JustPaste.it

Patologia

Krótka historia telewizyjno-uliczna... dla ludzi o mocnych nerwach i zimnym osoczu.
User avatar
hussair @hussair · Jun 25, 2012 · edited: Jun 26, 2012

Krótka historia telewizyjno-uliczna... dla ludzi o mocnych nerwach i zimnym osoczu.

 

To całkiem już stara historia, przyznam. Ale stara nie znaczy przestarzała, jak się wydaje? W każdym razie nie jest to oczywiste. Poniższe opowiadanie mogłoby trącić myszką, lecz, o zgrozo, trąci kajmanem. Co zrobić.

Ponieważ Paweł Malec ma nerwy ze stali i krew zimną (jak to człowiek wyważony i rozsądny), a jest przy tym Kronikarzem Życia, bez dwóch zdań jemu dedykuję tę publikację...

  fb8e0908237e030b4dccb4c4c8876455.jpg

 

Patologia

 

Harold ze ściśniętym gardłem patrzył w ekran telewizora.
   - Przypomnijmy, że dziś w programie Haj-Model musi odpaść jedna z dziewczyn – brzmiał pogodny głos prowadzącego. - Czy będzie to Ariela, Beata, Nikola czy Róża?... Otóż będzie to Beata, moi państwo. Przypomnę, że Beata nie chciała rozebrać się do naga w pozie wypięcia przy drzewie bukowym...
   - Jodłowym, Mirku.
   - Tak, dziękuję, Klaudio – zaśmiał się prowadzący. - Otóż Beata powiedziała, że ma opory z pokazywaniem się nago. To ją dyskwalifikuje. Do widzenia, Beato. Może jednak będziesz szczęśliwsza wśród tych swoich snopów siana na Suwalszczyźnie, której nigdy nie opuścisz.
    - Ale ja chcę być modelką – załkała urodziwa brunetka. - To moje marzenie!
    - Jak sobie wyobrażasz bycie modelką? - spytała sucho jurorka Klaudia, zawodowa modelka z Santa Fe. - Ile razy fotograf poprosi cię, byś zdjęła majtki, to ty powiesz „Wstydzę się, to tylko dla męża”?
    Prowadzący zachichotał swobodnie.
    - Ale ja myślałam, że modelka prezentuje kreacje – głos Beaty łamał się w rozpaczy. - Że sukienki... buty... No bo czym w takim razie zawód modelki różni się od zawodu prostytutek i tancerek erotycznych, i dziewczyn z kabin peep-show, skoro one zarabiają na zaspokajaniu mężczyzn? No czym?!
    - Do widzenia, Beato – uciął surowo prowadzący. - Wracaj między snopy, gdzie twoje miejsce.
    - Boże... - wyszeptał Harold. Sięgnął po pilota i przełączył kanał. Stojąca nad nim żona nie przeoczyła, że jego ręka drży w zdenerwowaniu. - Co za hipokryci zasrani...
    Przełączenie kanału ukazało popularny program rozrywkowy.
    - To jest twoje Zerwanie Kurtyny, Agato – obwieścił z uśmiechem dobrodzieja prowadzący, znany profesor astrofizyki Kanton. - Jesteś gotowa zerwać Kurtynę, Agato? Jeśli teraz odpowiesz prawdę, 2000 jest twoje. No i kolekcja filmów Różowe Zgrupowanie od sponsora.
    - Jestem gotowa – odrzekła ochoczo szczupła blondynka w spódniczce tak krótkiej, że jej zniknięcie zostałoby przeoczone nawet przez snajpera Wehrmachtu.
