JustPaste.it
User avatar
𝒌𝒂𝒕𝒊𝒆. @LADYHAWKEYE · Mar 31, 2021 · edited: Jan 30, 2022

the better hawkeye

75efab6fbcd5379aeea57336dfb96c65.png

⠀⠀⠀⠀ Palce lewej dłoni zacisnęły się na powierzchni porcelany jeszcze mocniej niż przed chwilą. Miała wrażenie, że gdyby położyła na kubek nieco większy nacisk, rozpadłby się on na kawałki. Upiła łyk wystygniętej już kawy, a drugą ręką sięgnęła do zasłony, odchylając ją delikatnie, by móc wyjrzeć przez okno. Spokój. Dziwny, gryzący wręcz spokój. Zupełnie jakby wszyscy zapomnieli o swoim istnieniu. Żaden pies nie szczekał na przechodniów, żadne dziecko nie przekrzykiwało się ze swoimi kolegami i ani jeden samochód nie zostawił śladów kół na asfalcie. Cisza przed burzą. Cisza, która dzwoniła wręcz w uszach.
Kate odwróciła się od szyby, kiedy usłyszała kroki dobiegające z korytarza. Ciche, ale nie na tyle, aby mogły umknąć jej uwadze. Nie spieszyła się jednak i podeszła do drzwi dopiero wtedy, gdy rozległo się pukanie. Otworzyła je i wpuściła kobietę do środka, drapiąc się  po głowie w akcie zakłopotania.

━━ Jess… nie spodziewałam się gości, wybacz bałagan.

━━ Daj spokój, Katie. Nie zajmę Ci zbyt wiele czasu.
Bishop zilustrowała mentorkę wzrokiem, zastanawiając się, kiedy tak właściwie przeszły na ty. I chociaż osobiście poznały się stosunkowo niedawno, Kate widziała w niej prawdziwy autorytet. Kogoś, kim sama chciałaby stać się w przyszłości.
Wskazała wolne miejsce na sofie; Jessica zajęła tę część, która nie była zagracona rzeczami ze starego, rodzinnego domu panienki Bishop. Nastolatka starała się zignorować sprzęt, który Jones przyniosła ze sobą. 

━━ Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty? O, wiem! Mam cudowne smoothie.  nie czekając na odpowiedź towarzyszki wyciągnęła napój z lodówki. Czuła, że Jones nie przyszła na zwyczajne pogaduszki. Ostatnim razem rozstały się w dość dziwnych okolicznościach. Kate uciekła z miejsca zdarzenia, sama nie wiedząc, co ją do tego podkusiło. Zwyczajna chwila słabości. Nic więcej.

━━ Kate Bishop.  chrząknęła donośnie, przez co Kate o mały włos nie wypuściła z ręki kolorowej szklanki.

━━ Tak się nazywam. 

━━ Kate, nie udawaj, że nic się nie stało. Możesz na mnie spojrzeć?
Wydarzenia minionych dni natychmiast przeleciały przed jej oczami, a stanowczy głos Jessici sprawił, iż dziewczyna zastosowała się do polecenia. Domyślała się, co może zdarzyć się w ciągu najbliższych pięciu minut, ale nie zamierzała mówić tego na głos. Ani tworzyć scenariuszy w swojej głowie. Wszystko było dla niej nowe. Nie do końca wiedziała, jak powinna się czuć. Miała szanse dokonać tego, o czym marzyła od dawna. Wejście w nową rolę nie było jednak tak magiczne, jak mogło wydawać się na początku.

━━ Zamyśliłam się tylko… Wszystko jest w jak najlepszym porządku! Możemy już porozmawiać, wytłumaczysz mi, po co wzięłaś to...? palcem wskazała na kołczan wypełniony strzałami oraz łuk, trzymany teraz oburącz przez Jessice.

━━ Tak, to prezent. Można tak powiedzieć. Ktoś chciał, żebyś to dostała.
Iskierki błysnęły w jej oczach. Podeszła bliżej, czując jak serce podskakuje jej do gardła.

━━ Jesteś pewna? 

━━ Inaczej bym się nie kłopotała.

━━ Ale…  Kate zatrzymała się krok od rozmówczyni. Targały nią skrajne emocje. Wiedziała do jakich celów dąży, wiedziała, jaką drogą chce podążać, a jednak teraz cała pewność siebie z niej uleciała. Ekscytacja mieszała się ze strachem. Co, jeśli nie podoła? Co jeśli zawiedzie?

━━ Weź go. Jako Hawkeye.

━━ Nie wiem, co powiedzieć.

━━ Po prostu go weź. Nie musisz nic mówić. Czysta formalność.
Bishop przygryzła wargę, wahając się jeszcze przez kilka sekund. Potrzebowała zastrzyku odwagi, kopniaka w cztery litery, żeby zdecydować się na przyjęcie broni.

━━ Co z Bartonem?

━━ Nie mam o nim żadnych informacji.

━━ To znaczy, że…

━━ To nic nie znaczy.

Przez moment siedziały w ciszy. Bishop bawiła się materiałem swojej bluzki.
━━ Myślisz, że świat naprawdę mnie potrzebuje?
━━ Cały świat? Jessica pokręciła głową. Kate zrobiła kwaśną minę.  Wątpię. Ale zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie potrzebować akurat Ciebie. Nawet choćby był to kot zaklinowany na drzewie.
Nastolatka uśmiechnęła się pod nosem.
━━ Bardzo motywujące.
━━ Motywacja nie jest Ci potrzebna. Nagle przestałaś w siebie wierzyć?
━━ To chyba nie o to chodzi.
Jessica Jones przewróciła oczami, podnosząc się z kanapy.
━━ Wiesz, co masz robić. Powodzenia, Hawkeye.
Po ciele brunetki przeszedł dreszcz. Nie miała pewności, czy była to reakcja na posłyszany pseudonim, czy raczej drgawki zwiastujące początek jakiejś okropnej choroby. Odprowadziła Jessice do drzwi, wcześniej dziękując jej jeszcze za złożoną wizytę. Kiedy została w mieszkaniu sama włączyła radio i mocno ściskając łuk w jednej ręce, stanęła przed lustrem. Scena jak ze snu. Nie będąc przekonaną, że rzeczywiście się to dzieje, uszczypnęła się w ramię, zostawiając na nim mały, czerwony ślad. Melodia Heroes dotarła do jej uszu. Strzała wyciągnięta zza pleców wycelowana została w lustrzane odbicie.