JustPaste.it

Skąd wiem że nasz Bóg istnieje?

W odpowiedzi na artykuł "Skąd wiem, że Wasz Bóg nie istnieje"

W odpowiedzi na artykuł "Skąd wiem, że Wasz Bóg nie istnieje"

 

Przeczytałem przytaczany artykuł z mieszanymi uczuciami. Czasem z pewnym żalem, czasem ze zdziwieniem, momentami ze złością, a nawet ze śmiechem. Oczywiście, każdy ma prawo do wyrażania własnych opinii, dobrze jeśli je firmuje własnym podpisem, a jak zaznaczył autor posta, artykuł znalazł na stronie onetu, ale się z jego tezami identyfikuje. Tym bardziej się dziwię, bo mógł z niego chociaż usunąć bzdury ewidentne, żeby nie identyfikować się z elementarnym brakiem wiedzy. Ale po kolei:

Ad 1 - 1. Wiedza o początkach ludzkich cywilizacji udowadnia nam że ludzie MAJĄ W ZWYCZAJU wymyślać sobie bogów, boginie, duchy i potwory. (cytuję fragment - całość dostępna tutaj)

Fakt, że ludzie wierzą w Boga (bez względu na rodzaj wyznania) nie jest żadnym dowodem na brak Boga w ogóle, a jedynie dowodem, że potrzeba wiary w Boga jest silnie wpisana w ludzką naturę. Zatem jest raczej dowodem na możliwość istnienia Boga. W dzisiejszym świecie, w wydawałoby się rozwiniętej (czasem do granic obłędu) cywilizacji taką potrzebę manifestuje większość ludzi. Jeśli nie wierzą w Boga, to wierzą we wróżby, numerologię, new age etc... Dalczego? Czy to nie jest zastanawiające, że w świecie, w którym wszystko jest już  "poukładane" i nauka wyjaśnia tak wiele zjawisk, liczba ludzi wierzących nie maleje.

Konkretny zarzut: "wasz bóg, którego piszecie przez duże "B", jest tylko jednym z tłumu 2500 innych" - też nie trzyma się kupy, bo nie wiadomo skąd autor wziął liczbę 2500, myślę, że może być ona wielokrotnie większa, co nie zmieni faktu, że czytając Biblię, a polecam ją nie tylko wierzącym (i nie tylko Księgę Mądrości), kolejni prorocy przewidzieli historię narodu wybranego oraz przyjście Mesjasza, którego notabene Żydzi nadal traktują tylko jako jednego z proroków. Zadziwiająca jest zgodność faktów, które, wbrew temu, co sugeruje autor w dalszej części swoich wywodów, potwierdza nie tylko Biblia, ale szereg innych dokumentów historycznych i świadków wydarzeń. Przecież istnienia Chrystusa nie neguje żaden z szanujących się historyków (wyłączając nawet całą grupę wierzących w Boga). Pisze o nim m.in. Swetoniusz, Tallus, Pliniusz Młodszy oraz Józef Flaviusz czy Tacyt.

"wasz bóg jest dokładnie tak samo niewidzialny jak inni bogowie i boginie" - Jeśli przyjąć, że Jezus Chrystus nie był zwykłym prorokiem, to ten argument odpada. Oczywiście, można przyjąć, że był szaleńcem, który uzdrawiał ludzi, bo miał taki kaprys, a potem się pozwolił ukrzyżować, bo lubił taką zabawę. Tylko, że potem dali się ukrzyżować inni, a jeszcze inni dawali się zjadać żywcem, torturować itd. Sceptycy powiedzą, że wariatów nie brakuje i dzisiaj. Ale dlaczego w takim razie chrześcijaństwo przetrwało ponad 2000 lat, mimo prześladowań, które nie dotknęły w takim stopniu żadnej innej religii. Co więcej, statystyki pokazują, że nadal chrześcijanie są najbardziej prześladowani, nie tylko w systemach totalitarnych zresztą... Czy to nie jest zastanawiające? Gdzie jest dziś tych 2500 innych Bogów, zakładając, że byli równie prawdziwi, albo równie nie prawdziwi?

"modlitwa do waszego boga daje dokładnie taki sam skutek, jak modlitwa do innych bogów i bogiń (czyli żaden)." - żeby napisać coś takiego, trzeba mieć w tej materii jakieś doświadczenia. Jeśli chodzi o mnie, mam akurat zupełnie odmienne i to nie tylko własne. Wbrew pozorom, liczba cudów za czasów Chrystusa była "śmiesznie" niska, w porównaniu z ich liczbą obecnie. Sam znam kilka osób, a tysiące przypadków opisano w mediach (nie licząc mediów związanych z jakąś religią oczywiście). W kościele katolickim sprawa jest o tyle prosta, że aby np. ogłosić kogoś świętym (proces beatyfikacji) musi być potwierdzonych i UDOKUMENTOWANYCH co najmniej kilka przypadków skutecznej modlitwy wstawienniczej. I każdy taki przypadek ma dokumentację, czasem wielotomową. Tylko, że nikt z ateistów nie zada sobie trudu, żeby się tym zajmować, sprawdzać itd. Prościej jest zaprzeczyć, wyszydzić, a jak fakty pokazują coś przeciwnego, to tym gorzej dla faktów.

