Na początku lat osiemdziesiątych pojawił się nowy, wielce niebezpieczny, potwór ekonomiczny, nazwany „nawisem inflacyjnym”.
.
Gdańsk - Miasto, które zmieniło bieg historii
.
Zamach na Papieża mogła zorganizować grupa fundamentalistów islamskich.
W przypadku KGB, decyzję musiałby podejmować ktoś bardzo wysoko postawiony. Najprawdopodobniej sam Breżniew. Fundamentaliści islamscy działali także w małych grupach. Kilku, czy kilkunastoosobowa grupa mogła zaplanować i przeprowadzić zamach.
Prawdy chyba nigdy się nie dowiemy.
Podobnie tajemnicza jest sprawa morderstwa księdza Popiełuszki.
Sprawcy zostali złapani i osądzeni. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że oficerowie SB, którzy dokonali morderstwa, działali na rozkaz. Ale czyj? I z jakiego powodu wydany?
Komuniści ogłosili, że to prowokacja przeciwko reformatorom w Partii. Kto prowokował, nigdy nie powiedzieli. Oskarżono i skazano bezpośredniego przełożonego sprawców zamachu, jako inspiratora. "Prowokacja" nie zaszkodziła pozycji ważnych komunistów. Mniej ważni także, jak się wydaje, utrzymali swoje stanowiska. Nie dokonano czystki w SB.
Jakie mogły być inne motywy?
Jeden: to zastraszenie potencjalnych naśladowców księdza Popiełuszki. - Msze za ojczyznę, które odprawiał, przeradzały się w manifestacje polityczne. Może ktoś się obawiał rozszerzenia, takich politycznych mszy, na inne parafie. Po śmierci ks. Popiełuszki manifestacje w kościołach nie ustały. Nie narastała, lawinowo, ich liczba.
Być może SB miała coś konkretnie przeciwko księdzu. Może ks. Popiełuszko coś zrobił, lub miał jakieś plany, o których do dziś publicznie nic nie wiadomo.
Wreszcie, mogła to być pomyłka. Jak to możliwe? Otóż jest możliwe. Komuniści wydawali przestępcze nakazy w eufemistyczny sposób. Wiadomo o tym z tekstów opublikowanych w latach 90-tych. Zamiast zabić, używano innych dwuznacznych określeń, np. rozkaz „skończyć z mszami w kościele św. Stanisława i uciszyć księdza Popiełuszkę”, mógł zostać zrozumiany, jako rozkaz zamordowania księdza, mimo, że takim rozkazem nie był.
Ci, którzy znają prawdę, nie są zainteresowani jej ujawnieniem, a poza tym nie są wiarygodni.
Oba zamachy nie osłabiły Kościoła katolickiego w Polsce. Raczej go umocniły.
.
Rzecznikiem władz stanu wojennego został Jerzy Urban – znany dziennikarz i satyryk. Na dodatek dobry dziennikarz i satyryk. Jednak fatalny polityk.
Urban skupił na sobie niechęć społeczeństwa. Jako rzecznik rządu opowiadał niestosowne dowcipy, głupstwa, a także propagandowe kłamstwa. Najbardziej wsławił się wypowiedzią, że „rząd sam się wyżywi”. Została podchwycona przez społeczeństwo. Stała się hasłem nienawiści do rządu i Urbana osobiście.
.
Mówiąc, że rząd się wyżywi, Urban miał nie tylko rację, ale i pewien plan polityczny.
Po wprowadzeniu stanu wojennego, nałożono na Polskę sankcje ekonomiczne, które odbiły się na poziomie życia społeczeństwa. Urbanowi chodziło o wywołanie niechęci do autorów sankcji. Głównie do prezydenta USA - Reagana.
Uważam, że sens nakładania sankcji ekonomicznych jest wielce wątpliwy. Sankcje powodują cierpienia społeczeństw, ich radykalizację. Często jest to pomoc dla władz, którym teoretycznie miały zaszkodzić. Urbanowi się nie udało, choćby dlatego, że był bardzo niezręczny. Ale są przypadki, że sankcje pomogły dyktatorom w utrzymaniu władzy i skupieniu społeczeństwa wokół siebie.
.
Na początku lat osiemdziesiątych pojawił się nowy, wielce niebezpieczny, potwór ekonomiczny, nazwany „nawisem inflacyjnym”. Rodzony brat wsadu dewizowego, planowego deficytu, przejściowych trudności, wąskiego gardła i innych.
„Nawis inflacyjny”. To były oszczędności ludności. W szerszym rozumieniu, wszystkie pieniądze, będące w posiadaniu osób prywatnych.
Tych pieniędzy nie było dużo. Kiedyś obliczyłem, metodą podzielenia wysokości nawisu inflacyjnego przez liczbę ludności, że statystyczny obywatel ma oszczędności, za które mógłby kupić sobie trumnę, średniej klasy.
