⠀⠀⠀⠀⠀⠀𝓦szyscy Bogowie świata byli świadkami, iż Oberyn Martell nigdy nie był wzorem cnót i przykładnego prowadzenia się. Na północ od Dorne podobne maniery były uważane za niewłaściwe, a dla niektórych bardziej bogobojnych lordów i dam, stanowiły wręcz obrazę majestatu Siedmiu. Buchające gorącem piaski, skąpane w pustynnym pyle miasta, palące promienie słońca, które smagały bezpruderyjnie roznegliżowane ciała, stanowiły o obyczajowości tego kraju. Bo w taki właśnie sposób zarówno Oberyn, jak i zdecydowana większość dornijczyków, postrzegali Dorne. Jako kraj, odrębny byt, a nie jedną z części składowych tak zwanych Siedmiu Królestw. Dołączyli doń na swoich własnych warunkach i na nich też funkcjonowali wewnątrz wspólnoty. Niezachwiani, nieugięci, niezłomni. Dewiza rodu Martell, której Czerwona Żmija trzymał się kurczowo przez całe swoje życie, pozwalała mu zbudować silne fundamenty dumy, na tle pogardliwych spojrzeń reszty lodów Westeros, lubujących się w niewybrednych żartach na temat jego kultury. Teraz, po raz pierwszy w życiu, rodowe słowa nie przyniosły mu ukojenia. Czymże miało być bowiem owe ukojenie w obliczu widma śmiertelnego niebezpieczeństwa, które zawisło nad głową jego ukochanej Elii, a także jej dzieci: Rhaenys i Aegona?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Oberyn nigdy nie pałał miłością do dynastii dawnych smoczych jeźdźców i nie zmieniło się to nawet wówczas, gdy jego siostra poślubiła księcia Rhaegara. Pierdolone smoki. Smukłe postaci o lśniących, białych włosach, fiołkowych oczach i skórze bladej jak mleko. Archetyp urody zupełnie odmienny niż ten, który był wszechobecny w Dorne. Valyriański. Nieraz słyszał niezbyt poetyckie określenia, którymi wojowie ojca określali kobiety z tego rodu, zapewne mające być wyrazem pochlebstwa dla ich urody. Sam Oberyn musiał przyznać, pomimo miłości jaką darzył swoją drogą Ellarię, że kutas rzadko bywał sługą mężczyzny i na obraz pięknej kobiety, nawet nie do końca wpisującej się w pierwotne gusta, zawsze reagował tak samo. Targaryenowie, bez względu na płeć, byli istotami równie pięknymi, co przerażającymi. Dorne, pomimo zawartego pokoju, nigdy nie zapomniało o ogniu i krwi. Mimo tego Oberyn łudził się, głównie dla spokoju własnego ducha, że czasy okrucieństwa trójgłowego czerwonego smoka na czarnym tle były przeszłością. Tak bardzo się, kurwa, mylił. Z tą różnicą, że okrucieństwo Targaryenów przybrało zupełnie inną formę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zaczęło się od niewinnych żartów króla Aerysa II na temat dornijczyków podczas wesela Elii i Rhaegara. Zarówno Oberyn, jak i reszta rodziny, znosili je dzielnie; nie raz i nie dwa słyszeli żart o tym ilu dornijczyków potrzeba, aby podkuć konia. Cierpliwie i dumnie zrzucili to na zbyt dużą ilość wypitego przez króla wina; w końcu nikt nie chciał wszczynać burdy na weselu następcy Żelaznego Tronu. Wbrew temu co sądzili o nich ci wszyscy wielcy lordowie, nie byli barbarzyńcami jak Dothrakowie. Duma i cierpliwość odeszły w niepamięć, gdy do uszu Oberyna dotarły inwektywy, którymi Aerys II zaczął obdarowywać jego siostrzenicę i siostrzeńca. Gorąca dornijska krew zawrzała w jego żyłach silniej, gdy zdał sobie sprawę jak niewiele może zrobić. Liczył więc na to, że Rhaegar coś uczyni. To była jego żona, jego dzieci, winien więc był bronić ich honoru. Jednak o tym nie usłyszał. Zamiast tego, niedługo później, honorowy Rhaegar uczynił coś zgoła innego. Coś, czego Oberyn, bez względu na przebieg wojny, nie wybaczyłby mu nigdy. ⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Lyanna Stark. Młodsza siostra Brandona i Eddarda Starków, ukoronowana przez smoczego księcia na Królową Miłości i Piękna. Pominąwszy swą małżonkę, Elię, napluł w twarz nie tylko jej, ale i całemu Dorne. Wówczas nie tylko Czerwona Żmija, lecz również reszta zgromadzonych lordów i dam, dodali dwa do dwóch. Wróć ze mną do Słonecznej Włóczni, powiedział siostrze po turnieju, i zabierz ze sobą Rhaenys i Aegona. Elia uśmiechnęła się tylko smutno i pokręciła głową. Żal w jej oczach nawiedzał Oberyna każdej kolejnej nocy. Do teraz. Teraz ów widmo dręczyło go nawet za dnia, mając pełną świadomość, że wojska rojalistów ścierają się każdego dnia z wojskami Roberta Baratheona, a jego słodka siostra jest uwięziona pomiędzy tymi dwiema napierającymi na siebie siłami. Był gotów oddać wszystko, aby ją ocalić, a przewrotny los chciał, że to wszystko bardzo łatwo wpadło mu w ręce. Wszystko w postaci nikogo innego, jak ciemnowłosej Lyanny Stark, nowej żony Rhaegara, którą bezmyślnie ukrył w Wieży Radości. Oberyn nakazał swoim ludziom przyprowadzić ją do siebie zaznaczając, że ni włos ma nie spaść z głowy Młodej Wilczycy. Nawet jeśli nie był wzorem cnót, wciąż posiadał zdecydowanie więcej honoru od Rhaegara.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Postanowił przyjąć ją w Wodnych Ogrodach. Były one prezentem, które Maron Martell podarował swojej małżonce, Daenerys, w momencie przyłączenia Dorne do Siedmiu Królestw. Miejsce symboliczne, wybrane przez Oberyna nie bez powodu. Przybyli tuż przed zachodem słońca, prowadząc Lyannę pomiędzy sobą. Sądząc po jej wyglądzie, potraktowali ją łagodnie jak kazał, jednak jej związane sznurem nadgarstki stanowiły - w jego prywatnej opinii - zdecydowanie niepotrzebny dodatek. Krótkim skinieniem głowy nakazał im więc ściągnąć pętające ją więzy.
