JustPaste.it

THE GAME - ONE SHOT

User avatar
xSHAIDENx @xSHAIDENx · Jun 3, 2024 · edited: Mar 17, 2025

1000065403.png

 

Ciszę, która zapadła przy stole, przerwał charakterystyczny trzask zderzających się bili. Wszyscy gracze uważnie prześledzili ruch idealnie gładkich kul toczących się po zielonym suknie. Obydwie, uderzone przez precyzyjnie posłaną bilę zagrywającą, nieśpiesznie, jakby specjalnie bardziej potęgując panujące napięcie, zmierzały do celu. Jeszcze chwila i dotarły do łuz, znikając w ich czeluściach, co wywołało zduszone pomruki niezadowolenia. Dwóm grającym z Cajunem mężczyznom, ubranym podobnie do niego w eleganckie garnitury, wyraźnie nie w smak było zdobycie przez niego kolejnych punktów gwarantujących mu przewagę. LeBeau, pochylony nad stołem, powiódł spojrzeniem po swoich rywalach niecierpliwie zaciskających palce na trzymanych przez nich kijach. Przegrywali, ale pomimo tego jednak dalej zdawali się liczyć na to, że złodziej popełni jakiś błąd. Może taki, jak na przykład niedostatecznie mocne uderzenie bili...?

Kolejny trzask, tym razem skórzanej końcówki kija uderzającej o białą kulę. Ta potoczyła się w kierunku czerwonej koleżanki i... zatrzymała się dosłownie kilka milimetrów od niej. 

— Komuś tu chyba zabrakło siły — jeden z przeciwników uśmiechnął się kpiąco i zajął miejsce przy stole, przymierzając się do oddania strzału. Cajun zaś, zachowawszy typową dla niego w takich sytuacjach, iście pokerową twarz, nie zareagował na zaczepkę i odsunął się nieco, opierając swój kij o stojak. Czasem warto było trochę zaryzykować i urozmaicić grę, dając konkurencji złudną nadzieję. Gambit, jakby nigdy nic, sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, wyciągając srebrną papierośnicę z wygrawerowanym symbolem asa pik. Wyjąwszy z niej papierosa, wsunął go w usta i schował pudełeczko z powrotem. Dłoń na ułamek sekundy zalśniła od gromadzącej się energii, która ostatecznie skupiła się na opuszce palca wskazującego, którym Cajun dotknął czubka papierosa, zapalając go. Zaciągnął się, po chwili wypuszczając ustami dym w postaci kilku kółek. Te uniosły się w powietrzu i lekko zakołysały, by zaraz całkiem zniknąć. 

Rozległa sala, w której rozgrywał się bilardowy pojedynek, była czymś w rodzaju klubu nocnego połączonego z kasynem. O tej porze było tam dość tłoczno. Część ludzi zebrała się przy stołach do ruletki czy pokera, niektórzy też okupowali automaty do gier, które ciągnęły się długimi rzędami, migając zachęcająco różnokolorowymi ekranami. Był też czynny bar, za długą ladą którego uwijało się kilku barmanów, ciągle dolewając i serwując nowe trunki zgromadzonym gościom.

Całość mieściła się na najwyższym piętrze ekskluzywnego hotelu, gwarantując, dzięki dużym, panoramicznym oknom, rozległy widok na miasto rozświetlające noc setkami świateł. Jednakże trzech mężczyzn zebranych przy jednym ze stołów bilardowych zdecydowanie wolało podziwiać widoki innego rodzaju.

Cichy stukot szpilek dobiegający od strony barowej lady zwrócił uwagę całej trójki. Remy wypuścił z płuc kolejną porcję dymu, przenosząc wzrok na brunetkę, która podeszła bliżej nich. Trzymała drinka, a po złocistym odcieniu zawartości szklanki, można było stwierdzić, że był to rum.

— Mam nadzieję, że nic ważnego mnie nie ominęło? — lekki uśmiech rozciągnął pełne, czerwone wargi, zanim te zamoczyły się w trunku.

Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, dało się słyszeć zduszone przekleństwo, które dobiegło od strony stołu. Zbyt pewny siebie konkurent Gambita właśnie posłał za mocnym uderzeniem jedną z bil poza stół.

Non, chèrie. Najlepsze jeszcze przed tobą.

 

Gra powoli dobiegała końca. Rywale Cajuna odrobili trochę punktów, jednak gdy przyszła jego kolej, ponownie zostawił ich w tyle.

Po kolejnym celnym uderzeniu, które posłało do kieszeni wysoko punktowaną bilę, wyprostował się, a jego wzrok spoczął na dłuższą chwilę na przechadzającej się między uczestnikami kobiecie sączącej rum. Z małą przerwą na zamówienie drinka, towarzyszyła im od samego początku rozgrywki. Jej uroda przyciągała uwagę, a czerwona sukienka, którą miała na sobie, zarówno prowokacyjnie odsłaniała plecy aż do linii krągłych pośladków, jak też wabiła głębokim dekoltem, rozpraszając myśli grających. Drobna i smukła, z burzą czarnych loków, przyglądała się i grze, i biorącym w niej udział mężczyznom, podchodząc do nich i każdemu poświęcając krótką chwilę. A to posłała jednemu całusa na dłoni, a to przesunęła opuszkami palców po karku drugiego, a to musnęła ustami ucho trzeciego. Kusiła. Jej ruchy były pełne zmysłowości, policzki lekko zaróżowione podekscytowaniem, które nie umknęło graczom, tym bardziej dając im motywację do walki o wygraną. Wygraną, którą była właśnie ona i to na całą noc. Nietypowy zakład wyszedł spontanicznie, podlany doskonałym trunkiem, który tym bardziej rozochocił grających i podsycił ich ambicje. Namiętność i alkohol stanowiły wszak wybuchową mieszankę.

