JustPaste.it

W wyniku dekomunizacji NRD z pracy usunięto blisko 2/3 sędziów.

 W Polsce środowisko miało "oczyścić się samo"

 

  

239585a2b11a186888169e5f78022749.jpg

foto: Krzysztof Wojciewski / ms.gov.pl

Po 1989 roku Niemcy wyszli z bardzo racjonalnego założenia, iż warunkiem powodzenia transformacji ustrojowo-gospodarczej w NRD będzie dokonanie kompleksowej "dekomunizacji" państwowej służby cywilnej, w tym przede wszystkim oczyszczenie stanu sędziów i prokuratorów. W wyniku lustracji personalnej już w 1991 roku z pracą musiało się pożegnać 61,7 proc. sędziów i aż 67,8 proc. prokuratorów wywodzących się z NRD. Tymczasem w Polsce elity uznały, że "sędziowie oczyszczą się sami", a pierwszy po 1989 roku rząd, który chciał ujawnić listę TW, został obalony.

 

Adam Strzembosz - który w latach 1989-1990 pełnił funkcję wiceministra sprawiedliwości, a potem był prezesem Sądu Najwyższego i przewodniczącym Trybunału Stanu (1990–1998) - na początku lat 90-tych powiedział, że "środowisko sędziów oczyści się samo". Z jakiegoś powodu ówczesne elity prawnicze i polityczne uznały, iż nowotworzona III RP nie potrzebuje procesu ustawowej lustracji i dekomunizacji przedstawicieli stanu sędziowskiego i prokuratorskiego.

 

       

Zupełnie inaczej do tematu podeszły elity tworzonych w tym samym czasie zjednoczonych Niemiec. Tam uznano, iż warunkiem powodzenia transformacji ustrojowo-gospodarczej w NRD będzie dokonanie kompleksowej "dekomunizacji" państwowej służby cywilnej. Chodziło nie tylko o urzędników i pracowników administracji, ale również policjantów, prokuratorów i sędziów, którzy pracowali na rzecz komunistycznego reżimu. 

Na skutek lustracji personalnej dokonanej przez komisje do spraw powoływania sędziów oraz komisje do spraw nominacji prokuratorów, do 1991 roku z pracą musiało się pożegnać 61,7 proc. sędziów i aż 67,8 proc. prokuratorów wywodzących się z NRD. Celem tej "czystki" było całkowite wyeliminowanie z życia publicznego wszystkich tych prawników, którzy przed 1989 rokiem orzekali lub oskarżali na podstawie prawa karnego w sprawach politycznych.

W kontekście niemieckiego podejścia do dekomunizacji wymiaru sprawiedliwości oraz faktu, iż w bardzo krótkim czasie (bo w zaledwie 2 lata) udało się w Niemczech odsunąć od władzy zdecydowaną większość NRD-owskich sędziów i prokuratorów, warto podkreślić, że w podobnym okresie w Polsce (1992 rok) nasz Trybunał Konstytucyjny orzekał, iż ujawnienie listy tajnych współpracowników SB jest... niezgodne z konstytucją.

Z resztą przez cały okres trwania III RP polscy sędziowie nie specjalnie kwapili się do wyrażania zgód w zakresie pociągania do odpowiedzialności karnej swoich kolegów, którzy np. w stanie wojennym skazywali na kary więzienia ludzi mających odwagę ze zbrodniczym systemem walczyć. Przykład? Ot choćby w miarę świeża sprawa SND 1/15 zakończona uchwałą Sądu Najwyższego z dnia 7 lipca 2015 r. Prokurator IPN wystąpił do Sądu Dyscyplinarnego Sądu Najwyższego z wnioskiem o wydanie zezwolenia na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej PRL-owskiego sędziego L.N. (dane tej osoby zostały utajnione przez SN), który jako funkcjonariusz państwa komunistycznego będąc sędzią sądu dopuścił się zbrodni komunistycznej polegającej na bezprawnym pozbawieniu wolności P.K. (dane również utajnione) i skazaniu go na karę 6 lat pozbawienia wolności, którą P.K. odbywał, pomimo tego, że czyn którego popełnienie mu przypisano nie był przez prawo zabroniony w czasie jego popełniania. Co robi Sąd Najwyższy w 2015 roku? - Odmawia udzielenia zezwolenia na pociągnięcie PRL-owskiego sędziego (w stanie spoczynku) do odpowiedzialności karnej za wskazany powyżej czyn.


 

 

Uwzględniając standardy niemieckie sędzia L.N. powinien z hukiem wylecieć z zawodu tuż po 1989 roku, a jego odpowiedzialność za czyny popełnione w czasie stanu wojennego nie powinna budzić wątpliwości. Niestety, polskie elity po okrągłym stole zdecydowały, iż przedstawiciele władzy sądowniczej będą się "sami oczyszczać" i nikt im w tym nie będzie specjalnie pomagał. Efekty są takie, że w Niemczech po członkach NRD-owskiego establishmentu nie ma dziś praktycznie śladu. W Polsce - mówiąc słowami znanego publicysty - PRL-owski establishment nie tylko ugruntował swoją pozycje, ale również zdążył się "zreprodukować".

 

Źródło: "Dekomunizacja" administracji publicznej, wymiaru sprawiedliwości i policji (OMP.org.pl)

 

Autor: http://niewygodne.info.pl