☆゚.*・。゚ 𝒬𝓊𝑒𝑒𝓃𝓈 𝑜𝒻 ℰ𝓋𝒾𝓁 。゚・*.☆゚ ╱ ╱ Chapter VII

𝒲𝑒’𝓇𝑒 𝓈𝓉𝒶𝓃𝒹𝒾𝓃𝑔 𝒻𝒶𝒸𝑒 𝓉𝑜 𝒻𝒶𝒸𝑒
𝓌𝒾𝓉𝒽 𝓉𝒽𝑒 𝒽𝑒𝒶𝓇𝓉𝓈 𝓉𝒽𝒶𝓉 𝓉𝓊𝓇𝓃 𝓉𝑜 𝒷𝓁𝒶𝒸𝓀
❛ ♕
Missy nie rozumiała skąd brała się miłość ludzkiego gatunku do regularnego podtruwania się dymem papierosowym, ale nigdy nie przyszło jej do głowy żeby kogokolwiek próbować od tego odwieść. Była zapaloną zwolenniczką wolnej woli, o ile czyjś samowolny wyczyn nie rujnował jej planów. Dlatego w przypadku Zeldy Spallman pomyślała tylko, że nonszalanckie obchodzenie się z trucizną przydawało jej uroku.
Po raz kolejny uśmiechnęła się z zadowoleniem, gdy została nazwana królową. Coraz bardziej przekonywała się do nieznanej rzeczywistości, w której udało jej się rozbić swój wehikuł czasu. Lubiła myśl, że trafiła do świata alternatywnego gdzie tutejsza jej wersja podporządkowała sobie cały wymiar zwany Piekłem.
━━ Och, bez obaw. ━━ Od razu rozwiała wątpliwości swojej rozmówczyni. ━━ Tym razem gra nie toczy się o Sabrinę. Nie potrzebuję marionetki, którą będę mogła pokierować według swojego planu, a samodzielnie myślącej partnerki z racjonalnym podejściem i silnym charakterem, żeby doprowadzić sprawę do końca.
Missy zatrzepotała długimi rzęsami i zawiesiła przeciągłe, intensywne spojrzenie w twarz czarownicy. Ich wzrok spotkał się na dłuższą chwilę. Wyglądało na to, że żadnej z nich ta koniunkcja nie spłoszyła, co mogło być drobnym dowodem na siłę charakteru, o której Missy dopiero co wspomniała.
━━ Jak cudownie, że się ze mną zgadzasz. W takim razie uważam, że mamy pakt. ━━ W momencie gdy Zelda podniosła z blatu szklankę ze swoim trunkiem, szczupła dłoń Missy sięgnęła po filiżankę odstawioną wcześniej na stolik.
Metalowa bransoletka z kolistymi symbolami wyrytymi na jej powierzchni błyszczała ledwo widocznie w przytłumionym świetle, gdy kobieta podniosła filiżankę na znak toastu, który miał przypieczętować ich uwagę. Następnie upiła łyk ciepłego napoju.
Kiedy usłyszała kolejne pytanie gospodyni, odjęła kruche naczynie od ust i zrobiła minę jak dziecko przyłapane na niecnym uczynku.
━━ Tutaj zaczynają się schody, moja droga. Musimy to wszystko ustalić same. To miasto jest przesiąknięte magią. ━━ Jeśli za magię uznać tę dziwną pachnącą mgiełkę, która drażniła mój nos odkąd tu wylądowałam. - Dodała w myślach. ━━ Wasz... a raczej nasz kościół nie może być tutaj jedynym źródłem mocy.
Pociągnęła z filiżanki kolejny łyk, wystawiając cierpliwość rudowłosej kobiety na próbę. Missy dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że większość dni w jej towarzystwie była podobną próbą, ale ci którzy nie dawali się łatwo sprowokować zasługiwali na jej szacunek. Za to pozostali, którzy w końcu tracili cierpliwość byli świetnym źródłem rozrywki.
Na krótki moment w myślach Missy pojawił się jej najstarszy przyjaciel - Doktor, który w jakiś sposób był osobą odnajdującą się w obu tych kategoriach. Szybko jednak odrzuciła tę myśl. To nie była właściwa chwila na sentymenty.
━━ Twoja siostrzenica, której jak obiecałam, nie będziemy już mieszać w tę sprawę, napomknęła mi w drodze do domu o pewnej wystawie. Na temat historycznych artefaktów związanych, mniej lub bardziej wątpliwie, z magią. Myślę, że warto byłoby zacząć od tego, nieprawdaż?