    - Świetnie! Pytanie brzmi: czy miałaś więcej partnerów seksualnych niż przyznałaś swojemu mężowi?
    - Nooo... cóż...
    Rozległ się głuchy jęk syreny, gdy spocony i raczej psychicznie umęczony mąż uczestniczki gry uderzył – trochę jak zepchnięty do rozpaczliwej obrony karateka – w przycisk ratunkowy.
    - Pytanie zostaje anulowane – obwieścił z zadowoleniem profesor Kanton. - Ale nie wiem, czy trochę nie pospieszyłeś się z tym przyciskiem, Radku, bo...
    - Czemu to zrobiłeś, ty debilu?! - nie wytrzymała uczestniczka gry.
    Jej mąż potrząsnął głową i rozejrzał się bezradnie. Jego twarz nasuwała smętne skojarzenie z rybą tracącą rozum w zanikającej w skwarze kałuży.
    - Chciałem... pomóc... Nie wiem – przeniósł błyszczące oczy na siedzącego obok teścia, który od kwadransa tępo patrzył na swoje buty.
    - Po co to wduszałeś, młocie! - krzyknęła znów uczestniczka.
    Prowadzący chrząknął.
    - Nie wiem, czy trochę nie pospieszyłeś się z tym guzikiem ratunkowym, Radku – powtórzył. - Oczywiście to pytanie zostanie wycofane, ale następne może być jeszcze trudniejsze. Czy jesteś na nie gotowa, Agato? - uśmiechnął się do rozzłoszczonej blondynki. - Przypominam, że to pytanie za 2000 złotych plus seria renomowanych filmów erotycznych.
    - Jestem gotowa!
    - Czytam pytanie zatem... Czy miałaś więcej niż 400 partnerów seksualnych, zanim wyszłaś za obecnego tu Radosława? Powtarzam: czy miałaś WIĘCEJ, niż 400 partnerów seksualnych, zanim wyszłaś za obecnego tu Radosława?
    Ojciec nadal był posągiem kamiennym, natomiast obecny w studiu Radosław popatrzył na żonę ze łzami w oczach.
    - Możesz się w spokoju zastanowić – rzekł profesor Kanton kojąco, ale uczestniczka gry potrząsnęła tylko głową i odpowiedziała:
    - Tak. Odpowiedź brzmi: tak.
    Rozległ się łomot. To ojciec blondynki upadł, uderzając czołem w posadzkę, co skwapliwie pokazały ujęcia z dwunastu kamer, w tym jednej zamontowanej na jego bucie. Mąż podniósł się na chwiejnych nogach. W istocie żałośnie poruszał ustami jak ryba konająca w kałuży.
    Jak zwykle ekipa prowadząca sztucznie stymulowała napięcie, choć w przypadku „Tak” na tego rodzaju pytanie nikt nie może go czuć, bo nie ma już miejsca na żadne wątpliwości.
    - Ta odpowiedź to...
    Prowadzący Kanton groteskowo przyłożył się do podsycania napięcia, marszcząc nos, czoło, brwi i wytrzeszczając oczy na blondynkę.
    -...PRAWDA.
    Rozległy się radosne brawa, w głównej mierze generowane przez sprzęt. Oszołomionych i zniesmaczonych ludzi nie pokazano. Nie było ich zresztą wielu. Skupiono się na wiwatach. Jedna z kamer śledziła natomiast medyczną ewakuację ojca zwyciężczyni.
