JustPaste.it

Granice normalności, czyli "kiedy zaczyna się łysina"?

Esej na podstawie spektaklu teatru telewizji Wojciecha Smarzowskiego "Kuracja".

Esej na podstawie spektaklu teatru telewizji Wojciecha Smarzowskiego "Kuracja".

 

Gdzie kończy się szeroko pojmowana normalność, a zaczyna szaleństwo? Kiedy mamy do czynienia z chorobą psychiczną, a kiedy ze zwykłym ekscentryzmem? Czy istnieją jasno określone granice między owym „normalnym” zachowaniem a jego brakiem? A może jest to tylko kulturowy frazes, ogólno przyjęta umowa? Czy kompetencje psychologiczne wystarczą do rozwiązania problemów tej natury? Czy ktokolwiek może pokusić się o sprecyzowanie momentu, w którym rozpoczyna się patologia? Rozważania tego typu przewijają się w naszym życiu, tylko, czy jesteśmy w stanie określić ich przyczynę?

            „Normą” nazywamy ogólnie przyjętą zasadę działania, regułę postępowania odnoszącą się do zachowania, intencji człowieka w relacjach, oceniane z punktu widzenia szeroko pojmowanego dobra. Odwołuje się ona do konwencji społecznych w danym środowisku, bądź jest ustanowiona przez prawo (Encyklopedia Współczesna, 2004). Jest to idealny lub realny wzorzec.

Normalność” natomiast jest zbiorem właściwości osób, grup zgodnych z powyższą normą (Sęk, 2008).  Nie są to pojęcia dostatecznie jasno sprecyzowane i każdy może interpretować je nieco inaczej. Owa granica normy i patologii jest dość płynna, każdy może przesuwać ją na swój sposób zestawiając z kontekstem sytuacyjnym, czy własnymi przekonaniami. Dlatego też często decyzja o tym, czy zachowanie danej osoby odbiega od normy zależy od subiektywnych odczuć, czy wrażeń (Hellewell, Stirling, 2005).

          Główny bohater spektaklu teatru telewizji Wojciecha Smarzowskiego „Kuracja” także zastanawia się nad owym problemem. Dlaczego nie dysponujemy narzędziami, które w prosty, oczywisty sposób ujawnią patologię? Jak więc stwierdzić kiedy zachowanie normalne przechodzi w zaburzenie? Profesor Walas odpowiedział pytaniem:

„A kiedy według Pana zaczyna się łysina?”

            Bohaterem tych rozważań jest młody lekarz psychiatra Andrzej Majer. Ambitny, gorliwy, pełen zapału i chęci do pracy, a także niezwykle zainteresowany wewnętrznym, intymnym światem ludzi chorych psychicznie. Pragnie zrozumieć ich umysły i wgłębić się w odizolowaną przestrzeń pacjentów. Wpada na zaskakujący pomysł zamieszkania w szpitalu psychiatrycznym. Chciał zyskać adaptację w zamkniętym środowisku chorych, dlatego też o jego intencjach wiedziały tylko dwie osoby.

            Początkowo przy personelu Majer nieco symulował, by być wiarygodnym, nie brał jednak leków, bacznie obserwował zachowanie pacjentów i robił szczegółowe notatki. Jest bystry i bardzo zaangażowany w swoje zadanie. Zauważył totalny brak integracji między chorymi, ich wzajemną wrogość. On także padł ofiarą owej niechęci. Został pobity, wzbudzał agresję w środowisku. Personel każdą z próśb bohatera traktował pobłażliwie, stygmatyzował go, a każda sytuacja w oddziale traktowana była, jak wytwór chorej wyobraźni, mania prześladowcza.72c77e25e7919bd7fc93754f51f6106b.jpg

 

          Czy Andrzej rzeczywiście ujawniał pewne objawy chorobowe? Biorąc pod uwagę model podatność- stres można wskazać, iż choroby psychiczne powstają przy współdziałaniu różnych czynników. Są reakcją na silne doświadczenia u osób podatnych na takie urazy. Owa tendencja może być spowodowana nagłymi, nacechowanymi negatywnie wydarzeniami w życiu (Goldman, 1992, za: Hellewell, Stirling, 2005). U Andrzeja Majera niewątpliwie za przyczynę można uznać problematyczną sytuację rodzinną, rozwód, prowokacyjne zachowanie żony. Długotrwałe napięcie zwiększyło jego późniejszą wrażliwość na urazy. Za silny bodziec stresujący uznałabym samo przebywanie w oddziale psychiatrycznym, doświadczanie tam agresji, przemocy, całodobowy kontakt z osobami chorymi i ich oddziaływanie na bohatera. To właśnie te czynniki mogły zdeterminować ujawnienie się u niego choroby psychicznej.

