☆゚.*・。゚ 𝒞𝑜𝓁𝒹 𝒽𝒶𝓃𝒹𝓈 。゚・*.☆゚ ╱ ╱ Chapter XXXVI

𝑅𝓊𝓃 𝒶𝓌𝒶𝓎, 𝒷𝑜𝓎, 𝒾𝒻 𝓎𝑜𝓊 𝒸𝑜𝓊𝓁𝒹𝓃'𝓉 𝓉𝑒𝓁𝓁,
𝒷𝒶𝒷𝓎'𝓈 𝑔𝑜𝓉 𝒶 𝓉𝒽𝒾𝓇𝓈𝓉 𝒻𝑜𝓇 𝒷𝓁𝑜𝑜𝒹
❛ ♕
Krótko po tym jak grupa specjalna pod wodzą kapitana Harknessa zniknęła we wnętrzu klubu, pojedyncza kropa deszczu spadła z nieba jak strzała, ginąc w gęstwinie ciemnych włosów agenta O. Może jej chłód w kontakcie ze skórą sprawił, że przeszył go dreszcz, a może to spojrzenie pociemniałych z gniewu oczy doktora Harpera wywołało w nim to nieprzyjemne doznanie.
Instynkt istoty powiązanej z czasem jak żaden inny gatunek we wszechświecie oraz wartki umysł, pozwolił Mistrzowi błyskawicznie odgadnąć, że była to jedynie zapowiedź nadciągającego sztormu. Nie pomylił się. W ułamku sekundy z szarego nieba nad Cardiff runął rzęsisty deszcz, sprawiając, że brukowane uliczki, nadal wilgotne po poprzedniej ulewie, spłynęły grubą warstwą wody zmieszanej z błotem.
Mistrz mógłby postawić całą swoją fałszywą karierę w MI6 na to, że Owen nawet nie zauważył oberwania chmury nad jego głową. Był tak rozjuszony, że jego oczy ciskały błyskawice. W końcu, równie gwałtownie jak niebo zagarnął rzeczony zew natury, Harper poczuł impuls do pozbycia się także swojego napięcia i jego pięć wylądowała na twarzy wspólnika.
Mistrz nie zdążył uchylić się od ciosu, a nie spodziewał się również, że Owen wpadnie w tak głęboką furię, że będzie chciał okładać go bez końca, więc zdołał odskoczyć dopiero za trzecim razem. Syknął przykładając ostrożnie palce do obitej skóry na kości policzkowej. Poczuł, że i jego ogarnia gniew, gdy zobaczył swoją krew.
W hotelowej sypialni szczypta brutalności była osłodą przyjemności, ale teraz Harper pozwalał sobie na zbyt wiele.
━━ Jeśli ja jestem personifikacją kłamstwa, to ty musisz być chodzącą naiwnością, Owen. ━━ Odrzekł, powoli prostując się kilka metrów przed nim z obłudnym uśmiechem na ustach. ━━ Poszedłeś do łóżka z agentem na misji. Naprawdę myślałeś, że cokolwiek z tego, co ci pokazuję jest prawda?
Mistrz zdawał sobie sprawę z tego, że nie poprawia swojej sytuacji, a jakby tego było mało, tym razem pozwolił ranie na swoim policzku zabliźnić się na oczach doktora Harpera. Wiedział już, że ten człowiek nie był typem, który na widok regenerujących się tkanek padnie przed nim na kolana i okrzyknie go bogiem. Może był typem lekarza, który po kryjomu zacznie robić na nim eksperymenty. Teraz przede wszystkim był wkurzonym facetem, który pragnął znaleźć zastosowanie dla swoich pięści, a Mistrz pokazał mu właśnie, że każdy jego cios nie ma dla niego najmniejszego znaczenia.
━━ Ale jednak zyskujesz za spostrzegawczość. Nie spodziewałem się, że tak szybko odkryjesz moje pozaziemskie pochodzenie. Powinieneś tylko szukać znacznie dalej niż Mars. ━━ Wyszczerzył zęby w jeszcze bardziej ordynarnym, w połowie zakrwawionym uśmiechu. ━━ Zamierzasz mnie okładać nie wiedząc na co pozwalają moje umiejętności fizyczne?