Dedykuję Dmitrijowi Kuźminowi - słowiańskiej duszy.
Stoję u brzegu Morza Białego
nieważne, że to tylko fotografia -
zimny powiew dociera do mego serca.
Ciemnoniebieskie fale
szarpią daleki horyzont,
a kłąb pociemniałych chmur
jak zapowiedź burzy
napawa lękiem i ostrzega.
Smutny, surowy krajobraz
raz po raz wydziera westchnienia.
Sączy się szara tęsknota
jak z rany, nie tak dawno zasklepionej.
Nie ma tam dla mnie miejsca,
przeszywający chłód i pustka,
co każą szukać ciepłego schronienia.
A jednak jak w hipnotycznym zauroczeniu
trwam wpatrzona w ogromną przestrzeń,
która odpycha i przyciąga.
Uciec czy stawić czoła
swym lękom i nostalgiom?
Zobaczyć świat w wymiarze
grozy i rozpaczy nieuniknionej.
Kim jestem?
Czy maleńką, bezbronną istotą
wydaną morzu i wichurze?
Nieważnym gestem zapracowanego Boga?
O czym mi przypomina surowa północna przyroda?
O walce wypowiedzianej swojej ludzkiej słabości?
O nieprzychylności Natury
dla której jestem tylko pyłkiem?
O własnych zasobach siły,
by wszystko przetrwać, by zrozumieć?
Magia ogromu, nieuchronności tchnienie,
przypominające o własnej znikomości,
uczące pokory w poszukiwaniu mądrości.
Piękne i przerażające, ogromne, lodowate
dalekie Morze Białe.
Autor zdjęcia: Dmitrij Kuźmin