Wystarczy zatrzymać się i zamilknąć na chwilę, spostrzec tak swoją obecność Teraz przez dłużą chwilę, aby dostrzec, że poza Teraz nic stoi, Teraz jest absolutne.
Zagadka zmienności jest jedną z najstarszych zagadek ludzkości. Przemiany zjawisk zawsze następowały niezależnie od człowieka. On spostrzegał siebie zawsze w zależności od nich, ale nie potrafił na nie wpłynąć. Od zawsze, kiedy obserwował następowanie zmian dokonywał refleksji nad nimi, nad tym jak po dniu przychodzi noc, po jednej porze roku następna. Jak człowiek, z którym żył w pewnym momencie „zawieszał się” w czasie na skutek śmierci, a on, obserwujący szedł dalej do przodu. Starał się zrozumieć te zjawiska mające nad nim władzę, dlaczego ją mają, widząc w zrozumieniu możliwość przejęcia tej władzy i wymknięcia się z pod wpływu czasu, przemienności. Dotąd tego nie uczynił. Zasadniczo z powodu swojej cielesności nigdy tego nie uczyni, bo jego ciało ulega takim zmianom i znajduje się w świecie, który tym zmianom ulega.
Kiedy zauważał jakieś zmiany, to zawsze zauważał je Teraz, tylko obecnie, nigdy w innym momencie. Nigdy nie były i nie są one doświadczane inaczej. Mógł sobie o nich przypomnieć, jakby doświadczając ponownie, ale robi to w umyśle, nie w świecie. Mógł wybiec myślą do zdarzeń, które wydawało mu się, że mogą nastąpić. Nawet, jeśli później następowały, to zanim do tego doszło on myślał o nich w umyśle. Mógł również wrócić do zdarzeń, które kiedyś następując zostawiły ślad jak wywrócone drzewo. Ale wracając nie doświadczał starego zjawiska, ale jego rezultatu, który niegdyś wystąpił w Teraźniejszym doświadczeniu. Teraz ponownie jest doświadczone, ale jako efekt zaszłego zdarzenia. Nie doświadcza Teraz zdarzenia, ale ślad po nim jest również Teraźniejszy.
Zapewne już w początkowym okresie swojego istnienia człowiek zauważał przemienność zjawisk. To, że dziś coś wygląda jak wygląda, po jakimś szeregu zmian zaczyna wyglądać inaczej, aby później zmienić się jeszcze bardziej. Można przypuszczać, że chociaż niektóre zwierzęta zauważają podobne zmiany w swoim doświadczeniu, kiedy najpierw widzą siebie, jako młode w stadzie starszych widząc w trakcie życia jak pewni członkowie stada przewracają się i znikają. Zauważa, że z pozycji podległej starszym samo przechodzi i staje się starsze, i pod swoimi nogami zauważa inne młode, aby później zauważyć, że gdzieś znikli wszyscy ci, którzy byli od niego starsi, samo należy do czołówki stada wokół siebie widząc głównie młodszych towarzyszy.
Ta pamięć u człowieka wytworzyła wrażenie rozciągłości czasu. Zaczął postrzegać przemienność zjawisk jako proces. Podmiot ludzki zawsze w swojej mentalności uobecnia się sobie Teraz. W swoim Teraz spostrzega, że coś zostawił za sobą, co doprowadziło go do obecnej chwili – Teraz. Z tego powodu widzi ponadczasowość przemienności, upływu czasu, wychodzi z założenia, że z tego pojęcia łącznego zjawisk, ponadczasowego spojrzenia na czas wynika coś jeszcze, będzie miało miejsce. Wymyślił tak pojęcia przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Te pojęcia stały się tak realne, że uznał je za pewne składniki czasu, pojęcia, jakim obdarzył obserwowaną przemienność zjawisk utożsamiając się z nimi bez reszty.
Niewiele później, kiedy chcąc uniezależnić się od przemienności, która nie zawsze mu sprzyjała, postanowił zacząć mierzyć równe okresy, w jakich występował dzień i noc. Także pory roku rozpoznawane po zmianie temperatury, ilości wody, roślinności i innych. Powstał pierwszy zegar egipski, zegar słoneczny. To bardzo ważna uwaga to, że był on słoneczny. Podobnie wcześniej wszystkie spostrzeżenia dotyczące przemienności dotyczyły słońca. Dzień występuje, bo Ziemia obraca się do słońca twarzami ludzkimi, które ten dzień spostrzegają, co dzieje się także z nocą po której znowu rzeczywistość zamienia się w dzień pod wpływem światła słonecznego.
