JustPaste.it

𝔹𝔼𝔼ℝ𝕊 𝔸ℕ𝔻 𝕎𝔸𝕋𝕊𝕆ℕ𝕊 #𝟠

84604ea19bac6c2d586c1e77f527dc8f.png
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀𝟠.⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemność czaiła się tuż za jego plecami, była na wyciągnięcie ręki. I wiedział, że jeśli ją chwyci, to poczuje ostre szpony, wbijające się w skórę, a później mocne szarpnięcie, które wciągnie go głębiej w mrok, z którego nie będzie już wyjścia. Balansował na granicy i miał wrażenie, że miał coraz mniej czasu na działanie, zanim to ciemność nie przejmie sterów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes odstawił opróżnioną szklankę na blat i rozejrzał się dyskretnie po barze. Miał wrażenie, że kilka par oczu niezmiennie wlepionych było w jego plecy, ale mogła być to jedynie jego rosnąca paranoja. Od jakiegoś czasu czekał na zasadzkę, bo nie wiedział, jak inaczej nazwać to, co się ostatnio wydarzyło. Wydawało mu się, że rzeczywiście zobaczył Lornę, ale im dłużej nad tym myślał, tym bardziej motał się pomiędzy tym, że tak było w istocie, a tym, że to całkowicie niemożliwe. Obecnie obstawiał bardziej drugą opcję, w końcu był tutaj od jakiegoś czasu i nie było tutaj niczego, co przypominałoby mu jego własne czasy, z których tutaj trafił. Życie tutaj toczyło się swoim tempem, swoim rytmem i najwyraźniej musiał zapomnieć o tym, które wiódł, zanim się tutaj znalazł. Co nie oznaczało, że całkowicie porzucił nadzieję, wciąż chciał znaleźć sposób na powrót, ale ostatnia akcja wyszła tak kompletnie nie po jego myśli. Nie dość, że nie zdobył żadnych informacji, jego banda była niezadowolona, bo nie udało im się nic ukraść, to jeszcze na domiar złego pojmali dwóch członków jego grupy, a to mogło zwiastować kłopoty. I to całkiem spore.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky westchnął cicho do siebie i podniósł się od stolika. Potrzebował pomyśleć gdzieś z dala od wścibskich spojrzeń, może obmyje twarz lodowatą wodą, żeby zmusić się do działania, przynajmniej jakiegokolwiek, zamiast bezczynnego siedzenia i sączenia piwo za piwem. Wszedł do toalety i podszedł do zlewu, odkręcił zimną wodę, a następnie wypełnił nią złożone dłonie akurat w momencie, kiedy ktoś wszedł do środka. Skrzywił się, ale nie skomentował, a zwyczajnie opłukał twarz. Wtedy też nieznajomy postanowił się odezwać i James momentalnie spojrzał na chłopaka. Chwilę mu to zajęło, ale kiedy tylko pod przebraniem rozpoznał Lornę, jego dłoń, wciąż jeszcze lekko wilgotna od wody, spoczęła na ustach Dane, a on sam pchnął ją w głąb pomieszczenia i przycisnął do ściany.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Ciszej, albo zmień ton, bo jeszcze ktoś cię rozpozna syknął tuż przy jej uchu i dopiero wtedy zabrał rękę. Jak szybko się okazało był to dobry ruch, bo z jednej z kabin ktoś właśnie wyszedł. Mężczyzna spojrzał na nich zaskoczony, ale bez słowa podszedł do umywalki i odkręcił wodę. Robił tę czynność niezwykle wolno, jakby czekając na ich ruch, bądź na to, co powiedzą, co jakiś czas rzucając im mało udolne ukradkowe spojrzenia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Interesy powiedział Barnes, a mężczyzna wzruszył ramionami, tracąc zainteresowanie i opuścił łazienkę. Dopiero wtedy James ponownie spojrzał na Lornę. Przyjrzał się dokładnie jej strojowi i pokiwał głową, jakby w aprobacie na to, co widzi. Fakt, że go rozpoznała musiał świadczyć o tym, że była właśnie tą samą Lorną Sally