Brak zdolności do tej trzeźwej oceny to skutek indoktrynacji oraz moralnego szantażu (pierwsze przykazanie). - Nie do końca jestem przekonany, czy autor pisząc to w ogóle sprawdził treść pierwszego przykazania, ale zakładam, że coś, gdzieś mu się o uszy obiło... Zadziwiające jest to, że wśród osób wierzących znajduje się tak wielka liczba naukowców, w tym noblistów, czasem ludzi nawróconych dopiero w późnym, albo bardzo już dojrzałym wieku. Mhm... czyżby "trzeźwa ocena" miała być przymiotem jedynie ateistów, a wszyscy inni zostali w jakiś magiczny sposób omamieni? Bardzo ciekawa teoria... ale niestety, nadal nie wnosi niczego jako logiczny dowód, że Boga nie ma.

Ad 2. Mam 100% pewności że żydowski bóg nie istnieje, bo jest ABSURDALNY. - to teraz po kolei:

- absurd celu istnienia Boga - Logika formalna - jeśli Bóg jest początkiem wszystkiego, nie ma potrzeby wykazywania celu jego istnienia. To tak, jak jak analizować cel istnienia wszechświata, który jeśli powstał sam, to po co?

- absurd celu stworzenia świata (100 miliardów galaktyk, po to by urządzić Big Brother'a w Izraelu) - dokładnie z tym samym problemem zetknie się autor, jeśli przyjmie, że świat powstał "sam z siebie". Po co Ziemia? Po co Izrael nie pytam, żeby mnie nie posądzono o antysemityzm ;-)  Akurat religia daje na to znacznie lepszą odpowiedź, w każdym razie bardziej logiczną niż to, że istniejemy przez przypadek i przez przypadek możemy przestać istnieć. To właśnie jest bez sensu i bez celu. Natomiast jeśli jest to fragment życia, które trwa nadal w innej postaci, to ma to sens głęboki.

- absurd celu stworzenia człowieka (wg. Ks.Rodzaju Bóg potrzebował ogrodnika w rajskim ogrodzie) - to jakieś kolejne nieporozumienie, wynikające z nieznajomości Księgi Rodzaju. Już początek wersetu 26, mówiącego o stworzeniu człowieka brzmi "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, mad bydłem, nad ziemią, nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!"  - w każdym razie nie ma nic o ogrodniku, natomiast cel wynikający choćby z tego fragmentu jest ewidentny - człowiek ma być kimś podobnym do Boga. Czyż to nie cel ambitny? Czyż nie byłoby bardziej absurdalne pozostawienie świata bez człowieka?

- absurd Boga faworyzującego jeden naród - nie do końca faworyzującego, ponieważ jak wiemy, naród się nie najlepiej sprawił i został za to ukarany. Czy fakty historyczne, także te z niedalekiej przeszłości, nie wskazują na to, że Bóg (ten Bóg) nie kłamie i to co zostało zapisane się wciąż wypełnia, bez względu na to czy ktoś w to wierzy czy nie?

- absurd Boga "nieśmiałego", którego wolą jest ukrywać swoje istnienie przed większością ludzi. - Ależ skąd? Przeciwnie. Żadna inna religia nie zna Boga żywego, z którym możemy obcować na codzień, tak jak się to dzieje w religii chrześcijańskiej w sakramencie Eucharystii. To, że materializuje się w innej postaci, może nie tak często, jak by się tego domagali ateiści, nie wynika z nieśmiałości, tylko z tego, że człowiek ma prawo żyć swoim życiem i wybierać codziennie swoją drogę, która może być lepsza, lub gorsza, ale nie jest narzucona. Gdyby Bóg się objawił, co ma nastąpić w czasie paruzji, to człowiek zostałby w praktyce zmuszony do dokonania wyboru natychmiast. Ciekawe, czy gdyby autor artykułu stwierdził, że Bóg jednak istnieje w 100%, to jakiś sens miałoby dla niego np wybranie zła i pozbawienie się życia w przyszłości, również na 100%? Wtedy wybór zostałby w praktyce bardzo mocno ograniczony, a Bóg chciał uczynić człowieka wolnym, ale wolnym ze wszystkimi tego konsekwencjami.

- absurd Boga "doskonałego", który odczuwa potrzeby (np. potrzeba stworzenia świata i człowieka, potrzeba kultu i posłuszeństwa ze strony człowieka) - a cóż w tym dziwnego, nawet jeśli byłaby to potrzeba, wynikająca choćby z miłości (bo Bóg jest miłością, przynajmniej w religii chrześcijańskiej). Potrzeba kultu nie jest jednoznaczna. Bardziej jest potrzebą ludzi niż Boga, skoro mówi "Miłości pragnę, nie krwawej ofiary" (np. Oz 6,6).

- absurd Boga "doskonałego", który sam o sobie mówi, że jest zazdrosny - fragment wyrwany z kontekstu. Mówi, że jest zazdrosny, to znaczy że nie chce aby człowiek popełniał grzech bałwochwalstwa oddając cześć innym (nieistniejącym) bogom. To leży w interesie samego człowieka i taki jest sens tego stwierdzenia (Joz 24,19). Autor artykułu bazując na uproszczeniach buduje kolejne trudne do obronienia tezy.

