JustPaste.it

                                Bez-nazwy-1 𝕮𝖍𝖊𝖆𝖕 𝖙𝖍𝖗𝖎𝖑𝖑𝖘                        𝖕𝖆𝖗𝖙 Ⅱ

beznazwyophelia.png

Może koszmary od czasu do czasu musiały stać się jawą. Może od czasu do czasu spotykało to każdego człowieka na planecie zwanej Ziemią. A może Owen Harper był po prostu przeklęty. 
To zdawało się za nim ciągnąć niby fatum. Niczym kostki domina, jedno wydarzenie ściągało za sobą drugie. Najpierw stracił narzeczoną ━ oficjalnie był to guz mózgu ━━ a później dołączył do tego przeklętego Torchwood. Nigdy nie pogodził się ze stratą partnerki, ale ta dziwaczna nowa praca skutecznie zajmowała myśli. Właściwie był ciągle zajęty. Musiał walczyć, strzelać, biegać, a przede wszystkim był jedynym lekarzem w zespole, więc zawsze miał pełne ręce roboty.
Ale nie miał z kim o tym rozmawiać. Właściwie w Cardiff istnienie Torchwood nie było tajemnicą. Poniekąd było legendą, jakby każdy coś słyszał, ale nikt nie wierzył, że te wszystkie wydarzenia mogłyby mieć miejsce. Przecież w kosmitów wierzyli tylko wariaci i główni bohaterowie kiepskich filmów science-fiction. Ale to nie był żaden film, chociaż mógłby być.
Owen Harper żył w ten sposób. Nigdy nie przetrawiając traumy związanej ze stratą zasłaniał się swoim cynizmem i złośliwościami, jakby to miało mu kiedykolwiek przynieść choćby i cień ulgi, ratował życia i odbierał je innym, ale na jakiś sposób przyzwyczaił się do tej pracy. Nie mógł szczerze powiedzieć, że ją uwielbia, ale nie mógł też skłamać, że jej nienawidzi. Ale wtedy, kiedy już mógłby powiedzieć na głos, że nie chciałby jej zmieniać, stało się coś nowego.
━━━ Owen, zwijaj się ━━━ przywitał go któregoś dnia Jack Harkness, opierając dłoń na jego ramieniu, tłumiąc w sobie przez kilka długich sekund  zamiar dokończenia wypowiedzi.
━━━ Dręczą mnie goście z UNIT-u, potrzebują lekarza, który jest w temacie i ma trochę wyższe IQ od tych, których zwykle zatrudniają, więc żeby ich ukarać za przeszkadzanie mi, wysyłam im ciebie. ━━━ Gdyby go nie znał, Harper pomyślałby, że w jego głosie czuć żal, ale kiedy podniósł na szefa spojrzenie zrozumiał, że nie ma sensu się kłócić.
━━━ Niestety, to nie na zawsze, więc spróbujemy nie rozwalić wszystkich twoich rzeczy w tym czasie ━━━ Owen tylko przewrócił oczami i wstał, zamierzając wykonać polecenie. W Stanach mogło być ciekawie, przynajmniej przez jakiś czas.


Bez-nazwy-1
Początkowo nieźle się bawił. Intensywne noce pełne przyjemności rekompensowały mu długie dnie pełne użerania się z bandą idiotów, jak zwykł nazywać swoich nowych współpracowników. Ale nowy przełożony, w przeciwieństwie do Jacka, nie był specjalnie ludzki ani najwyraźniej słowny, ponieważ niedługo po wykonaniu zadania uznał, że Owen powinien z nimi zostać na dłużej. A kiedy się zgodził ━━ bo przecież nic go nie trzymało i nie musiał właściwie wracać do Wielkiej Brytanii tak szybko ━━ otrzymał przeniesienie.

Dupek.


UNIT z grubsza był organizacją działającą na podobnych zasadach co Torchwood. Ścigał to, co niewyjaśnione. Ale Owen już wiedział, że działają bardziej bezwzględnie i chociaż sam ciągle zachowywał się jak zapatrzony w siebie idiota, niespecjalnie pochwalał takie sposoby działania. Po przeniesieniu jednak grupa miała podlegać jemu, więc liczył, że ustawi tę bandę do pionu.

Ale chyba miał zbyt wielkie marzenia.

Jego nowa jednostka miała za zadanie wyjaśnić tajemnicze wydarzenia związane z okolicą niewielkiego miasteczka. Harper najbardziej ubolewał nad tym, że tu nie mógł się tak dobrze bawić jak w wielkim mieście, ale poznał już wszystkie knajpy w okolicy. No i pracował tymczasowo pod przykrywką w szpitalu, w końcu ludzie lubili zwierzać się lekarzom. Mieli zaufanie do tych, którzy ratowali życia.

Dopiero teraz poczuł, jak bardzo mu tego brakowało. Odzyskał namiastkę normalności i jakby znów cień łagodności i spokoju wkradł się do jego spojrzenia.

Dlatego nie krzyczał, kiedy jakaś dziewczyna prawie go staranowała na korytarzu, a nawet jej wysłuchał, kiedy chwilę później na niego nawrzeszczała. Ale po prostu nie mógł milczeć. Może to nie była jego sprawa, ale Owen zawsze był gwałtowny i mimo całkiem niezłego samopoczucia, nie mógł przejść obojętnie obok awantury.

━━ Nie mieliśmy się jak z panią skontaktować ━━━ przemówił, nie pozwalając nikomu dość do słowa. ━━━ Sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji, ja podjąłem tę decyzję, chciałbym zatrzymać chłopca na obserwacji ━━━ nie znał tej narwanej dziewczyny, niespecjalnie interesował się mieszkańcami miasteczka, z którymi akurat nie planował się tego dnia umówić, ale jej nie ufał. W okolicy działo się coś dziwnego, z jego młodym pacjentem też było coś nie tak, ale badania wskazywały na to, że mimo wszystko był on człowiekiem, a Owen potrafił poznać, jak wygląda nieszczęśliwy wypadek. I to nie było to. Ktoś celowo skrzywdził tego dzieciaka i nie miał pewności, że nie zrobiła tego jego podejrzanie gwałtowna opiekunka.  Może i był tutaj dla picu i od kilku lat nie pracował w szpitalu na poważnie, ale nie przestaje się być lekarzem. I chociaż nadal starannie kreował swoją osobę na egoistycznego dupka, to chciał się troszczyć. Do niedawna troszczył się o swój zespół w Cardiff, teraz troszczył się o tych idiotów z nowej jednostki oraz o swoich pacjentów, chociaż nic z tego nie wypowiedziałby na głos nawet na torturach.
━━━ Możemy zobaczyć chłopca, jeśli to panią uspokoi, panno... ━━━ urwał, oczekując, że mu się przedstawi. I tak będzie musiała podać swoje dane, jeśli liczyła, że odzyska dzieciaka, ale Owen chciał jeszcze popatrzeć czy mógł jej ufać. Z połową miasteczka było coś nie tak.