Noc bezsprzecznie zapowiadała się bardzo interesująco.

 

LeBeau zmrużył oczy i wrócił spojrzeniem do stołu, po chwili uderzając białą bilą w bilę niebieską z numerem dwa, która roztrąciła na boki dwie inne i wpadła do łuzy. Chwilę później jedna z trąconych kul również dotarła do celu. Uśmiechnął się do siebie, po czym przeszedł dookoła stołu do górnej bandy, by teraz stamtąd wycelować w kolejną bilę. Na nowo narastająca irytacja konkurentów Cajuna była więc uzasadniona. On zaś był nieustępliwy i uparty, jeśli grał o wysoką stawkę, a ta właśnie taka była. Kto wie, czy nie najwyższa w jego hazardowej karierze.

Po kolejnym, udanym strzale spojrzenie kocio zmrużonych, błękitnych oczu brunetki spotkało się na moment z czerwienią tęczówek Gambita. Ten, po raz pierwszy od rozpoczęcia ostatniej rundy pozwolił sobie na zrzucenie pokerowej twarzy i z typową dla niego pewnością siebie, uśmiechnął się cwaniacko, jakby chcąc powiedzieć jej "już jesteś moja", po czym zmierzył dumnym spojrzeniem praktycznie pokonanych przeciwników.
— Panowie, finał przed nami — rzucił beztrosko, po czym natarł porządnie czubek swojego kija kredą i nachylił się nad stołem. Jego celem była ostatnia, czarna bila z numerem osiem. Wystarczyło jedno, dobrze obliczone, niezbyt mocne uderzenie i Remy'emu udało się bezbłędnie posyłać ósemkę do łuzy, dopełniając tym samym formalności i zostając zwycięzcą.
Voilà. I tak się wygrywa — mruknął, nie kryjąc zadowolenia i odstawiwszy swój kij, ukłonił się teatralnie, choć raczej żaden z pokonanych nie zamierzał nagrodzić go oklaskami. Wyprostowawszy się, ruszył w stronę niebieskookiej, a diabelski, triumfalny uśmiech nie schodził mu z ust.
Ma chèrie może przynajmniej ty mi pogratulujesz, hmm? — puścił do niej oko i ująwszy jej dłoń, przyciągnął ją do siebie, obejmując władczym gestem.
— Jestem pewien, że będziemy się świetnie bawić... — szepnął jej do ucha, brunetka zaś uśmiechnęła się na jego słowa, potwierdzając je wyraźnie zadowolonym skinieniem głowy i błyskiem w oku. Nie odrywając od niej pożądliwego spojrzenia, ujął jej twarz w dłonie i pochyliwszy głowę, wpił się w pełne, słodkie wargi, całując ją zachłannie. Można było odnieść wrażenie, że gdyby nie pozostali, obecni w kasynie goście, nie miałby oporów przed tym, by pchnąć kobietę na bilardowy stół i tam od razu ją wziąć. Musiał się jednak opanować, więc po dłuższej chwili oderwał się od jej ust, na koniec przygryzając jej dolną wargę.

— Myślę, że najwyższa pora na odebranie mojej nagrody... — mruknął.

Opuściwszy salę kasyna, Gambit idąc wraz ze swoją nagrodą hotelowym korytarzem, dalej obejmował ją ramieniem, już od pierwszych chwil chcąc nacieszyć się wygraną.
— Nawet nie wiesz, jaką robisz mi ochotę, wyglądając tak seksownie — wymruczał, gdy doszli do windy, którą Cajun przywołał wciśnięciem przycisku na panelu przy drzwiach, które po chwili się rozsunęły. Przepuścił brunetkę przodem i wszedł za nią, wybierając teraz numer piętra, na którym znajdował się wynajmowany przez niego apartament.

Gdy tylko drzwi windy się za nimi zamknęły, znowu ją do siebie przyciągnął, nie mogąc się powstrzymać, żeby jej nie pocałować. Wpił się żarłocznie w jej usta, dłońmi wodząc po ponętnym ciele, opiętym czerwonym materiałem sukienki i ostatecznie zatrzymując je na pośladkach, na których zacisnął zachłanne palce. Niebieskooka odwzajemniając zapalczywe pocałunki, przylgnęła do niego, mogąc wyraźnie poczuć odznaczające się w jego spodniach twarde wybrzuszenie. 

Nagle winda się zatrzymała, docierając na docelowe piętro, a do środka weszło dwoje ludzi, LeBeau więc, chcąc nie chcąc, musiał oderwać się od swojej nagrody. Nie wydawał się jednak zbytnio przejmować nieoczekiwanym towarzystwem elegancko ubranej starszej pary, która rzuciła im zaskoczone spojrzenia. Uśmiechnął się jedynie uroczo, a do staruszki obwieszonej wyjątkowo długim sznurem pereł puścił oko, zanim wraz z towarzyszką wyszli na korytarz, kierując się do pokoju z numerem siedemnaście. 

Zaraz po tym, jak weszli do środka, Cajun zadbał, by nikt im nie przeszkadzał, zamykając drzwi. Gdy zaś odwrócił się ku swojej nagrodzie, zobaczył, że ta stała przy dużym łóżku.

Brunetka popatrzyła na niego i sięgnęła do ramiączek sukienki, które zsunęła z siebie, pozwalając powoli opaść delikatnej tkaninie, najpierw odsłaniając pełne piersi o ciemnoróżowych, kusząco sterczących sutkach, a potem płaski brzuch. Poruszyła biodrami, by sukienka ześlizgnęła się z pośladków, opadając do jej stóp.