącą sprawę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie odczuwali strachu. Nie znali lęku, smaku przerażenia. Czuli jedynie chłodny oddech śmierci, pogardliwie muskający ich karki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀
⠀⠀