JustPaste.it

❃ |  🅟🅔🅡🅕🅔🅒🅣   🅓🅐🅡🅚   |    «                                                                                         »    🅒🅗🅐🅟🅣🅔🅡 〔003〕

041c098fc5e37e385cb239ac40850d37.png
Ꮇꭼ ꭺ🇳ꭰ ꭹꮻꮜ. Ꮍꮻꮜ ꭺ🇳ꭰ ꮇꭼ.
Ꭰꮻ ᏼꭺꭰ ꭲꮋꮖ🇳ꮐꮪ ꮖ🇳 ꭲꮋꭼ 🇳ꮖꮐꮋꭲ ꭲꮖꮇꭼ
 〔
✣〕

Zawartość małego kieliszka, który kilka minut temu podstawił przed Johnem barman, mieniła się mistycznym blaskiem różowej perły w przytłumionym świetle lamp zwisających z nad baru. Zatopione w płynie, metaliczne drobiny nadawały mu ten efektowny połysk, a unoszące się w nim  gęste, czerwone smugi, sprawiały, że cała kompozycja przywodziła na myśl krwawiącą kosmiczną mgławicę. Ta wizja trafiał w gust Jona, ale to zdecydowanie ostry, rozgrzewający smak tego napitku przemawiał do niego najbardziej. 

Mężczyzna zgarnął kieliszek z blatu i uniósł go w stronę Jacka, dając znać, że popiera jego toast. Upił łyk perlistego płynu i uśmiechnął się swawolnie w reakcji na prowokacyjne zaczepki byłego partnera.

━━ Przestań się zgrywać, słodkooki, bo zaczynam myśleć, że żałujesz jak szybko się ta nasza bajka skończyła. ━━ Odpowiedział nonszalanckim tonem, nieszczególnie biorąc sobie do serca słowa przyjaciela. 

To, że Jack lubił się droczyć akurat nie było nadzwyczajnym zjawiskiem. Znał go od swoich pierwszych lat w Agencji, sporo czasu spędzili na wzajemnym dogryzaniu sobie, aż narodziła się ich przyjaźń. Teraz John patrzył na Jacka i miał wrażenie, że gdzieś pod tymi swoimi docinkami i żartami pustoszy go ból po stracie Ianto, Torchwood i tego całego Doktora.

Choć być może było to jednie złudzenie spowodowane tym, że za dużo wiedział o jego przejściach i zwyczajnie się martwił. Jack pozostawał przecież cały czas tym samym Jackiem i gdyby chciał specjalnego traktowania na pewno nie przyszedłby do niego. Bez względu na to ile w końcu spędzili czasu razem, John nie był jego żoną i raczej nie nadawał się do tej roli.

Podniósł kieliszek i wlał pozostałą jego zawartość do ust. Odwrócił się tylko na chwilę żeby odstawić puste szkiełko na bar i dać barmanowi znać by napełnił je ponownie. 

━━ Może i moje słowo nie jest warte złamanego centa, ale kiedy mówiłem ci, że zamierzam zostać przez jakiś czas na Ziemi, tak zrobiłem. Zobaczyłem kawał świata, a potem zaszyłem się w Meksyku. Właściwie dalej handluję w tamtych stronach. Jestem tutaj tylko przejazdem. ━━  Opowiedział Jackowi o swoich poczynaniach z rozmysłem pozbawiając swoją historię szczegółów.

Wiedział, że jego przyjaciel miał trochę sprawniejszy kompas moralny i nieczęsto pochwalał występki, które dla Johna były chlebem powszednim. Ostatnim razem widział jak Harkness przewodzi swojej drużynie bohaterów i jasno dał mu wtedy do zrozumienia, że nie potrzebuje w swoim otoczeniu ludzi tak skrzywionych i destrukcyjnych jak on. John całkiem dobrze go rozumiał więc nawet się z nim nie spierał, tylko odszedł.

Może jednak karma nie była taką podłą suką skoro teraz Jack przyciągnął go do pocałunku jak za dawnych lat. John nie zaprzątał sobie, w takich sytuacjach, głowy rozterkami. Dla niego był to impuls. Kiedy przystojny facet wpijał się w jego usta, natychmiast odwzajemniał pocałunek z równą pasją. Nawet gdy istniała możliwość, że pięć minut później przystawi mu broń do głowy. Zawsze było warto. Szczególnie wtedy.
Tym razem nie był to nawet przypadkowy nieznajomy o słodkich ustach, ale Jack, który przez te wszystkie lata nie stracił w ogóle na atrakcyjności, a do tego każde ich zbliżenie Hart wspominał z nieskrywaną przyjemnością. Ogarnęło go dziwne uczucie, odnawiania starego doświadczenia, kiedy Harkness wsunął mu palce we włosy i przytrzymał jego głowę żeby przypadkiem nie wymknął mu się z objęć. Jack miał taki nawyk. Dobrze znał Harta i jego zamiłowanie do złośliwości. On sam  właściwie nie pamiętał żeby którykolwiek z jego kochanków przytrzymywał go przy sobie w identyczny sposób. Najwyraźniej był to dotyk, który kojarzył wyłącznie z jedną osobą. 

W ich pocałunku kryła się ta iskra, która sprawiała, że John z trudem powstrzymał się przed pozbawieniem go tego seksownego płaszcza tu i teraz, w lokalu wypełnionym po brzegi przybyszami z całego wszechświata. Nagle logiczne myślenie zaczęło mu przychodzić z wielkim trudem. Na chwilę zapomniał o Doktorze, który go tu zwabił, bolączkach Jacka i kradzionym artefakcie w swojej kieszeni, na którego miał już kupca w Meksyku.

━━ Mogę zostać. Na drinka, dwa. Na butelkę szampana w hotelu.━━ Odpowiedział prawie natychmiast na pytanie Jacka. ━━ Jak chcesz się rozerwać to nadal mają tutaj kasyna i bardzo przytulne kluby ze striptizem. Silurianki są tam dzikie. Mogę nam nawet załatwić nocleg. Albo kilka. Dla starego partnera zawsze znajdę trochę czasu. 

Szeroki uśmiech rozjaśnił twarz Kapitana Harta. Wizja spędzenia czasu z dawnym wspólnikiem bez zobowiązań wobec jakiekolwiek organizacji brzmiała dla niego nad wyraz obiecująco. Jednak gdy usłyszał o tym, że jego przyjaciel chce rozpocząć życie kosmicznego przestępcy, jak on, spojrzał na niego z niedowierzaniem.

Poczuł w środku dziwne ukłucie gdy Jack skończył mówić. Rozumiał co oznaczało to "coś", czego szukał. Jednak od początku miał rację. Harkness borykał się z bolesną przeszłością i potrzebował odpłynąć, a on doskonale nadawał się na prąd morki, który poniesie go tak daleko od brzegu, że być może na zawsze zapomni o lądzie. Akurat tak się składało, że tym czymś, czego teraz poszukiwał Jack Harkness, John żył od lat. 

━━ Jasne, przystojniaku. Znajdziemy coś dla ciebie. ━━ Klepnął go pokrzepiająco w ramię. ━━ Ale,
jak to mówią, najpierw przyjemności. Czy jakoś tak...


Sięgnął po swój świeżo napełniony kieliszek. Spojrzał na połyskującą w środku substancję i tym razem sobie przypomniał. To z Jackiem spróbował jej po raz pierwszy na jednej z misji dla Agencji Czasu, a ten perlisty blask zawsze kojarzył mu się z jego uśmiechem.