Krótki moralitet oparty na MITOLOGII - Bóg Wojny Ares przemierza świat nauczając ludzi zabijać. Co z tego wyniknie?
Mądrość
W czasach, gdy ludzie żyli w pokoju i nie wiedzieli co to wojna, narodził się Ares i dni spokoju zakończyły się. Młody bóg wojny zszedł z Olimpu i wędrował z wioski do wioski, zwołując mężnych ludzi i pokazując im broń, techniki walki i zabijania, uczył wrogości i agresji, a ludzie byli mu podatni i poddawali się jego woli.
Pewnego dnia zawitał on i w malutkiej wiosce, zamieszkanej jedynie przez pasterskie rodziny. Gdy tylko nieznajomy mężczyzna odziany w żelazo, pojawił się na ścieżce wiodącej ku ich domom, naprzeciw wyszło mu czterech szanowanych mężczyzn.
- Witaj przybyszu!
- Co sprowadza cię w nasze progi?
- Jeśli chcesz kupić owce, wiedz, że ja mam najtańsze
- I czemuż to jesteś ubrany w żelazo?
Mężczyzna wyprostował się i zdjął z głowy hełm, okazując swe brodate oblicze
- Jam jest Ares, bóg prosto z Olimpu i przyszedłem wam, gadatliwym ludziom, pokazać po co jest żelazo na mym ciele, a które tak trwonicie.
Mężczyźni zdziwili się mocno i zaczęli głośno a radośnie witać Aresa, bo słyszeli właśnie niedawno, że krąży on po miastach. Nigdy się jednak nie spodziewali zastać go w swej osadzie. Zaprowadzili go oni do najbogatszego, choć i tak ubogiego domu i poczęstowali skromnym posiłkiem. Ares w końcu nakazał słuchać czwórce mężczyzn.
- Żelazo służyć wam może do zdobywania pięknych celów! Władza, siła, honor, to wszystko uzyskać możecie, ściskając w dłoni miecz, mając na piersi napierśnik i chroniąc głowę hełmem. Wiem, że jeszcze nie wiecie, co te słowa znaczą. Ale nastanie nowa era! Patrzcie!
I Ares wysunął z pochwy miecz. Wzniósł go wysoko, po czym wbił w podłogę ze świstem. Mężczyźni sapnęli z zachwytu.
- Tym to orężem możecie zdobywać! Wyobraźcie sobie, że będziecie mogli podbić sąsiednie wioski, które będą wam podlegać!
- Gdybyśmy mieli dwie wioski, moglibyśmy hodować dwa razy więcej owiec!
- I moglibyśmy mieć dwa razy więcej kobiet!
- I nie musielibyśmy mieszkać ciągle w tym samym miejscu!
- Tak, ale co, jeśli to nas podbiją?
Ares świsnął w powietrzu mieczem, dając znać, że teraz on mówi.
- I oto sedno! Po to właśnie jest żelazo na waszych ciałach, by uchronić was przed wrogimi ostrzami!
- Tak, nikt nie zdobędzie naszych ziem i nie przywłaszczy sobie naszych owiec!
- Dokładnie, obronimy siebie i nasze kobiety !
- Żadna broń by nas nie skrzywdziła, nigdy byśmy nie musieli uciekać!
- Ależ czy ci, którzy będą mieć miecze, nie będą mieli także i zbroi? Czy i oni nie będą chronieni przez żelazo?
Ares ponownie zamachnął się mieczem i rzekł :
- I dlatego nauczę was jak czynić, by być najlepszymi w orężu ! Nauczę was technik ataku i obrony, nauczę was strategii, która pozwoli wam wykorzystywać przewagę liczebną, i która pomoże wam wygrać, gdy tej przewagi mieć nie będziecie.
- To jest to! Będziemy mogli się najmować do obrony, to nam przyniesie wielkie zyski!
- Tak – i na pewno kobiety, będziemy mieć wiele kobiet!
- Nikt nie będzie chciał z nami walczyć, wszyscy będą się nas bać!
