JustPaste.it

1ee2c2af1dbfce7c0429913aaf47ca43.jpg

 

 ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄

Obserwowała Ryana z zainteresowaniem bliskim ciekawości małego dziecka, które zafascynowane bywa dosłownie wszystkim. Mechanik odkrywał przed nią nieznany dotąd kawałek świata, zmieniając jej sposób patrzenia na większość ze znalezionych wewnątrz skrzyni przedmiotów. W myślach dopowiadała sobie nazwy, które jakiś czas temu osobiście przypisała do poszczególnych narzędzi, porównując je i oceniając z tymi podobno prawidłowymi. Te zabawki dla dużych chłopców interesowały ją już przedtem, co uważała za dziwne ze względu na rzadkość występowania takiego hobby wśród kobiet. Niestety nie mogła być pewna, że kiedyś sama nie używała niektórych z nich, tworząc kreatywne dekoracje czy skręcając meble. Linn nie umiała (nie chciała) przypisać przypadkowi umiejętności prawidłowego nazwania tych kilkunastu narzędzi. Musiała przyznać, że część określeń absolutnie nie odzwierciedlała ich zastosowania, a jej własne odpowiedniki pasowały do nich zdecydowanie lepiej. Jakby tego było mało, to niemal co drugi fachowy termin brzmiał według niej po prostu komicznie. Z trudem tłumiła w sobie śmiech, a sporą ilość przemyśleń zachowywała dla siebie, żeby nie sprowokować sprzeczki. Obcowanie z kimś tak przeczulonym, jak Red wymagało mnóstwa cierpliwości, samokontroli oraz odrobiny dystansu. Ryan swoim zachowaniem i charakterem przywodził jej na myśl folię bąbelkową. Wypełniona powietrzem plastikowa warstwa ochronna idealnie spełnia swoją rolę, wydając wszystkim dobrze znany huk, gdy zawinięty w nią cenny przedmiot się przesunie. On też taki był. Mechanik sprawiał wrażenie opanowanego i zdystansowanego, lecz każde niewłaściwe słowo zmieniało go w aroganckiego i złośliwego mężczyznę.

Zaproponował cenę tak nagle, a jednocześnie tak swobodnie, że z początku nie odczuła żadnej zmiany w jego głosie. Utrzymał rzeczowy ton, przez co jego oferta wydawała się częścią wykładu dla początkujących majsterkowiczów. Dopiero krótkie: „co ty na to?” uświadomiło blondynce, że tym razem mężczyzna oczekuje od niej pełnej odpowiedzi. Nie zadowoliłby się kolejny raz lekkim uśmiechem, skupionym wzrokiem czy zdawkowym zaprzeczeniem lub potwierdzeniem. Propozycja mechanika była dla niej jednak tak zaskakująca, tak nieprawdopodobnie wysoka, że pokręciła głową z niedowierzaniem. Red natomiast zrozumiał ten gest na opak, co ona sama pojęła z kilkusekundowym opóźnieniem. Nie miała wprawdzie zamiaru wyprowadzać go z błędu, nabierając nadziei na atrakcyjniejszą cenę, aczkolwiek zaczęła się obawiać, że mężczyzna zniechęci się do zakupu. Miała nawet sprostować i wyjaśnić, że się pomylił, ale niespodziewane pytanie zamknęło jej usta. Bezpodstawna zmiana tematu wybawiła blondynkę z jednego kłopotu, powodując równocześnie nowy problem. On też chciał się dowiedzieć. Wszyscy w tym zwariowanym miasteczku musieli pytać, dociekać, przypominać poszczególnym osobom o ich wstydliwym sekrecie. Linn zaczynała wierzyć, że ci ciekawscy, życzliwi mieszkańcy doskonale wiedzieli komu powinni zadawać te krępujące pytania; że znęcali się psychicznie nad niektórymi nieprzypadkowo. Dziwnym trafem niemal każdy tłumaczył brak pamięci bardzo podobnie. Obiecywał, że to minie. Ci mniej empatyczni potrafili wyśmiać, zbagatelizować trudności jakie powodują luki i niedosyt informacji. Ktoś musiał jednak znać prawdę i z pewnością było tych ktosiów całkiem sporo. Nikt niestety nie udzielał nigdy pełnej odpowiedzi, a coraz częściej jej unikał. Tylko czy dogrzebanie się do sedna sprawy, rzeczywiście było warte szukania, drążenia i nieprzespanych nocy? Czy prawda faktycznie miała wyzwolić tych niedoinformowanych, przynosząc im ulgę i radość? Czy była raczej ciężka, trudna do zaakceptowania lub straszna? Czy była tak okropna, że wtajemniczeni woleliby stanąć na jej miejscu? 

