JustPaste.it

Dawać czy nie dawać?

Jak się zachować, gdy obcy człowiek na ulicy prosi nas o pieniądze? Dać czy nie dać? Jeśli dać, to jak i co? Spójrzmy na najczęściej spotykane na ten temat opinie.
User avatar
Andrzej Siciński @oldan · Jul 3, 2009 · edited: Jul 7, 2009

Jak się zachować, gdy obcy człowiek na ulicy prosi nas o pieniądze? Dać czy nie dać? Jeśli dać, to jak i co? Spójrzmy na najczęściej spotykane na ten temat opinie.

 

Nie mam na jedzenie. Proszę mnie wspomóc, jestem bezrobotny, chory, potrzebuję na leki. Proszę mi dać choć kilka groszy. Takie prośby coraz częściej słyszy się na ulicach polskich miast. Ale są i takie: Zbieram na jedzenie dla psa. Kierowniku, dorzuć 50 gr do wina, bo od rana nic nie piłem. Potrzebuję na fajki. Okradli mnie, nie mam pieniędzy na bilet do domu. Można je również przeczytać. Widok klęczącej osoby w środku miasta z wypisanym na tekturze błaganiem i zawsze tragicznym, choć z konieczności skrótowym, życiorysem to już norma. Bywa, że proszący jest kaleką lub ma choćby tylko atrybut kalectwa, np. kulę. Często są to osoby młode, a nawet w sile wieku. Niektórzy wybierają metodę statyczną: stoją lub klęczą w miejscach pełnych ludzi, zawsze z pochyloną głową i puszką, kubeczkiem lub czapką, czekając aż ktoś rzuci datek. Inni – dynamiczną: wpadają na jeden przystanek do zatłoczonego autobusu, głośno wyrażają swą prośbę i, nie ruszając się z miejsca, czekają, kto się pierwszy złamie. Równie dobrze może to być pociąg, kasa dworcowa, a nawet przejście dla pieszych, czy skrzyżowanie ulic – miejsca, w których się spieszymy, w których nie ma czasu na myślenie, a jednocześnie miejsca, w których decyzja przestaje być anonimowa, gdyż przyglądają się nam inni ludzie.

Jak się zachować? Dać, czy nie dać? Czy darowane pieniądze zostaną dobrze wykorzystane? Jeśli dawać, to jak i co? Spójrzmy na najczęściej spotykane na ten temat opinie.

Przeciw

  • Wielu żebraków to oszuści. Tylko udają biednych i chorych. Taki sobie obrali sposób na życie. Bywało, że wielu dorobiło się nie małych majątków na żebractwie. A przynajmniej można z tego mieć co miesiąc niezłą „pensję”.
  • To są całe zorganizowane mafie. Niby daje się pieniądze biednym i kalekim, a tak naprawdę wieczorem przychodzi ich „boss” i prawie wszystko im odbiera. Dając, tylko wspieramy takich bandytów.
  • Są natarczywi i nachalni. Sposób, w jaki to robią, zniechęca do dawania.
  • Nie chce im się pracować. To, że mówią, iż nie ma pracy, to tylko wymówka. Kto chce pracować, pracę zawsze znajdzie.
  • Czasami, kiedy zamiast pieniędzy zaproponuje się im jedzenie, odmawiają.
  • Wielu stało się żebrakami przez wódkę lub narkotyki. Teraz zbierają, żeby dalej móc pić lub brać. Doszło do tego, że trudno nawet dać parę groszy żebrzącej staruszce, bo nie wiadomo, czy wnuczek, pijak i bandyta, jej tego siłą nie odbierze.
  • Dając, zwłaszcza żebrzącym dzieciom, robimy tym ludziom krzywdę, gdyż przyzwyczajamy ich do zdobywania pieniędzy bez pracy i większego wysiłku. Zamiast za każdym razem dawać im „rybę”, lepiej – jeśli już – dać im „wędkę”.
  • Nawet gdyby się chciało dać, to ile razy można? Bywają dni, że aż kilkanaście osób prosi o wsparcie. Dawanie codziennie każdemu, kto prosi, samych dających mogłoby w końcu  doprowadzić do nędzy.

 Za

  • Obecność w środowisku żebraków naciągaczy nie zmienia faktu rozszerzania się zjawiska biedy. Odwrócenie się od proszącego jest w takiej sytuacji próbą zaprzeczenia faktom i umyciem rąk od współodpowiedzialności za los innych ludzi.
  • Nigdy do końca nie wiadomo, czy osoba prosząca o wsparcie rzeczywiście nie jest w rozpaczliwej sytuacji. Nasza pomoc, choćby symboliczna, może ocalić nie tylko jej zaufanie do ludzi, ale nawet jej życie. Lepiej się pomylić lub dać oszukać, niż mielibyśmy odmówić wsparcia autentycznie potrzebującemu, a potem czytać w prasie o kolejnym samobójstwie spowodowanym biedą.
  • Dawanie nie koniecznie musi polegać na dawaniu każdemu, kto prosi i tego, o co prosi. Pozwólmy prowadzić się tu głosowi sumienia, wspartego rozumną oceną każdej sytuacji. Nawet Bóg, bogaty w miłosierdzie i chętny do dawania nie zawsze daje nam to, czego chcemy i wtedy, kiedy chcemy. Jeśli żebrak prosi o pieniądze na jedzenie, bo – jak twierdzi – jest głodny, zaproponujmy mu kupno czegoś do jedzenia lub postawmy mu w najbliższym barze obiad. Nadłożymy trochę czasu, ale mamy pewność tego, że nasze pieniądze zostały właściwie wykorzystane. Pomoc może polegać również na rozmowie i poświęceniu czasu takiej osobie oraz ewentualnym skierowaniu jej do właściwej instytucji czy organizacji zajmującej się pomaganiem osobom w podobnej sytuacji.
  • O ile to tylko możliwe, należy proponować osobom proszącym o wsparcie wykonanie jakichś drobnych prac, co im samym da psychiczny komfort, że pieniądze, które otrzymają nie są jałmużną, a wynagrodzeniem.
  • Ustalmy sobie swój własny system dawania i pomocy innym. Ile naszych środków możemy na to przeznaczyć, na przykład w skali miesiąca, bez szkody dla utrzymania samego siebie i własnej rodziny. Można ustalić górną granicę datków i pożyczek. Wtedy nawet jednostkowe odmowy nie oznaczają odwrócenia się od biednych plecami. Ten system może polegać również na systematycznym wspieraniu wspomnianych organizacji, które mają lepsze rozeznanie potrzeb i lepiej od nas wiedzą, jak, komu i kiedy pomóc.
  • Jeśli chcemy mieć pewność właściwego wykorzystania naszych pieniędzy i darów sami możemy w środowisku, które znamy, np. sąsiedztwie, znaleźć osoby potrzebujące wsparcia i w stosowny sposób, systematycznie im pomagać.
  • Jeśli dziś pomożemy innym, może i nam kiedyś ktoś pomoże w potrzebie.

Andrzej Siciński