    - Brawo!! - poderwał się profesor. - Gratuluję, Agato! Pieniądze i kolekcja filmów są twoje. Dodatkową nagrodą jest kolacja w hotelu ze mną lub jednym z siedmiu sponsorów kolekcji do wyboru. Czy możesz nam coś powiedzieć odnośnie tego ostatniego pytania?
    - Oczywiście! - Blondynka spojrzała z pogardą na skarlałego męża. - To stara tajemnica kobiet; wszystkie wiemy, że faceci nie lubią dziewic, bo ich wierność jest niepewna, a z kolei nikt nie poślubi kobiety, która zdradzi, że spała z dwudziestoma. Dlatego każda moja przyjaciółka mówi tę samą bajkę!
    - Jaką bajkę? - uśmiechnął się profesor Kanton.
    - Że przed mężem miała dwóch facetów w łóżku! Słyszysz?! - zwróciła się znów do męża. - Ty chuju!
    Harold przełączył kanał, przenosząc przygnębione spojrzenie na żonę.
    - Kasiu... Czy ty to widzisz? Widzisz to wszystko? Co się, na Boga, dzieje z nami Polakami?
   Żona wzruszyła ramionami i spuściła oczy.
    - Dzisiejszy odcinek programu „Podglądamy Noc Poślubną” wygrywają państwo Karmelkowie z Cieszyna! - obwieścił z entuzjazmem prowadzący. Harold powolnym ruchem skazańca powrócił wzrokiem do ekranu. - Państwo Karmelkowie mieli wesele pięć tygodni temu. Program wygrywają dzięki otwartości i zdrowemu dystansowi do życia. I odwadze – bo z nadesłanych na dzisiejszy odcinek filmów to ich nagranie wydało nam się najbardziej radosne, co przecież oznacza miłość prawdziwą i obiecuje harmonię w przyszłości. Film państwa Dubkowiczów z Ełku był też znakomity, ale jednak pani Dubkiewicz przyznała, że nagrywany kamerą ustawioną na stoliku, i trochę w zaciemnieniu. Proszę pani, to oczywiste, że kamerzysta zdrowy hormonalnie musi podniecić się taką sceną – no w końcu panna młoda brana niczym zdobycz niewinna!... Ale przecież trzeba zachować dystans; kamerzysta nie musi dotykać nagrywanych osób, jeśli wniosą taką klauzulę. Stan podniecenia należy już zaakceptować i uznać za komplementowanie wdzięków panny młodej! A co w tym złego? W każdym razie u nas wygrać może tylko ŻYWIOŁ! A taki pokazali państwo Karmelkowie z Cieszyna. Noc Poślubna zarejestrowana z trzech kamer, znakomity dźwięk, ostre światło, no i pan kamerzysta został zaproszony do wspólnego celebrowania „niewinnej zdobyczy”! Panna młoda okazała podwójnie namiętne serce i sportowe moce, pan młody sarmacką gościnność! Dlatego dziś to oni wygrywają! Nagrodą jest 8000 złotych i nocleg w Starej Karczmie w Unurzaniu. Nocleg będzie naturalnie nagrywany, tradycyjnie przez tego samego kamerzystę weselnego! Jeśli odmówi, podstawimy naszego. Oczywiście, że można i jego zaprosić do harców!...  A teraz zapraszam państwa i widzów na seans Nocy Poślubnej państwa Karmelków! Proszę uprzedzić dzieci poniżej dwunastu lat, że to pokaz zabawy i przemoc nie miała miejsca, nawet, jeśli miejscami na to wygląda. Przypominam, że Podglądamy Noc Poślubną ma w Polsce dwadzieścia dziewięć milionów widzów i zajmuje drugie miejsce na liście programów reality show o największej oglądalności!
