Rzeczywistość jest starciem kłamstw.
Nie ma jednego mnie. Inaczej - nie ma jednej wersji mnie.
Dla każdego spotkanego człowieka jestem kimś lub czymś, innym.
Co nazywamy "sobą"? Co dokładnie ma na myśli człowiek wymawiający słowa "Kocham cię", "Nienawidzę"?
Jedno słowo może być źródłem masy nieporozumień, może też być mostem łączącym dwoje ludzi.
Kogo ucho je słyszy, w jakim momencie?

Rzeczywistość jest złożoną wszystkich wypadkowych danego obszaru.
Na próżno szukać realnego winowajcy. Za to bardzo łatwo obwinić kogoś, zrzec się niewygodnej prawdy, uczuć. Zabić go jako człowieka.
Uczynić zeń manekina na którego przeleje się całą gorycz. Łatwo jest nienawidzić, łatwo jest też kochać gdy nie jest się sobą.
Bliżej do nieba, lżej.
Jedno kłamstwo pociąga za sobą drugie, wszyscy kłamią, dlatego żyjemy w świecie urojeń, ignorując prawdę - prawdę, która jest niewygodna, która niszczy osobę jaką się zbudowało.
Jaką się stało.

Każda myśl jak nasienie, próbuje urosnąć, uformować się w pełny kształt, ideę. Idee żyją nami.
Gdy się usamodzielnią, wydają na nas wyrok. "To z ciebie powstałam".
Stwierdzenie, pytanie, oskarżenie? Wypowiedziane z uśmiechem czy z grymasem wściekłości, może łzami lub całkiem beznamiętnie?
Idea próbuje się wyjaśnić, wyjaśnić samą siebie, zrozumieć by samej móc tworzyć inne, lepsze.
By ewoluować.

Zagubiony człowiek nie ma korzeni. Desperacko szuka więc czegoś co da mu tożsamość.
Czegoś co odpowie na dręczące go pytania.
Co usprawiedliwia jego istnienie, jaki jest jego cel?
Kim jestem?
Kłamiąc, zabija się zaufanie. Bez zaufania nie stworzy się żadnej zdrowej relacji, bez zaufania nie powstanie miłość.
Bez miłości, zostają tylko kłamstwa.
Aż w końcu słowa tracą swoje znaczenie, stają się tylko narzędziem by osiągnąć żądany efekt.
Nie można jednak pokochać kłamstw. Więc prawda milczy, nie jest mile widziana.

Liczy się już tylko jeden osobny świat. Świat złudzeń, świat marzeń, świat niedokończonych spraw i na wpół wypowiedzianych słów.
Świat który można zniszczyć śmiercią, unicestwić miłością.
Urośnij zbawco, zbaw nas od siebie!
Więc wisi martwy, przybity do tego co wziął na swoje barki.
Po zmartwychwstaniu nie będzie już tą samą osobą.
Zmieni się, przestanie istnieć. Pytanie - kto umarł?
Jeszcze lepsze - Kto był tego zajścia świadkiem?

Zabiliśmy prawdę bo nie potrafiliśmy z nią żyć.
Zabiliśmy ją wzruszeniem ramion i odwracaniem wzroku.

A później odkryliśmy poczucie humoru i świat stał się do wytrzymania.
Odkryliśmy w sobie wolę walki, siłę do zmian, odkryliśmy że czyiś los nie musi być przesądzony.
Nauczyliśmy widzieć się bez słów.
Txt & pics: Henear
........................................................................