- absurd Boga "doskonałego" i "miłosiernego", który stworzył świat w którym organizmy żywe muszą pożerać się wzajemnie by przeżyć. - To akurat jest wynika wprost z "ekonomii" stworzenia. Jeśli jedynie człowiek został obdarzony duszą nieśmiertelną, to dla zwierząt w niebie miejsca nie ma. Gdyby się wzajemnie nie zjadały, a cały czas mnożyły, to w końcu brakłoby miejsca dla aktywności człowieka. A nie każde stworzenie służy człowiekowi jako pokarm. Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, to pomyślane jest perfekcyjnie, bo przecież funkcjonuje całkiem dobrze do tej pory, a łańcuch pokarmowy poszczególnych przedstawicieli fauny (flory także, w pewnym uproszczeniu), to po prostu majstersztyk...czyż nie jest to doskonałość? Miłosierdzie zaś manifestuje się na wielu poziomach. Akurat w przypadku organizmów żywych, prócz człowieka, poprzez możliwość ciągłego ich odtwarzania, aby właśnie człowiekowi służyły. Oczywiście, dla ateisty łatwiejsze jest do przyjęcia, że są to procesy naturalne. Skoro boga nie ma, to logicznie rzecz biorąc, musi przyjąć, że w naturze tak po prostu jest, że "coś" zjada "coś" innego. Nie wartościuje tego, prawda? Czemu zatem zaczyna wartościować przy założeniu, że Bóg istnieje? Oj, kolejna niekonsekwencja...

- absurd Boga "wszechmogącego", który potrzebuje aniołów do pomocy - kolejna bzdura. Skąd pomysł, że potrzebuje do pomocy? One pomagają, bo są  z Bogiem, więc są miłością. Chcą pomagać i chcą służyć Bogu i ludziom. To w świetle samej idei chrześcijaństwa jest przecież oczywistą oczywistością... Pokora jest wartością samą w sobie. Wystarczy przyjrzeć się egzorcyzmom. Nie każdy miał okazję. Mnie było dane. Widziałem trzy egzorcyzmy z bliska. Wiem, mówią i piszą o tym zarówno znani egzorcyści (jak np. o. Gabriel Amorth) i sami egzorcyzmowani. To właśnie brak pokory spowodował bunt upadłych aniołów. Szatan najbardziej boi się właśnie pokory. Ale, do tego jeszcze wrócimy, ponieważ nie doszliśmy jeszcze nawet do szatana...

- absurd Boga "wszechmogącego", który czegoś chce, ale jakoś mu nie wychodzi (np. rażąca niedoskonałość Pisma Św.) - nie wiem o co chodziło autorowi.  Nie wiem, o których fragmentach mowa, a może o całości? W każdym razie na podstawie kilku "pomysłów", które w tekście wystąpiły, można mieć pewność, że autor jednak Biblii nawet nie przekartkował w całości, nie mówiąc o jej przeczytaniu.

- absurd Boga "wszechmogącego", który potrzebuje kooperacji ze strony człowieka do realizacji swoich planów (np. ucieczka Żydów z Egiptu) - Oczywiste jest, że jeśli człowiek ma wolną wolę, a chciałby realizować Boży plan na swoje życie, a nie swój własny, to będzie się starał, jak pisze autor "kooperować". To nie Bóg potrzebuje człowieka, tylko człowiek Boga. Bóg nie musi zrealizować planu, ponieważ jest Bogiem. Nie wiem skąd u autora taki kolejny absurdalny pomysł? Może jakaś pozostałość po planie pięcioletnim, chociaż chyba autor jest za młody, żeby to pamiętać... A tak serio, to znów kłania się brak lektury Biblii - autor słyszał, że dzwonią, ale gdzie? Bóg chciał wyprowadzić Żydów z Egiptu do ziemi obiecanej, ale nie za wszelką cenę. Chciał im pomóc, jeśli sami tego zechcą. Polecam, bo Księga Wyjścia, to również interesujący fragment Biblii.

- absurd Boga "wszechwiedzącego", który popełnia pomyłki, zmienia zdanie, a nawet negocjuje z człowiekiem (Mojżesz) - znów to samo co wyżej... Jakie pomyłki? Nie wiadomo. Tak, Bóg zmienia zdanie. Temu ma między innymi służyć modlitwa. Bóg ma wolną wolę i dał człowiekowi wolną wolę i obaj mogą zmieniać zdanie. Czy w tym jest coś dziwnego? A może to, że skoro Bóg może przewidzieć, że zmieni zdanie, to już dla niego taka sytuacja jest nudna? ;-)

- absurd Boga "ponadczasowego", który zmienia zdanie na temat tego co jest dobre, a co złe (np. dopuszczalność rozwodów, traktowanie wrogów) - kolejny lapsus. Bóg nie zmienił zdania co do zasady, o czym mówi Chrystus: Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było.(Mt 19,8) Oczywiście pomylenie Boga z Mojżeszem, to dla autora "pikuś". Prawdopodobnie autor usłyszał, a może, kto wie, nawet sam przeczytał trzy inne fragmenty pisma (Kpł 21,  Lb  30 czy Pwt 24), które dotykają tej kwestii, ale chodzi o sytuację zastaną, bo wszędzie wyraźnie powiedziane jest, że ślub jest ważny ,a warunki unieważnienia są bardzo ściśle określone.