Tak jeden bądź kilku Egipcjan wpadło w rozmowie na pomysł, aby obserwowany na ziemi cień użyć do odmierzania momentu dnia, zauważyli, że cień przesuwa się tak jak przesuwa się Słońce na niebie zawsze równo i tak samo. W ten sposób powstał pierwszy zegar ten, który napędza Słońce, a ludzie zaczęli według pozycji Słońca odwzorowanego na ziemi przez cień organizować swoje zajęcia.
Ówczesny zegar był jednocześnie najdokładniejszym zegarem świata i zegarem odmierzającym upływ zmian, ten czas, najmniej dokładnie. Choć niebawem przyozdobiono go odpowiednimi symbolami oznaczającymi kolejne momenty dnia, to i tak wydaje się, że dość swobodne życie starożytnych nie było ściśle organizowane przez tak zwany czas, tak jak ma to miejsce dziś. Można przypuszczać, że tak jak to zwykle bywa z wszelkimi przełomowymi wynalazkami wyprzedzają one epokę, w której zostają wymyślone. Aby dopiero w procesie rozmyślań nad użytecznością znaleźć lepsze zastosowanie później. Fakt faktem pierwsza miara przemienności została wymyślona.
No właśnie, wymyślono miarę, nie czas. Pojęcie czasu pojawiło się gdzieś w historii ludzi chyba jeszcze nie z Egipcjanami, którzy odkryli pierwszy sposób mierzenia zmian. Można sądzić, że dopiero przemyślenia nad pierwszym i kolejnymi zegarami, klepsydrami, kalendarzami, refleksjami nad cyklami przemian, pamięcią i zdolnością wybiegania poza to, co Teraz wpłynęło na powstanie pojęcia czasu jako osobnobytu ściśle związanego z przestrzenią itd. Ale zwróćmy uwagę na to, czym jest zegar.
Zegar to po prostu mira, taka jak metr posiadający centymetry, milimetry i inne długości, który pozwala mierzyć odległości pomiędzy obiektami spostrzeganymi w doświadczeniu. Jest on podobny do kilograma, jego gramów, dekagramów, czy miligramów. Podobny do litra, który ma decymetry, centymetry sześcienne i podobny do innych miar. Zegar ma godziny, minuty, sekundy, którymi odmierzamy ruch zmian. Jest on po prostu miarką do odmierzania momentów wystąpienia czegoś względem czegoś innego i niczym ponad to. To dość niezwykła miara, bo to urządzenie do mierzenia na rękach lub w domach posiada ogromna większość ludzi na ziemi. Trzymamy zegary, aby mierzyć dzień i noc, aby je zorganizować lepiej. Aby w dniu i nocy zorganizować swoje przyzwyczajenia, wywoływać zdarzenia – zmiany, które chcemy wywoływać. Czy będzie to przyrządzenie posiłku o danej porze niekoniecznie zależne od poczucia głodu, czy będzie to wyjście z domu o konkretnej porze dnia. Tej miary używamy, aby wyznaczyć punkty w trakcie dnia lub nocy, w których chcemy rozpocząć coś i uczynić. Ta miara służy do mierzenia czegoś co ma rozciągłość ściśle zespoloną z naszym myśleniem, bo w myśleniu centymetrów nie mierzymy, ale upływ myśli spostrzegamy. Czasowość w pewien sposób nas przerasta, jest ściśle powiązana z przeżywaniem ego, ale jak zaraz się okazuje to ego przeżywane jest zawsze w Teraźniejszości, Teraz, bez czasu, jako warunku koniecznego, bo się jest.
Co ważne ta miara jest przez nas wymyślona w dodatku o najmniej dokładne słońce. Podobnie wymyślony i umowny jest metr, litr, kilogram itd. Możnaby przecież równie dobrze „poskładać” dzień i noc z setki jakiegoś rodzaju godzin, godzinę złożyć z setki jakichś minut, itd. To kwestia dopasowania odpowiedniej długości odcinków. Wyszło tak, że Ziemia obraca się wokół Słońca przeciętnie w 365 obrotów wokół własnej osi, podczas których obserwujemy cztery wyraźne zmiany klimatyczne w regionie naszego zamieszkania. Kiedy jest najcieplej i roślinność jest najbujniej rozwinięta, po tym robi się chłodno i rośliny stają się przekwitłe, przychodzi największy chłód, aby po nim wreszcie stawało się cieplej. Rośliny znowu zakwitają, przechodząc ponownie w ten najcieplejszy okres, po którym znowu przychodzi okres wzrastającego chłodu itd., w koło.