─── To nie było konieczne. Wybacz mi, lady Stark. A może, aby być bardziej poprawnym... księżniczko Lyanno Targaryen? ─── zapytał, unosząc przy tym wymownie jedną brew; nie próbował nawet ukryć pogardy, gdy wypowiadał jego nazwisko.
─── Chciałbym uniknąć niepotrzebnych animozji, więc od razu zaznaczę, że nie jesteś naszym więźniem. Nie wepchnę cię do lochów. Nie będę głodzić. Nie zgwałcę. Nie jesteśmy barbarzyńcami. Ale nie puścimy Cię też wolno. Jestem wierny koronie tylko przez wzgląd na moją ukochaną siostrę, Elię Martell. ─── imię siostry rozbrzmiało dumnie i dźwięcznie na ustach Oberyna. ─── Możecie nas zostawić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Dwóch dornijskich mężczyzn skłoniło się i odeszło bez słowa. Czerwona Żmija obserwował ich przez chwilę, nim jego ciemne tęczówki spoczęły z powrotem na bladym licu córy Północy. Bez wątpienia była urodziwą kobietą i zdecydowanie mogła wpisywać się w czyjś kanon piękna. Śliczna twarz nie była jednak dla Oberyna wystarczającym powodem, aby zapomnieć o rodzinie i przysiędze, którą zarówno Rhaegar, jak i Elia, złożyli przed obliczem Bogów. Czemu po prostu nie mógł pieprzyć jej na boku? Wielu królów, książąt i lordów przed nim tak właśnie robiło. Mężowie pieprzyli cudze żony, żony pieprzyły się z cudzymi mężami. Nie sposób było walczyć z pożądaniem, wbrew temu co twierdzili ci pozornie najbardziej bogobojni, żyjący w wyimaginowanej czystości na pokaz. Książę Smoczej Skały nie mógł w obecnej sytuacji zasłonić się honorem, tak zaszczytnie przypisywanym mu przez bardów, z którego jawnie został obdarty na oczach całego Westeros.
─── Elia go kochała. Dała mu dzieci, prawie przypłacając to życiem. Wykarmiła je własną piersią... a on tak jej się odpłacił. ─── Oberyn pokręcił głową, splatając dłonie za plecami; zaczął krążyć wokół Starkówny, a jego twarz stężała w zadumie. ─── My, mężczyźni, nie jesteśmy szczególnie wdzięcznymi bytami. Gdy zobaczymy ładną twarz, naszą pierwszą myślą jest wyruchanie jej właścicielki... lub właścicela. Zawsze, bez względu na wszystko, powinniśmy jednak bronić honoru naszej rodziny. Kobiety oraz dzieci. To coś, o czym szanowny Rhaegar zdaje się zapomniał.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czerwona Żmija przystanął, mierząc Lyannę wzrokiem. Dopiero wówczas to dostrzegł. Mała wypukłość w okolicy brzucha zarysowywała się na sukni kobiety. Od razu zrozumiał, co to oznacza... i ani trochę nie poprawiło to jego opinii o Targaryenie.
─── Gratuluję. ─── rzucił cierpko, może nawet trochę nazbyt, zważywszy na fakt, że rozwijające się w łonie Młodej Wilczycy dziecko nie było winne grzechów swego ojca... ani matki. ─── Gwarantuję ci, że wrócisz do Rhaegara lub jego ojca... smoków, które tak miłujesz, że zaryzykowałaś wraz z nimi wojnę domową i śmierć wielu dobrych ludzi. Oddam mu ciebie tylko pod jednym warunkiem. Elia i jej dzieci wrócą do Słonecznej Włóczni całe i zdrowe.