- absurd Boga "wszechobecnego", pod którego nieobecność gadający wąż spiskował z Ewą. - wolna wola obejmuje również spiskowanie. Wszechobecność nie ma tu nic do rzeczy. Przecież to, że Bóg jest wszechobecny dotyczy nie tylko raju. Do tego, autor nie rozumie, że w tym fragmencie nie chodzi o żaden spisek. Chodzi o złamanie zakazu, które obraca się przeciw człowiekowi. Spisek byłby wówczas, gdyby Ewa z wężem mogła zrobić Bogu jakąś krzywdę. Zrobiła krzywdę sobie i mężowi. Jak ktoś ma jakąś "Ewę" w domu, to wie, że sytuacja jest wciąż aktualna ;-)

- absurd Boga "kochającego" ludzi, który przygląda się biernie ich cierpieniu. - No, to jest właśnie ten fragment, przy którym mnie zatrzęsło. Nie można dać komuś wolnej woli, ale tylko do czynienia dobra. Jeśli człowiek może czynić zło, to Bóg to wkalkulował. A cierpienie niewinnych jest konsekwencją nie działania Boga, tylko człowieka, ewentualnie przyrody, która często bywa przez człowieka właśnie "poprawiana" w sposób, który się później obraca przeciw niemu. Już słyszałem takie teksty: 'To jak Bóg spokojnie mógł się przyglądać, kiedy w obozach mordowano miliony ludzi?" Nikt nie twierdzi, że przyglądał się "spokojnie". Interwencje się zdarzały, ale nie jako norma, bo wówczas człowiek mógłby czynić wyłącznie dobro, a to jest sprzeczne z ideą stworzenia człowieka. Cierpienie, przynajmniej w religii chrześcijańskiej ma głęboki sens. Warto przeczytać kilka fragmentów w artykule, np tutaj są też cytaty z pism i homilii Jana Pawła II , czy bardziej filozoficzne podejście - tutaj. To nie jest tak, że miłość polega na działaniu zawsze gdy widzimy, że ktoś cierpi. Takie myślenie może prowadzić do skutków pozytywnych, ale też np do eutanazji i różnych nadużyć... A z cierpienia daje się wyprowadzić dobro nawet tu, na ziemi, myśląc zwyczajnie, po ludzku, to co dopiero patrząc na to "z góry" i wiedząc, tak jak Bóg, znacznie więcej? Mógłbym mnożyć przykłady, także ze swojego życia i bliskich mi osób, których dotknęło wielkie cierpienie, a miało bardzo głęboki sens w ich życiu i życiu innych, ale nie o to chodzi. Kompletnym absurdem jest akurat to, co pisze autor. Cierpienie jest wpisane w życie człowieka właśnie dlatego, że ma sens. Żeby to zrozumieć trzeba nieco wysiłku, żeby coś przeczytać (choćby np stąd), albo zobaczyć (np. filmy "Misja" czy "Oskar"). Negowanie Boga z powodu istnienia na świecie cierpienia jest, moim zdaniem podobną bzdurą jak negowanie istnienia słońca z powodu istnienia mrozu.

- absurd Boga "kochającego" ludzi, który popiera ludobójstwo i niewolnictwo - kolejne przekłamanie. Skąd pomysł, że Bóg popiera ludobójstwo czy niewolnictwo? Fakt, że człowiek może zostać niewolnikiem w wyniku podboju, co ówcześnie było dość częstym zjawiskiem, to przecież nie Bóg wywoływał wojnę, ale człowiek. W księdze Wyjścia zaś jest dośc dokładny opis jak należy traktować niewolnika i kiedy najpóźniej należy go puścić wolno. Bóg nakłada na człowieka tylko taki ciężar, który jest on w stanie udźwignąć. Nie proponowałby już choćby z tej przyczyny rozwiązań, które są całkowicie niemożliwe do spełnienia. Niewolnik w czasach ok XIII wieków przed Chrystusem był "łupem" wojennym, często jedynym, nie licząc oczywiście ewentualnie podbitego terytorium. Pozbawienie możliwości wzięcia niewolników odbierałoby sens takim podbojom. Bo co niby mieliby zrobić z tymi ludźmi, pozabijać wszystkich? Kto uprawiałby podbitą ziemię? Takie działanie było czymś naturalnym, ale Bóg interweniuje i nakazuje traktować niewolnika w należyty sposób i najpóźniej po 6 latach zwrócić mu wolność. Trzeba też sobie zdawać sprawę, że sami niewolnicy często wcale nie chcieli odzyskać wolności, ponieważ mieli zapewnione znośne warunki życia i pewną stabilizację (w rozdz. 21 Ks.Wyjścia jest opisany sposób postępowania również w takich przypadkach). Jeśli dziś komuś się wydaje, że nie jest niewolnikiem, tylko dlatego, że mieszka w demokratycznym państwie, to radzę dobrze sobie przemyśleć własną sytuację ;-) Trzeba pamiętać też, że w Biblii znajduje się szereg opowieści, które stanowią pewną figurę i dlatego jej tekst jest cały czas aktualny mimo upływu wieków.

- absurd Boga "sprawiedliwego", który zaleca karę śmierci za takie "zbrodnie" jak nieposłuszeństwo dziecka, zatajenie braku dziewictwa przed ślubem, homoseksualizm, praca w "dzień święty", itd. - w którym miejscu znajdują się takie zalecenia dotyczące dziecka nie wiem.  Być może autorowi znów coś "dzwoniło" i chodzi o Wj 21, 17 ("Kto by złorzeczył ojcu albo matce winien być ukarany śmiercią") - ale to nie dotyczy nieposłuszeństwa, tylko poważniejszego wykroczenia. To pokazuje jakim szacunkiem powinni być otaczani rodzice. Być może patrząc z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to przesadą, ale patrząc na to, co powoduje wychowanie bezstresowe i co dzieci wyczyniają dziś ze swoimi rodzicami, to całkowicie jestem za.

