JustPaste.it

Cieszmy się z kryzysu!*

Od 1 sierpnia do 15 września br. czterech pacjentów, nie mogąc znieść bólu, odebrało sobie życie, gdyż nie dostawali oni odpowiednich środków przeciwbólowych

Od 1 sierpnia do 15 września br. czterech pacjentów, nie mogąc znieść bólu, odebrało sobie życie, gdyż nie dostawali oni odpowiednich środków przeciwbólowych

 

940a5d9f589a846d44c8c1019dab1fba.jpgJak powszechnie wiadomo, w Niemczech czy Austrii każdego Polaka tubylcy uważają za złodzieja samochodów. Z kolei w Wielkiej Brytanii każdą Polkę mają za dziwkę. Dzięki takim ludziom jak Leszek Miller, który będąc premierem, nagabywał do głosowania za wstąpieniem do Unii Europejskiej, „bo tam będzie można jechać do pracy” i podobnym  politykom, na Wyspach Brytyjskich wyraz „Polka” jest teraz synonimem prostytutki. I nie jest temu winna Unia Europejska, że w zachodniej jej części więcej się zarabia niż w 12 nowych krajach. To wina polskich polityków, którzy grabią Polaków wysokimi podatkami czy są zwolennikami państwa socjalnego i dlatego tak mało się w Polsce zarabia. To wina akademickich teoretyków i politycznych zwolenników państwa opiekuńczego od kołyski aż do grobu. To wina tych, którzy uważają, że państwo do wszystkiego powinno się wtrącać i wszystkim zajmować. To wina braku wolności gospodarczej, przez co przedsiębiorcy nie mogą się rozwijać, oferując pracownikom coraz wyższe wynagrodzenia. Jeśli zwolennicy wysokich podatków i wszechobecnego państwa opiekuńczego mieliby rację, to ci Polacy i Polki nie przenosiliby się do Wielkiej Brytanii czy Irlandii, gdzie wolności jest więcej, a zostaliby w tym socjalnym „raju”.

Teraz niektórzy z tych samych ludzi, którzy nagabywali za integracją z Unią Europejską, opowiadają bajki o tym, że po przyjęciu przez Polskę waluty euro ceny nie wzrosną. Na przykład przedstawiciele firmy doradczo-konsultingowej Deloitte twierdzą, że przyjęcie w Polsce euro może …obniżyć ceny, a w dłuższym okresie czasu będzie oznaczać między innymi silniejszy wzrost PKB, zwiększenie zatrudnienia, wzrost wymiany handlowej i inwestycji oraz mniejsze koszty obsługi zadłużenia państwa. To w takim razie dlaczego we wszystkich innych krajach, które przyjęły europejską walutę, ceny wzrosły, a nie spadły, tak jak ma być rzekomo u nas? Czyżby pod tym względem Polska była jakimś światowym ewenementem? Jak przytomnie stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński, po wprowadzeniu euro ceny zawsze rosną, bez względu na kurs tej waluty. Jego zdaniem na wprowadzeniu w Polsce euro emeryci mogą stracić nawet 240 zł miesięcznie. Jednak kolejne wypowiedzi byłego premiera Kaczyńskiego niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Uważa on mianowicie, że wydatki budżetowe w Polsce nie są bardzo wysokie. To w takim razie skąd się wzięło to, że symboliczny Dzień Wolności Podatkowej przypada w Polsce ponad miesiąc później niż w krajach, które mogą pochwalić się znacznie większym dobrobytem, jak USA, Australia czy Nowa Zelandia?

Z kolei brat byłego premiera, prezydent Lech Kaczyński próbuje zaszkodzić Polakom, utrudniając Platformie Obywatelskiej proces legislacyjny dotyczący reformy służby zdrowia. Rząd, który przez rok praktycznie nic nie zrobił z zapowiadanych przed wyborami zmian, teraz planuje wprowadzić reformę polegającą na komercjalizacji służby zdrowia, która choć jest niewystarczająca, to jednak idzie w dobrym kierunku. Rząd chce, by publiczne szpitale obowiązkowo przekształcały się w spółki prawa handlowego. Takie rozwiązania w odniesieniu do różnych usług publicznych doskonale sprawdziły się swego czasu w Nowej Zelandii. Niestety z powodu nieuchronnego weta prezydenta Kaczyńskiego projekt rządowy musiał uwzględnić szkodliwy przepis zaproponowany przez SLD, by nie można było w dalszej kolejności tych spółek sprzedawać, czyli najzwyczajniej w świecie oddać w prywatne ręce, by lepiej funkcjonowały. Mimo to i tak SLD zagłosowało w sejmie przeciwko projektowi. Na dodatek spółka, która powstanie, będzie tylko dzierżawić budynek szpitala, przez co nie będzie ona mogła na przykład zaciągać kredytów pod zastaw szpitala, by szybciej się rozwijać. Z tego samego powodu nie będzie jej się też opłacało choćby remontować szpitala, bo po co ładować pieniądze w nieswoją własność? Tak więc w rezultacie doszło do szkodliwego dla Polaków kompromisu, co należy zawdzięczać prezydentowi Kaczyńskiemu, ale także pozostałym lewicowym politykom.

