JustPaste.it

Aktor męskiego porno - stracona młodość

Historia ta wydarzyła się naprawdę. Celem jej przedstawienia jest postawienie pytania czy bierna postawa szkoły, wobec ucznia - gwiazdy męskich filmów porno - jest właściwa ?

Historia ta wydarzyła się naprawdę. Celem jej przedstawienia jest postawienie pytania czy bierna postawa szkoły, wobec ucznia - gwiazdy męskich filmów porno - jest właściwa ?

 

Zanim przejdę do meritum, chcę wyraźnie podkreślić, że wszelkie imiona i nazwy miejsc zostały zmienione. Jakakolwiek zatem zbieżność, pozwalająca zidentyfikować zarówno "bohatera" jak i placówkę szkolną jest wyłącznie przypadkowa. Nie zmienia to jednak faktu, że historia, którą opisuję poniżej miała faktycznie miejsce i jest wydarzeniem rzeczywistym.

Michał (19 l.), w przeszłości gorliwy ministrant i lektor, przyszedł do mnie przed kilkoma miesiącami w celu zasięgnięcia porady prawnej, w sprawie która  - jak twierdził - nie pozwala mu funkcjonowac normalnie, naraża na myśli samobójcze, zaburzenia nerwicowe, wyklucza bytowanie w środowisku szkolnym i rodzinnym (pochodzi wszakże z małej wioski, gdzie rzucają ponoć za nim kamieniami). Przyznał mi, że jest gejem. Jego strój, sposób mowy, gestykulacji zdradzały to w sposób aż nadto wyrazisty. Oczywiście, nie oceniam tych przejawów w negatywnym świetle. Tak, jak wojskowego poznac można po umundurowaniu, księdza po sutannie, tak i geja (zwłaszcza z tych "przegiętych" jak to się mówi) łatwo rozpoznać lub z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdzić, że przypadła mu w udziale taka orientacja. Jest to fakt nie ocenny, ale obiektywnie zauważalny. Jednym słowem Michał, w sposób niezwykle sugestywny, aktorski wręcz, przedstawiał się mi jako ofiara zbiorowego prześladowania udręczona do tego stopnia, że jej życie psychiczne wisi niemalże na włosku.

Zapytałem zatem, dlaczego jest prześladowany w szkole, internecie, we wsi? Twierdziłem, że to chyba nie z powodu charakterystycznego usposobienia i stroju - bo to przecież byłoby absurdalne i karygodne. Wszakże tak rozumując każdego możnaby zlinczować za "nieodpowiadający gustom agresora" ubiór (komuś np. mogłyby się nie spodobać kokardki we włosach panienki x).  Do takich zachowań absolutnie dopuścić nie można. Stwierdził, że ze swoją orientacja się nie ukrywa, a wręcz promuje ją na facebooku. Michał poprosił mnie o sporządzenie odpowiednich pism procesowych, mających postawić w stan oskarżenia wymienionych z imienia i nazwiska uczniów szkoły dopuszczających się wg niego zniewag i pomówień, w tym także Dyrekcji Szkoły.

Wobec takiej relacji skierowałem do Dyrekcji Szkoły stosowne pismo (nie procesowe), zwracając w nim uwagę, że jeśli zachowania opisane przez Michała są prawdziwe - to nie mogą być one absolutnie tolerowane. Powołałem sie w tej materii na szerokie orzecznictwo międzynarodowe w dziedzinie dyskryminacji i wskazałem na ewentualne sankcje karne w wypadku naruszania  godności Michała i jego i dóbr osobistych. Otrzymałem także od Michała stosowne pełnomocnictwo w celu uzyskiwania od Dyrekcji Szkoły stosownych informacji na jego temat. Prześledziłem także wpisy jakie Michał zamieszczał na swoim facebooku.

I cóż się okazało ? Wszystkie niemalże informacje, jakie przekazywał mi okazały się kłamstwem.  Wycofałem zatem pełnomocnictwo, gdyż uznałem, że budowanie relacji pełnomocnik-mocodawca na podbudowie fałszu jest bezprzedmiotowe.

