JustPaste.it

Kathleen Black, SMiCH.

Temat 1: Śmierciożercy vs. Aurorzy. Czy konflikt tych dwóch grup można przyrównać do którychś rywalizujących ze sobą antycznych mocarstw? Rozważ temat, uzasadniając co najmniej trzema argumentami w oparciu o historię świata.

 

Śmierciożercy – nieprawdopodobnie liczna grupa zwolenników Voldemorta, największego czarnoksiężnika wszech czasów, parająca się najokrutniejszymi technikami czarnej magii i pragnąca oczyszczenia całej rasy czarodziejów z mieszańców, słowem – ludzie pozbawieni moralności. Przeciw nim Aurorzy – dokładnie wykształceni i bezbłędnie wyszkoleni do walki z czarnoksiężnikami czarodzieje, broniący nawet mugoli przed ich działaniem. Godni siebie przeciwnicy, trzeba przyznać. Jak wiadomo z historii czarodziejów, wielokrotnie na przestrzeni lat miały miejsce ich starcia. Dość równe, bo każda ze stron ponosiła kilka porażek i co nieco zwycięstw. Ostatecznie całą tę wojnę wygrali Aurorzy.

Te potyczki ze świata czarodziejów możemy śmiało przyrównać do wojny grecko – perskiej. Dlaczego? Grecy w czasach antycznych zaczęli zakładać miasta na terenie Azji Mniejszej, również w krainie Lidia. Powstające i szerzące się imperium Perskie w pewnym momencie zaatakowało greckie miasta w tejże krainie. Niezadowoleni mieszkańcy wszczęli powstanie, jednak nie doczekali się większej pomocy ze strony innych polis, za wyjątkiem Aten i Eretrii. Początek tej historii brzmi jak początek panowania Voldemorta i jego pozornie drobne ataki, na które ministerstwo przymykało oko, a na które czujny pozostał Albus Dumbledore – założyciel Zakonu Feniksa.

Co się działo dalej? Cyrus Wielki zirytowany zachowaniem polis, które pomagały powstańcom, zarządził morską wyprawę na Grecję. Wojska perskie spotkały się z Ateńczykami na polach Attyki, pod Maratonem, gdzie poniosły klęskę i wróciły do swojego kraju rządne zemsty. Rozważni Ateńczycy zdali sobie sprawę, że Persowie mogą zaatakować raz jeszcze, więc zaproponowali utworzenie sojuszu między kilkoma polis. Związkowi Hellenów, bo tak się zwał ten sojusz, przewodniczyła niezawodna w sprawach wojennych Sparta. I kolejne podobieństwo – dopiero gdy Voldemort rozpoczął mordowanie nie tylko mugoli, a także czarodziejów zwanych mieszańcami lub zdrajcami krwi oraz pracowników Ministerstwa Magii, dopiero wtedy cały świat magii zdał sobie sprawę z tego co się dzieje. Nie uznawali już Dumbledore’a za dziwaka, a Zakon Feniksa zyskał szacunek u wielu czarodziejów stojących po stronie dobra.

Persowie czekali na odpowiednią chwilę zaatakowania Grecji, a ona nadeszła 10 lat później. Wielka perska armia wkroczyła do kraju Hellenów i wygrała bitwę pod Termopilami, po czym wyładowała swoją złość na Atenach, paląc i niszcząc miasto. Grecy nie pozostali jednak dłużni i w tym samym roku rozgromili flotę perską w bitwie morskiej pod Salaminą. Następne bitwy były wielkimi klęskami Persów: pod Platejami i Mykale oraz w kolejnej bitwie morskiej nad Eurymedonem. Ostatecznie bitwa pod Salaminą Cypryjską prowadzona na morzu jak i na lądzie rozstrzygnęła losy tej wojny – zwyciężyli Grecy. Król perski pogodził się z przegraną, jednak zachował Cypr. I tą część historii wojny grecko – perskiej można przyrównać do wojny pomiędzy Śmierciożercami i Aurorami. Po śmierci Voldemorta, jak i Cyrusa, ich zwolennikom wszystko zaczęło się, można powiedzieć, sypać. Połączone siły Aurorów i Zakonu Feniksa, jak i Greków, bardzo szybko dokończyły walk umieszczając odpowiednie osoby w Azkabanie i odbudowując starty. Jedną tylko rzecz utracili bezpowrotnie – swoich najbliższych poległych w tej wojnie, zupełnie jak wtedy Grecy Cypr.

Być może podobieństwo między tymi starciami jest przypadkowe, jednak daje wiele do myślenia. Wielu strat czarodzieje mogliby uniknąć patrząc wstecz, na historię. Daje do myślenia również fakt, że pomimo tego czy jesteśmy mugolami czy czarodziejami, po pierwsze jesteśmy ludźmi i pomiędzy nami może nie ma aż tak wielu różnic, jakbyśmy myśleli. Schematy wojen zwykle są podobne i kończą się zawsze tak samo – zbyt wielką ilością strat niż na to zasługują.