Aby podłechtać swój lewicowy elektorat, prezydent złożył na dodatek wniosek o referendum w sprawie prywatyzacji szpitali. Dlaczego Kaczyński, podobnie jak PSL i SLD, nie chce ulżyć chorym Polakom, którzy wreszcie mogliby się leczyć jak zwierzęta? No właśnie – jak zwierzęta – bo dzięki całkowitemu sprywatyzowaniu lecznictwa weterynaryjnego w Polsce często dysponuje ono lepszym sprzętem niż państwowe szpitale dla ludzi, a już w lecznicach zwierzęta są znacznie lepiej traktowane. Nie dochodziłoby do takich tragedii w szpitalach, jak podaje „Dziennik”, kiedy to od 1 sierpnia do 15 września br. czterech pacjentów, nie mogąc znieść bólu, odebrało sobie życie, gdyż nie dostawali oni odpowiednich środków przeciwbólowych z powodu oszczędności publicznych szpitali. Lewicowi demagodzy nie mają co się obawiać rządowej reformy, bo nawet jeśli doszłoby do prywatyzacji spółek zarządzających szpitalami, to przecież nadal spółki te otrzymywałyby pieniądze od podatników, a nie bezpośrednio od chorych – więc o co to larmo? Tym bardziej że te spółki prawa handlowego nie mają być własnością prywatną, lecz komunalną. Poza tym niestety jak na razie rząd nie zaproponował likwidacji drogich pośredników o nazwie urząd skarbowy, Ministerstwo Finansów, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia.

Czy próba zreformowania służby zdrowia przez Platformę Obywatelską jest pierwszą jaskółką, która czyni wiosnę i w ślad za tymi zmianami pójdą kolejne obiecywane reformy? Jak poinformowało Ministerstwo Gospodarki, 17 października br. rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, który wprowadza tak długo oczekiwane ułatwienia dla przedsiębiorców, w tym między innymi prawo rozpoczynania działalności gospodarczej jeszcze przed zarejestrowaniem firmy, zakładanie przedsiębiorstw przez Internet i radykalne ograniczenie dowolności w kontrolach firm. Proponowane reformy są dość głębokie, bo nowelizacja ustawy o swobodzie działalności gospodarczej zmienia przepisy regulujące przeprowadzanie kontroli działalności gospodarczej aż w 60 obowiązujących ustawach. I tak ustawa wprowadza obowiązek zawiadamiania przedsiębiorcy o zamiarze przeprowadzenia kontroli na co najmniej 7 dni przed kontrolą. Przedsiębiorca będzie miał prawo do sprzeciwu wobec miejsca, czasu, trybu i sposobu kontrolowania jego firmy, a czas kontroli zostanie skrócony. Ponadto projekt zakazuje jednoczesnego prowadzenia więcej niż jednej kontroli u tego samego przedsiębiorcy przez różne instytucje kontrolne w tym samym czasie. I co bardzo istotne - w przypadku bezprawnej kontroli urząd będzie narażony na sankcje, między innymi na odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa i samych kontrolerów, a zebrane podczas takiej kontroli dowody nie będą mogły być wykorzystane w żądnym postępowaniu przeciwko kontrolowanemu przedsiębiorczy. Miejmy nadzieję, że te reformy szybko zostaną uchwalone przez sejm, a zapowiadana przez Platformę Obywatelską „rewolucja październikowa”, której celem jest deregulacja prowadzenia działalności gospodarczej, rozwinie skrzydła.

Także światowy kryzys finansowy to dla Polaków, jak na razie, dobra wiadomość. Mianowicie ostro spadły światowe ceny ropy naftowej, która kosztuje już poniżej 70 dolarów za baryłkę, czyli mniej niż połowę ceny z lipca br., kiedy wynosiła ona ponad 145 dolarów. Niestety ceny benzyny na stacjach co prawda spadły, ale z powodu tracącego na wartości złotego, tylko w niewielkim stopniu. Tak czy inaczej, mamy się także z czego cieszyć w skali międzynarodowej. Niska cena ropy podkopuje finanse niektórych reżimów, jak na przykład komunistycznego niebezpiecznego pajaca Hugo Chaveza z Wenezueli, a także „niezbyt przyjaznych” dla cywilizacji Zachodu krajów arabskich. Wraz z cenami ropy spadają też ceny gazu, a to z kolei uderza w rosyjski Gazprom, co w rezultacie zmniejszy wpływy do rosyjskiego budżetu. Tym samym Władimir Putin z Dymitrijem Miedwiediewem będą musieli poskromić swoje imperialne plany i ambicje. Tak więc cieszmy się z kryzysu, bo i mniej Polek, skoro wrócą ze Zjednoczonego Królestwa pogrążonego w recesji, będzie nazywanych dziwkami.

 

* Niniejszy komentarz został opublikowany w 11 numerze miesięcznika "Opcja na Prawo" z 2008 r.

Zobacz też

 

Źródło: Tomasz Cukiernik