
⇠⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀𝟙𝟟.⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⇢
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemne cienie tańczyły na granicy wzroku, gotowe w każdej chwili do ataku, ale kiedy tylko na nie spoglądał, one wycofywały się w kąt, jakby mógł je w jakiś sposób kontrolować, chociaż wiedział doskonale, że było to bardzo błędne założenie. On już nie miał na tym kontroli, nie w tym przypadku, u siebie może i owszem, na ten moment, ale nie mógł kontrolować ich w wypadku kogoś innego, dlatego tylko czekał cierpliwie, aż albo wyciągną dłonie po swoją ofiarę, aż ostatecznie odsuną się od niej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zapukał niepewnie do drzwi, nie bardzo wiedząc, czy to jest odpowiedni moment, ale kiedy usłyszał pozwolenie, od razu nacisnął klamkę i otworzył je, zatrzymując się w progu. Spojrzał na swoją ukochaną i miał wrażenie, że serce mu stanęło, kiedy przesłała mu lekki, może nieco niepewny uśmiech. Doskonale wiedział, co takiego działo się w jej głowie, w końcu on sam przechodził przez coś podobnego i mógł jedynie dać jej przestrzeń i czas, ale z zapewnieniem, że wciąż tutaj jest i nigdzie się nie rusza, gdyby Nat go potrzebowała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Uśmiechnął się lekko, kiedy zaczęła mówić i od razu odszukał ów wspomnienie w pamięci, równie dobrze pamiętając o nim. Pokiwał głową na jej słowa, wyrażając w ten sposób, że uważnie jej słucha, nie chcąc przerywać. A gdy doszła do puenty, jego uśmiech momentalnie poszerzył się i wyciągnął ku niej rękę, żeby mogła go chwycić. Niedługo później wyszli z posiadłości i kroczyli uroczymi, paryskimi alejkami, pełnymi nowych nadziei. Dotarli wreszcie pod wieżę Eiffela jakąś godzinę później, gdzie przystanęli na moment. Ogromna budowla górowała nad nimi, kolejka ułożona z wycieczek ciągnęła się gdzieś obok, byleby tylko wjechać na samą górę i obejrzeć rozciągający się w dole, zapierający dech w piersiach widok, wokół nich kręcili się czarnoskórzy sprzedawcy z różnymi gadżetami, które próbowali wcisnąć obcokrajowcom, byle tylko zarobić parę groszy. Gdzieś obok nich ulokował się uliczny grajek, wygrywając starą jak świat melodię, do której niektórzy tupali w rytm nogą, a inni pozostali całkowicie głusi, nie zamierzając wrzucać monet do postawionego tuż przed nim kapelusza.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀James spojrzał na Natalię, słysząc jej podziękowania i pokiwał poważnie głową, a następnie ponownie spojrzał na wieżę. To nie była łatwa decyzja, ale wiedział, że jedyna słuszna. O wiele łatwiej byłoby wymazać z jej pamięci to, co zrobił Novokov, żeby nie musiała borykać się z tym wszystkim, ale wiedział, że prędzej czy później to zaatakuje z jakiejś strony, chociażby medialnej, jak się szybko okazało. Ale sam wiedział, sam doskonale znał to uczucie nie pamiętania i nie chciał narażać na nie nikogo, kto był dla niego ważny, a przecież Natalia zajmowała wyjątkowe miejsce w jego życiu. I chociaż była to ciężka decyzja, to wciąż obstawiał, że słuszna i nie zmieniłby jej, gdyby raz jeszcze stanął przed podobnym wyborem. Wolał ją z tym całym bagażem doświadczeń, ale ją, nie kogoś, kto z pozoru miał być idealny. Wiedział, że i ona wolała, a jej podziękowania tylko świadczyły o tym, że miał rację.