Do gabinetów lekarskich coraz częściej trafiają mężczyźni, którzy już są ojcami, planują kolejne dzieci i okazuje się, że są niepłodni.
W związku z rosnącą skalą zjawiska Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała niepłodność za chorobę społeczną. Niepłodność staje się więc problemem masowym.
Problemy z uzyskaniem potomstwa – według danych szacunkowych – obejmują w Polsce nawet do 20 proc. par. Ze statystyk wynika również, że 30 proc. przyczyn niepłodności leży po stronie kobiety, 50 proc. po stronie mężczyzny, zaś 30 proc. to defekty wspólne pary.
Na niepłodność u mężczyzn ma wpływ wiele czynników. Jednym z nich są infekcje narządów miednicy mniejszej takie, jak: rzeżączkowe, świnkowe zapalenie jąder, gruźlica, kiła oraz inne choroby przenoszone drogą płciową (np. chlamydia trachomatis, mycoplasma). Często towarzyszy jej wiele chorób cywilizacyjnych, między innymi: choroby układu krążenia, przewlekłe zapalenie nerek, cukrzyca, zaburzenia odżywiania, choroby trzustki i wątroby oraz alkoholizm. Zatrucia ołowiem, aniliną, a także arszenikiem także stanowią powód zaburzeń płodności. Liczne leki przyczyniają się do niemożności posiadania potomstwa przez mężczyzn. Są to morfina i jej pochodne, kokaina, niektóre leki hormonalne lub też stosowane w leczeniu chorób układowych.
Nie chcę się tutaj zajmować przyczynami spowodowanymi wadami wrodzonymi czy nabytymi w wyniku przebytych chorób (jak np. wnętrostwo czy przebyta świnka). Nie chcę rozpisywać się na temat wad plemników, czy mają dużą lub małą główkę, a może mają dwie… Nie obchodzi mnie to, czy za pomocą normalnej albo patologicznie zmienionej witki poruszają się ruchem postępowym szybkim, liniowo-postępowym, wolnym linearnym albo nie linearnym. To zostawmy lekarzom.
Kobieta przychodzi na świat z kompletem swoich dzieci – jajeczek ( około 150 tys.). Tylko nieliczne z nich dojrzeją, może kilka zostanie zapłodnionych. Przebyte choroby, zażywane lekarstwa, hormony mogą i mają wpływ na jakość tych komórek.
Mężczyzna rozpoczyna produkcję plemników w wieku dojrzewania i praktycznie wytwarza je nieustannie do końca życia. Podobnie u niego - zanieczyszczenie środowiska, brak ruchu, stres, złe odżywianie powodują, że jakość nasienia spada, a co za tym idzie zmniejsza się szansa na dziecko.
Około 20 lat temu podawano, że w czasie wytrysku w ejakulacie znajduje się 200-500 milionów plemników. 10 lat później dolna granica stała się górną, dziś nawet 35 milionów mieści się w normie.
Kilkanaście lat temu rozmawiałam z ludźmi po trzydziestce, planowali się pobrać. Od około dwóch lat próbowali począć dziecko, bezskutecznie. Wiedzieli sporo na temat płodności, cyklu, śluzu. W pewnym momencie poruszyłam sprawę męskiej bielizny, Szkotów chodzących w kiltach…
Trzy miesiące później wpadła do mnie na krótką chwilkę Ona, cała szczęśliwa. JEST! Udało się, od razu w pierwszym cyklu po zaprzestaniu korzystania z sauny.
Podobno Szkoci mają najzdrowsze plemniki. Zajrzyjmy więc im pod spódniczkę.
Dlaczego jądra, ta fabryka plemników wiszą w worku mosznowym? Bo temperatura wewnątrz worka mosznowego jest niższa średnio o 4 stopnie w stosunku do reszty ciała. Plemniki nie lubią za wysokich temperatur.
Już niewielki wzrost temperatury - o 1-2,9 st. C - w okolicy jąder lub moszny wywiera negatywny wpływ na produkcję plemników i płodność.
Wyprodukowane przez jądra plemniki potrzebują około 3 tygodni (niektórzy podają 7) na osiągnięcie pełnej dojrzałości - przemieszczają się one nasieniowodem do najądrzy cały czas dojrzewając. W przypadkach wzmożonej aktywności płciowej, lub obecności wysokich poziomów testosteronu, proces dojrzewania może ulec przyspieszeniu. Kiedy docierają do końca są magazynowane. W obecności hormonów płciowych takich jak testosteron i zawieszone w odżywczym płynie najądrzy, niedojrzałe plemniki przechodzą różne złożone zmiany. Ich aktywność metaboliczna nabiera tempa, jak silnik wprowadzony na coraz wyższe obroty.