Stanowisko swoje uzasadniłem następująco:

"Nie sposób nie dostrzec faktu, że Dyrekcja  mimo powzięcia wiadomości o działaniach Pana sprzecznych z szeroko pojętą obyczajowością, wykazała się daleko idącym zrozumieniem i wielkodusznością w stosunku do Pana osoby odstępując od radykalnych posunięć natury dyscyplinarnej, wskazanych chociażby w Statucie Szkoły. Oskarżenie zatem Dyrekcji Szkoły o niedopełnienie obowiązków, jest daleko idącym i nie mającym odbicia w faktach nieporozumieniem i nie może się ostać.

                Wydaje się, że obelżywe teksty, zniewagi i pomówienia kierowane na terenie Szkoły pod adresem Pana, w wielkiej części spowodowane były przez Pańskie prowokacyjne zachowanie. Kodeks karny daje daleko idącą możliwość złagodzenia represji karnej w wypadku prowokacji lub retorsji. Prowokacja zachodzi wtedy, gdy do dokonania czynu dochodzi w wyniku wyzywającego zachowania pokrzywdzonego. „Zachowaniem wyzywającym z art. 216 §3 KK – jak zasadnie twierdzi się w judykaturze – jest nie tylko znieważenie lub naruszenie nietykalności cielesnej bezpośrednio poprzedzającej zniewagę, ale i wszelkie działanie pokrzywdzonego i to także w przeszłości, jeżeli było skierowane do znieważającego i pozostawało w związku przyczynowym z jego zachowaniem polegającym na znieważeniu oskarżyciela”.[1] W judykaturze wskazuje się, że zachowaniem prowokacyjnym jest także obraźliwe lub drażliwe zachowanie pokrzywdzonego. Niemożliwym w mojej ocenie wydaje się przeprowadzenie dowodu, który miałby jednoznacznie dowieść, że zachowanie sprawcze wskazanych przez Pana osób nie było właśnie odpowiedzią na Pana wyzywające zachowanie. Z retorsją natomiast mamy do czynienia, gdy odpowiedzią na popełniony czyn jest czyn gatunkowo taki sam lub podobny (np. odpowiedź wyzwiskiem na wyzwisko itp.). Z dzisiejszej perspektywy jest rzeczą – w mojej ocenie - niemożliwą do udowodnienia czy zniewagi kierowane pod adresem Pana nie są w swej istocie całym łańcuchem działań o charakterze retorsyjnym, mianowicie permanentnym wzajemnym znieważaniem się obu stron sporu. Wydaje się to jednak wysoce prawdopodobne. Tak prowokacja jak i retorsja pociągają za sobą możliwość odstąpienia od wymierzenia kary.[2] Kwestią do ewentualnego wyjaśnienia pozostaje proporcjonalność zachowań wskazanych przez Pana osób, w stosunku do Pańskiego zachowania. Działania retorsyjne muszą być bowiem proporcjonalne względem zachowań pokrzywdzonego. Chcąc odpowiedzieć na pytanie: czy owe zachowania były zgodne z zasadą proporcjonalności należałoby przeprowadzić dowód w drodze procesowej i ocenę w tej materii pozostawić wyłącznie niezawisłemu Sądowi.

