JustPaste.it

Jak nie być sexy mamą

Kiedy człowiek jest rodzicem, nagle odkrywa, że wszyscy dookoła wiedzą lepiej.

Kiedy człowiek jest rodzicem, nagle odkrywa, że wszyscy dookoła wiedzą lepiej.

 

Już na sam widok ciążowego brzucha zaczynają sypać radami, zaś widok dziecka wywołuje lawinę komentarzy. Korygują wszystko: jadłospisy, rozkład dnia, ubranka, zabawki. Twoi rodzice, jego rodzice, koleżanki, dalsze koleżanki, a nawet obcy ludzie, znajome babci i sąsiadki mamy.

Czujesz, że coś jest nie halo: jesteś bezradna wobec tych wszystkich uwag i sama nie wiesz, co o tym myśleć. Potem zaczyna się jeszcze gorzej, zaczynasz doczytywać, zapoznawać się z literaturą fachową, idą pisma i blogi. I co teraz? Jednocześnie powinnaś zacząć walczyć z rozstępami, przygotować swój biust na ciężką walkę oraz zająć się chustowaniem, praniem pieluch w kasztanach i przygotowywaniem ultraekologicznych pokarmów dla swojego maleństwa. Można oszaleć. Naprawdę.

37c816e484ddfc1fa9b6d4ef46471022.jpg

Matka dziś musi się zmierzyć z całą siecią społecznych wymagań, których presję odczuwa, słabiej lub mocniej, nieustannie. Z jednej strony oczekuje się od niej, że będzie jak jej własna matka. Jednocześnie jednak silna jest też presja na „sexy mamę”, czyli wielofunkcyjną maszynę do wyglądania świetnie, pracowania na więcej niż etat z pełnym zaangażowaniem, modelowego kochania dziecka, utrzymywania w domu idealnej czystości i powstrzymywania się od snu. Makijaż nie spływa z jej twarzy, bo przecież ona się nie poci: nie męczy ani nie denerwuje. Z nieusuwalnym uśmiechem na pociągniętych błyszczykiem wargach przyjmuje wszelkie, nawet niespodziewane wydarzenia. Dziecko nie chce jeść? Ale to nic strasznego, błyskają perłowo białe żeby spomiędzy świetnie umalowanych ust, zaraz, zaraz, mamy czas. Chodź, kochanie, jak nie chcesz jeść, zobaczysz, jakie mama ma ćwiczenia na ujędrnianie talii po ciąży. Nigdy nie jest zmęczona. Nigdy się nie poddaje. Nie do końca wiadomo, co się stało z jej uczuciami i emocjami: pewnie codziennie spycha je błyszczykiem coraz głębiej i głębiej.

Z drugiej strony mamy opcję eko. Zanim opowiemy o urokach wielorazowych pieluch dla skóry Twojego dziecka, zauważmy jedną rzecz. Jednorazowe pieluchy, laktatory, kaszki i zupki, miały dla kobiet wielką wyzwalającą wartość: pozwoliły im mieć dziecko i jednocześnie pracować. Tymczasem eko mamy na nowo zamykają się w kuchni, gdzie winnaś spędzać całe dnie na przygotowywaniu optymalnych zupek, po tym, jak zjeździłaś 8 sklepów, bo w każdym co innego jest dobre. Potem pierzesz pieluchy w kasztanach, bierzesz dziecko na spacer w chuście i jednocześnie powinnaś chyba być trochę sexy mamą, nie?

Rzecz w tym, że z większość tych nacisków nie zdajemy sobie sprawy. Tak wiele razy słyszymy te komunikaty (a dziewczynki już od swojego dzieciństwa są przygotowywane kulturowo do roli matki), że wydaje nam się, że to nasze własne głosy. Nie. Swojej własnej macierzyńskiej tożsamości musimy się dopiero nauczyć, oddzielając samą siebie od obrazów, które od lat oglądamy w reklamach pieluch albo od słów, które znamy na pamięć z opowieści swojej matki. Coraz więcej kobiet (np. znana z „Klanu” Paulina Holtz w swoim ebooku) pokazuje, że wobec tych wszystkich nacisków trzeba znaleźć własną ścieżkę i to jest w doświadczeniu rodzicielstwa najważniejsze. Twój układ z partnerem jest nieszablonowy? Nie do końca czujesz zapał do nadmiernego zajmowania się odchodami dziecka? Nie używasz błyszczyka? Ciąża tak Cię zmęczyła, że ogarniają Cię dreszcze na myśl o tym, by zaczynać trening po porodzie? Masz do tego prawo. Masz prawo do własnych emocji i do tego, by je wyrażać.