Co do dziewictwa, to owszem w Starym Testamencie (Pwt 22,20) znajduje się zapis w trosce o świętość małżeństwa, ale dotyczy sytuacji, w której prócz bezeceństwa w domu ojca kobieta dopuściła się również oszustwa, bo zataiła ten fakt przed zamążpójściem. Tak więc mogła zostać ukamienowana, jeśli mąż nie znalazł u niej oznak dziewictwa. To pokazuje, jak wielką wagę Bóg przywiązuje do czystości (dotyczy to również homoseksualizmu, uważanego za jeden z cięższych grzechów), prawdomówności i wierności. Stoi słusznie na straży rodziny, która była i jest ostoją normalnego rozwoju każdego narodu. Wszelka rozwiązłość prowadzi w konsekwencji do wynarodowienia, a w szerszej skali, do upadku cywilizacji. Fakt, że dziś nie stosuje się tak restrykcyjnych kar (Nowy Testament w tym zakresie jest znacznie bardziej liberalny. Chrystus nakazał przebaczać, a te i inne grzechy wziął na siebie), nie zmienia oceny moralnej takich zjawisk. Przepis Księgi Powtórzonego prawa ma przypominać, że takie czyny są zbrodnią i nadal karane są śmiercią, tyle, że chodzi o potępienie wieczne i w tym znaczeniu sprawiedliwość Boska nie uległa (na całe szczęście zresztą) zmianie.

- absurd Boga "sprawiedliwego", który stosuje karę nieskończonych tortur - no, to już są jakieś żarty chyba. U podstaw religii, nie tylko chrześcijańskiej zresztą, leży właśnie wybór. Nieskończone tortury (dodajmy od razu, że duchowe) są karą, której można uniknąć, a prawdę mówiąc, nie wiem o co chodzi autorowi, bo z jednej strony chciałby aby Bóg interweniował w przypadku cierpienia, chronił wszystkich od śmierci, nie karał homoseksualistów, złorzeczących rodzicom dzieci, niewiernych kobiet itd.. Innymi słowy, aby najlepiej kierował się sprawiedliwością ludzką, a może sprawiedliwością jedynie słuszną w rozumieniu autora. Chciałbym tu przypomnieć fragment przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-16), kiedy to pracujący godzinę dostali taką samą zapłatę, jak Ci, którzy pracowali cały dzień. Zdaję sobie sprawę, że autor podniesie krzyk, że to niesprawiedliwe, podobnie jak większość socjalistów... Przypominam to, żeby uświadomić autorowi, że sprawiedliwość Boga nie zawsze odzwierciedla poczucie sprawiedliwości ludzi, a w każdym razie z pewnością nie wszystkich ludzi.

- absurd Boga "sprawiedliwego", który stosuje odpowiedzialność zbiorową - owszem, są takie fragmenty w Biblii i całe szczęście, że czasem stosuje taką odpowiedzialność, chociaż są to sytuacje wyjątkowe. Otóż, człowiek powinien czuć odpowiedzialnosć za drugiego człowieka. Zwłaszcza wtedy, kiedy widzi, że bliźni wyraźnie błądzi. Bóg chce, aby go przywoływać do porządku. To jest też element wychowania społecznego. Bierne przyglądanie się złu może i powinno zostać ukarane. Jeśli się chroni bandytę, czy złodzieja, to odium musi spaść na wszystkich i to jest słuszne, akurat w wielu przypadkach również w poczuciu sprawiedliwości ludzkiej.

- absurd Boga "sprawiedliwego", który stosuje odpowiedzialność dziedziczną - jak wyżej, pisałem już, że poczucie sprawiedliwości ludzkiej jest często odmienne. W tym przypadku, jeśli autorowi chodzi o fragment Mt 27,25 ("krew jego na nas i na dzieci nasze") ze sceny przed Piłatem, to konkretni Żydzi wzięli sami na siebie tę odpowiedzialność, a co z tym zrobił Bóg nie wiemy. Chyba, że chodzi o grzech Adama i Ewy i jego konsekwencje dla pokoleń, którą jest właśnie brak zawierzenia Bogu. Żeby nie przesadzić z długością artykułu, polecam wyjaśnienie tej pewnej "sprzeczności" przez  o.Jacka Salija.

- absurd grzechu pierworodnego (gadający wąż wyrolował "wszechwiedzącego" Boga) - autor nie zrozumiał tekstu. Nie Boga, ale ludzi wyrolował... to chyba dość oczywiste.

- absurd odpowiedzialności Adama i Ewy (przed rzekomym spożyciem owocu "Drzewa poznania dobra i zła" byli z definicji niepoczytalni) - kolejny raz autor nie radzi sobie z prostym, wydawałoby się, tekstem.

- absurd koncepcji zbawienia (słowo "zbawienie" oznacza "ocalenie". Tylko przed czym?) - to jest akurat jeszcze bardziej oczywiste, niż poprzednie teksty. Ale rozumiem, że katechizmu autor mógł również nie czytać, więc spieszę z wyjaśnieniem - przed wiecznym potępieniem.

- absurd Boga "księgowego", który sam sobie musiał zapłacić okup - jaki okup? Być może chodzi o figurę podatku pogłównego (Wj 30, 12), tu prosiłbym o dokładniejsze wyjaśnienie, bo trudno mi odpowiedzieć (słowo opup występuje w Biblii co najmniej kilkanaście razy).

- absurd "konieczności" narodzin Boga jako człowieka ("wszechmogący" Bóg nie mógł sprawy załatwić inaczej) - jakieś propozycje? ;-) Nie było żadnej konieczności, tylko miłość, czysta miłość...

- absurd Boga będącego "jednocześnie" człowiekiem (Bóg jest "wszechmogący", człowiek nie) - to jakiś absurd używania słowa absurd przy kwestiach oczywistych. Człowiek - Bóg również był wszechmogący, co wynika wprost z Ewangelii - uzdrawiał, wskrzeszał, zmartwychwstał - jeszcze mało?