    Drugie? Harold nawet nie usiłował sobie wyobrażać programu, który zajmował pierwszą pozycję. Przełączył kanał. Jego twarz była czerwona. Nie tyle z zażenowania, co z rozpaczliwej złości. Czuł, że ciśnienie znacznie przekroczyło granicę, o której ostatnio wspomniał mu lekarz.
    - Zaparzysz mi rumianek? - wydusił, nie patrząc na żonę. Usłyszał, jak zmierza w stronę kuchni i skupił się na odszukaniu kanału, który pomógłby mu obniżyć ciśnienie krwi.
    Udało się dopiero po sześciu nerwowych ucieczkach od turniejów i reality show wydających się jednym wielkim skłębionym zwierzyńcem, w które wrzucono bomby feromonowe. Trafił na Teatr Tefałki.
    Teatr! Dawno nie oglądał teatru... Dwa lata leżał w komie, później uczył się chodzić, odzyskiwał wzrok... Potem zaczął oglądać telewizję, co zaczęło uczyć go Polski.
    Nie pamiętał takiej ze szkoły. Ani sprzed wypadku.
    I już się tak nie cieszył w pełni odzyskaną jasnością umysłu. Bo w pełni jasny umysł analizuje, obnaża, przekazuje, oblicza, wyrokuje... Wnioski i prognozy przekazywane przez umysł przerażały i frustrowały.
    Harold nagle zmarszczył brwi i wysunął głowę w stronę ekranu niczym anakonda zaintrygowana zuchwale bliskimi harcami tapirów. Ale nie był anakondą i nie poczuł zaintrygowania. Zresztą i tapiry nie brały udziału w przedstawieniu. Było tam natomiast coś jakby skłębienie tuzina nagich ciał. Postękujące, charczące, jęczące spiętrzenie polskich aktorek i aktorów. Trysnęły z owego stosu artystycznego strumienie uryny, a po chwili wystrzeliły jakieś torpedy czekoladowe... Potem zaś...
    Harold chciał przełączyć kanał, ale ogarnął go bezwład. Zupełnie, jakby dopiero co obudził się ze śpiączki. Pilot uderzył z trzaskiem o terakotę.
    - To nowa sztuka – usłyszał nad sobą smutny głos żony. Postawiła kubek herbaty na stoliku i dodała: - Nic nie poradzisz, kochany. Taki duch artyzmu, jaki duch cywilizacji.
    Przez chwilę patrzył na nią przez zmrużone, błyszczące oczy. A potem gwałtownie podniósł się i skierował do wyjścia.
    - Gdzie idziesz? A herbata?...
    - Wychodzę w miasto! Mam dość tego całego zatracenia! Psiakrew, przecież nas jakiś rak śmiertelny toczy, Kasiu! DOŚĆ.
    - Haroldzie, zostań – śledziła oczami osamotnionej sarny, jak ubierał płaszcz i buty. - Mam złe przeczucia...
    Trzasnęły drzwi.

