⠀
➟ ⠀⠀⠀⠀Mogłaby pokusić się o stwierdzenie, że już kiedyś widziała dzielącego z nią pokój mężczyznę. Choćby przez chwilę. Może mijali się na ulicy, robili zakupy w tym samym sklepie bądź podróżowali tym samym autobusem? Nie chciała jednak ryzykować zawodem, który spotkałby ją, gdyby okazało się, że to zupełnie przypadkowy człowiek. Wolała więc zostać przy najprostszej, a zarazem najmniej optymistycznej wersji wydarzeń. Po prostu wmawiała sobie to, co było w stanie polepszyć jej samopoczucie i uśmierzyć ból związany z pustką w głowie. Niekoniecznie musiało okazać się prawdziwe.
Odetchnęła z ulgą, gdy się do niej odezwał. Przynajmniej teraz nie była pozostawiona sama sobie, w szpitalu pełnym obcokrajowców, którzy nie potrafili zrozumieć jej potrzeb, próśb i pytań. Poklepała go delikatnie po tym ,,normalniejszym” ramieniu, dając do zrozumienia, że nie zamierza go dłużej przepytywać. Może nie była to odpowiednia postawa, acz Kate odczuwała swego rodzaju radość. Ktoś podzielał jej udrękę.
Pielęgniarka sprowadziła ją na ziemię, mówiąc w swoim języku, który dla dziewczyny dalej brzmiał jak czarno-magiczne zaklęcia. Jedynie z mowy jej ciała i ponaglających gestów, pacjentka była w stanie wywnioskować, o co chodziło starszej kobiecie. Nie zamierzała się z nią przepychać, szczególnie, że właśnie zakręciło jej się w głowie. Gdyby jednak była w lepszym stanie, z pewnością postawiłaby na swoim i wykłócała się z sanitariuszką, dopóki ta nie dałaby jej czegoś, czego Kate potrzebowała najbardziej: odpowiedzi.
⠀⠀⠀⠀Leżenie i wpatrywanie się w sufit było mało atrakcyjne, zwłaszcza gdy wszystko powyżej zaczęło wirować. Czuła się, jakby ktoś posadził ją na karuzeli wbrew własnej woli i kazał kręcić się tak długo, aż nie zwymiotuje. Siedzenie zbyt długo w jednym miejscu nie leżało w jej naturze. I choć teraz nie miała o tym pojęcia, coś i tak odciągało jej ciało od materaca. Spacer po szpitalu był beznadziejnym pomysłem. Pomijając już kwestie tego, że szybko by się zagubiła, miała przeczucie, że jej obecność nie jest nikomu na rękę.
Sen przyszedł dopiero po dłuższym czasie, choć próżno było mówić tu o dostatecznym odpoczynku. Kate i tak budziła się co kilka minut, a właściwie wybudzała instynktownie, obawiając się, że jeśli zmruży oczy na dłużej niż dwadzieścia minut, może się już nigdy nie obudzić. Wolała nie ryzykować. Poza tym wydawało jej się, że naturalnie nie zasnęłaby nawet po dużej dawce leków. Sekundy dłużyły się w nieskończoność. Do jej uszu docierały różnorakie, niezlokalizowane dźwięki. Rozpoznała tykanie wskazówek zegara i kropelki wody obijające się o powierzchnię zlewu. Gdzieś na końcu korytarza skrzypiały zawiasy, podeszwy lekarskich butów stukały w podłogę. Mogłaby przysiąść, iż słyszała nawet wycie psa. Jazgot ten zmieszał się jednak z krzykiem współlokatora, okraszonym odgłosami upadku. Sama nie była w stanie się teraz podnieść. Coś jakby ją sparaliżowało i broniło przed wykonaniem ruchu. Liczyła, że miła blondynka za chwilę pojawi się w drzwiach.