Dane, z którą jeszcze do niedawna spędzał każdy wieczór i pół nocy w barze na Madripoorze. Dobrze, że mnie znalazłaś powiedział w końcu, odsuwając się od niej i na wszelki wypadek zajrzał do pozostałych kabin, ale wszystkie okazały się puste. Mimo wszystko coś mu mówiło, że lepiej będzie się stąd zmyć jak najszybciej. Ale to nie jest dobre miejsce na rozmowy, chodźmy stąd. Wiem, gdzie możemy porozmawiać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Chwilę później opuścili przytułek i Barnes zaprowadził Lornę skrótami do domu, który zajmowali wraz z pozostałymi z bandy, których w tym momencie nie było w środku; każdy z nich na swój sposób odreagowywał ostatnią nieudaną akcję, a ich ścieżki rozeszły się na ten wieczór. Ale i tak upewnił się, że byli sami, zaglądając do kilku pomieszczeń i wołając kilka imion, co zostało bez żadnej odpowiedzi. Dopiero wtedy zaprosił Dane do pokoju, który zajmował i wskazał jej jedno z dwóch wątpliwych krzeseł, jednocześnie zapalając świeczkę, stojącą na stole. Kiedy zajęła miejsce, sam stanął przy oknie, spoglądając w ciemność za szybą. Przez chwilę oboje milczeli, jakby musieli zebrać myśli, ale w końcu Barnes wspomniał o tym jak tutaj trafił, chociaż nie było tego zbyt wiele. W końcu przez kilka minut widzieli to samo, a później nastąpiła ciemność, kiedy Bucky się obudził, znalazł się w tym miejscu. Wypytał też Lornę o okoliczności jej pojawienia się tutaj, a następnie przedstawił jej swój plan.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Musi być jakiś sposób, żebyśmy wrócili do swoich czasów powiedział, chociaż miał wrażenie, że wymuszona pewność siebie w jego głosie nie jest wystarczająca. Skoro dostaliśmy się tutaj za pomocą jakiejś dziwnej magii, to być może takim właśnie sposobem musimy też wrócić. Spójrz. Wyciągnął z kieszeni spodni złożoną na kilka części kartkę i podał dziewczynie. Tutaj mam nazwiska osób, które są w jakikolwiek sposób związane z magią. To moja osobista sprawa i reszta grupy nie ma o tym pojęcia. Dom, w którym mieszkasz od dawna był na ich liście, co zazębiało się z moim śledztwem. Ale skoro i ty tam jesteś, to podejrzewam, że i tak nic bym tam nie znalazł. Musimy spróbować z innymi. Jest trochę tych nazwisk, może za którymś razem na coś trafimy. Musi być przecież cokolwiek, co nam pomoże. Co pozwoli nam wrócić. Nie możemy przecież zostać tutaj na zawsze, to nie nasz czas. Prawda? Oboje to usłyszeliśmy, tak powiedział ten ktoś, kto nas tutaj przeniósł. Że to nie jest nasz czas. Gdybyśmy tylko wiedzieli, kto za tym stoi, to poszłoby o wiele łatwiej, ale niestety jedynie te nazwiska udało mi się zdobyć, co i tak nie było łatwe.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu odsunął się od okna, przysunął drugie krzesło i usiadł naprzeciwko Lorny, wpatrując się w nią. Gdyby nie wiedział, kto krył się pod przebraniem, to naprawdę mógłby wziąć ją za młodego chłopaka, ale świadczyło to tylko na jej korzyść. Znacznie lepiej i łatwiej będzie im się poruszać, kiedy Lorna nie będzie rzucała się w oczy, a to właśnie miało zagwarantować jej przykrywka. W końcu na pewno ktoś mógłby podnieść alarm, gdyby o tej godzinie zobaczył młodą pannę na ulicy, w dodatku w wątpliwym towarzystwie złodzieja, a to tylko przyciągnęłoby kłopoty. A tych już i tak mieli w nadmiarze.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Zamierzam spróbować z tymi nazwiskami. Pomożesz mi? Wchodzisz w to?