 

*
    
     Było wczesne popołudnie i ulica była zatłoczona. Harold szedł bez określonego celu, przyglądając się mijanym rodakom. Niewiele twarzy zdradzało zatroskanie i skłonność do zadumy nad kierunkiem obranym przez polski naród i całą ludzkość. Zwracało uwagę raczej przeciwieństwo postaw refleksyjnych: lubieżne gesty, zaczepki, chichoty, wyzywające stroje. Dominowała silna, znosząca fala młodzieży. Starszych było doprawdy niewielu; przemykali się chyłkiem bokami, ponurzy, zgaszeni, skuleni - jakby wciąż istniało jakieś prawdopodobieństwo łapanki czynionej przez niemieckich okupantów... Fala młodzieży dzieliła się na dwie odnogi – skupioną na komórkach, co przydawało rysom twarzy pewnej tępoty i życiowej dekoncentracji, oraz bardziej drapieżną, niebezpieczną dla takich jak on, ludzi powyżej czterdziestego roku życia, o konserwatywnym, taktownym zachowaniu. Odnogę nastoletnich, agresywnych seksualnie i behawioralnie kajmanów, która wydawała się pożądać tylko konfrontacji i władzy nad ulicą. A może tylko on tak to widział, może już pogubił się w tym wszystkim?
    Jednak napęczniały balon frustracji i gniewu, który Harold zdusił w żołądku, okazał się na tyle wielki i uciążliwy, że podjął ryzyko. A może po prostu nie wytrzymał. Jego system nerwowy pękł w tym samym czasie, co ów balon. Harold zatrzymał się w poprzek chodnika, od razu wywołując zator.
    - Co z tobą, człowieku? - warknął jeden z kajmanów.
    Harold popatrzył na niego i nagle – właściwie bardzo ochoczo – dał się ponieść amokowi.
    - STÓJCIE!! - wrzasnął dramatycznie. Natychmiast otoczyły go dwa tuziny ludzi. Naprawdę błyskawicznie. - Polacy! Czy wy naprawdę nie widzicie tej całej patologii?! Tego całego drewna duchowego, które nam podarował Zachód?! Czy to jest wasze upragnione szczęście, jeśli dzieci oglądają seks w telewizji i zezwierzęcają swoje priorytety? Czy to jest normalne, gdy kobieta rozbiera się przed widownią, zamiast tylko przed mężem?! Czy to nie za ów dar unikalny mężczyzna stawał się jej oddanym do śmierci wojownikiem?! Czy rodzina nie była przez tysiące lat jedyną prawdziwą wartością, zanim powstały jeszcze królestwa i patriotyzm wygenerowany przez klasy rządzące?...
    Zapadła cisza. Kajmany odłożyły telefony. Wszyscy patrzyli na niego w skupieniu. Harold poczuł, że jego rozpacz zaczyna z wolna odpływać, bo w jej miejsce zaczął wstępować strumień nadziei, za nim zaś – pierwsze krople euforii. Słuchali go! Owszem, przemawiał chaotycznie, jak to w desperacji, ale nie miało to znaczenia. Słuchali go.
    - Kochani! Rodacy moi! - zdał sobie sprawę, że rozłożył ręce i przemawiał trochę jak apostoł, ale już nic nie mogło go zatrzymać. - Niech Francja uzdrowi się sama! Niech Niemcy naprawią się same! Unia jest mechanizmem, a każdy mechanizm przytępia jednostki! Każdy kraj tej planety jest osobną, odmiennie utalentowaną i odmiennie zasobną jednostką! Ja dbam tylko o Polskę i wy też tylko o nią dbajcie!... Zacznijmy ratować nasze dzieci. Wyłączmy telewizory. Nie włączajmy ich, dopóki telewizja nie będzie wnosić duchowego zdrowia i programować wartości takich jak lojalność, wsparcie i dobroduszność! Do tego czasu zabierajmy dzieci, żony, rodzeństwo, całe rodziny do lasu, do świątyń, do kamiennych kręgów mocy!... - Znów umilkł na chwilę, by potoczyć gorącym, wzruszonym spojrzeniem po zasłuchanych przechodniach. Było ich już ponad stu. Przybywali niewiarygodnie szybko. Otoczyli go jak szaniec przeciw złu, któremu rzucił wyzwanie. To przydało mu drugiej pary skrzydeł, bo pierwszych przydała już sama ich atencja, na którą za bardzo nie liczył. - Polacy! Dość wmawiania nam, że szczęście sercu i zdrowie rozumowi daje seks grupowy i gromadzenie pieniędzy w banku! Ludzie! Czy nie widzicie, że KTOŚ nas programuje na całkowite zezwierzęcenie? Tak bardzo podstępnie, że czasem nie do wykrycia? Że w każdym programie, filmie, reklamie czai się narzucany seksizm? Dlaczego kanały muzyczne pokazują tępy, wulgarny erotyzm zamiast pięknego tańca i plenerów? Na Boga! Czy manekin w sklepie odzieżowym musi mieć sterczące sutki?! Jaki jest tego sens handlowy?! Co oni z nami robią?!... Czy chcecie stać się bydłem instynktownym, prymitywnym, sterowanym?... Bez dumy i refleksji, i autonomii umysłu? Czy seks i materia są celem nad wszystkie inne?  