Ponad 1,2 miliona Tybetańczyków straciło życie w wyniku chińskiej inwazji i okupacji Tybetu.
"Kiedy domagamy się tak ważnych dla nas praw i swobód, powinniśmy pamiętać również o spoczywającej na nas odpowiedzialności. Czy uznanie, że inni mają takie samo prawo do pokoju i szczęścia, jak my, nie zobowiązuje nas do niesienia pomocy potrzebującym, a przynajmniej - do unikania czynienia im krzywdy? Zamykanie oczu na cierpienia sąsiada, by nic nie przeszkodziło nam w zrywaniu owoców własnej wolności i powodzenia, jest owej odpowiedzialności odrzuceniem. Musimy rozwijać w sobie zainteresowanie problemami innych - zarówno jednostek, jak i całych narodów."
J.Ś. XIV Dalajlama
Ponad 1,2 miliona Tybetańczyków straciło życie w wyniku chińskiej inwazji i okupacji Tybetu. Trudno dziś znaleźć rodzinę tybetańską, której członkowie nie zostali uwięzieni bądź zgładzeni przez chińskich okupantów.
System panujący w niepodległym Tybecie z pewnością nie był idealny, niemniej trudno go porównywać do chińskiej tyranii. W największych więzieniach Tybetu (oba znajdowały się w Lhasie) nigdy nie przetrzymywano więcej niż trzydziestu więźniów. Po chińskiej inwazji Tybet zamienił się w sieć więzień i obozów pracy. Z wielu informacji wynika, iż Chińczycy mordowali więźniów, by utrzymać ich liczbę w "rozsądnych" granicach.
Przypadki rzezi, tortur, morderstw, bombardowania klasztorów, eksterminacji całych obozów koczowników są doskonale udokumentowane. Wiele takich dokumentów znalazło się w raporcie Międzynarodowej Komisji Prawników.
Naruszenia praw człowieka w Tybecie obejmują: przetrzymywanie w więzieniach więźniów sumienia i innych więźniów politycznych po niesprawiedliwych procesach, torturowanie i brutalne traktowanie zatrzymanych, stosowanie kary śmierci i egzekucje pozasądowe. Przepisy konstytucyjne i prawne w Tybecie ograniczają możliwości korzystania z podstawowych wolności i nie gwarantują praw człowieka, zgodnych z międzynarodowymi normami.
Wszystkie manifestacje (tj. demonstracje bądź wyrażanie odmiennych poglądów politycznych) niezadowolenia z chińskich rządów - niezależnie od tego, czy pokojowe, czy też nie - władze uznają za "nielegalną działalność separatystyczną", zaś osoby, które im przewodzą lub biorą w nich udział, karane są z rosnącą surowością. Bezlitosne represje są w Tybecie nadal na porządku dziennym.
Przypadki naruszania praw człowieka spotyka się w Tybecie na każdym kroku. Istnieje wiele dowodów na to, że Chiny bezkarnie gwałcą wszelkie normy cywilizowanego postępowania, zarówno zawarte w międzynarodowych kodeksach prawnych - a wiele z nich zobowiązały się przestrzegać, ratyfikując np. Konwencję ONZ przeciwko torturom oraz innemu okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu lub karaniu - jak i oparte na prawach zwyczajowych, takich jak Powszechna deklaracja praw człowieka ONZ.
W okupowanym Tybecie nie ma zwyczaju informowania więźniów o przyczynach ich aresztowania ani o przysługujących im prawach. Rzadko wystawia się i przedstawia nakazy aresztowania.
Jak się wydaje, podstawą aresztowania może być każdy czyn; Tybetańczyków aresztowano na przykład za rozmawianie z cudzoziemcami, za śpiewanie patriotycznych pieśni, za rozlepianie plakatów, za posiadanie egzemplarza autobiografii Dalajlamy czy taśmy audio lub video z jego wystąpieniami, za przygotowywanie listy ofiar spacyfikowanej przez Chińczyków demonstracji, za "spiskowanie" czy za namawianie przyjaciół do ubierania się w tradycyjne stroje tybetańskie w dniu chińskiego święta.
W Tybecie tortury są jedyną znaną metodą przesłuchiwania więźniów. Podpisanie przez Chiny Konwencji przeciwko torturom 12 grudnia 1986 roku, konwencji, która powinna zacząć obowiązywać pod koniec 1988 roku, nic tu nie zmieniło.
Metody i narzędzia tortur i brutalnego traktowania aresztowanych zostały opisane przez wielu więźniów, którzy byli im poddani: jest to m.in. kopanie i bicie na oślep czym popadnie - pięściami, elektrycznymi pałkami, kolbami karabinów, kijami, a nawet żelaznymi prętami. Raporty mówią również o okrutnych i poniżających metodach wydobywania zeznań: szczuciu więźniów psami, nieludzkim torturowaniu - zwłaszcza kobiet - elektrycznymi pałkami, przypalaniu papierosami, rażeniu prądem itd.
W chińskim systemie prawnym nie istnieje podstawowa gwarancja procesowa, mianowicie prawo do bycia uznawanym za niewinnego, dopóki wina nie zostanie udowodniona ponad wszelką wątpliwość.
Kary wymierzane więźniom politycznym są często niewspółmiernie wysokie w stosunku do ich rzekomych przestępstw. Często też przetrzymuje się ich w więzieniach, nie przedstawiając im żadnych oskarżeń, a sprawy ich rzadko trafiają do sądów.
Policja lub władze lokalne mogą zarządzić zatrzymanie administracyjne, bez nadzoru niezawisłego sądu. Policja ma szerokie uprawnienia, pozwalające na administracyjne przetrzymywanie więźniów od kilku dni do kilku lat bez kontroli sądu. Choć chiński Kodeks postępowania administracyjnego zapewnia prawo do apelacji, korzystanie z niego jest praktycznie niemożliwe.
na podstawie: Tybet: Fakty mówią za siebie, Tibet Information Office, Dharamsala 1993
>POWSZECHNA DEKLARACJA PRAW CZŁOWIEKA
>REZOLUCJE ONZ W SPRAWIE TYBETU (1959,1961,1965)
>PIEKŁO ŚRODKA Krzysztof Łoziński [kontrateksy]
Źródło: PSPT