━━ Nie lubię rozmawiać o przeszłości ━━ wyznała wymijająco, bawiąc się jednym ze śrubokrętów. Siłą oderwana od swoich przemyśleń dziewczyna na ten moment mogła powiedzieć tylko tyle. Fakt, że Red bezczelnie pozwolił sobie na naruszenie nietykalności wzmocnił jej zakłopotanie. Doprawdy miał szczęście, że w tamtej chwili nie trzymała niczego ciężkiego, a on odsunął się w miarę szybko. Co on sobie myślał? Zdecydował się na gest typowy dla zakochanych par, wspierających się przyjaciół lub bliskich członków rodziny. Na co on liczył? Jeśli chce się zwrócić uwagę nieznajomego, wyrwać z zamyślenia dopiero poznaną osobę kładzie się dłoń na ramieniu, mówi głośniej cokolwiek albo macha się do tego kogoś. A on? On musnął jej palce, wstał, wyszedł, przyszedł, znowu gdzieś poszedł... ━━ Nie sądzisz, że teraźniejszość jest dużo bardziej fascynująca? ━━ podjęła po chwili, gdy wrócił na dobre. Odpowiedzi, tak jak się spodziewała, nie usłyszała. 

Pani Tremblay wyraziła się rano dość jasno: Ten mechanik to bardzo dziwny typ, z którym normalny człowiek nie wytrzymałby dłużej niż kilka minut. Przystojny, no taki niczego sobie, ale pogadać to się z nim nie da! Wewnętrzny bunt blondynki nie akceptował takiego nazewnictwa i grupowania ludzi, gdyż według niej mieszkańcy Alpen Claire byli ostatnimi, którzy powinni definiować normalność. Poza tym wolała wierzyć, że jeszcze nie oszalała. Miniony czas nie działał w tej sytuacji na jej korzyść, więc starszej pani mogła przyznać rację tylko po części, ewentualnie podważyć opartą na plotce teorię i dowieść, że istnieją osoby uodpornione na nieuzasadnioną krytykę czy niewzruszone uciążliwym marudzeniem. Takie stwierdzenie jednak nie przekonałoby upartej sąsiadki. Pani Amanda Tremblay uważała się za nieomylną, co bywało męczące, gdy ktokolwiek, nawet słusznie, próbował wyprowadzać ją z błędu. Lubiła nazywać się Królową Plotek, z czym akurat zgadzali się wszyscy, łudząc się, że w ten sposób jakoś ją udobruchają, uciszą, ratując swoją nienaganną reputację. Linnea natomiast liczyła jedynie na informacje, nie dbając o to, czy staruszka plotkuje też o niej, bo co do tego i tak nie miała żadnych wątpliwości.

Nagminnie podnosił głos, ale na niej nie robiło to większego wrażenia. Nie rozumiała o jakich lekach wspomina mechanik, psycholog na pół etatu oraz lekarz amator w jednej osobie, ale nie przeszkadzało jej to i sama pokusiła się o postawienie diagnozy. Nie sobie, lecz jemu. Bo jeżeli ktoś tutaj potrzebował jakiś tabletek, to tylko on. Według Linn nie zaszkodziłaby mu podwójna dawka skutecznych środków uspokajających albo chociaż gaz rozweselający. Cokolwiek, nawet papierosy czy alkohol. Jeśli w taki sam sposób odnosił się do właścicieli samochodów, to z jednej strony powinien liczyć się z nieprzychylną opinią i brakiem rekomendacji. Z drugiej strony obecnie prowadził jedyny warsztat w całym mieście, więc nawet niezadowoleni z obsługi klienci musieli prędzej czy później albo wrócić i jakoś przeboleć nieprzyjemną atmosferę, albo samodzielnie podjąć się drobnych i poważniejszych napraw, albo poszukać milszego fachowca poza granicami Alpen Claire. Wyłączność na pewne usługi, produkty lub działalności dla niektórych oznaczała gwarancję sukcesu, stabilizację oraz stałe dochody, a dla innych była synonimem ograniczenia, dowodem na zaniedbania władz miast w sektorze gospodarki ,a także symbolem braku komfortu, który zapewniał wolny wybór.