⠀⠀⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀

vjgvhvlvk.png

⠀⠀⠀

 

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Stali przed budynkiem, którego adres znajdował się przy jednym z nazwisk na jego liście. Po drodze obmyślili plan działania, przynajmniej w teorii, a teraz postanowili działać. Na szczęście właściciela nie było aktualnie w mieście, więc mieli szczęście, musieli jedynie uważać na służbę, która spała w osobnym budynku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes pomógł Lornie przedrzeć się przez ogrodzenie, a następnie oboje podeszli po cichu, kryjąc się w mroku, do drzwi, z którym Bucky sprawnie sobie poradził tak, że chwilę później już stały przed nimi otworem. Przepuścił dziewczynę przodem i wszedł tuż za nią. Musieli poruszać się po ciemku, jeśli nie chcieli zwrócić na siebie niczyjej uwagi, więc podejrzewał, że poszukiwania trochę im zajmą. Lorna miała wziąć na siebie parter, a on postanowił iść na górę; musieli się rozdzielić, jeśli do rana chcieli się z tym uwinąć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀James wszedł powoli po schodach i zajrzał do pierwszego z czterech pomieszczeń, które okazało się sypialnią. Przeszukał wszystko dokładnie, zajrzał pod łóżko, nawet do szafy, ale nie znalazł niczego, co mogłoby im pomóc. Wyszedł stąd i wszedł do łazienki, gdzie tylko pokrótce się rozejrzał, wątpiąc, żeby mężczyzna trzymał cokolwiek wartego uwagi akurat w tym pomieszczeniu. Następna była pracownia, której poświęcił znacznie więcej czasu, ale po kilkunastu długich minutach musiał pogodzić się z porażką, że i tutaj nie było niczego, czego szukali. Został ostatni pokój i jeśli Lorna dotąd również nie miała szczęścia, to miał nadzieję, że ten przyniesie im jakiekolwiek odpowiedzi. Wszedł do biblioteki i od razu stanął przed półkami z książkami, przesuwając palcem po grzbietach i czytając tytuły. Kilka pozycji nawet wyciągnął i przekartkował, ale to było jak szukanie igły w stogu siana. Większość książek zresztą okazało się bezużytecznych w ich problemie, nie było niczego o podróżach w czasie, a jeśli natrafił na jakieś wzmianki, to tylko zwykłe teorie, bądź ostrzeżenia, jak bardzo coś takiego jest niebezpieczne i na tym temat się zamykał. To było całkowicie bez sensu, tracili tylko czas.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes sięgnął po ostatnią z książek, która przykuła jego uwagę i otworzył ją na spisie treści, szukając interesującego go fragmentu. Kiedy tylko znalazł dany temat, otworzył na odpowiedniej stronie i podchodząc do okna, przez którego nikle sączyła się poświata księżyca zaczął czytać, szybko jednak doszedł do wniosku, że to takie same brednie, jak w każdej innej książce, którą dotąd przejrzał.