Czy już zapaliło się światełko ostrzegawcze? To s a u n a mogła powodować kłopoty z poczęciem dziecka moich znajomych.
To samo zagrożenie może powodować laptop. Okazało się, że trzymanie na kolanach włączonego laptopa już po 15 minutach podnosiło temperaturę moszny o 1 st. C, a po godzinie - o 2,6 st. C po jej lewej stronie i o 2,8 po stronie prawej. Badacze zaobserwowali ponadto, że wzrost temperatury moszny był związany nie tylko z nagrzewaniem się laptopa, ale też ze specyficzną pozycją, jaką przyjmuje się trzymając go na kolanach - chodzi o charakterystyczne ściśnięcie ud.
Dotychczasowe badania sugerują, że zmiany w produkcji plemników spowodowane krótkotrwałym wzrostem temperatury są odwracalne. Nie wiadomo jednak, czy to samo dotyczy powtarzających się często skoków temperatury w mosznie, jakie są wywołane trzymaniem laptopa na kolanach. Czas między kolejnymi skokami może być zbyt krótki, by produkcja plemników wróciła do normy.
"Dopóki nasze obserwacje nie zostaną potwierdzone i dopóki nie uda się ustalić, jaki może być bezpieczny czas korzystania z laptopa na kolanach, młodzi mężczyźni i chłopcy powinni ograniczyć ten sposób pracy z laptopami konkludują badacze .
Wydawało mi się, że już wszyscy o tym wiedzą od lat. Tymczasem na jednym z forów natrafiłam na:
Oj, muszę powiedzieć to memu Ukochanemu.... Skarbie, odstaw laptopa!
I zawsze, gdy zdarzy mi się jechać pociągiem, widzę rozłożone na kolanach laptopy i pracujących ludzi.
Podobnie jak laptop może działać podgrzewany fotel w samochodzie. Różnica niewielka, chociaż uda są raczej rozsunięte. Siedzący tryb życia (nie tylko za kierownicą) nie jest ani naturalny, ani zdrowy dla mężczyzny, za to dla plemników bywa zabójczy. W ten sposób podgrzewane siedzenia samochodowe dołączają do złowrogiego katalogu morderców męskości,
A co z ulubionym przez wielu „dopalaczem”?
Zgodnie z wynikami duńskiego studium, regularnie picie coli może zmniejszyć liczebność plemników w spermie aż o prawie 30%. Wygląda na to, że nie dzieje się tak za sprawą kofeiny, ponieważ kawa zawiera jej więcej i nie wywołuje podobnego efektu (American Journal of Epidemiology).
U osób z niskim-umiarkowanym ogólnym spożyciem kofeiny i coli (do 800 mg dziennie kofeiny i 14 półlitrowych butelek coli na tydzień) nie stwierdzono związku z jakością spermy, definiowaną w kategoriach koncentracji i liczby plemników. Jednak u panów konsumujących dużo kofeiny i/lub coli (ponad 800 mg dziennie i ponad 14 półlitrowych butelek coli tygodniowo) zidentyfikowano już zarówno zmniejszoną koncentrację, jak i liczebność komórek płciowych. Spadek był istotny statystycznie wyłącznie w przypadku coli. Panowie wypijający małe lub umiarkowane jej ilości (większość) mieli wyższą liczebność plemników – średnio 56 mln na mililitr. W przypadku 93 mężczyzn, którzy pochłaniali litr bądź więcej napoju na dobę, liczebność plemników była sporo mniejsza i wynosiła 35 mln na ml. Duńczycy nadmieniają, że nawet niższa z wymienionych wartości nadal mieści się w normie podawanej przez Światową Organizację Zdrowia, ale zredukowana liczebność gamet zwiększa ryzyko rozwoju niepłodności.
Nie namawiam panów do noszenie szkockim zwyczajem spódniczek.
Ale czy nie warto zastanowić się nad kupnem nieco mniej opiętych dżinsów, zamianą slipów na bokserki i rozsądnym korzystaniem z niektórych zdobyczy cywilizacji?
Źródła
- http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,81028,6161306,Niebezpiecznie_gorace_notebooki.html
- http://www.babyornot.pl/menupage.php?uid=637
- http://www.poznan.aglomeracja.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1192&Itemid=170
- http://www.studentnews.pl/serwis.php?&s=180&pok=6444&l=20&id=15855
- http://kopalniawiedzy.pl/cola-kofeina-sperma-ejakulat-plemniki-liczebnosc-koncentracja-Tina-Kold-Jensen-Rigshospitalet-10048.html
- http://www.nasz-bocian.pl/node/409