━━ Powiedz najpierw, czy masz zamiar zabrać mnie do domu na rowerze czy wsiądziemy do tej ruiny pełnej wody? ━━ zapytała, marszcząc lekko czoło. Chciało jej się śmiać, lecz tak do końca nie wiedziała z czego. Przycisnęła plecy do oparcia krzesła, przy tym krzyżując ręce. Wychyliła się lekko, więc przez ogromne okno mogła zauważyć zarys stojącego na podjeździe samochodu, a raczej jego wraku. Deszcz rozmazywał kształty, a szare chmury ograniczały dopływ naturalnego światła. Nietrudno było go przegapić z ich perspektywy, zwłaszcza że jego czarny kolor niknął w tej jesiennej aurze.  ━━ Chociaż właściwie to nie ma większego znaczenia, bo chyba jednak wolę iść pieszo...  Podawanie adresu nieznajomym to kiepski pomysł. Poza tym zdaje się, że deszcz ustaje. ━━ Jak na zawołanie na niebie rozbłysła piękna błyskawica. Najpierw jedna pojedyncza, a zaraz po niej jeszcze kilka mniejszych, a na koniec kolejna dość mocno rozgałęziona. Linnea westchnęła, co na swój sposób oznaczało, że mężczyzna jednak ma większe pojęcie o pogodzie od niej. ━━ Ech! Obyś prowadził lepiej, niż naprawiasz. 

Zrezygnowa, założyła nogę na nogę i rozejrzała się. Zgrywała rolę obrażonej, by nie dać się przyłapać, by on nie zrozumiał, że specjalnie dywaguje. Nie było tu zbyt czysto, mimo że w podobnych miejscach raczej nie dba się o czystość tak samo jak powinno się w restauracji czy szpitalu. Specyfika warsztatu samochodowego niejako usprawiedliwiała plamy oleju, benzyny i innych płynów, czy zabrudzone części rzucone gdzieś w kąt, lecz brak organizacji i logiki wręcz przeciwnie. Linnea lubiła porządek, wychodząc z założenia, że życie samo w sobie jest zbyt krótkie i trudne, aby je na własne życzenie komplikować, więc trzeba mieć wszystko na właściwym miejscu. Patrząc na ceramiczną donice, która zamiast kwitnącej lub usychającej rośliny kryła w sobie setki różnej wielkości śrub, odnosiła wrażenie, że Red nie wyznaje tej samej filozofii życiowej. Dziwiła się, że ktoś tak niecierpliwy postawił na tak niepraktyczne rozwiązanie. 

━━ Właściwie po co poruszasz temat, skoro nie ma on najmniejszego związku z interesem, który nas tymczasowo połączył? ━━  zapytała, stukając paznokciem o metalową skrzynkę. ━━ Dobrze trafiłeś... z ceną też się udało. Zapewne się cieszysz, że Twoja zabawa w psychologa i analizatora przyniosła takie efekty. ━━ zaśmiała się, zakrywając usta dłonią. Palce drugiej ręki natomiast zacisnęła na materiale sukienki, która przez wygięcie ciała podwinęła się za daleko. ━━ Nie jestem stąd, ale to skąd pochodzę jest nieistotne. W Alpen Claire szukam odmiany od pędzącego świata, bo w takich małych miastach czas zdaje się płynąć wolniej. Rozglądam się, zbierając przy tym inspiracje do stworzenia nowego obrazu. Okazyjnie poszukuje też pracy czy takich jak ta okazji do łatwego podreperowania domowego budżetu.

- - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Ich niecodzienne spotkanie z każdą minutą przeradzało się w niezobowiązującą pogawędkę przy kawie, tracąc swój biznesowy charakter. Porównywała je do nieudanej randki, która już od samego początku nie wróżyła niczego dobrego niedoszłym kochankom. Wpadli w pułapkę konwenansu, bo oboje nie potrafili przerwać tej rozmowy. Co prawda Ryan straszył Linn wyrzuceniem za drzwi już kilkakrotnie, ale ostatecznie skończyło się na słowach. Musiało mu zależeć na dodatkowych narzędziach, co pozwalało sądzić, że rzeczywiście mają jakąś większą wartość. Ona natomiast czekała na obiecane pieniądze, bo to całe żelastwo ważyło co najmniej o pięć kilo za dużo, aby je targać tam i z powrotem. Domyślała się jednak, że formalności dopełnią pod koniec, gdy oficjalnie rozstaną się przed drzwiami jej domu lub losowo wybranego przez nią budynku, który spełni tę funkcję.