Czy Polak jeżdżący jaguarem jest rzeczywiście szczęśliwszy od Polaka, który jeździ polonezem? Czy to jest esencją? Czy to gwarantuje hart ducha, satysfakcję mężczyzny lub kobiety? Czy wyznacza charyzmę i autorytet budzący szacunek i sympatię społeczeństwa? Czy oznacza charakter? Niezłomność w trudzie? Mobilizację w chwili próby najcięższej? Czy w tak strasznie zdemoralizowanym, agresywnym świecie, naprawdę czujecie się szczęśliwi i bezpieczni?!...
    Dopiero po dwudziestu minutach Harold zorientował się, że entuzjazm, owszem, był wielki, porywający, prawdziwie rewolucyjny – ale tylko on go objawił. Że trzystu ludzi słuchało go w taktownym milczeniu, lecz nikt nie odwzajemnił uśmiechu, nikt nie podniósł choć ręki w geście poparcia. Nie padł ani jeden okrzyk. Ba, żadne usta nie otwarły się nawet do wypowiedzenia krzepiącego słowa.
    Ale kajmany rzadko otwierają usta do wypowiedzenia krzepiącego słowa.
    Otaczały go kajmany. Teraz nie miał już wątpliwości. Puste, tępe, zimne twarze kajmanów, na które nigdy nie wpełznie zmarszczka empatii.
    I nagle pojął coś jeszcze. Oni wszyscy tu na niego czekali. Kręcili się niecierpliwie, głodni krwawej rozprawy.
    Wiedzieli, że tu przyjdzie, i że powie to wszystko.
    - Ludzie... - wyrzęził z wysiłkiem przez zdarte gardło. - Ludzie... przecież to patologia...
    Po tych słowach stężał ostatecznie zrezygnowany i wyczerpany. 
    Cisza nie miała trwać wiecznie.
    - Ludzie!! - wrzasnął jeden z kajmanów. - Walić oszołoma!!
    Kajmany rzuciły się na Harolda z donośnym wrzaskiem i skowytem pożądania linczu. W ciągu dziesięciu minut jego ciało zostało obnażone, połamane w trzynastu miejscach, rozwleczone na przestrzeni pół kilometra i w znacznej części skonsumowane.
    Kajmany nie przebierają w sprawach linczu.
    Nikt nie przebiera.
    Już w chwili, gdy pierwszy cios pięścią wybił Haroldowi łękotkę i zwalił go między warczące paszcze ulicznych drapieżców, osiemnaście wysięgników z kamerami i jupiterami wychynęło z ukrycia, by transmisja do trzydziestu dwóch krajów spełniła techniczne i estetyczne oczekiwania wszelkich krytycznych widzów.
    Prowadzący, który wymiotał w szczękę Harolda kostkę brukową, zwrócił uszczęśliwioną twarz do najbliższej kamery i zawołał:
    - Oglądają państwo kolejny odcinek najbardziej popularnego reality show w dziejach światowego show-businessu: Dorwać Oszołoma! Tytuł amerykańskiej kopii - bo właśnie sprzedaliśmy licencję - brzmi Get Freak!. Przypominam, że na jednostki patologiczne, zagrażające mechanizmom wspólnoty obyczajowej, polujemy dzięki nieocenionej czujności przechodniów i kierowców oraz dzięki donosom! Drodzy widzowie! Pamiętajcie: PATOLOGIA WIELKIM WROGIEM SPOŁECZEŃSTWA!...
    Żona Harolda wyłączyła telewizor, po czym sięgnęła drżącą dłonią po telefon.
    - Pani Kasia? - rozległ się miły męski głos. - Kasia Zastavska?
    - Tak...
    - Tu kłania się Norman Kaczewski z Collapsed TV. Dziękuję za donos, jego wiarygodność właśnie została potwierdzona. W tym też momencie na pani konto zostaje przelana suma 12 000 złotych.  Tak... Źle jest donosić na męża, ale tolerować patologię jest złem większym.
    - Ale...
    - Tak?
    - Miało być 22 000...
    - Proszę pani, pani źle przeczytała folder. 22 000 płacimy za dziadka. Mamy już tak mało dziadków... Akowcy i piłsudczycy są warci po 55 000. Proszę się rozejrzeć po rodzinie. W każdej rodzinie są oszołomy, proszę pani. Patologia to jedyna prawdziwie nieuleczalna choroba cywilizacji.

 

***