- Owszem, ale czy wtedy nie musielibyśmy porzucić naszych domów? Czy warto jest opuszczać miejsce, gdzie się urodziliśmy, dla tych przyziemnych przyjemności?
Ares ponownie świsnął ostrzem nad głowami mężczyzn.
- To, co macie w domu, jest niczym. Walcząc orężem będziecie podróżować po ziemiach tak bogatych i urodzajnych, że żyć będziecie jak królowie! Macie tu srebrniki? Będziecie spać w złocie! Macie tu pasterki? Będziecie mieć królewskie córy! Macie tu siano do spania? Będziecie mieć aksamitne łoża! Macie grzyby i wino? Będziecie mieć ambrozję i nektar !
Trzech mężczyzn wiwatowało już na cześć Aresa, choć ten czwarty dalej nie przekonany siedział cicho.
Bóg wojny szkolił ich przez miesiąc, w sztukach o których mówił, a dodatkowo nauczył ich wykuwania broni, by mogli szkolić nowe pokolenia. Czwarty jednak nie chciał się uczyć walki, gdyż uważał ją za zbędną – i rzeczywiście najmniej się nauczył z tych trzech. I choć wszyscy z niego szydzili, był przekonany o swojej racji.
Ares pożegnał się pewnego dnia i poszedł w świat, by dalej uczyć. Natomiast trzej mężczyźni założyli zbroje, chwycili za broń i wyruszyli. Siłą niemal zabrali ze sobą czwartego.
Pewni swych sił, postanowili zdobyć prężnie rozwijające się miasto.
- Wielkie zyski na nas czekają z hodowli drzewka oliwnego, oj wielkie!
- I na pewno jest tam ogromna ilość kobiet!
- Gdy będziemy za takimi murami, nikt nam już nie zagrozi!
- O ile najpierw sami je pokonamy.
Miasto to, zwało się od niedawna Atenami.
Prężnie podążali ku jego murom, gdy nagle znikąd zjawiła się na ścieżce kobieta, a ubrana była w pełną zbroję, jak oni.
- Stójcie! Jakie są wasze zamiary, przybysze?
- Zdobędziemy to miasto, albowiem mamy oręż!
- Mamy więc do tego prawo!
- I będziemy czerpać z tego korzyści, jak nas uczył Ares!
- Choć to głupota i najchętniej bym odszedł stąd bez wszczynania walki
Kobieta spojrzała na nich i silnym głosem rzekła :
- Jesteście wielkimi głupcami przybysze, gdyż staracie się podnieść rękę na me miasto! Jam jest Atena, bogini mądrości i wojny sprawiedliwej, wy zaś jesteście agresywnymi, tępymi zwierzętami!
I nagle trzej mężczyźni zmienili się w szare wilki, a jedynie ten czwarty pozostał człowiekiem i patrzył się z trwogą, jak bestie rzucają się sobie do gardła, rozszarpując się wzajemnie.
- Patrz, człowiecze, patrz do czego doprowadził Ares! Człowiek człowiekowi wilkiem będzie , bez powodów większych zabijać będzie. O utrapienie! Człowiek jest mądry, lecz gdy dostanie w rękę broń, zmienia się w krwiopijnego potwora!
- Czemu też i ja się nie zmieniłem w niego?
- Bo sam wcześniej się nie zmieniłeś w bestie, tak jak ci, co ich zwłoki leżą pod twymi stopami, zmienili się pod okiem Aresa. Ty jeden pozostałeś człowiekiem. Jedyna nadzieja jest w tych właśnie ludziach, co bronią walczyć potrafią z rozsądkiem. Idź, wracaj, musisz teraz uczyć innych sztuki oręża, bo wierz mi, że przybędą do wioski twej uzbrojone wilki, które mądrze byłoby odeprzeć. Masz błogosławienie moje, dla twej mądrości dane.
Czwarty mężczyzna ruszył, niepewny, czy zdoła wychować ludzi, czy też stworzy wilki.