Zapewne wiele osób pragnących zlecić pozycjonowanie swojej strony internetowej stanęło przed problemem wyboru formy zapłaty za usługę. Która jest lepsza? To trudne pytanie.
Rynek usług SEO jest dość konkurencyjny, dlatego firmy prześcigają się w różnorodnych chwytach marketingowych, by ściągnąć klientów do siebie. Stąd pojawiają się różne wymyślne formy rozliczeń, jednak do najczęściej spotykanych należą miesięczna opłata ryczałtowa bądź opłata za efekt, czyli za uzyskanie i utrzymanie określonych pozycji.
Zaletą pierwszej formy rozliczenia za pozycjonowanie jest gwarancja dodania określonej porcji linków bądź wykonania innych cyklicznych działań, mających na celu umocnienie pozycji witryny w wynikach wyszukiwania. Dla uczciwie działających firm jest to niejako zobowiązanie do określonych działań. Z drugiej strony, jeżeli firma pozycjonująca jest nie do końca rzetelna, mogą być to pieniądze wyrzucone w błoto, gdyż nie będą podejmowane żadne działania z zakresu SEO i pozycjonowania. Wszystko zależy od uczciwości pozycjonerów.
Opłata za efekty także jest obarczona podobnym ryzykiem. Przedstawiciele handlowi firm pozycjonerskich niejednokrotnie zachęcają klientów taką formą rozliczeń, przedstawiając ją jako bezpieczną i pozbawioną ryzyka z punktu widzenia klienta. Klientom taka forma odpowiada, gdyż przyjmują argumentację handlowców i zazwyczaj faktycznie tak jest. Jednak i tutaj pojawiają się pewne zagrożenia. Firmy rozliczające pozycjonowanie za efekt zazwyczaj mają wielu handlowców, którzy, co zrozumiałe, podpisują umowy z kim się tylko da. Jest to zrozumiałe, gdyż przedstawiciele handlowi są na ogół opłacani za ilość podpisanych umów.
Co w praktyce dzieje się dalej? Klient czuje się bezpieczny, bo pozornie nie może zostać wykiwany – płaci przecież tylko za uzyskane efekty. Uważa, iż całe ryzyko pozycjonowania i koszty do chwili osiągnięcia rezultatów, ponosi firma pozycjonerska. Jak sytuacja wygląda w firmie SEO? Do działu zajmującego się pozycjonowaniem wpływa kolejne zlecenie. Jedno z wielu. Znajdują się w nim frazy, które w ocenie specjalistów SEO są dosyć trudne. Zdobycie określonych w umowie pozycji byłoby czasochłonne i wymagało pewnych nakładów finansowych. To są realne koszty dla firmy, które nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się zwrócą z uwagi na trudność. Co dzieje się dalej? Podpisana umowa leży na dnie jakiejś szafy w firmie pozycjonerskiej i nie dzieje się nic. Klient nie płaci i nieświadomy czeka na efekty, których nie będzie nigdy. Pozycjonerzy zajmują się natomiast projektami mniejszymi, ale dającymi pewne, realne pieniądze. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie angażować zasobów w niepewną działalność, jaką jest pozycjonowanie fraz trudnych i bardzo trudnych. Oczywiście sytuacja taka może nie mieć miejsca, gdy opłata za efekt zapisana w umowie jest na tyle atrakcyjna, że pozycjonerom opłaca się podjąć ryzyko.
Klienci są przekonani, że całe ryzyko ponoszą pozycjonerzy. Czy faktycznie tak jest? Strony, które powinny być pozycjonowane i tym samym przynosić zyski, „stoją w miejscu”. Nie zarabiają, nie przynoszą zysku. Przynoszą więc straty w postaci utraconych korzyści, które mogłyby przynieść, a to już nie jest dobra informacja dla osób zlecających pozycjonowanie.
Sytuacja opisana powyżej nie odnosi się oczywiście do każdej agencji zajmującej się SEO, jednak jak wynika z moich własnych obserwacji rynku, jest to praktyka częsta, niekiedy wręcz nagminna. Firmy pozycjonujące przyjmują do pozycjonowania strony i frazy, których w rzeczywistości nie ruszają. Nieco inną praktyką jest wciskanie klientom fraz, których nikt nie wyszukuje, albo udowadnianie na wszelkie możliwe sposoby, że zapisane w umowie frazy zdobyły określone pozycje, co w rzeczywistości nie miało miejsca.
Na koniec opiszę pewną sytuację, która przydarzyła mi się całkiem niedawno. Dostałem zlecenie na pozycjonowanie pewnej strony www. Klient sam narzucił 3 frazy, na których mu zależało. Przystąpiłem do działań SEO. Po około miesiącu, zadowolony klient przyszedł zadowolony, że ma do zapłaty dwie faktury. Zastanawiałem się jak to dwie, skoro za pozycjonowanie dostał jedną fakturę. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się że w dniu, w którym zlecono pozycjonowanie firmie w której pracuję, klient wypowiedział umowę innej firmie pozycjonerskiej. Jako że okres wypowiedzenia trwa 3 miesiące, za wszystkie ewentualne efekty pozycjonowania musiał płacić tejże nierzetelnej firmie. Dlaczego nierzetelnej? Dlatego, że mi miesiąc wystarczył na osiągnięcie efektów, których oni nie byli w stanie osiągnąć przez rok (12 miesięcy!!!). W taki oto sposób, klient miał podpisane dwie umowy na SEO i choć swoje obowiązki wykonywała tylko jedna firma, to klient dostał dwie faktury do zapłaty. Jest jednak pewna różnica między tymi dwiema firmami. Pierwsza miała w umowie zapis o rozliczeniu za efekty. Druga (w której pracuję) ma w umowie zapis o stałej, miesięcznej opłacie. Podchodząc uczciwie do swoich obowiązków, wykonałem określone działania, które przyniosły efekty.
Osobiście uczciwie podchodzę do sprawy i preferuję rozliczenie ryczałtowe. Jednak rynek jest nieco nadpsuty sporą ilością ofert, gdzie płaci się za efekt. Sami klienci preferują drugą formę. Oczywiście mają do tego prawo, tyle tylko, że prowadzi to do wielu sytuacji, które opisałem wyżej, czyli przyjmowania przez SEOwców zleceń, których nigdy nie mają zamiaru „ruszyć”. Oczywiście są wyjątki, obawiam się, że jednak większość firm podchodzi do tematu w taki sposób. Zresztą o czymś to świadczy, jeżeli w jednej znanej mi firmie pracuje 3 specjalistów SEO i aż 10 handlowców, oferujących ich usługi. W drugiej na 5 specjalistów SEO przypada 12 handlowców.
Zaznaczam, iż całość tekstu to moje subiektywne przemyślenia, wynikające z doświadczeń i obserwacji tego, co dzieje się w polskim SEO.