Jednak czy już w tym momencie możemy to stwierdzić? Postawiono mu diagnozę- schizofrenia paranoidalna. Tak więc mamy do czynienia z zaburzeniami myślenia, spostrzegania. Tworzą one obraz człowieka o zdezintegrowanej osobowości. W typie paranoidalnym dominują urojenia i omamy. Afekt nie jest tak spłycony, jak przy innych rodzajach schizofrenii, jednak występuje niedostosowanie (drażliwość, wybuchy gniewu, lękliwość, podejrzliwość) (Strelau, 2005).

 Co do urojeń i omamów można by dywagować, długo się zastanawiać, czy rzeczywiście miały miejsce, jednak mamy możliwość doskonałego obserwowania reakcji emocjonalnych w filmie. Czy bohater był nadwrażliwy i reagował gwałtownie, niespodziewanie? Cóż, w jego sytuacji, która była iście stresogenna i napięta, całkowicie naturalne jest zdenerwowanie, zdezorientowanie. Aczkolwiek warto by zastanowić się, czy bylibyśmy gotowi oddać mocz na pielęgniarza lub agresywnie zaatakować szatniarza? Oczywiście o takich zachowaniach może świadczyć „wybuchowy” temperament, jednak na początku poznajemy Majera, jako spokojnego człowieka z dobrymi manierami. Całe życie tłumił swą nerwową naturę, czy to środowisko szpitalne ją w nim wzbudziło?

          Brak poczucia bezpieczeństwa, dystansu wprowadziły Andrzeja w sytuację trudną. Miała ona zarówno charakter poznawczy, była ciężka do zrozumienia i rozwiązania, a także emocjonalny, zagrażała jego wartościom, powodowała długotrwałe napięcie i negatywne uczucia (Sęk, 2008). Znalazł się w sytuacji frustracji, gdyż nie mógł zrealizować wcześniej postawionych sobie celów, zagrażającej, ponieważ widząc strategie pracy w oddziale utracił wartości, które kierowały nim z racji zawodu. Wynikiem tego były reakcje lękowe bohatera (por. Lewicki, 1978, za: Sęk, 2008).

          Majer przestał identyfikować się z sobą sprzed hospitalizacji, sam powtarzał: „stałem się pacjentem”. Przypomina mi to sytuację z eksperymentu więziennego Zimbardo dotyczącego więźniów i strażników, kiedy to studenci tak wczuli się w swoje role, iż zapomnieli o wcześniej wyznawanych wartościach i znęcali się nad kolegami odgrywającymi osadzonych (www.prisonexp.org). Jednak czy w przypadku zarysowanym w „Kuracji” mamy do czynienia z nadmiernym działaniem odgrywanej postawy? Można uznać, że tu także mamy do czynienia ze specyficznym, niecodziennym wydarzeniem i pewnym naciskiem sytuacyjnym. De facto, bohater sam narzucił sobie owy sposób działania i z własnej woli znalazł się w tak patowym położeniu.

Przykładem może być także eksperyment Milgrama, gdzie na podobnej zasadzie badani bez skrupułów razili „ucznia” prądem, gdy ten błędnie odtworzył wyuczony materiał (Akert, Aronson, Wilson, 1997). Posłuszeństwo wobec władzy? W spektaklu znaczącą rolę odgrywa Marek Krynicki, zwany Doktorem, który w ewidentny sposób przewodził światem chorych. Czy to on stał się dla Andrzeja swoistym autorytetem, któremu się poddał implikując chorobę psychiczną?

          Warunki, w których znalazł się Majer sprawiły, iż postawił siebie w sytuacji swoistego impasu, konfliktu intrapsychicznego (Sęk, 2008). W sprzeczności stanęła postawa jego, jako badacza, psychiatrę, zdrowego człowieka i z drugiej strony, jako jednego z pacjentów, który przejmuje zachowania hospitalizowanych, żyje i utożsamia się z nimi.