Kate dopiero później uświadomiła sobie, że zawołał ją po imieniu. Szczegół ten schował się z początku w morzu napływających bodźców. Jej uwagę przykuwały inne rzeczy. Podniosła się niedbale z łóżka, obserwując nieudolne zachowanie pielęgniarza, który tak szybko jak się pojawił, tak szybko został przegoniony. Z cichym westchnięciem na ustach wyszła z pościeli siadając obok mężczyzny. ━━ Nie wiem, od kiedy dokucza mi ta zmora, przepraszam, że przeze mnie się obudziłaś
━━ Daj spokój, i tak nie spałam. ━ odparła drapiąc się po głowie. Bandaż robił się upierdliwy. Miała ochotę go najzwyczajniej zerwać, ale ze względu na brak komunikacji z personelem, nie wiedziała, co czeka na nią pod opatrunkiem.
━━ Zdecydowanie trzeba coś z tym zrobić. ━ spojrzała na ranę mężczyzny, nie próbując nawet wyobrażać sobie bólu, jaki musiał odczuwać.
━━ Na co my w ogóle czekamy… chodź, możesz wstać? Złap mnie pod rękę. Powoli. Widzę, że jesteśmy zdani na siebie. Ale co dwie głowy to nie jedna, co nie? ━ podała mu lekko trzęsącą się dłoń, a drugą ręką złapała jego przedramię. Skierowali się w stronę wyjścia. ━ Postaraj się wytrzymać. Coś wymyślimy, choćbym miała zszywać cię samemu. Założę się, że i tak poszłoby mi lepiej niż tym pożal się boże lekarzom.
Na korytarzu paliło się słabe światło. Większość drzwi była pozamykana, co nie ułatwiało zadania. Tabliczki z oznaczeniami okazały się zbędne. Bynajmniej dla tej dwójki – ani Kate, ani jej towarzysz nie potrafili odczytać tajemniczych napisów i numerków. Zegary wskazywały czwartą z minutami. Większość pacjentów jeszcze odpoczywała, lecz czuwających nad nimi medyków nie było widać ni słychać. Złość mieszała się z goryczą i rozczarowaniem. Szpital powinien być przecież miejscem, w którym bez problemu można pomoc otrzymać, a nie walczyć o nią do ostatniego tchu. Kate zaczęła nawet dopuszczać możliwość, że ktoś się na nich uwziął, a pracownicy specjalnie porozumiewają się w swoim języku.
━━ Jak tak dalej pójdzie, to mi się tutaj wykrwawisz. Wolałabym tego uniknąć. ━ szepnęła poirytowana i przestraszona. Nie było na co czekać. Zrozumiała, że sami nie trafią do celu. Cóż, nie liczyła się teraz z losem innych tu obecnych. Nie chciała patrzeć, jak jej kompan totalnie opada z sił. ━ Halo, czy jest tu jakiś lekarz?! Kurwa, ruszcie dupska! Człowiek potrzebuje pomocy! ━ jej krzyk nie przyniósł oczekiwanych efektów. Szli dalej, niezgrabnie poruszając się po osobliwym labiryncie.
━━ Przepraszam, mam nadzieję, że dodatkowo nie ogłuchniesz, ale cały szpital ma chyba problemy ze słuchem.
Nadzieja pojawiła się w momencie, gdy zaczęła słyszeć męski głos, tłumiony przez jakieś brzęki. Dopiero gdy urządzenie pojawiło się w zasięgu jej wzroku, zrozumiała, że to grający telewizor. Podeszli bliżej szklanych drzwi. Kate mocniej ścisnęła rękę mężczyzny, mając nadzieję, iż nie robi mu tym krzywdy. To był odruch. Fakt faktem, mogli wybrać lepszy moment na oglądanie wiadomości, jednak pokazywany obraz zachęcił ich do wejścia w głąb sali. Niepokój narastał z każdą sekundą, kiedy z zaciekawieniem wpatrywali się w nagranie. Jedyne co szatynka zdołała wyłapać to NATO. Reszty domyśliła się z tego, co było wyświetlane. Chmury dymu, ruiny jakiegoś najwidoczniej istotnego budynku, zapłakani cywile. Specjalne służby obecne na miejsce przepytujące ludzi i badające teren. Data prawdopodobnie sprzed trzech, może czterech dni. Obrazy na żywo przeplatały się z tym, co kamery zdołały uchwycić w momencie tragedii.
━━ Myślisz o tym samym, co ja? ━ spojrzała na niego porozumiewawczo.
⠀⠀