"Gdzieś na wysokości Nidzicy dołączyła do nas autostopowiczka. Ładna dziewczyna, choć zupełnie nie w stylu gwiazdek, które startowały w konkursach piękności - skromna i cicha. Wsiadła do samochodu "Bysia" i "Strusia". Miała zamiar dotrzeć do Olsztynka, ale los szykował jej inną przygodę. Chłopcy natychmiast zaczęli ją bajerować, spodziewali się łatwego "strzału". To było w ich stylu: uciemiężyć i zgwałcić, a potem tak zblatować sprawę, żeby nie było konsekwencji.
[...] Chłopcy zrobili swoje - zresztą nie tylko oni, bo do pokoju wparowało jeszcze kilku chętnych do skorzystania z powabów autostopowiczki. Mówiąc nieco nieelegancko - wszystko trwało bardzo długo i przerażona dziewczyna nauczyła się o seksie więcej, niż wiedziała do tej pory. Na przykład poznała obowiązującą w Pruszkowie zasadę: dupa, japa, pipa (w tej kolejności)"" - tak "Masa" relacjonuje Arturowi Górskiemu przygodę w Nidzicy."