Podniosła się z krzesła i udała się w ślad za nim do innej części warsztatu; do pokoiku na kształt biura lub archiwum. Centralne miejsce zajmowało wąskie biurko, na które ktoś wyrzucił chyba całą zawartość kosza na śmieci... Biedny mebel przyjął na siebie może i równowartość połowy swojej wagi. Pod ścianą stał wysoki regał, a pod oknem dodatkowy stolik, dwa krzesła i mała szafka w rogu. Minimalistyczna przestrzeń, urządzona męskim okiem. Niegdyś bardzo nastawiona na funkcjonalność, o czym świadczyły nie tylko meble, ale i różnokolorowe segregatory, wiązane teczki oraz kartonowe pudełka z naklejonymi podpisami. Obecnie nieprzydatne najwyraźniej, zepchnięte na podłogę znikały pod pogniecionymi kartkami. Jęknęła cichutko, widząc ten okropny bałagan. Powietrze pachniało kurzem, który zresztą osiadł również na niektórych kartonach. Pierwsze kroki Linnea skierowała w stronę okna. Energicznie, odrobinę zbyt desperacko szarpnęła za klamkę. Szpara była niewielka, bo niestety nie można było otworzyć tego okna na oścież. 

━━ A co gustujesz w grzecznych i ułożonych kobietach? Jeśli tak, to sam widzisz, że pukasz do nieodpowiednich drzwi, Ryan. ━━ miechnęła się wyzywająco. Jeszcze tego brakowało, ażeby zaczął ją podrywać i to w taki prymitywny sposób... Trzymany przez nią plik papierów z hukiem upadł na podłogę. Dwa segregatory, jakieś pudło i parę innych drobiazgów podzieliło ten sam los. Jeżeli mieli się z tym wszystkim uporać dzisiaj, to potrzebowali planu, miejsca i dzbanka mocnej kawy. ━━ Ty, jak chcesz też potrafisz być miły, ale zdecydowanie musisz nad sobą popracować. Dam Ci radę. Na dobry początek porzuć to przeświadczenie, że każdy poza Tobą jest skończonym idiotą.

Kolejne papiery raz za razem trafiały na podłogę, losowo, bo Red po prostu przekładał wszystko z jednego miejsca na drugie. Starał się układać poszczególne kartki w równe stosy, prostować te pogniecione i pozaginane. Niestety takie sprzątanie było absolutnie nieefektywne. Mogli się tak bawić doprawdy nawet i przez całą noc, na co ona nie chciała pozwolić. Nie uśmiechało jej się wracać do domu w kompletnych ciemnościach z obcym mężczyzną i to na domiar złego jego prywatnym samochodem albo dowiedzieć się nagle, że po takim bezsensownym przestawianiu on jest zbyt zmęczony, żeby prowadzić. Blondynka chciała pogrupować dokumenty, ale do tego zadania niezbędny był jej mechanik. To on miał wiedzieć, jak się potem w tych papierach odnaleźć.

━━ Ten warsztat funkcjonuje raptem od dwóch tygodni. Jak możesz już na wstępie mieć taki chaos? ━━ zapytała zirytowana. Z bezsilności uderzyła otwartą dłonią w stos zapisanych kartek, czego natychmiast pożałowała. Nietknięta przedtem sterta pokryła się kurzem, który pod wpływem uderzenia uniósł się w powietrze, osiadając na ich ubraniach.  ━━ Sama segregacja na bieżąco zajmuje kilka minut, a powkładanie do teczek, przegródek i segregatorów też nie zajmie Ci połowy dnia. Naturalnie byłoby łatwiej się do tego zabrać, gdyby stos wielkością nie dorównywał Mont Black... Uważaj ━━ powiedziała ostrzej, gdy wyciągała spod biurka pusty karton. Tego właśnie potrzebowali, aby dokonać cudu i doprowadzić to biuro do pożądanego stanu. Podnosząc się, wyłapała wzrok mężczyzny. Przed oczami miała teraz drapieżnego orła, który w locie wypatruje nowych ofiar. Przez myśl jej przeszło, że zielona sukienka jest zdecydowanie zbyt krótka na takie poważne sprzątanie, a tym bardziej na porządki w takim towarzystwie... Niemniej starała się nie dać nic po sobie poznać, kontynuując wydawanie poleceń. ━━ Najpierw filiżanka, dla której musisz znaleźć lepsze miejsce. Cukier, sól, drewniane pałeczki... Lubisz jedzenie na wynos, co? Rachunek do zapłaty - pierwsza sterta, faktura dla klienta - tutaj, karteczki z adresami, zamówienia najlepiej pogrupować według nazwisk i spiąć razem. Masz zszywacz? Pusta kartka na numery telefonów i nazwiska, kupon promocyjny ważny w zeszłym tygodniu - do wyrzucenia. A to? ━━ chwyciła podłużny pasek papieru, zapisany z obydwu stron. ━━ ,,Czym się różni silnik wysokoprężny od niskoprężnego?"⠀⠀⠀⠀⠀