JustPaste.it

     ✞

  S H E   H A S   Y E L L O W   H A I R

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

                              ━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

.

Był zmęczony. Obolałe ciało miało na ten dzień już dosyć, jak gdyby osiągnęło swój limit, choć tak naprawdę za wiele dzisiaj nie robił. Prędzej to wrażenia odbiły się na jego psychice, poruszywszy zdrętwiałą sylwetką, przez co nadal czuł ten ciężar martwego ciała na dłoniach. Dawniej umysł nie śmiałby nawet pomyśleć iż cyrulikowi przyjdzie wykonywać w życiu takie rzeczy; że będzie plugawił cudze życie, ludzką godność zamykając w żelaznym piecu, jak gdyby miał jakiekolwiek prawo aby ich osądzać. Przyjście do zakładu Sweeney'a oznaczało porzucenie nadziei, zgubę tym samym, jednak jedynie dla mężczyzn. Tej delikatnej płci nie śmiał nawet tknąć, ostatki zdrowego rozsądku zachowując; a przynajmniej na razie. Dlaczego? Odpowiedź zdawała się wprawiać w stan niepokoju samym swoim brzmieniem: dla wprawienia. Ćwiczył, przygotowywał nadgarstek tak, aby pewnego dnia pod ostrze w końcu mogło trafić to jedno, konkretne gardło, na które z dziką niecierpliwością czekał, wypatrując sylwetki praworządności zza obdrapanych okien salonu. Tymczasem on nie przychodził... on nadal nie przychodził. Wąskie wargi zacisnął mimowolnie, prowokowane gestem niecierpliwości, jednak nie trwało to długo, ponieważ mężczyzna nauczył się w miarę kontrolować swoje odruchy. Był spokojny.

.

━━━━━━━━━━Chyba jestem w stanie to zrozumieć. Nie uwierzy pani jak dużo osób odwiedza fryzjera, żeby uczcić jakąś zmianę w życiu. Zwłaszcza kobiety. ━━━━━━━━━━━ Rzucił z lekkim uśmiechem, tak bardzo nie pasującym do walki, która rozlegała się teraz w jego wnętrzu. Rzucił swobodnie, praktycznie naturalnie; bo wypadało coś odpowiedzieć. Bo tak mu z góry narzucała rola, wręcz gra sympatycznego fryzjera, którym przecież naprawdę kiedyś był. Teraz jawił się jakby duchem swojej dawnej postaci, będąwszy zdolnym aby przywołać jedynie jej ostatni akcent; ciche wspomnienie. Tym samym smukła dłoń powędrowała wraz do peruki, aby przejechać palcami po gładkim włosiu w geście być może melancholijnym, czułym wręcz jak gdyby bliźniacze myśli pojawiły się w jego głowie. Jasne kosmyki zdawały obśmiewać jego skłonność do uciekania w przeszłość, błyszcząc perfidnie tym skalanym złotem, chociaż być może to nie wina włosa, lecz chorego serca, które kuło w piersi na każde mignięcie blondu na kobiecej głowie. Sweeney ocknął się dopiero po chwili, nie zwróciwszy uwagi na to iż popadł w stan zamyślenia zbyt głęboki, aby nazwać go chwilą nieuwagi, tym samym niemożliwy do niezauważenia. Ocknął się, przyuważając jak palce jego z wolna traciły kolor pod wpływem coraz to mocniejszego zaciskania ich na podstawie pod perukę, jak i na samych kosmykach. Wnet rozluźnił uścisk, przepędziwszy złośliwą biel z opuszków i chyba tylko wrodzona zwinność powstrzymała golibrodę przed upuszczeniem peruki. Panie T., czyżby tracił pan swoją cenną gardę? ❜ Nie wiedział co się z nim w tej chwili działo; być może mężczyźnie przyjdzie popchnąć wszelkie podejrzenia w stronę tego martwego ciała, które miał przyjemność wrzucić do pieca jeszcze niecałe pół godziny temu. Ile tak właściwie czasu było trzeba aby ludzka psychika mogła się załamać?