                Kwestia przypisania Panu cech orientacji homoseksualnej nie wyczerpuje moim zdaniem znamion przestępstwa z art. 212 KK. W dniu 14.03.2014 r. dokonał Pan bowiem wpisu w Internecie (Facebook), oznajmiając publicznie: „/.../ jestem gejem”. Niezaprzeczalnie Internet jest środkiem społecznego komunikowania, ma charakter powszechny i ogólnodostępny. Przytoczonymi wyżej słowami dokonał Pan aktu coming out. Ujawnił Pan swoją orientację seksualną i nadał temu komunikatowi charakter informacji publicznej i ogólnodostępnej, z którą każdy zainteresowany mógł się zapoznać. Zgodnie z trafnym stwierdzeniem w judykaturze: „Publiczny charakter działania oznacza możliwość powzięcia o nim wiadomości przez krąg osób mających dostęp do tego miejsca, choć niekoniecznie w nim obecnych w czasie tego działania, o ile istniała realna możliwość dostępu do informacji o nim”.[3] Dokonując owego coming out w przestrzeni publicznej powinien był Pan liczyć się z nieprzychylną reakcją przynajmniej części uczniów Szkoły czy członków lokalnej społeczności, w której zamieszkuje. Prawo bowiem do swobodnej wypowiedzi i własnych odczuć przysługuje nie tylko Panu, lecz w równej mierze pozostałym uczniom czy mieszkańcom rodzinnej miejscowości. Mają oni zatem prawo wypowiadać swoje krytyczne uwagi i opinie odnośnie zachowań, które ich zdaniem są nieakceptowalne czy obrażają ich wrażliwość lub moralność.[4] Oczywistym jest wszakże, że przywołane krytyczne uwagi i opinie nie mogą przekraczać miary dopuszczanej przez prawo. Także prześladowanie czy stosowanie zniewag tylko ze względu na taką, a nie inną orientację seksualną, styl ubioru czy wreszcie wygląd zewnętrzny ocenić należy jako bezprawne, naganne i niedopuszczalne oraz uderzające w wolność i godność pokrzywdzonego.

                Znamiennym jest fakt, że Szkoła powzięła informację o niewłaściwych zachowaniach względem Pana, zaledwie kilka dni temu. Nigdy wcześniej władze Szkoły nie były informowane przez Pana o rzekomej atmosferze nienawiści jaką roztoczono wokół Pana osoby. Dyrekcja nie mogła zatem podjąć jakichkolwiek działań zmierzających do uspokojenia konfliktu, gdyż nie posiadała w przedmiotowej materii jakiejkolwiek wiedzy. Warto zaznaczyć, że Dyrekcja widząc już o wiele wcześniej Pana problemy natury emocjonalno-osobowościowej, kilkakrotnie proponowała Panu i Pana Rodzicom terapię grupową, której Pan konsekwentnie odmawiał, stąd nie doszła ona nigdy do skutku."

 

[1] Wyrok SO w Tarnowie z dnia 30 stycznia 2004 r. – II Ka 582/03, KZS 2004, Nr 2, poz. 66.

[2] art. 216 §3 KK

[3] Wyrok SA w Krakowie z dnia 4 grudnia 2002 r. – II AKa 327/02

[4]W wyroku z 2 lipca 2013 r., III SK 42 /12, LEX nr 1353232, Sąd Najwyższy - w oparciu o przegląd orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Konstytucyjnego - dokonał analizy zagadnienia swobody wypowiedzi w kontekście art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz art. 54 Konstytucji RP.Szeroki zakres ochrony swobody wypowiedzi wynika z fundamentalnego znaczenia tej swobody w demokratycznym, pluralistycznym społeczeństwie. Zgodnie z wielokrotnie artykułowaną przez ETPCz tezą swoboda wypowiedzi "nie ogranicza się do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie, uważane za nieobraźliwe lub neutralne, lecz odnosi się także do tych, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój". Ze swobody tej korzystają w rezultacie wypowiedzi, które nie są podzielane przez władze lub większość społeczeństwa. Swoboda obejmuje także wypowiedzi szokujące, obraźliwe, godzące we wrażliwość odbiorców przekazu. Dozwolona jest zatem bardzo krytyczna ocena określonych zachowań.

Nie mniej swoboda wypowiedzi nie ma charakteru absolutnego. Korzystanie z niej pociąga za sobą, także po stronie podmiotu tej wolności, pewne obowiązki i odpowiedzialność. Dlatego swoboda ta może doznawać różnego rodzaju ograniczeń, aczkolwiek należy wyraźnie zaznaczyć, iż zgodnie z utrwalonym orzecznictwem ETPCz wyjątki od art. 10 EKPC muszą być jednak konstruowane restrykcyjnie, a potrzeba ograniczenia swobody wypowiedzi przekonywująco uzasadniona.