Zmiany wyższego rzędu względem zmieniającego się cienia na tarczy słonecznego zegara, czy przesypanego piasku w klepsydrze sprawiły, że zaczęto wymyślać inne miary czasu. Inne miary obrotów Ziemi wokół własnej osi i Słońca. Powstały kalendarze, dzięki którym ludzie dokładniej zorganizowali pory siewu i zbioru, zorganizowali cykliczne spotkania wymyślonych przez siebie instytucji i wiele innych. Wszystko to zorganizowali na podstawie pierwotnie dostrzeganych przemian. Wymyślili dążąc do przejęcia władzy, jaką przemiany ujmowane w pojęciu czasu mają nad nimi. Jednak dzięki tym przemyśleniom nie przejęli nad nim władzy, ale doszli do większej zgody z przemiennością. Trochę tej władzy tym sposobem odebrali, ale tylko do pewnego stopnia, bo te przemiany wyższego rzędu cały czas są nad nami. Nie mamy życia przez wieki, tym bardziej wiecznego na Ziemi. Nawet, jeśli mieć będziemy, to i tak zmiany, jakie będą występować w ciele, które być może będziemy kontrolować będą zauważalne. Jak utrzymać tak bogatą cielesną formę? Będziemy udawać się, co ileś lat do lekarza, aby ten zaaplikował genetyczną esencję młodości? Przekierowywał zmiany w organizmie powstałe na skutek przemian, „filtrowania” wszelkiego pokarmu i rozsypywania się genetycznych struktur komórek? Albo będziemy musieli leczyć się ze śmierci cały czas? Aby nie dopuścić do wystąpienia zmian nieodwracalnych, którymi będzie forma starzenia się ciała. A co z dostosowaniem do lokalnych i globalnych zmian Uniwersum?
Niezależnie od tego powstało w ludziach pojęcie czasu. Powstało ono na podstawie tego, że kiedyś było coś. Teraz jest coś innego. A na podstawie tych wcześniejszych i teraźniejszego doświadczenia myślimy, że coś będzie. To potwierdza doświadczenie następnego dnia, w którym zauważa się, że wczorajsze myślenie Teraz stało się przeszłością. Natomiast dzisiejsze Teraz jest aktualnym prowadząc do myśli, że jutro ponownie ockniemy się w refleksji nad Teraz, przez przyzwyczajenie nazywanym przyszłością, choć ta przyszłość Teraz nie istnieje. Właśnie, wszystko czego realnie doświadczamy to Teraz i nic więcej! Reszta to imaginacja, choć oparta na czymś słusznym, bo dotyczy byłych doświadczeń, które pouczają nas, że będzie jeszcze coś. Ostatecznie wiemy, że trzeba zachować ostrożność, co do tego czy coś będzie. Ale pomimo tej myśli o ostrożności nad wybieganiem w „przyszłość” jutro nadchodzi jak zwykle, co dzień zamieniając się w dziś, w Teraz. Właściwie ostrożność ta wynikła ze sceptycyzmu, ale nie mamy doświadczeń takich, kiedy nas nie było, od kiedy jesteśmy.
Czas jako pojęcie z konieczności obejmujące tak zwaną przeszłości, teraźniejszość i przyszłość to jest mu przypisywane, ale to jest wadą, bo przeszłość i przyszłość po prostu zawsze nie istnieją, istnieją tylko w rozważaniach. Nie mamy doświadczeń przeszłości takich jak Teraźniejsze odczytywanie tych słów i liter. Mamy wspomnienie znajdujące się w umyśle, które przez wspólną identyfikację tego samego podmiotu mówi, że ten podmiot miał doświadczenie siebie, kiedy był mały, później nieco większy, itd. do chwili obecnej, kiedy Teraz spostrzega siebie najdojrzalszym jak nigdy dotąd. Obiektywna przeszłość nie istnieje w świecie, została przysłonięta prze proces przemian. Dziura w ziemi, która kiedyś powstała uległa niewielkiemu przysypaniu. Zaostrzone jej brzegi stępiły się pod wpływem wiatru, opadu deszczu może śniegu. Kiedyś żywe drzewo, które przewróciło się już nie stanie, wyrosną na nim nowe rośliny, może nawet te same z jego nieobumarłego korzenia. Ale przeszłe zdarzenia, które kiedyś były teraźniejszymi zacierają się, obiektywnie istniejącej przeszłości nie ma, to oczywiste doświadczenie nieobecności. Jest jedynie pamięć i w na ogół mglista, bo większość szczegółów uległa zatarciu. Nawet wielu ogólnych zagadnień nie pamiętamy, jedynie te momenty naszych doświadczeń, kiedy refleksja nad nimi była świadomsza.