To zawieszenie między dwoma „światami” określiłabym słowami Lainga. Bohater uciekł w szaleństwo, gdyż nie mógł odnaleźć równowagi między „Ja Prawdziwym” a „Ja Fałszywym”, stanął na krawędzi. Nie potrafił funkcjonować w społeczności chorych i jednocześnie realizować siebie, swoich początkowych założeń i celów. Nie odnajdywał się już także w świecie osób w psychicznej normie, lekarzy, personelu, był na pograniczu (Laing, 2004).

          Sytuacja pogarsza się, gdy Majer trafia do wspólnej sali z wspomnianym wcześniej Doktorem. Z jego ust płyną słowa, które wprawiają umysł bohatera w jeszcze większy mętlik- „Naprawdę to słowo względne”, „Tu każdy jest tym, kim chce być”. Jak wiemy, w zaburzeniach psychotycznych pogarsza się kontakt z rzeczywistością i samoświadomość (Hellewell, Stirling, 2005), a więc takie ujmowanie problemu tylko pogarszało stan Andrzeja. Z dnia na dzień coraz bardziej zagłębia się w urojenia współlokatora, a ten wciąga go w swój świat paranoi: „Jeśli chcesz ich zrozumieć musisz przestać myśleć, jak zdrowy człowiek”.

          Teoria Doktora wydaje się z jednej strony prawdopodobna i momentami logiczna, jednak nieco zagmatwana i chaotyczna. Urojenia prześladowcze, czy prawdziwa historia? Majer zadając sobie te pytania coraz bardziej traci kontakt ze światem zewnętrznym.

„Czy choroba może być genialnym spełnieniem dotąd niespełnionych idei? Czy chorzy mogą wyznaczać ideały zdrowym? Jeśli uznajemy geniusz chorego, to czy jesteśmy do końca zdrowi uznając go za wzór?” 

            Choroba psychiczna, biorąc pod uwagę długotrwałe napięcie związane z żoną i bodziec wyzwalający, jakim było psychotyczne środowisko, czy wręcz odwrotnie? Może w myśl Szasza choroby psychiczne w ogóle nie istnieją? Może szpitale psychiatryczne tylko ograniczają wolność i indywidualność jednostki? W jego myśl ludzie z zaburzeniami mają tylko „problemy życiowe” i nie należy ich leczyć, gdyż opieka medyczna jest wyłącznie po to, by ich karać, a oni sami powinni być odpowiedzialni za swój los (Szasz, 1985, za: Hellewell, Stirling, 2005).49b4f3da21002a10070fc69143a9767c.jpg

          Skłaniałabym się jednak do modelu psychospołecznego, który mówi, iż choroby psychiczne są reakcją  na trudne do zniesienia okoliczności społeczne (Hellewell, Stirling, 2005). Majer sam w końcu mówi, że „czuje, że wariuje”. Tak więc, gdzie kończy się poznawanie a zaczyna obsesja? Bohater przybył do szpitala, by poszerzyć swoją wiedzę a w rezultacie zagubił się gdzieś między rzeczywistością a złudzeniem. Więc czy prawdą jest, że: „Nawet poznawanie ma swoje granice” – jak twierdził profesor Ziemiński?

         

 

Spektakl teatru telewizji „Kuracja” skłania do refleksji. Nie tylko nad normą, patologią, czy granicami między nimi. Dotyka problemu obcowania z ludźmi chorymi psychicznie, ich traktowania, zachowania wobec nich. Przez siedemdziesiąt minut krążymy między światami, na szali stawiając zdrowie i zaburzenie, raz po raz bardziej przechylając ją na którąś ze stron. Granica między normą i patologią jest bardzo cienka. Nigdy nie będziemy mieli całkowitej pewności, kiedy jest ten moment, kiedy zaczyna się patologizacja jednostki, gdyż niemożliwym jest zaznaczenie „początku” i „końca” choroby.

Czy rzeczywiście pensjonariusze są tak ograniczeni i odseparowani od środowiska zewnętrznego, by mentalnie wracać do średniowiecza i traktować ich, jak „podludzi”? A może ich zaburzone umysły odczuwają więcej, mocniej, dostrzegają pełniej niż zdrowi? Czy w filmie „Kuracja” naprawdę tak istotne jest, by nadać etykietę zdrowia lub choroby? Czy mimo wszystko esencją tematu nie powinna być empatia i szacunek, jakim darzymy KAŻDEGO człowieka?