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Spojrzał na nią raz jeszcze, kiedy pociągnęła go za rękę i wbił spojrzenie w jej oczy, oczekując tego, co ma mu do powiedzenia. Kiedy słowa wreszcie padły, niemal odetchnął z ulgą. Uniósł rękę i odgarnął rudy kosmyk z jej twarzy, myśląc o tym, że chciałby ją pocałować, dlatego nachylił się ku niej, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Musnął ustami jej czoło w czułym geście, a następnie lekko odsunął się i wyciągnął do niej dłoń, a kiedy tylko Natalia ją złapała, od razu przyciągnął ją do siebie i postawił pierwsze kroki w tańcu do słyszanej kawałek dalej melodii ulicznego grajka. Ludzie wokół nich rozpierzchali się, kilku prawie na nich wpadło, ale żadna z tych rzeczy nie miała znaczenia. On widział tylko ją i miał nadzieję, że w tym momencie ona widzi tylko jego. I jedynie to miało znaczenie. Byli tylko oni i świat przed nimi, może momentami straszny, ale mający też i swoje jasne strony, które tylko musieli odnaleźć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Stresował się bardziej, niż chciałby się do tego przyznać. Nawet przechodzący obok Stark zwolnił na moment i obrzucił go dziwnym spojrzeniem. Barnes wbił w niego wzrok, jakby samym tylko gestem chciał go odpędzić, ale zadziałało to z kompletnie odwrotnym skutkiem. Geniusz, najwyraźniej zaciekawiony, tylko przystanął obok i założył ręce na klatce piersiowej, obserwując go jak wyjątkowo interesujący okaz w zoo.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Nie, żebyśmy gadali... — zaczął Stark.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Absolutnie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Ale gdybyś chciał...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Tak, jasne.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Może nie jestem najlepszym słuchaczem, a tym bardziej doradcą...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Chcę zaprosić ją na randkę — wydusił z siebie wreszcie, a Stark aż parsknął śmiechem, za co został obdarowany wyjątkowo groźnym spojrzeniem, z którego nic sobie nie zrobił.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Co za problem? — zapytał w końcu Tony, kiedy się uspokoił na tyle, żeby móc coś powiedzieć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Nie wiem, czy się zgodzi. Czy jest na to gotowa. Czy to aby na pewno dobry...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Poczekaj — przerwał mu i przysunął sobie krzesło, siadając obok. Barnes poczuł się nagle bardzo niekomfortowo i przez moment był naprawdę bliski tego, żeby się stąd pospiesznie oddalić. Zamiast tego po prostu spojrzał na geniusza, marszcząc czoło, jakby już sceptyczny do tego, co ten chciał powiedzieć. — Po prostu idź do niej i zapytaj, czy z tobą gdzieś wyjdzie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— A jeśli się nie zgodzi?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Stark wzruszył ramionami i powiedział:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— I co z tego? Przecież zrozumiesz. Jak nie teraz, to następnym razem. Co złego może się stać?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bucky chciał powiedzieć, że kiedy pojawia się ów pytanie, to nagle odpowiedzi mnożą się bardziej, niż w ogóle wydawałoby się to możliwe, ale w ostatnim momencie ugryzł się w język.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— No niby nic...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— No właśnie! — Stark aż klasnął w dłonie, tak jakby dumny ze swojego ucznia, że ten w końcu załapał jakiś wyjątkowo błahy temat. — Dlatego idź do niej i zapytaj.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Barnes pokiwał głową, lecz pomimo tego nie ruszył się z miejsca jeszcze przez pewien czas. Miał ochotę powykręcać sobie palce ze stresu, ale powstrzymał się od tego nawyku i to prawdopodobnie tylko przez obecność Starka, aż wreszcie wstał i pokiwał głową raz jeszcze, zdecydowany. To, że geniusz coś jeszcze do niego mówił, zdążył odnotować, ale kompletnie nie skupił się na słowach, dlatego tylko machnął dłonią i wymamrotał jakieś podziękowania, przynajmniej miał nadzieję, że tak to właśnie brzmiało. Wyszedł z salonu i skierował się na schody, na piętro, gdzie mieścił się