JustPaste.it

Od rikszarza do dziennikarza

"Bez radia byłbym jak pusty dzban, albo jak pieśniarz, któremu wycięto krtań"

"Bez radia byłbym jak pusty dzban, albo jak pieśniarz, któremu wycięto krtań"

 

951dba22b502abd92beb4ec582e7b8da.jpgMarek Niedźwiecki – Nie wierzę w życie pozaradiowe Wydawn. Agora SA, Warszawa 2011

 O autorze:

 Marek Niedźwiecki urodził się o dziewiątej rano, w środę, 24 marca 1954 roku w Szadku. Jego ojciec z zawodu był masarzem, a matka nauczycielką historii. Ukończył Politechnikę Łódzką. Dziennikarz muzyczny.

 O książce:

 Lubię książki – wspomnienia zawierające zdjęcia. Czytanie zaczynam od ich obejrzenia. Na stronie 106 pod swoją podobizną autor napisał: „W Indiach odnalazłem prawdziwe szczęście”.

Czyli miała rację stara wróżbiarka w Chicago na Jackowie mówiąc mu, że w poprzednim wcieleniu był biednym hinduskim rikszarzem pracującym za nędzną miskę ryżu ale miał wielu przyjaciół.

W tej książce Niedźwiecki z jednej strony opowiada o przyjaciołach ze szkoły i studiów, z drugiej zaś o swojej samotności.

„Kiedyś myślałem, że to ja wybrałem samotność. Teraz podejrzewam, że to samotność wybrała mnie, a ja z czasem ją polubiłem”.

Dostajemy trochę informacji o rodzicach i rodzeństwie, O ojcu, który mówił Markowi, aby nie słuchał radia, bo radio mu nie da chleba. Na pamiątkę tych słów z każdą wizytą autor przywoził ojcu bochen ulubionego chleba.

Tylko dwa kroki zawodowe dzieliły go od obecnej pracy – radio studenckie a potem rozgłośnia łódzka.

„„Lista przebojów” to najważniejsza rzecz jaka mi się w życiu przytrafiła. Myślę, że już nic ciekawszego nie może się zdarzyć” napisał. Pozazdrościć - prawda?

Jego praca to nie jest tylko siedzenie w studiu i puszczanie piosenek. To zdobywanie wiedzy na ich temat a także płyt – w Sydney, Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, w sklepach muzycznych – wielkich sieciówkach i małych sklepikach.

„Chcę obdarzać ludzi radością, bo radość słuchaczy do mnie wraca”.

Czasem dostaje prezenty w postaci pluszaków i miodu. Ale zdarzają się i dziwne prośby, telefony, osobiste propozycje jednoznaczne, wredne maile.

„Zdałem sobie sprawę, że dla niektórych słuchaczy radio jest lekarzem duszy, a czasem ostatnią deską ratunku”.

Drugą część ksiązki autor poświęcił wspomnieniom z podróży. Polskę opuszczał 132 razy, zaczynając w 1976 roku od Holandii.

Co robicie gdy wszystko Was irytuje? Niedźwiecki włącza smutną muzykę i od razu jest mu weselej.

Z książki dowiedziałam się także jaki dzień jest świętem Aniołów Stróżów i jaki jest najłatwiejszy przepis na zupę z dyni.

Wiele podróżuje ale jednak stwierdza:

„Jestem domatorem, najbardziej lubię zaszyć się w domu pośród płyt, w ciepłym szlafroku i wełnianych skarpetach. Samotnie”.

Dołączcie więc do pana Marka, słuchając ulubionej muzyki i, jeśli lubicie, z kieliszkiem wina w dłoni.

Polecam.