Rzecz w tym, że były to gorące pieniądze. Z miesiąca na miesiąc, coraz bardziej gorące. Ludzie poświęcali wiele czasu i wysiłku, żeby za te pieniądze coś kupić. Nawet kupić cokolwiek, czyli - „ulokować oszczędności w towarze”.
Największe zainteresowanie wzbudzały artykuły gospodarstwa domowego, potem narzędzia, ale także inne, np. książki. W końcu naprawdę cokolwiek, i naprawdę bez sensu.
Żeby kupić lodówkę, trzeba było kilka miesięcy stać przed sklepem. Jak to możliwe? Możliwe! Istniały nawet społeczne komitety kolejkowe. Przedstawiciele mieli listę oczekujących, z zachowaniem kolejności. Przedstawiciel komitetu stale pilnował sklepu. Pozostali kolejkowicze mieli obowiązek zgłaszać się, np. dwa razy dziennie, o określonej godzinie. Odczytywano listę obecności. Za trzy nieobecności - skreślano z kolejki.
Można było odsprzedać wystaną lodówkę, dwu- lub trzykrotnie drożej, albo odkupić dobre miejsce w kolejce. Dla wielu ludzi było to główne źródło dochodu.
Dla dzieci, albo nienarodzonych wnuków, ludzie kupowali telewizory radzieckiej produkcji, często po kilka sztuk, meble i sprzęty bardzo wątpliwej jakości. Nie do użytku, tylko na lokatę kapitału.
To, co kupowali, świadczyło o tym, że wierzyli, że ich wnuki nadal żyć będą w socjalizmie. A postęp technologiczny będzie omijał Polskę szerokim łukiem.
.
Kuriozalne zjawisko – spekulacja książkami najdobitniej świadczyła o tym, że ci ludzie wierzą w to, że „socjalizm wytycza kierunek rozwoju ludzkości”. - Jak kiedyś, przeczytałem na pewnym ogromnym transparencie.
Po pierwsze, uważano, że papieru, lada moment, zabraknie. Kupowano, dla wnuków, lektury szkolne, wydane na gazetowym papierze, rozpadające się w rękach i często ocenzurowane. Za naprawdę duże pieniądze.
Rekordy powodzenia i ceny biły, u spekulantów, komunistyczne encyklopedie.
Ludzie, z pozoru nawet inteligentni, którzy przyznawali, że połowa zawartości tych encyklopedii jest szkodliwą propagandą, kupowali je dla nienarodzonych wnuków. Nie wierzyli, że kiedyś będą lepsze encyklopedie. Wiedzieli tylko, że kiedyś będą droższe.
Obawiałem się, że upadek socjalizmu będzie dla tych ludzi wielkim szokiem ponieważ są do tego zupełnie nieprzygotowani.
Tymczasem wielu ekonomistów, którzy dziś uważani są za wybitnych, robiło doktoraty „z nawisu inflacyjnego”.
.
Druga pielgrzymka Papieża do Polski, była bardzo ważnym wydarzeniem. Sam brałem udział we mszy na pasie startowym na Zaspie.
Mówi się, że Papież umocnił wiarę narodu w ostateczne zwycięstwo. Myślę, że to nieprawda. Komunistyczne encyklopedie cieszyły się niesłabnącym powodzeniem aż do końca, a nawet dłużej. To na zasadzie bezwładności. Podobnie narastał pęd do emigracji.
Jeśliby, ktoś twierdził, że wizyta papieska zahamowała upadek ducha narodu, to prawdopodobnie ma rację. Takie gdybanie nie podlega weryfikacji.
Myślę, że największe wrażenie wywarła na władzy. Władza miała okazję dowiedzieć się, z jaką łatwością można zorganizować setki tysięcy ludzi. Pod warunkiem, że ma się poparcie społeczeństwa. Dla Kościoła sprawą oczywistą i banalną było dokonanie tego, co dla komunistów było absolutnie niewykonalne. Nie można było tego nie zauważyć. Jak się potem okazało, komuniści, szczęśliwie, wyciągnęli z tego właściwe wnioski.
.
Gorbaczow, zaraz po dojściu do władzy, przystąpił z dużą energią do demontażu ZSRR.
Mówię o efektach. Jak się wydaje, jego cel był zupełnie inny. Warto byłoby go dziś zapytać. Widział potrzebę reform, które wzmocniłyby ZSRR, przegrywający wyraźnie konkurencję z Zachodem. Gdy dopuścił krytykę, sprawa była oczywista. Krytycy wkrótce zdominują scenę polityczną.
Stanu wojennego nie było komu wprowadzić, choć z dużym opóźnieniem podjęto taką próbę (tzw. pucz Janajewa).
Tymczasem, w Polsce, znowu próbowano wprowadzić jakieś reformy. Tak naprawdę, nawet sami reformatorzy z PZPR, nie wiedzieli, co właściwie chcą zrobić. Odbyło się w tej sprawie referendum (drugie w historii PRL). Opozycja ogłosiła bojkot. Frekwencja była niska. Lud dał władzy do zrozumienia, że nie jest zainteresowany kolejnymi eksperymentami tych, którzy wielokrotnie udowodnili, że niczego dobrego nie można się po nich spodziewać.
