Nıeɯαżne co nαdchodzı.
Chcesz tego czч nıe.
Nıe zαɯsze będzıe tαk.
━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
Temperatura w pomieszczeniu rosła, a atmosfera zdecydowanie zaczęła gęstnieć z każdą kolejną sekundą. Starałem się dostarczyć mężczyźnie jak największą dozę przyjemności, jednak co chciałem tym osiągnąć? Pewnie znów będę jedynie tą dmuchaną lalą, którą się tylko wykorzystuje nie pozwalając osiągnąć orgazmu, a przecież ulegli też mają swoje potrzeby, które tylko wyczekują spełnienia. Gdy to się jednak nie stanie są zawiedzeni i czują się wykorzystani. Czy tak też będzie w tym przypadku? Czy Vernon zrobi to co będzie chciał, a jak już będzie po wszystkim wyrzuci mnie na zbity pysk? Zapewne tak, a już szczególnie jeśli chodzi o kwestię wyrzucenia za drzwi. Bardzo często tak jest i wątpię, żeby i tym razem było inaczej. Z resztą Vernon na takiego wygląda, co najchętniej tylko by wykorzystywał i brał, a nic nie dawał w za mian. Jednak z drugiej strony jest psychiatrą, więc ta cecha tak średnio jest przydatna, tak mi się przynajmniej wydaje. Zacisnąłem powieki i tym samym wróciłem do rzeczywistości, kiedy mężczyzna bez ostrzeżenia wepchnął mi członka go gardła. Wtedy jęknęliśmy oboje. On z podniecenia i błogiego uczucia. Ja z zaskoczenia i niezadowolenia. Za którymś razem z kolei moje oczy się zaszkliły od nieprzyjemnego uczucia dławienia. Sądziłem, że pozwoli sobie dojąć, ale mężczyzna wolał jednak trochę poczekać. Zaćmiło mi się trochę przed oczami, kiedy tak nagle pociągnął mnie w górę, bym przed nim stanął. Biła od niego pewność i żądza, którą poczułem zaraz potem.
Mężczyzna w tempie błyskawicznym pozbawił mnie spodni i pchnął na stojącą nieopodal kozetkę. Chwilę potem moje ciało przeszedł nieprzyjemny ból spowodowany tarciem i brakiem rozciągania. Z moich ust wyrwał się krzyk, choć jak najmocniej starałem się zacisnąć szczęki, nic to nie dało. Zacisnąłem dłonie po obu stronach kozetki, przyciskając twarz do zimnego obicia mebla. Z całego tego stosunku zapamiętam jedynie bolesny seks przynoszący jedynie przyjemność temu, który dominuje. Ja miałem uczucie, że jego członek, chce mnie rozerwać od środka. Boleśnie zaciśnięte ręce na biodrach raczej nie polepszały tej sytuacji. Mimo, że jestem masochistą i ból mi nie przeszkadza, to jednak mam jakieś drobne wymagania. Może właśnie dlatego z oczu w końcu popłynęły mi łzy. Z powodu tego nieprzyjemnego bólu. Mimo wszystko nie trwał on długo. W pewnym momencie mężczyzna zastygł, a ja poczułem tak charakterystyczne uczucie, kiedy sperma rozchodziła się po moich ściankach, a w momencie jak Vernon ze mnie wyszedł, cisnęła się na zewnątrz, by mozolnie zacząć spływać po udzie. Tak, to jest to uczucie wykorzystania, choć i to przyniosło mi znikomą przyjemność oznajmioną przez krótkie jęki. Zbyłem pytanie mężczyzny, który pewnie w triumfie teraz rozchylił moje pośladki i patrzył jak jego cząstka opuszcza moje ciało, jakby chciał powiedzieć, że mnie posiadł.
W końcu się podniosłem, ubrałem spodnie i wytarłem oczy, kiedy spojrzenie Mayhala było skierowane na to, co dzieje się za szklaną szybą. Wywołany z osłupienia skierowałem spojrzenie na nic niezdradzającą twarz mężczyzny. Przełknąłem głośno ślinę. Choć mężczyzna z jak największym spokojem odebrał swoją własność, to nie byłem pewien jego kolejnych słów. Może jednak będzie chciał się mnie pozbyć. Jednak po usłyszeniu do końca jego wypowiedzi poczułem ulgę, choć w towarzystwie drobnej niepewności, to jednak to była ulga, której nie mogłem dopisać do żadnej z wcześniejszych sytuacji z owym mężczyznom związanych. Vernon wrócił na swoje miejsce za lekarskim biurkiem, a ja tak stałem jak ta ostatnia sierota ze spuszczoną głową, zastanawiając się co mu powiedzieć. Otworzyłem usta, by to w końcu z siebie wyrzucić, ale nie zdążyłem. Doniczka uderzyła w okno, przebijając się przez nie, przez co szkoło pokryło się drobną pajęczyną, a zaraz potem runęło na podłogę, co jednak nie było mi dane zobaczyć, bo cały widok zasłoniło mi ciało mężczyzny, do którego, mimochodem, przylgnąłem, jakby był moim azylem. Może po części właśnie tak było. Przymknąłem oczy kiedy wyprowadzał mnie na zdecydowanie bardziej bezpieczny korytarz. Nie wiem ile spędziłem w objęciach Vernona, ale nie liczyłem minut. Przyjemnie słuchało się bicia jego serca. Potężny grom sprowadził moje myśli z powrotem na właściwy tor.
- Jutro rano dostaniesz swoje pieniądze. - rzuciłem jakbym zupełnie nie zakodował niczego co mówił do mnie wcześniej. Odsunąłem się spoglądając w jego oczy. Wydawał się być zdziwiony moimi słowami, na co zareagowałem dość dziwnie jak na siebie. Odsunąłem się o kilka kroków. - Muszę... - zacząłem. - Muszę stąd wyjść. - powiedziałem cicho w panice i rzuciłem się biegiem w tę stronę, z której tu przyszedłem. Chciałem stąd uciec. Uciec od niego. Jak najdalej mogłem. Słyszałem za sobą jego głos i ciężkie, szybkie kroki. Biegł za mną, ale nic sobie z tego nie robiłem, byłem na tyle szybki, by mieć jakąkolwiek szansę mu uciec. Z całych sił pchnąłem drzwi wejściowe, a kiedy tylko się otworzyły moje ciało otulił przeraźliwie zimny wiatr. Nie zważałem na to, tylko ruszyłem dalej prosto w ulewę. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w swojej strefie komfortu, wziąć prysznic, oglądnąć anime, może z drinkiem w ręce i przytulić się do miękkiej poduszki... Ale najpierw musiałem uciec.

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━