JustPaste.it
User avatar
ʜᴀʀᴅʏ @meaniexfeline · Aug 6, 2023 · edited: Sep 18, 2024

 

 

𝚌𝚑𝚎𝚟𝚎𝚞𝚡 𝚊𝚞 𝚟𝚎𝚗𝚝; hair in the wind
5ad8b34906be889c7ee71e35b17971cd.png


Stark Industries, górne piętro.
Koci piedestał ich przedziwnej relacji nakazał wykonać jej krok w tył. Felicia Hardy akceptowała Starka, jego niedopowiedzenia, ciężkość geniuszu i cielesną powłokę, czasem zbyt ludzką, by to wszystko znieść. Wyczuwała jego cierpienie, dlatego właśnie traktowała go zupełnie inaczej, niż pozostałych zleceniodawców; nie znikała na dachu stając się wspomnieniem, kocim zarysem zwinnej, skocznej sylwetki. Zostawała przy nim, nawet jeżeli obecność obojga ograniczała się do milczenia. Bywało, że sama również dokładnie tego potrzebowała; ciszy. Przy nim bezdźwięk bolał mniej. 
Może rozumiała go, bo poprzez wszystkie, niezliczone kocie żywoty także wykształciła w sobie wrzeszczące, niedające spokojnego snu demony? Trzymała je na smyczy. Bywało, że umykała przed nimi na dach. I czekała, aż znikną wracając tam, skąd przyszły. Demony zawsze kryły się w przeszłości; żywią się wszystkim tym, czego zmienić już nie można. Gdy czuła cierpienie, koci wdzięk nakazywał jej zareagować w najbliższy ówczesnemu kaprysowi sposób. Z reguły nie robiła wiele, po prostu patrzyła w ten koci, wnikliwy oceniający sposób. Maniera drapieżnika, ujmująco w sekundę podejmującego decyzję o ewentualności ataku, jeżeli tylko uzna przeciwnika za dobrą potencjalną ofiarę. Jeden skok. Zamknięcie w pazurach. I tryumf. 
- Hammer był tylko malutkim kanarkiem. Wiesz o czym mówię. 
Powitanie z kotem zawsze jest niezwykłe. Nie ma dwóch takich samych, bo kotem władają jego burzliwe emocje, adrenalina trwającego wciąż w umyśle drapieżnika ulicznego starcia i próżność, bo w oczach kota, jest on najprawdziwszym dziełem sztuki. 
- Cześć, Blaszaczku. Wyglądasz spektakularnie. - Szeptem, pochwaliła go, choć niebieskim oczom nie umknęła podłużna zmarszczka przy nosie. Na ręce dostrzegła ślad. Zmartwienie odbierało mu kolejny zmysł. Kiedy ostatnio spał spokojnym snem? Kiedy ostatnio imprezował i wrzucił na luz? Kotka nie mogła tego wiedzieć. Ucałowała go w kącik ust; zbyt przyjaźnie, by uchodzić za łatwą, ale jednocześnie spoglądając na miliardera z kocim wdziękiem zdobywcy. Miała ten dar; patrzyła na kogoś, a on czuł się centrum całego wszechświata. Stark był panem świata i bez tego, ale kotka podejrzewała, że i tak bardzo to lubi.

Oboje znali potęgę próżności. Słodki, odurzający smak bycia bezwstydnie adorowanym. 