pokój Natalii. Zatrzymał się przed drzwiami i zastanawiał się nad tym, że w zasadzie lepiej by to wyglądało, jakby przyniósł chociaż jakiś skromny bukiet kwiatów, a tak nie do końca wiedział, co zrobić z rękami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W końcu po prostu zapukał do drzwi, a słysząc zaproszenie wszedł do środka i tak jak każdym poprzednim razem zatrzymał się w progu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Natalio — zaczął i uśmiechnął się lekko, bo kiedy tylko na nią spojrzał cały stres całkowicie z niego wyparował. Już wiedział, jakie będą jego następne słowa i domyślał się odpowiedzi na nie. — Czy zechciałabyś zrobić mi tę przyjemność i pójść ze mną na kolację?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀
⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciemne cienie tańczyły na granicy wzroku, gotowe w każdej chwili do ataku, ale kiedy tylko na nie spoglądał, one wycofywały się w kąt, jakby mógł je w jakiś sposób kontrolować, chociaż wiedział doskonale, że było to bardzo błędne założenie. On już nie miał na tym kontroli, nie w tym przypadku, u siebie może i owszem, na ten moment, ale nie mógł kontrolować ich w wypadku kogoś innego, dlatego tylko czekał cierpliwie, aż albo wyciągną dłonie po swoją ofiarę, aż ostatecznie odsuną się od niej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Niewielka, ale urocza restauracyjka mieściła się na rogu ulicy. To właśnie tam James zarezerwował dla nich stolik tego wieczora i kiedy tylko weszli do środka, uznał, że lepiej trafić nie mógł. Panował tam przyjemny, trochę tajemniczy, ale bez przesady klimat, rozmowy przy stolikach, a gości też nie było jakoś przesadnie dużo, toczyły się niemal szeptem, sam wystrój był skromny, ale utrzymany z klasą. Kiedy tylko przekroczyli próg podeszła do nich dziewczyna, by zaprowadzić ich do stolika, gdy tylko podał nazwisko z rezerwacji. Dostali miejsce trochę na uboczu, tak jak o to poprosił. Od razu pomógł Natalii ściągnąć płaszcz i odwiesił go na stojący nieopodal wieszak, a następnie sam ściągnął skórzaną kurtkę, która znalazła miejsce tuż obok odzienia jego partnerki. Odsunął jej krzesło i poczekał aż usiądzie, dopiero wtedy sam zajął swoje miejsce i zerknął na menu, które pojawiło się przed nimi za sprawą tej samej dziewczyny-kelnerki, która zaprowadziła ich do stolika.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Spojrzał na Natalię, na której dłużej zawiesił wzrok i zwyczajnie napawał się normalnością tej chwili. Byli znowu tylko oni, reszta gości przestała mieć znaczenie i chciał, żeby to trwało zwyczajnie jak najdłużej. A musiał przyznać, że Nat wyglądała dziś pięknie. Ułożyła włosy, postawiła na lekki makijaż, a na jej twarzy nie widać było tego samego zmęczenia, które utrzymywało się jeszcze do niedawna, wyglądała po prostu lepiej, zdrowiej. Dlatego właśnie uśmiechnął się lekko, kiedy przyłapała go na wpatrywaniu się w nią, na błądzeniu wzrokiem po jej twarzy, po tych znanych rysach.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ostatnie dni były dla nich bardzo trudne, wrzawa wokół Natalii wciąż jeszcze nie ucichła tak bardzo, jakby tego chciał, ale miał nadzieję, że media w końcu zmęczą się wałkowaniem wciąż jednego tematu i przerzucą się na coś innego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Odsunął ich menu na bok i wyciągnął rękę w stronę ukochanej. Zacisnął palce na jej dłoni, kiedy tylko mu ją podała i raz jeszcze wbił w nią spojrzenie, przez chwilę milcząc, a jedynie błądząc wzrokiem po tak znanej mu twarzy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀— Ślicznie wyglądasz — powiedział wreszcie, kwitując to delikatnym, czułym uśmiechem. Odrobinę mocniej ścisnął jej dłoń. — Kocham cię, Nat.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀

⠀⠀