- absurd arytmetyczny Trójcy (3 = 1) - a widział kiedyś autor drzewo, z którego wyrastały trzy konary? Pytanie: ile było drzew?

- absurd genezy Szatana (sensowność buntu wobec istoty "wszechmogącej", "wszechobecnej", "wszechwiedzącej" itd.) - absurd? A co robią ludzie w tej chwili? Buntują się nawet wierzący, a przecież to niby jest absurd, tak? Jak widać, nie do końca.

- absurd tolerowania istnienia Szatana przez Boga (podtrzymywanie nonsensownego konfliktu przez istotę "wszechmogącą") - prosta konsekwencja wolnej woli.

- absurd opętań ludzi przez Szatana (przyzwolenie Boga, rzekome ostrzeżenie przed Szatanem jako przesłanie dla ludzi) - generalnie jest tak, że to człowiek sam się wystawia na wpływy szatana, a to że został ostrzeżony, to chyba jest ok, czy też nie?

- absurd Boga kuszonego przez Szatana (Jezus kuszony na pustyni: pertraktacje z bogiem "wszechmogącym", próba manipulacji bogiem "wszechwiedzącym") - dziś też są takie próby, tylko jest ich znacznie więcej. Większość ludzi próbuje manipulować Bogiem, "wykorzystywać" go dla realizacji własnych planów. Czy to nie absurd, skoro człowiek wie, że i tak nie ma szans, to jednak wciąż próbuje? Trudno się zatem dziwić szatanowi, który jednak zanotował szereg mniejszych lub większych "sukcesów" w kuszeniu  ;-)

- absurd Boga który oczekuje od człowieka wiary w rzeczy niewiarygodne - tu się uśmiałem. Kto ma niby decydować o tym co jest wiarygodne, a co nie jest? Może autor? Proponuję zapoznać się z definicją wiary (także w rozumieniu wiary religijnej, które można znaleźć np tutaj.

- absurd Boga który oczekuje od człowieka wiary pod szantażem kary nieskończonych tortur. - jakaś kolejna bzdura. Bóg nie oczekuje wiary pod jakąkolwiek groźbą. Mówi tylko, że "błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". Człowiek ma wybór do końca, dopiero jeśli odrzuci Boga jeśli go zobaczy, sam się skaże nie potępienie.

- absurd Boga który sam wybiera kto wierzy ("wiara jest łaską"), ale za brak wiary karze. - tak, jak wyżej. Nie karze za brak wiary, a faktem jest, że wiara jest łaską, ponieważ trzeba ją pielęgnować i łatwo można ją utracić.

- absurd Boga który chciał się "objawić" ludziom, ale usłyszała o nim tylko garstka Żydów (Indianie na przykład musieli czekać aż do odkrycia Ameryki pod koniec 15 wieku) - a nie którzy nadal czekają. Ponieważ zadaniem dlachrześcijan jest właśnie przekazywanie wiary. To nie oznacza, że ci, którzy nie poznali Boga pójdą do piekła, jak domyślam się sugestii autora zawartej w tezie o kolejnym wyimaginowanym absurdzie. Czas w rozumieniu ludzkim i czas w rozumieniu Boga, to jednak nieco inny wymiar.

Ad 3. Mam 100% pewności że żydowski bóg nie istnieje, bo jego prymitywne cechy są ODBICIEM prymitywnej cywilizacji która go stworzyła: a) Odbiciem jej prymitywnej wiedzy o świecie: 

    Kosmologia 

  • - geocentryzm -  kolejna bzdura gdzie geocentryzm w Biblii?
  • - ignoranckie rozróżnienie między słońcem a gwiazdami - autor zapomniał, że Biblia to również utwór literacki. Dziś też występuje w literaturze podobne rozróżnienie. Ba, nawet w języku potocznym nikt nie pamięta, że słońce jest również gwiazdą, jako że gwiazdy świecą w nocy. Myślę, że tu bardziej chodzi o prymitywizm autora, a nie Biblii.
  • - niebo to "sklepienie", a gwiazdy i planety są na nim "zawieszone" - jak wyżej
  • - gwiazdy mające pospadać na Ziemię w dzień końca świata - to też jest przenośnia, ale jak ktoś lubi się czepiać, to będzie się chwytał wszystkiego
  • - ruchoma gwiazda która "wskazała" miejsce narodzin Jezusa (absurd geometryczny) - a niby czemu? A czy słyszła autor kiedyś np o kometach? Albo może sobie wyobrazić (mimo wszystko zakładam taką ewentualność), że podróż mogła trwać dość długo...

Geologia:

  • - mit globalnego potopu - morza i oceany stanowią 71 % powierzchni Ziemi . Wystarczy nawet stosunkowo niewielki obiekt o średnicy np. 1 km wpadający do oceanu ,aby spowodować globalny potop, ale to oczywiście również przekroczyło wyobraźnię autora...
  • - niewiedza o kształcie, wielkości i wieku Ziemi (Ziemia jest płaska, stoi na filarach, itp) - gdzie w Biblii mowa o filarach?