.

Odwrócił wzrok. Czujne oczy jak gdyby uciekły od widoku trzymanej w dłoniach peruki, aby po chwili natrafić na przedmiot, który w stanie był zwęzić jego tęczówki w geście cichego zaskoczenia. Brzytwa. Dopiero teraz cyrulikowi przyszło zauważyć, że jedno z sześciu ostrzy w szkatułce nie było dokładnie wyczyszczone, pozostawiwszy na srebrze brunatną skazę. Czy zauważyła? Nie. Nie mógł tego rozpoznać po samym zachowaniu drugiej postaci, gdyż ta nie dawała po sobie znać iż zaznajomiła się z jego podłym sekretem. Choć mogła również zbagatelizować przypadek, usprawiedliwiwszy go zawodem, jaki Sweeney wykonywał. Tego nie wiedział, jednak zdawał sobie sprawę iż od tego momentu nie mógł już więcej opuszczać gardy, jak gdyby maska jego na stałe miała przywrzeć do tej przemęczonej twarzy. 

.

━━━━━━━━━━Myślę, że skoro nie jest pani do końca przekonana, warto poczekać z taką decyzją. Może zmiana samej fryzury będzie właściwym początkiem, bardziej odpowiednim, niż pochopne ścinanie włosów. ━━━━━━━━━━━ Mówiąc, mężczyzna zdążył przystawić sobie drewniany stołek spod ściany i usiąść obok Linnei tak, aby miała dobry widok na jego dłonie. Rozklekotane nóżki żałośnie zaskrzypiały pod ciężarem sylwetki. Sytuacja była dla golibrody nowa, poniekąd nieco dziwna; nigdy nie przyszło mu nauczać. Co prawda miał kiedyś zatrudnionego pomocnika; dawno temu. Drobnego chłopaczka, którego wynajął jedynie do zamiatania włosów z podłogi, więc o większej nauce nie warto nawet wspominać; Sweeney nie pamiętał chociażby jego twarzy. Chłodna w obyciu sylwetka była doskonale świadoma swoich wad, wiedzę o swojej niecierpliwości posiadłszy już jakiś czas temu, dlatego miał nadzieję, że nie przyjdzie mu się unieść w obecności kobiety. Nie był cierpliwy; nawet jako Benjamin był raptusem, a cecha ta zdawała się jedynie wzrosnąć po odsiadce w więzieniu, po drodze przybierając na zgniliźnie.

.

━━━━━━━━━━Zacznijmy od peruki. Później będzie mogła pani spróbować na własnych włosach, kiedy już palce przyzwyczają się do ruchów. ━━━━━━━━━━━ Z tymi słowami na ustach cyrulik z toaletki pochwycił grzebień ze szpiczastą końcówką, aby właśnie nią rozdzielić kosmyki na dwa pasma, tworząc równy przedziałek. Po chwili plótł już włosy, zważywszy na prędkość z jaką zwinne palce wykonywały czynność, aby Linnea miała szansę przyuważyć zastosowany przez mężczyznę sposób. Spod fryzjerskich dłoni na jednej połówce powstał schludny kłosek, czyniąc z niego rzecz niesamowicie prostą w wyobrażeniu, gdy się tak na jego pracę patrzyło. Tymczasem ręce jego nie miały prawa zadrżeć chociażby raz, paradoksalnie zapomniawszy o przeżytym w piwnicy koszmarze.

━━━━━━━━━━Proszę spróbować. ━━━━━━━━━━ Powiedział po chwili, zostawiwszy kobiecie drugą, jeszcze nie zaplecioną stronę peruki. Dopiero teraz ciężar spalonego ciała zdawał się powrócić na jego plecy wraz z zaplamioną brzytwą w szkatułce.

.

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

━━━  Cᵒᵐᵉ ᶜˡᵒˢᵉʳ⸴ ᵐʸ ᵈᵉᵃʳ‧