Latem
Przez szeroko otwarte okna
wlewa się bujna zieleń ogrodu.
Od wilgotnej gęstwiny liści
wieje rannym, ożywczym chłodem.
Dostojny, czysty błękit
otula wysokie drzew korony,
prześwietlone śmiałymi strzałami
złoto-różowej zorzy.
Znad parujących filiżanek,
radośnie, z miłością, ciekawie -
spoglądamy raz po raz na siebie,
powoli smakując kawę.
Na świeżej maślanej bułce,
błyszczą złote kropelki miodu,
lecz słodycz, co w nas została
jest chyba silniejsza od głodu.
Światło Twojego spojrzenia
jaśniejsze niż słońce w zenicie,
czerpię z niego spełnienie,
wypełniam nim swoje życie.
I czego mi jeszcze trzeba
nad perły Twego zachwytu,
ogród cały w zieleni
i uśmiech Boga w pozłocie błękitu.
Mam wszystko.
Czuję.
Żyję.
Kocham.
Zdjęcie z zasobów Google.