JustPaste.it
User avatar
O U T R A G E O U S @themaster · Apr 11, 2020 · edited: Apr 17, 2020

☆゚.*・。゚ ℬ𝓊𝓇𝓃𝒾𝓃𝑔 𝓈𝓉𝒶𝓇𝓈 。゚・*.☆゚                                                                                          Chapter XIX

8e01d085c99b7ee504be32b29fb6033a.png

ℋ𝒾𝒹𝑒 𝓂𝓎 𝒽𝑒𝒶𝒹,
ℐ 𝓌𝒶𝓃𝓉 𝓉𝑜 𝒹𝓇𝑜𝓌𝓃 𝓂𝓎 𝓈𝑜𝓇𝓇𝑜𝓌

❛ ♕

Gryzący chłód otaczał jego ciało z każdej strony. Wilgotne ubrania, ciasno przylegające do jego  zziębniętej skóry były doskonałym katalizatorem, dzięki któremu chłód mógł szybciej wniknąć wgłąb organizmu. Mistrz czuł, że powoli tracił czucie w opuszkach palców i stopach. Otwarta rana na kostce wcale mu już nie dokuczała, mimo że nadal nie mogła się zabliźnić. 

Gdy zobaczył przed sobą, znajomy czerwony trampek wystający spod pomoczonej nogawki spodni od prążkowanego garnituru, przez chwilę poczuł iskrę nadziei rozpalającej się w jego zimnym wnętrzu. Wierzył, że to ona rozgrzała w nim życie, gdy obudził się w zupełnie nowej scenerii. To wrażenie jednak szybko minęło gdy uświadomił sobie, że znajduje się w TARDIS. Nie swojej, a tej należącej do Doktora. Potrafił to wyczuć. Był Władcą Czasu, a każda TARDIS stanowiła odrębny, ożywiony byt o własnej świadomości.

Nie była to jedyna rzecz, którą poczuł po odzyskaniu przytomności. Uderzyło go jeszcze kilka intensywnych odczuć. Jednym z nich była niedaleka obecność innego Władcy Czasu, co nie było dla niego szczególnym zaskoczeniem. Co innego bardzo intensywne, nieprzyjemne wrażenie bliskości rzeczy lub zjawiska, które nigdy nie powinny powstać. Z jakiegoś powodu zdołał wyrzucić ze świadomości, że jego Doktor podróżuje teraz z nieśmiertelnym paradoksem czasu, jak przystało na szanującego się buntownika z Gallifrey. 

━━  Kapitan Harkness ━━ Odezwał się słabym, zachrypniętym głosem. 

Chciał wstać, podnieść się z zimnej, metalowej posadzki, ale gdy spróbował się ruszyć, poczuł, że nadgarstki krępują mu dwie, szerokie stalowe bransolety, połączone z ziemią krótką żarzącą się niebieskim światłem wstęgą. Podniósł wzrok i zobaczył postawnego mężczyznę w wojskowym płaszczu manipulującego przy ekranie umieszczonym na ścianie pomieszczenia. Delikatne drgania obrazu wokół jego postaci sugerowały, że przestrzeń między nimi nie była do końca pusta, jak mogłoby się wydawać. 

━━ Nie próbuj uciekać ani atakować. ━━ Odezwał się w pewnym momencie, Jack, nawet na niego nie spoglądając. ━━ Między tobą, a każdym kto tu wejdzie jest pole siłowe, które, krótko mówiąc, powstrzyma cię. 

Krzywy uśmiech wykwitł na bladej, oprószonej lekkim zarostem twarzy Mistrza. Jack jednak w dalszym ciągu zajmował się techniczną stroną zabezpieczeń w pokoju, który miał służyć teraz za klatkę. Nie poświęcał Mistrzowi wiele uwagi.

Wkrótce jego wąskie wargi odsłoniły rzędy białych, zaciśniętych zębów, mięśnie twarzy napięły się, a ciało opanowało dziwne drżenie. przypominające konwulsje. Zagadka jego stanu szybko rozwiązała się sama, gdy pomieszczenie wypełnił histeryczny chichot. Dźwięk ten musiał w końcu wyprowadzić Jacka z równowagi, bo ten spiął się gwałtownie i odwrócił twarz w kierunku więźnia. 