Biologia:

  • - opanowanie przez "złe duchy" jako przyczyna chorób (np. Jezus egzorcyzmami leczy epileptyka i trędowatego) - kolejna bzdura. Uzdrawianie egzorcyzmami dotyczyło ludzi opętanych, nawet jeśli objawy zewnętrzne wskazywały na coś innego. "Choroba" ustępowała, a więc diagnoza była trafna. Dziś również, zwłaszcza w Rosji, gdzie opętań jest wyjątkowo dużo, umieszcza się ludzi w zakładach psychiatrycznych, nawet wówczas, gdy psychiatrzy nie potrafią rozpoznać rzekomej "psychozy". Jakoś autora nie zdziwiłoby pewnie, że ci tzw. "chorzy psychicznie" po egzorcyźmie zdrowieją, podczas gdy medycyna klasyczna nie jest w stanie im pomóc. Takie przypadki widziałem akurat na własne oczy, ale polecam książki G.Amortha. Można też zobaczyć w internecie filmy (dokument Pr2 TVP o Anneliese Michel) czy filmy Dokowicza i jego świadectwo. Mnie to nie jest potrzebne, bo wiem co się dzieje z opętanymi i że nie ma to nic wspólnego z jakąkolwiek manipulacją, a egzorcyzm zwykle działa, w co oczywiście autor nie uwierzy. Nawet jeśli zobaczy kilka tysięcy świadectw.
  • - niewiedza o formach życia niewidocznych gołym okiem (np. bakterie wywołujące trąd) - ciekawe. Błogosławiona niewiedza, która pozwala uzdrawiać.
  • - niewiedza o gatunkach zwierząt żyjących poza okolicami Izraela (mit Arki Noego) - niby mit, a wymiary i cała konstrukcja, jak potwierdzili naukowcy (niewierzący również, bo to wiedza wynikająca z geometrii oraz sztuki budowy obiektów pływajacych) Arka mogła swobodnie pływać, a doniesienia Instytutu BASE o możliwym odnalezieniu szczątków Arki? Nadal  kwestia ta pozostaje niewyjaśniona.
  • - niewiedza o ewolucji (zwierzęta wyczarowane z niczego: rybki w czwartek, ptaszki w piątek) - no, tutaj uśmiałem się po raz kolejny, tylko, że tym razem głośniej. Genetyka ewidentnie zaprzecza możliwości ewolucji (chociaż neodarwinizm i jego nomen  omen, mutacje próbują reanimować "trupa", którego zreanimować się nie da).  Wszystkie zwierzątka nie miały wspólnego przodka. Obśmiewanie innych teorii, ktore w przeciwieństwie do ewolucji, mają silne podstawy naukowe, stało się normą. Polecam obejrzenie (uważne) napoczątek choćby tego wywiadu.  No, cóż, wyznawców globalnego ocipienia jest również nadal sporo (tu dla odmiany polecam film "The Great Global Warming Swindle" - początek jest tutaj) Niestety, pełnej wersji trzeba poszukać, bo często znika. W częściach jest też tutaj.).
  • - elementarna niewiedza zoologiczna: np. nietoperz to rzekomo ptak - nie wiem skąd się to autorowi wzięło...

b) Odbiciem jej prymitywnej moralności, dzisiaj zupełnie nie do zaakceptowania:

  • - poparcie dla niewolnictwa  - to już wyjaśnione wyżej
  • - poparcie dla ludobójstwa - to już totalna bzdura
  • - poparcie dla rasizmu - w którym miejscu?
  • - poparcie dyskryminacji kobiet  - z czego autor wnosi, że kobieta jest dyskryminowana, nie wiadomo. Jak się coś takiego pisze, to trzeba chociaż starać się, nawet nieudolnie, jak wyżej, poprzeć jakimiś dowodami.
  • - poparcie dyskryminacji kalek i chorych - o! a to już zupełnie coś nowego. Podobnie jak wyżej, poproszę o przykład. Z tego, co wiem, to Chrystus uzdrawiał właśnie chorych... Może chodzi o to, że paralityka opuścili na łóżku przez strop ;-)
  • - poparcie kary śmierci za błahe przewinienia - to już wyjaśnione. Zależy co dla kogo jest błache...

Wszystko to razem stanowi NIEZBITY dowód działania mechanizmu, którego przedstawiłem w punkcie 1. Jeśli zadamy sobie pytanie "czy to Bóg stworzył człowieka, czy to człowiek stworzył Boga?", to w świetle powyższej wiedzy odpowiedź może być tylko jedna.

Na razie nie ma ani jednego sensownego dowodu, a zatem co do tego, że odpowiedź w takiej sytuacji może być tylko jedna, pełna zgoda. To Bóg stworzył świat.

Ad 4. Mam 100% pewności że żydowski bóg nie istnieje, bo jedyne informacje o nim pochodzą z literatury, którą należy zakwalifikować do BAJEK: ćwiczenie dla czytelnika: porównaj to z Harrym Potterem

Z takimi argumentami, to naprawdę nie wiadomo czy dyskutować, czy się śmiać. Ręce opadają. Może autor już kompletnie się pogubił i nie wie co zostało napisane wcześniej czy Biblia, czy Harry Potter. Myślę, że przez sam szacunek dal wierzących, warto by było jednak zachować pewne normy przyzwoitości. Żeby jednak pokazać prymitywizm autora, pozwolę sobie zacytować kilka przykładów w oryginale:

- baran z siedmioma rogami i siedmioma oczami (postać Boga w dzień apokalipsy) - autor wyraźnie nie wie co to jest Apokalipsa, jako jedna z ksiąg Biblii i robi z siebie pośmiewisko pisząc taki komentarz w nawiasie

- lew z sześcioma skrzydłami (towarzysz Boga w sali tronowej w Niebie) - skąd taki opis? Wygląda na Księgę Ezechiela, ale autorowi znów coś, gdzieś dzwoni...