O przyszłości też niewiele wiemy. Możemy przewidzieć, że wywracająca się na stole szklanka z wodą sprawi, że za ułamek sekundy cała ta woda znajdzie się na podłodze. Ale przekonujemy się, że wypowiedzenie słowa „cała” jest nadużyciem z naszej strony, powiedziane zostało za dużo. Woda rozlewa się po stole, tylko część o największej sile spływa, później tylko skapuje, część leży na stole i trochę w szklane, nie mówiąc już o przewidzeniu kształtu, jaki obrała cała ta „plama” wody. Jeszcze trudniej przewidzieć to, co nastąpi jutro, nawet, jeśli mamy dokładny plan dotyczący jakichś wydarzeń, które mamy zamiar wywołać. Szczególnie trudno jest, kiedy w kreowaniu tych wydarzeń uczestniczą inni ludzie, którym zdarzy się zaspać, nie zdążyli zrobić czegoś albo jeszcze coś. Wtedy okazuje się, że początkowy plan myślany w myśli zmienił się ogromnie. Ale dzięki staraniom, łapaniu i łączeniu tego, co z planu rozpierzcha się na boki udaje się kierunkowe zdarzenie wywołać. Choć na ogół przebiega to inaczej. Ale zauważyć można, że zarówno obmyślanie planu i jego realizowanie przez łączenie, wszystkie te zdarzenia miały jedną realność – Teraz, choć przesuwającą się w pewnym spójnym układzie do przodu pozwalającym się wyróżnić, wtórnie nazwać i patrzeć z nadmierną realnością.
Naprawdę przyszłość tak jak i przeszłość jest tylko wyobrażeniem. Różnica pomiędzy nimi polega na odwrotności. Wyobrażenie przeszłości narzuca nam się, jest koniecznością, coś było, jakie było i to wszystko. Prawie, bo ta konieczność jest relatywna. Przyszłość z kolei wydaje się niezdeterminowana, determinuje ją jedynie to, co jest Teraźniejsze to, co przeszłe także, ale niekoniecznie, bo można coś w Teraz zmienić. W pewnym momencie może być trudne odczytanie przeszłych śladów w teraźniejszości, zależy jak się starać. Ktoś, dzięki silnej woli może zmienić zupełnie swoje życie tak, że to, które prowadził kiedyś staje się niepodobne, zaciera pewien ślad nowym tworzeniem. Tak zwaną przyszłość kreujemy naszymi o niej i sobie wyobrażeniami, i działaniami teraźniejszymi. Kształtujemy ją na podstawie tego, jakie jest Teraz. Ale obecną postać Teraz, zakorzenioną w zdarzeniach byłych przyjmujemy z wolnej woli, chcą kształtować własne życie w podobnym kierunku, pewne „rzeczy” zmieniając zależnie od woli. Niemniej realne pozostaje tylko Teraz. Tylko w Teraz kształtujemy przyszłość, a nawet przeszłość tym, że zmieniamy były wizerunek siebie nowymi postanowieniami wprowadzanymi w życie, stając się kimś innym niż tym, kim widzieliśmy się wcześniej. Przeszłość można zmieniać teraźniejszością czyniąc siebie kimś innym w przyszłości, w wybiegu myślowym, który staramy się kreować w doświadczeniu. Widać tutaj jak wielowątkowo połączone są ze sobą te wyobrażenia przeszłości i przyszłości. A zarazem jak połączenia te można modyfikować przez realną obecność Teraz.
Liczy się tylko Teraz, bo tylko Teraz jest realne, tylko Teraz mamy daną naszą mentalność, w której się orientujemy w sposób najbardziej zasadniczy – samoświadomie. To dusza zawsze odkrywana przez siebie w sposób obecny, dany najbardziej bezpośrednio – Teraz w przeżyciu. Wszystko, co w ogóle doświadczamy, dzieje się Teraz. Nie ma innego czasu. Przeszłość i przyszłość nie jest realnym doświadczeniem, realne jest ich Teraźniejsze wyobrażenie i o tyle o ile się o nich myśli, ale nie doświadcza się zmysłowo tak jak Teraźniejszej zmysłowości. Wszystko jest Teraz nawet, kiedy myśli się o przeszłości lub przyszłości, to myśli się je Teraz. Dlatego wszelki możliwy do pomyślenia czas jest wyłącznie Teraźniejszy, innego nie ma. Wszelki czas, jaki można rozważać ponad sobą ma Teraźniejszość, warunkującą go metapłaszczyznę czasowości. Dane nam Terazzawsze stoi w miejscu, bo zawsze dokonując refleksji nad istnieniem, nad naszym warunkiem, dokonujemy jej Teraz, w innym momencie nie postrzegamy siebie realniej. Choć widzimy różnicę w refleksji nad sobą, która miała miejsce minutę temu, a tą Teraz, to różnica ta polega na kolei zdarzeń na przemianach w myśleniu i doświadczeniu. Jednak wszystko, co myślimy i doświadczamy występuje Teraz i ono jest absolutne, nie ma w nim dziury.