Odwróciła się tyłem. W milczeniu, zsunęła zamek kostiumu i zdjęła czerń skóry z ramion. Na łopatkach widniały zadrapania, poniżej linii szyi miała bliznę. Uliczne pościgi czasem upominają się o cenę, bywa ona wysoka, ale to nic. Ona ma wciąż dziewięć żyć. Nawet ona nie jest perfekcyjna, ale kocha uwypuklać swoje najmocniejsze strony, z których najlepszą zdecydowanie była jej cudowna pewność siebie. Rozebrała się do czarnej, koronkowej bielizny. Pochyliła się, odkładając kostium na krzesło, bez słowa podniosła przygotowaną, wedle warunków umowy, sukienkę. Szerokie oczka eleganckiej koronki zasłoniły ramiona, jednocześnie je odsłaniając. Poetycka rozpusta kociego smaku. Poprawiła czerwoną szminkę. Usiadła obok Iron Mana z gracją, już nie uwodzicielską, ale tym razem noszącą pewną elegancję; przyjęła szampana, mrużąc kocią manierą oczy. 
- Lubią cię. Po prostu nie zawsze są w stanie zrozumieć, którym z nich jesteś; geniuszem w ludzkiej skórze, czy metalowym bohaterem, bo jeden unosi wysoko głowę i lata wyżej niż oni potrafią marzyć, a ten drugi czasem cierpi. I nie mówi o tym nikomu. 
Przejrzała go? Podsłuchiwała w samotni osobistych laboratoriów? Nie; koty wyczuwają ból. Układają się wtedy na kolanach, opierając głowę zwieńczoną trójkątnymi uszami. Wyprostowane, skierowane ku górze kocie uszy wychwytują najcichsze szmery i wyrażają zainteresowanie. Gardłowe, głębokie mruczenie intryguje, koi zmysły i sprawia, że ten, kogo kot wybrał za swojego towarzysza odczuwa przyjemność bycia wyjątkowym. Wybranym. Kocica wybrańców miała bardzo niewielu, ale była w niej pewna, dzika i nie do końca rozumiana, lojalność. 
- Nie musisz udawać, że masz szampański nastrój, Tony. - Stwierdziła krótko, zanurzając usta w szampanie. Musujące wino zwilżyło jej usta, czerwień została na kieliszku zdobiąc szklany brzeg. Powoli, odłożyła kieliszek na blat. Ostrożnie, spojrzała w górę, zwinnymi palcami wyjmując z oka szkło kontaktowe z kamerą. Zamrugała kilkakrotnie. Jej oczy różniły się teraz od siebie; jedno było lodowo błękitne, drugie zaś przyjemnie jasnoniebieskie. Ona też nie musiała przy nim udawać. 
- To goblin, ale nie z tych co czekają na końcu tęczy z garem złota, wierz mi. 
Ułożyła szkiełko na otwartej dłoni, a potem podsunęła Tony'emu. Wiedziała, że odtworzy nagrania. 
- Ciekawość zabiła kota - szepnęła, puszczając do niego perskie oczko i próbowała się nie zaśmiać; tuż za nią na rozciągniętym, dużym ekranie w rozdzielczość 4K UHD wyświetlały się testowe egzoszkielety Hammera z wystającym okablowaniem i żołnierzami niezdolnymi do wykonania innego ruchu, niż jeden obrót. Obróbka nie była kompletna, zatem nie wyciszono gamy wulgarnych wyzwisk, nie wycięto domagania się zwrotu poniesionych kosztów, a ekran pokrywały nieustannie iskry. Kolejne nagranie. Mech przewraca się o własne nogi. Wystrzał z działek. Wrzask widowni. 
- Harry to inna liga, on myśli odpowiednią głową i to właśnie dlatego nie chcę tam wracać, rozumiesz? Nie chcę ekstra kasy. Chcę tylko trzymać się daleko od Osborna, bo czuję w nim coś, co mi się nie podoba. Skarbie, nie każ mi tam wracać. 
Zdjęła szpilki na wysokim obcasie, ale prawdę mówiąc, nie sposób było dostrzec, że je nosi. Stąpała na wysokiej igle lekko, jakby miała elegancję we krwi, ale dokładnie takie są przecież koty; zwinne, lekkie, piękne. Hardy nie obnosiła się z krążącym w jej żyłach serum superżołnierza; polegała głównie na tym wszystkim, czego nauczyła się sama. 

Na kociej naturze.

Słodkie musujące wino kusiło bąbelkami, powoli unoszącymi się ku zwężającej się szyjce kieliszka. Felicia patrzyła na Starka przez uniesione wysoko szklane ścianki; podziwiała go tak samo, jak ówcześni spoglądali na Beethovena, Mozarta i Bacha, bo dla niej był dokładnie tym - artystą z osobistą wizją i charakterem tak wyrazistym, że pragnie się dotknąć jego skóry, żeby sprawdzić, czy jest prawdziwy. Jesteś prawdziwy, Tony? Powiedziała mu wszystko; nie kryła szczegółów, zarazem pozostając dokładnie tak tajemniczą, by nadal go intrygować. Koty nie lubią odkrywać się całkowicie.

Wolą być niemoralnie wolne. Lubią być czyjąś obsesją, niedoścignionym snem. 

Szampan był wspaniały. Drogi, idealnie schłodzony i słodko okrywał usta. Felicia usiadła wygodnie. Ugięła w kolanach nogi, układając je na miękkim materiale sofy. 
- Kiedy ostatnio tańczyłeś, Tony? Kiedy ostatnio... dałeś na luz?

Teraz. Zatańcz ze mną. Chcesz?