Słyszysz mnie?
Uderzam!
W Ciebie i dookoła Ciebie.
Mówię!
Proszę posłuchaj mojej historii.
Kiedyś, może nie tak dawno byłem wodą, która płynie korytami. Byłem potokiem, rwącą rzeką, ale i częścią ścieków. Miałem być życiem, stałem się chorobą.
Miałem marzenia, być zawsze czystym i bez skazy, gasić pragnienie i życie przywracać.
Dzielić się sobą, by zabraknąć mnie, nigdy nie mogło, a każda kropla była bezcenna.
Starałem się dotrzeć wszędzie, to mnie zgubiło. Na wiele świata przekleństw trafiłem, czystość swą skaziłem.
Dziś jestem wyrzutkiem, zbrukanym i bezpłodnym, do siebie niepodobnym.
Stałem się brudną kałużą, by dusza ma uleciała.
Stałem się mgiełką, jakże ogromną poczułem wolność.
Nie chciałem wracać, wiedziałem, z jakim pożegnałem się światem.
Żal, dziś jestem tu przy Tobie i choć może lekko poprawiony, zmyty, to wiem, że nadal mam misję.
Istnieję ja, i Ty i wszystkie stworzenia, by nauczyć się jak spełniać marzenia, iść przez życie, nie tracić wartości i nie czynić z nikogo cierpiącego.
Idź i powiedź innym, że los taki czeka każdego, bo to, co było jest już nieważne, to co jest możesz tylko zmienić, to co będzie zależy od świata, którego jesteś częścią.