JustPaste.it

PKP – Przygodę czas zacząć

Czy można powiedzieć coś dobrego o podróży pociągiem?

Czy można powiedzieć coś dobrego o podróży pociągiem?

 

784a6aef2d2024a3a3be3d97750c41d5.jpgUwielbiam jeździć koleją. Już przekraczając próg dworca kolejowego, na mojej twarzy pojawia się uśmiech i przechodzi mnie dreszczyk podniecenia. Z piersi, niczym gołąb z  otwartej klatki wyrywa się okrzyk: „Witaj przygodo!”. Wiem, że wstąpiłem w inny, surrealistyczny wymiar rzeczywistości. Od tej pory wszystko zdarzyć się może. Koniec nudy, koniec szarego, przewidywalnego świata. To inny wymiar. To świat Alicji z Krainy Czarów, Harrego Poterra, i Ekspresu Polarnego. Co dziś mnie spotka? Jakim wyzwaniom musze stawić czoła? Nie wiem…. I to jest piękne.

Na początek kolejka do kasy. Jest długa, czy to nie wspaniałe? Przypominają mi się opowieści mojej Babci i Mamy o tym jak próbowały kupić bochenek chleba, czy buty na zimę. „Kiedyś Kupowałeś to co było i wymieniałeś na to co chciałeś mieć” –mówiły. Ileż nowych znajomości można zawrzeć w takiej kolejce. To jeden z ostatnich bastionów solidarności międzyludzkiej. Brakuje nam dziś rzeczy które tak skupiają i integrują ludzi, nadając im wspólny cel samym swoim istnieniem.

Mam bilet. Idę na peron. Zakładam bagaże na plecy -  tak, żeby nie przeszkadzały w poruszaniu się. Staję na białej linii ale odwrócony w stronę przejścia na inny peron. Przyjmuję postawę i czekam. Wtapiam się w otoczenie. Jednoczę się z nim. Przewiduję ruchy innych ludzi – zawodników. Muszę usłyszeć każdy szmer. Nagle z głośników pada komunikat, nieco zniekształcony (po to żeby tylko najlepsi mogli go zrozumieć). „Podróżnych oczekujących na pociąg do … prosimy o  przejście na peron …”. Wszyscy oczekujący, podnoszą głowy niczym antylopy, które usłyszały dziwny szmer w trawie opodal. „Czy to o mój pociąg chodziło?” – to pytanie z prędkością błyskawicy pustoszy umysły. Gdy jedni czekają na powtórzenie komunikatu, drudzy już zerwali się do biegu po nagrody. Ja też biegnę, jestem w czołówce! mam szansę nawet na miejsce siedzące. Potrącam kogoś. „Przepraszam!”- rzucam niedbale. Nie ma czasu na uprzejmości. Silniejszy wygrywa. Przeciskam się przez drzwi, znajduję przedział z przekreślonym papierosem. A teraz ostatnie wyzwanie – tajny szyfr. Zawołanie: „Wolne?”. Odzew: „Tak”

Błogo zatapiam się w promieniach słonecznych przebijających się nieśmiało przez brudne szyby. Jest ciepło, jest wspaniale – całkiem jak w saunie i to gratis! Niektórzy nie wytrzymują skwaru. Wychodzą na korytarz. I dobrze. Nareszcie mogę wyprostować nogi. Jestem tylko ja i miarowy stukot żelaznych kół. Na szczęcie wczoraj zamroziłem wodę w butelce, a dziś popijam ją powolutku, w miarę jak topnieje. Jest taka zimna, jak śnieg, śnieg na zakopiańskim stoku. Można nareszcie wytarzać się w nim do woli, zaprosić znajomych do zabawy, ulepić bałwana, porzucać się  śnieżkami. No i ten pisk… Pisk? To pociąg hamuje! Trzeba wysiadać …niestety.

Licencja: Creative Commons - bez utworów zależnych