━━ Co? ━━ Wycedził zniecierpliwiony. 

━━
Nie powstrzymałeś go.━━ Spojrzał w twarz Jacka z trudem powstrzymując atak śmiechu. ━━ Pewnie starałeś się go przekonać żeby dał sobie spokój. Może nawet błagałeś. Nie potrafisz pojąć jak to możliwe, że po wszystkim co zrobiłem on nadal uważa, że może mi pomóc. Ty nigdy być tego nie zrobił. Pewnie myślałeś, że skoro uwiliście sobie we dwóch takie cudowne gniazdko to w końcu o mnie zapomni. Spójrz na siebie, tak bardzo pragnąłeś żeby wybrał ciebie, a teraz stoisz tutaj i na polecenie naszego Doktora dbasz żebym był bezpieczny. 

━━ Te zabezpieczenia mają służyć temu żeby każdy inny na tym statku był przy tobie bezpieczny. ━━ Poprawił go Jack, z rozdrażnieniem krzyżując ręce na piersi.

━━ Tak ci powiedział? Czy sam tak to sobie tłumaczysz? ━━ Mistrz z trudem dźwignął się bez użycia skrępowanych rąk, na kolana, a potem do pozycji stojącej. Jarzący się pas energii naprężył się, gdy Mistrz się wyprostował. Jego długość nie pozwalała mu nawet unieść rąk, a mimo to  nie przestawał szczerzyć się szaleńczo do Jacka.

━━ Ja i Doktor znamy się dłużej niż trwałby okres czasu, który jesteś w stanie objąć swoim ludzkim umysłem. On widział prawie wszystkie moje wzloty i upadki. Wie, że jestem nieobliczalny i gdybym po przebudzeniu odkrył, że po raz kolejny bez mojej zgody wmusił we mnie swoją energię regeneracyjną, posunąłbym się do wszystkiego żeby wyrazić swój protest. ━━ Kontynuował, a z każdym jego słowem coraz bardziej dało się rozpoznać gniew motywujący jego poczynania od chwili gdy otworzył oczy. ━━ Więc możesz mi wierzyć, że stoisz tutaj wyłącznie dlatego, że Doktor się martwi żebym nic sobie nie zrobił. 

━━ Nie. ━━ Jack zaprzeczył stanowczo, podchodząc do samej bariery, za którą pozostawał uwięziony Mistrz. ━━ Jestem tutaj, dla Doktora. Cokolwiek chce przez to osiągnąć, o cokolwiek mnie poprosi, zrobię to dla niego. Bo za całą swoją dobroć, za to ile czasu poświęcił żeby ratować obce światy i ludzi, których nawet nie znał, należy mu ktoś, kto będzie stał przy jego boku i w chwilach słabości pomoże jemu. 

Mistrz nie odpowiedział, choć z trudem udało mu się powstrzymać przed rzuceniem czegoś obraźliwego w plecy Jacka, gdy ten odchodził. Stalowe drzwi zamknęły się za nim, a ciche kliknięcie zamka było ostatnim dźwiękiem, który Mistrz usłyszał. Do późnego wieczora, kiedy to wysłannik Doktora wrócił żeby rzucić mu pod nogi tacę z jedzeniem. 

Kolejne dni przyniosły więcej odwiedzin Jacka i porcji jedzeni, którego Mistrz nie tknął. Chciał spotkania z Doktorem. Chociaż ten najwyraźniej chciał trzymać go na dystans, nie mógł tego robić w nieskończoność. Zdrowy Władca Czasu mógł przeżyć bez jedzenie dłużej niż przeciętny człowiek i nie potrzebował go wiele. Mistrz jednak zdołał już poznać swój stan. Wiedział, że nawet po świeżym doładowaniu energią innego Władcy Czasu zacznie słabnąć w ciągu kilku dni, a brak jedzenia przyspieszy ten proces. Jeśli Doktorowi tak bardzo na nim zależało, będzie musiał złożyć mu wizytę osobiście.