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Westchnął, odkładając książkę na swoje miejsce i raz jeszcze rzucił okiem na wszystkie tytuły, upewniając się, że niczego nie pominął. Naprawdę miał nadzieję, że uda im się coś znaleźć, ale wyglądało na to, że była to ślepa uliczka. Tęsknił za swoimi czasami, za Madripoorem, tęsknił nawet za Samem, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał. Brakowało mu tak wielu rzeczy, które w jego czasach były oczywiste, jak chociażby telefon komórkowy. Teraz nie mógł tak po prostu go wyciągnąć i napisać chociażby do Lorny głupiego smsa, czy udało się jej coś znaleźć. Nie mógł też polegać na internecie, znaleźć interesującej go frazy i przeczytać artykuł na jego temat. Był dzieckiem wojny i chociaż wychował się w czasach, kiedy jej widmo wisiało wysoko w powietrzu, to przywykł do wygody, którą oferował dwudziesty pierwszy wiek. Poza tym tęsknił za swoimi przyjaciółmi, nawet jeśli mógł policzyć ich na palcach jednej ręki. Nadal tęsknił za Natalią i za Stevem i bolała go świadomość, że nawet jeśli jakimś sposobem uda im się wrócić, to i tak nigdy więcej ich nie zobaczy. Czuł się bezsilny, poczuł się całkowicie rozproszony tym uczuciem, na tyle, że nawet nie zauważył Lorny, która stanęła w progu. Dopiero, gdy dziewczyna odchrząknęła znacząco, najwyraźniej chcąc przykuć jego uwagę, odwrócił się szybko w jej kierunku, napinając mięśnie, jakby gotował się do ataku, bądź odparcia go. Rozluźnił się jednak, widząc znajomą twarz.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ W porządku powiedział, widząc jej zaniepokojoną minę. To tylko... chwilowe.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Westchnął i podszedł do Lorny, a następnie chwycił ją za dłoń. Wiedział już, że dziewczyna niczego nie znalazła, wskazywała na to jej postawa i fakt, że nie było to pierwsze, co powiedziała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Znajdziemy jakieś wyjście z tej sytuacji, obiecuję ci powiedział nagle. Pomyślał, że skoro on tęsknił za czasami, z których się przenieśli, to Lornie również musiało ich brakować. Na pewno tęskniła za swoimi przyjaciółmi, za rodziną, tą jej prawdziwą, nawet jeśli się kłócili, co jednak było dość normalnie wśród rodzeństwa. I nie chciał, żeby tak się czuła, żeby czuła się tak samo beznadziejnie jak on. Chciał, żeby miała w sobie nadzieję, że naprawdę im się uda, że wrócą do swoich czasów, a cała ta popaprana sytuacja się rozwiąże. Jeśli nie teraz, nie tutaj, to gdzie indziej, ale znajdziemy coś. Ścisnął mocniej jej dłoń, a później puścił ją. Na pewno, tylko nie możemy się poddawać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu nie wiedział, czy słowa kieruje stricte do Lorny, czy może do samego siebie, ale poczuł się trochę lepiej. Miał nadzieję, że ona również, nie chciał, żeby pierwsza porażka rzutowała na jej samopoczucie, w końcu mieli jeszcze kilka innych tropów, które warto będzie sprawdzić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Jeśli skończyłaś, to możemy stąd iść dodał i po jej potwierdzeniu po cichu opuścili dom, a następnie posesję. Znajdując się już na ulicy przez jakiś czas szli obok siebie w milczeniu, najwyraźniej pochłonięci własnymi myślami. Aż w końcu Barnes postanowił się odezwać:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Spotkajmy się jutro w nocy w mojej kryjówce. Trafisz sama? Sprawdzimy następne nazwisko. Może tam uda nam się coś znaleźć.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀⠀

