JustPaste.it

Damski bokser

O tym, że nie wszystko jest takie, jakie wydaje się być na pierwszy rzut oka.
User avatar
pasjonatpl @pasjonatpl · Aug 4, 2012

O tym, że nie wszystko jest takie, jakie wydaje się być na pierwszy rzut oka.

 

Szedł ulicą. Tą samą, co wiele razy wcześniej. Ale wszystko było inne. Czuł na sobie nienawistne spojrzenia. Wytykano go palcami. Tak, to ten damski bokser, co nie potrafi rozwiązać swoich problemów, tylko znęca się nad bezbronną kobietą. Wyrok już zapadł. Nie w sądzie, ale na ulicy. Wszyscy, nawet ponoć dobrzy kumple, wiedzieli, że jest chamem, draniem i oprawcą. Tylko rodzina się nie odwróciła, ale i tak w jakiś sposób został przez najbliższych napiętnowany. Już nie jest tak, jak było dawniej, a raczej kilka dni temu. Wszyscy go osądzili. Wydali wyrok. Przecież jak to tak, uderzyć bezbronną kobietę. Wiadomo, że każdemu zdarza się chwila słabości, ale żeby taką słabą i niewinną istotę uderzyć? Przecież to niewybaczalne. Do więzienia z nim. Niech się w piekle smaży. W tej atmosferze zbiorowego samosądu nikt jednak nie zapytał: "Dlaczego to zrobił"?

On szedł ulicą. Miał ochotę zapaść się pod ziemię. Być zupełnie gdzie indziej. Nie mógł. Zrobił coś, na myśl o czym sam czuł obrzydzenie. Zrobił coś, co jak mu wpajano, było wręcz zbrodnią. Uderzył kobietę, w której się zakochał. Tę samą, z którą miał nadzieję spędzić życie. Bił się z myślami, idąc do jedynego człowieka, któremu powiedział prawdę. Pierwszy raz zaatakowała go werbalnie. Poszło o jakąś bzdurę, już nawet nie pamiętał, o co. Pamiętał, tylko jak go wyzywała od niedojdów, nieudaczników i dodała sporo wulgaryzmów. Nawet nie wiedział, że tak potrafi przeklinać. Na zewnątrz, przed znajomymi, była kobietą idealną. Wciąż kochał, więc postanowił zapomnieć o tamtej kłótni. Potem była następna. Podobna bzdura jako powód. Te same wyzwiska, które próbował cierpliwie znosić i przekonać ją, żeby się uspokoiła. Ona stawała się coraz bardziej agresywna. W końcu uderzyła pięścią. Na szczęście była dużo słabsza, więc nie wyrządziła mu krzywdy, ale jego cierpliwość wisiała na włosku. Ledwo się powstrzymał przed oddaniem ciosu. Myślał, że może ma ciężkie dni, że jej przejdzie, jak będzie wystarczająco czuły, wyrozumiały i cierpliwy. Ale ostatnia kłótnia nie dawała mu spokoju. Chciał z kimś porozmawiać, ale z kim? Z rodziną? Nie będzie wywlekał ich spraw na rodzinnym forum. Zresztą rodzice powiedzą, że między nimi też były kłótnie, ale dali sobie radę. Znajomym? Będą się śmiać, że kobieta go bije. Poszedł do swojego najlepszego kumpla, z którym dzielą tajemnice, o których nie powiedzieli nigdy i nikomu. Usiedli, otworzyli piwo i zaczęli rozmawiać. Powiedział o swoim problemie i usłyszał coś, przez co przez pewien czas się do niego nie odzywał:

" Stary. Zostaw tę szmatę. Przecież to ch...j nie związek, gdzie kobieta do ciebie z łapami skacze. Nie przejdzie jej, Mojej matce też nie przechodziło, dopóki nie podrosłem na tyle, żeby się obronić. Jak mnie lała przez całe dzieciństwo, to było dobrze. Jak jej oddałem, to byłem wyrodnym synem i wszyscy na mnie pluli. Ale ręki już nie podniosła. Zostaw ją. Znam cię i wiem, że nie jesteś kimś kogo urządza życie z kimś, komu trzeba przyłożyć, żeby nie próbowała bić ciebie. Nie będzie lepiej. Jak nic nie zrobisz, będzie się jeszcze bardziej nakręcać i w końcu naprawdę ci coś zrobi. Ta suka będzie cię bić, bo ma poczucie bezkarności. Jest święcie przekonana, że jej nie uderzysz. Wiem, że w końcu nie wytrzymasz, a jak jej przylejesz, to przykleją ci łatkę damskiego boksera. Zostaw ją. To jedyne dobre wyjście". 

Nie odzywał się do niego przez następne dni i nie zamierzał się odzywać do końca życia. Jak mógł nazwać jego ukochaną "szmatą". Jak mógł powiedzieć, że to furiatka i zawsze tak będzie. Przecież tak bardzo ją kochał. Tak się starał, żeby ją zdobyć. Widział w niej anioła, kobietę idealną. Tylko teraz coś się psuje, ale to trzeba przeczekać, próbować rozwiązać problem. Przecież w każdym związku są nerwy i kłótnie. Ale następna stała się ostatnią. Siedział przed telewizorem i oglądał mecz. Nie jakiś zwykły mecz, tylko Mistrzostwa Europy. Nieważne, kto grał i jaki to był etap Mistrzostw. Ważne, że wpadła do pokoju z krzykiem. Zaczęła go wyzywać od nierobów, że tylko siedzi przed telewizorem i mecze ogląda (poza Mistrzostwami Europy i Mundialem nie ogląda piłki nożnej). Próbował jej tłumaczyć, że przecież rozgrywki trwają niecały miesiąc, a jak nie ma meczy, to wykonuje wszystkie swoje obowiązki. Nie pomogło. Wyrwała mu pilota z ręki. Powiedział, żeby się uspokoiła. Też nie pomogło. Tym samym pilotem uderzyła go w głowę. Nie wytrzymał. Oddał. Płacz i lament słyszało całe osiedle. Wszyscy wiedzieli, że ten skur... podniósł rękę na kobietę. Istotę niewinną i bezbronną. Sam miał wyrzuty, że to zrobił. Ale już wiedział, że nie mogło być inaczej, a właściwie mogło. Mógł posłuchać swojego przyjaciela, który już wcześniej przewidział, jak to się skończy. To właśnie do niego szedł teraz. Chciał przeprosić i przyznać mu rację. Wiedział, że zrozumie. Też był kiedyś zakochany. Może zatrzyma się u niego na kilka dni. Do wspólnie wynajmowanego mieszkania wróci tylko po swoje rzeczy. Nie wie, co ona zrobi i gdzie pójdzie. Już go to nie obchodzi.