Reforma, czyli, bardziej po polsku, zmiana, może być na lepsze, albo na gorsze. Reforma sama w sobie to nic dobrego, choć jeśli sytuacja jest beznadziejna, lepiej uciekać w jakąkolwiek stronę, niż stać w miejscu.
Niestety do dziś, różni nieodpowiedzialni politycy, opowiadają, że jeżeli zrobimy reformę, to będzie lepiej. Może być lepiej, ale nie musi i często nie jest.
.
W latach 80-tych było wiele procesów politycznych i wielu więźniów politycznych. Zaraz po 13 grudnia 1 981 wydano bardzo wysokie wyroki za drobne przekroczenia przepisów stanu wojennego. Były one, w przekonaniu zdecydowanej większości społeczeństwa, wyrokami za zasługi a nie przestępstwa.
Nie było mordów sądowych, charakterystycznych dla pierwszego dziesięciolecia rządów komunistycznych. Liczne amnestie powodowały, że skazani za przestępstwa polityczne, siedzieli w więzieniach znacznie krócej, niż stanowiły wyroki.
Wielu ludzi cierpiało w więzieniach.
Internowani, na początku stanu wojennego, mogli przeżyć wielki strach. Internowanie przez komunistów, kojarzyło się Polakom z Katyniem.
Jednak, pobyt w więzieniach i internatach stanu wojennego wkrótce stał się, dla wielu, przepustką do kariery we władzach różnego stopnia.
.
Warto spojrzeć na tą sprawę także z innej strony.
Proces polityczny lat 80–tych był przedstawieniem. Wyroki zapadały poza salą sądową. Nie wydawał ich sędzia, który najczęściej wyrok jedynie podpisywał. Aktorami w tym przedstawieniu byli sędziowie, prokuratorzy, obrońcy. Czasami także oskarżeni.
Dziś wielu domaga się kar dla prokuratorów i sędziów, którzy obsadzeni byli w rolach czarnych charakterów, oraz Oskara dla adwokatów. Nawet jeden takiego Oskara dostał. Mam na myśli byłego premiera Olszewskiego.
Myślę, że z tymi zachwytami dla adwokatów to przesada. Oni także budowali „powagę Sądu”. Legitymizowali go, jeżeli użyć języka prawniczego.
Owszem, nie było (jak w latach pięćdziesiątych) przypadków, gdy adwokat oskarżał na wyścigi z prokuratorem. To nie jest zasługą adwokatów. Oznacza tylko, że poprawnie odgrywali swoją rolę w tym procesie (spektaklu).
Na prokuratorów i sędziów są dowody. Prokurator oskarżał o przygotowywanie obalenia ustroju. Opowiadał kompletne bzdury. Można sprawdzać w protokołach. Potem żądał 6 lat więzienia. Sędzia „wydawał” i podpisywał wyrok - jeden rok i pięć miesięcy. Oskarżony był absolutnie niewinny. Niewinność oskarżonego okazała się wkrótce, gdy po wyjściu z więzienia został ministrem. Oskarżony był przygotowany co najwyżej do obalenia pół litra, na pewno nie do sprawowania władzy.
.
Zaraz po roku 1989, działacze Solidarności ogłaszali publicznie, że nigdy w życiu nie spodziewali się zwycięstwa. Po kilku latach zmienili zdanie. Zdali sobie sprawę, że oskarżani ze wszystkich stron, słusznie i niesłusznie, o błędy popełnione po dojściu do władzy, pogrążają się w ten sposób. Zmienili zeznania. Coraz częściej okazuje się, że planowali obalenie ustroju nawet siłą o ile nie będzie innych możliwości..
Wkrótce może się okazać, że nawet w wypadku zorganizowania demontażu ZSRR, nie wykluczali użycia siły.
Postępują zgodnie ze wskazówkami Orwella. Prawie wszyscy go czytali.
.
Po roku 1989 Wolna Europa i inne zagraniczne radiostacje polskojęzyczne straciły popularność. Jest to również pewnego rodzaju paradoks.
W latach 80-tych większość społeczeństwa nasłuchiwała wiadomości z zagranicznych radiostacji prawie codziennie. Mieli nadzieję, że może wreszcie coś się stanie. Osobiście prawie nauczyłem się czeskiego, słuchając systematycznie audycji po czesku. Audycje te nie były zagłuszane na naszym terenie.
Kiedy Rakowski został premierem PRL, przystąpiono do realizacji konkretnych reform. Mało kto pamięta, że za czasów Rakowskiego zniesiono wreszcie system kartkowy, i zalegalizowano handel walutami.
Nawiasem mówiąc, był to jedyny okres, gdy rynek decydował o kursach walut.
Cdn.
Przeczytaj poprzednie odcinki: >>> Miasto, które zmieniło bieg historii
Adam Jezierski
.