 "GWIAZDA MĘSKICH FILMÓW PORNO" - CYROGRAF Z DIABŁEM

W trakcie rozpoznawania sprawy Michała dowiedziałem się ponadto, że jest on aktorem męskich filmów pornograficznych i tą "wspaniałą" działalnością również pochwalił sie w szkole. Inną rzeczą jest, że - jak mówi - ma kochającego chłopaka, którego sam tez kocha, ale nie widzi sprzeczności między uczuciem a zarabianiu własnym ciałem z dziesiątkami przygodnych "aktorów".

W umowie jaką podpisał z fotografem i reżyserem tych produkcji filmowych, czytamy:

"Ze względu na (i w zamian za) wynagrodzenie, jakie otrzymuję za pracę w charakterze modela do zdjęć, które powstają w wyniku współpracy z fotografem, a które mogą byc używane lub sprzedawane, mając także na uwadze powstałe w wyniku uzycia tych zdjęć publiczne zainteresowanie moją niżej podpisaną osobą, niniejszym przekazuję całkowite prawo i zezwalam fotografowi, jego agentom, przedstawicielom i osobom działającym na jego zgodę/zlecenie, podmiotom na rzecz których on działa , a także podmiotom działającym za jego zgodą, bądź nadzorem i ich agentom i pracownikom, oraz każdej osobie bądź podmiotowi, którzy odtąd będą mogli publikować filmy lub fotografie, tak w formie tradycyjnej, jak i cyfrowej, na uzyskanie praw autorskich pod własną nazwą, wielokrotne uzywanie i publikowanie, wystawianie, prezentowanie, drukowanie i przedrukowywanie w materiałach reklamowych, telewizji i filmach, magazynach i książkach, nagraniach video, nagraniach audio, Internecie, na CD-ROMach i w każdym innym medium, znanym lub nieznanym obecnie oraz na każdy inny cel, jaki wyda sie im stosowny, wedle ich wyłącznego uznania /.../. Odstępuję od jakichkolwiek roszczeń które moga byc w związku z rzekomym naruszeniem mojej prywatności, lub zniesławianiem w wyniku użycia zdjęć. Zgadzam się by nie zgłaszać jakichkolwiek roszczeń, teraz lub w przyszłości przeciwko fotografowi, bądź jakimkolwiek placówkom handlowym, dystrybutorom, sprzedawcom, dostawcom /.../. Świadom jestem, że moge stac sie obiektem kpin, plotek, wyrzutów, pogardy bądź upokorzenia /.../. Dobrowolnie i świadomie zgadzam się brac udział w aktach wymagających nagości bądź o wyraźnej treści erotycznej do celów rejestracji, publikacji, sprzedaży i dystrybucji, w formie elektronicznej bądź papierowej i biorę odpowiedzialność za wszelkie ryzyko z tym związane. Rozumiem, że mogę stac się obiektem rozgłosu, zażenowania, wstydu, wysmiewania, zaninteresowania i wiele więcej. Jestem calkowicie odpowiedzialny i biorę pełną odpowiedzialność za swoje czyny".

Czy zatem należy się dziwić, że Michał, ujawniający publicznie wszystkie te treści i działalność związaną ze swoją orientacją, spotyka się z napiętnowaniem ? Czy słusznym jest, że szkoła dotychczas (wedle mojej wiedzy) nie wyciągnęła jakichkolwiek konsekwencji dyscyplinarnych z tak rynsztokowego trybu życia tego chłopca ? Czy tak ma wyglądać działalność edukacyjna dzisiejszych placówek oświatowych, które przecież mają kształtować człowieka jako osobę społeczną i prawego obywatela, a także istotę moralną ? Czy wreszcie pornograficzne męskie gwiazdorstwo jest odpowiedim zajęciem i sposobem zarobkowania dla 19-latka z prowincjonalnej dziury ?

Ciekaw jestem zdania Państwa.