Autor myli też mitologie z chrześcijaństwem czy judaizmem wprowadzając "potwory" takie jak :

satyr czy bazyliszek - (no comments)

Nefilim - co do wyjaśnienia tego "fenomenu" polecam ten fragment

c) ludzie posiadający niezwykłe właściowości:

  • - ludzie żyjący 900 lat (Adam i jego rodzinka) - skoro naukowcy, już dość dawno temu policzyli, że serce ludzkie mogłoby pracowć bez problemu nawet około 400 lat i to obecnie, a wówczas był nieco zdrowszy klimat, to czemu nie?
  • - dziewica która magicznie zaszła w ciążę - autorowi tym razem zabrakło po prostu wyobraźni. Rozumie, że ktoś może w "magiczny" sposób wyzdrowieć, ale już zajść w ciążę nie może... 
  • - zombie, które powstawały z grobów i rozlazły się po mieście (Jerozolima w dzień ukrzyżowania Jezusa) - skąd autor wziął taki opis? Nie wiadomo... Nie po raz pierwszy zresztą.

d) ludzie posiadający magiczną władzę nad siłami natury:

  • - zatrzymanie słońca w ruchu, na czas bitwy
  • - wpływ na losy bitwy poprzez uniesienie rąk do góry
  • - rozstąpienie się morza
  • - woda wypływająca ze skały po uderzeniu w nią kijem
  • - chodzenie po wodzie
  • - uleczenie ślepoty za pomocą błota ze śliny   

itd....  autor dodał jeszcze do cudów takie "drobiazgi" jak m.in. stworzenie świata, człowieka, cud w Kanie Galilejskiej czy potop.

 Jak widać kwestionuje tutaj każdy z cudów. A przecież obecnie cuda zdarzają się miliony razy częściej. Nieszczególnie śledząc prasę oraz różne historie występujące wśród znanych mi osób widziałem ewidentne cuda (w rozumieniu nauki kościoła i obiektywnie niewytłumaczalne medycznie zdarzenia, po modlitwie wstawienniczej) co najmniej 3 razy (tak na prawdę częściej, ale załóżmy, że w kilku przypadkach nie byłem świadkiem od początku do końca, więc je pomijam). A przywołuję tylko kwestie uzdrowień, a przecież są o wiele bardziej spektakularne przypadki, które ze zdrowiem nie muszą być związane. Np fakt, że ktoś zmienił swoje życie w sposób kompletnie nieoczekiwany. Albo został wyleczony z nałogu (alkoholizm czy narkomania), bez środków medycznych i terapii, albo uniknął wypadku w sposób niewytłumaczalny w świetle zasad fizyki. Czy też wyszedł cało np. z czołowego zderzenia ze sporym samochodem (będąc pieszym), a samochód jechał z prędkością ponad 80 km/godz. A taki przypadek miał mój znajomy i lekarze stwierdzili, że szanse na przeżycie są znikome (mnie to nawet nie dziwi, bo można by to porównać przy masie własnej oraz pędzącego auta do katastrofy Kubicy, tyle, że kolega nie siedział w "opancerzonym" bolidzie). Tymczasem wyszedł ze szpitala po 10 dniach z małym szwem na czole i drobnymi potłuczeniami. Oczywiście, racjonaliści spróbują być lepsi od lekarzy  i będą szukać wytłumaczenia w autosugestii (ciekawe, że niemowlaki też czasem zdrowieją z nieuleczalnych chorób), albo przyczynach, których jeszcze nie znamy, ale kiedyś z pewnością zostaną odkryte...

Gratuluję wiary w naukę. W każdym razie, jeśli chodzi o prawdopodobieństwo zdarzeń, to nieco dziwię się racjonalistom, że nie wierzą w zdarzenie, które ma prawdopodobieństwo 1:4 (stworzenie świata), natomiast są w stanie bez zastrzeżeń uwierzyć, że życie powstało samoczynnie. Tymczasem pozwolę sobie przytoczyć streszczenie fragmentu artykułu Mirosława Ruckiego ("Co wyjaśnia teoria ewolucji" - M.s. 4/2009) aby uświadomić drobny fakt, który przy liczeniu prawdopodobieństwa powstania życia w wyniku ewoucji może dać racjonalistom nieco do myślenia. Otóż każdy człowiek ma we krwi miliony molekuł hemoglobiny (niezbędnej do życia). Każda molekuła składa się z 257 aminokwasów ułożonych w zadanej kolejności. Do budowy hemoglobiny organizm używa 20 typów aminokwasów. Prawdopodobieństwo przypadkowego ułożenia 257 aminokwasów w jedną molekułę hemoglobiny o określonej kolejności aminokwasów wynosi 20 do potęgi 257-ej. Ewolucjoniści szacują wiek wszechświata na około 15 mld lat. Zatem gdybyśmy układali "pociąg" hemoglobiny przez te 15 mld lat dobierając przypadkowo, co sekundę nową kombinację aminokwasów, to nie udałoby nam się wypróbować nawet 1/3 możliwości.... Geny zaś, mają o wiele bardziej złożoną budowę, dlatego mutacje nawet 100 razy na sekundę nie byłyby w stanie zapewnić powstania choćby jednego genu żywej istoty. A przecież sami ewolucjoniści twierdzą, że co najmniej od 500 mln lat takie "stwórcze" mutacje nie zachodzą. Celne wydaje się zatem zakończenie cytatem z Księgi Mądrości:

"Głupi (już) z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga; z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy, (...) Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę. (Mdr 13,1.5).