vjgvhvlvk.png

⠀⠀

 

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pozbycie się swojej bandy na następny wieczór poszło mu znacznie łatwiej, niż zakładał. Oni chcieli ponownie pójść pić, ale James wykręcił się tym, że będzie powoli planował kolejny skok, co przyjęli z radością, gdyż zdawało się, że brakuje im adrenaliny, a ostatnia porażka poszła w niepamięć, nawet jeśli wciąż byli w okrojonym składzie. Jeszcze nie poruszył z Lorną tematu uwolnienia reszty bandy, ale podejrzewał, że nadarzy się okazja do podobnej rozmowy, prędzej czy później.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kiedy zapadła noc, wyczekiwał pojawiania się Dane w kryjówce i kiedy dziewczyna tylko pojawiła się, od razu ruszyli do kolejnego miejsca na liście. Tym razem rezydencja okazała się znacznie większa, niż poprzednia, więc cieszył się, że wyruszyli wcześniej i mieli więcej czasu na rozejrzenie się. Z własnych informacji wiedział, że dom stoi pusty tej nocy, bo właściciel udał się na wystawne przyjęcie i wróci zapewne dopiero nad ranem, przynajmniej Barnes miał taką nadzieję. W najgorszym wypadku postanowili improwizować, oboje w końcu umieli walczyć i nie byli bezbronni, chociaż oczywiście oboje woleli uniknąć wszelkich kłopotów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Tak jak poprzednio bez większego trudu weszli do środka i tym razem to Lorna ruszyła na górę, a Barnes zajął się parterem. Zaczął chodzić od pomieszczenia do pomieszczenia, szukając czegokolwiek, co przyciągnęłoby jego uwagę, ale poza kosztownościami, które rzucały się w oczy, a które na pewno zainteresowałyby jego bandę, to nie znalazł niczego, co mogłoby im pomóc. W pewnym momencie jednak natrafił na kolejny pokój, do którego jeszcze nie zdążył zajrzeć, ale gdy tylko otworzył drzwi, coś przyciągnęło jego uwagę. Wyraźny odgłos kroków w głębi pomieszczenia, do którego zajrzał. Szybko, ale najciszej jak to było tylko możliwe zamknął za sobą drzwi i postanowił się oddalić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Lorna!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Spojrzał na schody i zaraz ruszył nimi na górę. Dość szybko odnalazł przyjaciółkę i gestem nakazał jej zachowanie ciszy, po czym pociągnął ją w stronę wyjścia. Kiedy już schodzili na dół, odgłos kroków nasilił się, był coraz bliżej, dlatego ostatnie metry pokonali biegiem. Zeskoczyli ze schodów i rzucili się do drzwi w momencie, kiedy ostrze przecięło powietrze i wbiło się w ścianę tuż przed nimi. Barnes, nie siląc się już na zachowanie ciszy, otworzył drzwi i wręcz wypchnął Lornę na zewnątrz. Kolejne ostrze śmignęło w ich kierunku, ale tym razem to Dane zareagowała w porę, tworząc wokół nich barierę ochronną. Na szczęście przez ten czas, który tutaj spędził, James nauczył się wielu skrótów i poruszania po wąskich, śmierdzących uliczkach i właśnie w jedną z nich pociągnął Lornę, by chwilę później zaczęli kluczyć w gąszczu podobnych, chcąc zgubić przeciwnika. Dopiero, gdy mieli pewność, że już nikt ich nie goni, zatrzymali się.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes spojrzał na Lornę, chcąc sprawdzić, czy nic jej nie jest i odetchnął głęboko.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Jesteś cała?

⠀⠀⠀⠀⠀⠀

vjgvhvlvk.png

⠀⠀⠀⠀

 

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemność czaiła się tuż za jego plecami, była na wyciągnięcie ręki. I wiedział, że jeśli ją chwyci, to poczuje ostre szpony, wbijające się w skórę, a później mocne szarpnięcie, które wciągnie go głębiej w mrok, z którego nie będzie już wyjścia. Balansował na granicy i miał wrażenie, że miał coraz mniej czasu na działanie, zanim to ciemność nie przejmie sterów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Znajdowali się w bezpiecznej kryjówce, przynajmniej Barnes miał nadzieję, że nic im już nie grozi. Upewnili się kilkanaście razy, że nikt za nimi nie szedł i dopiero wtedy postanowili wrócić do punktu wyjścia. James chodził od ściany do ściany, wciąż zastanawiając się nad całą sytuacją, aż w końcu zerknął na Dane.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Wyczułaś w nim coś dziwnego, prawda? zapytał nagle. Ja też. Coś nietypowego. Jakby... sam nie wiem, jak to nazwać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przystanął w miejscu, wciąż wbijając spojrzenie w Lornę, chociaż myślami był daleko stąd. Cała ta sytuacja nie dawała mu spokoju. Ten nagły atak i to coś, co oboje niewątpliwie wyczuli. Miał nadzieję, że Lorna będzie w stanie powiedzieć mu coś więcej, ale nim dał dojść jej do głosu, zapytał:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ A tak zupełnie przy okazji... wypuścisz w końcu resztę mojej bandy?

⠀⠀⠀⠀⠀⠀

⠀⠀
01fac51b59c58223ba856052d26773bc.png
⠀⠀

7c642edd299d13b072842e732c64354d.png

 

90870c19cf93802b8dc6c51458040e35.png