JustPaste.it
Wojciech Orliński
accf663a7060f888e63c3ed416da3748.jpg

Czy istnieje pewna obiektywna wyższość lewicy nad prawicą

8 lutego 2021 | 05:56
Alexandria Ocasio-Cortez i Marjorie Taylor Green 1 ZDJĘCIE

Alexandria Ocasio-Cortez i Marjorie Taylor Green (AP)

W czasach mojej młodości bardzo popularny był pogląd, że "podział na lewicę i prawicę nie ma już sensu". Spróbuję jednak państwa przekonać do tego, że w dzisiejszych czasach istnieje pewna obiektywna wyższość lewicy nad prawicą
REKLAMA

 

 

Większość z nas od dziecka wychowywana była w kulcie dla postaw centrowych i wyważonych. W efekcie więc jeśli ktoś nie ma nic mądrego do powiedzenia na dany temat, może zawsze zrobić dobre wrażenie, mówiąc coś w stylu: „Nie należy popadać w skrajności, prawda leży pośrodku”.

Są publicyści, którzy z regularnego powtarzania takich komunałów uczynili swoją specjalność. Cokolwiek się wydarzy, można z góry przewidzieć, że ich kolejny felieton będzie się sprowadzać do głoszenia zalet „zdroworozsądkowego centrum”, które oczywiście leży dokładnie tam, gdzie oni nam to łaskawie wskażą.

Choć w czasach mojej młodości bardzo popularny był pogląd, że „podział na lewicę i prawicę nie ma już sensu”, nigdy się z tym nie zgadzałem. Uważałem, że nadal miał sens w 1989, a jeszcze większy sens ma w 2021 roku.

Nie oczekuję, że ktokolwiek zmieni światopogląd pod wpływem przeczytania pojedynczego felietonu. Spróbuję jednak państwa przekonać do tego, że w dzisiejszych czasach istnieje pewna obiektywna wyższość lewicy nad prawicą. Zobaczymy, czy mi się uda.

 

REKLAMA

 

Przyjrzyjmy się najradykalniejszym przedstawicielom obu obozów w parlamencie. Zacznę od amerykańskiego, bo wszystko jest bardziej spektakularne w Ameryce (ale moje rozważania będą wyglądały podobnie w polskim Sejmie).

W Ameryce radykalnie lewe skrzydło w Izbie Reprezentantów to Alexandria Ocasio-Cortez, a w Senacie Bernie Sanders. Oboje sobie cenię i szanuję, zgadzam się z nimi w prawie każdej kwestii, bez wahania bym na oboje zagłosował.

Moi szanowni czytelnicy być może już niekoniecznie by na nich głosowali – w porządku. Nie będę nikogo namawiać, to byłoby zresztą absurdalne agitować w polskiej gazecie do głosowania na amerykańskich polityków.

 

REKLAMA

 

Namawiam tylko do spojrzenia na ich prawicowych odpowiedników. Dla Ocasio-Cortez będzie to skrajnie prawicowa reprezentantka Marjorie Taylor Greene. Przeciwnicy i zwolennicy obu polityczek posługują się zazwyczaj skrótami AOC i MTG, ja też będę tak robić w dalszej części felietonu.

MTG zrobiła karierę jako influencerka w mediach społecznościowych. Wybiła się głównie na filmach powielających teorie spiskowe z serii QAnon (o których już tu pisałem, pisało o tym zresztą wielu autorów).

Wyznawcy tych teorii byli przekonani, że przeciwnicy prezydenta Trumpa (zwłaszcza małżeństwa Obamów i Clintonów) należą do satanistycznej sekty pożeraczy małych dzieci. I że gdy Trump ujawni jakieś dowody, wszyscy pójdą do więzienia, zwłaszcza Hillary Clinton, przeciw której wyborcy Trumpa skandowali „zamknąć ją!”.

Właściwie powinienem użyć czasu teraźniejszego, bo ostatnie niedobitki QAnon nadal wierzą, że Trump kiedyś te dowody wreszcie ujawni. W najnowszej wersji ma to nastąpić 4 marca, gdy wróci do władzy dzięki jakiemuś tajemniczemu wydarzeniu. Potem pewnie niedobitków będzie jeszcze mniej, ale nawet najbardziej niewydarzone sekty nie umierają tak od razu: po prostu wymyślają sobie kolejną datę końca świata i nadejścia Mesjasza.

MTG nie tylko powielała najgorsze brednie z serii QAnon, ale okazało się, że jeszcze wcześniej na swoich kontach na Facebooku czy YouTubie głosiła teorie takie jak ta, że pożary lasu w Kalifornii rodzina Rotszyldów wywołała za pomocą kosmicznych źródeł energii.

Internauci podchwycili to jako żart o „żydowskim laserze kosmicznym” („Jewish space laser”), co zaowocowało serią memów przedstawiających np. Tewje mleczarza na orbicie. Choć pożartować zawsze warto, to tylko pokazuje, że współczesna skrajna prawica recykluje dawne prawicowe stereotypy o żydowskich spiskach, porywaniu dzieci na macę i „Protokołach mędrców Syjonu”, nieznacznie to tylko modernizując.

Gdy media zaczęły przypominać te wypowiedzi MTG, ta rzuciła się do ich kasowania. Za nic jednak nie przeprosiła, z niczego się nie wycofała, oskarżyła tylko media o stronniczość.„Czemu Fake News Media nie przypominają moich wpisów, w których składam życzenia noworoczne albo świętuję Dzień Matki?” – pytała w serii tweetów 28 stycznia. W pokrętnej prawicowej logice życzenia noworoczne zapewne równoważą antysemicką teorię spiskową (w proporcji 1:1?).

Mam nadzieję, że nie mam wśród czytelników kogoś, kto zagłosowałby na MTG (mając taką możliwość). Ale pewnie mam wielu takich, którzy dalej wierzą, że „podział na lewicę i prawicę nie ma sensu” albo że „prawda leży pośrodku”.

Pośrodku – czyli dokładnie między AOC i MTG? Albo dokładnie między Adrianem Zandbergiem a Grzegorzem Braunem, by to przenieść w polskie realia?

Rozumiem, że komuś nie podobają się propozycje lewicy, żeby podnieść podatki najbogatszym albo ułatwiać życie ludziom LGBT. Jak nietrudno zauważyć, mnie się akurat podobają – chciałbym życie utrudniać Markowi Zuckerbergowi, a ułatwiać osobom trans, bo po prostu uważam, że ten pierwszy już i tak ma za dobrze, w odróżnieniu od tych drugich.

Nie oczekuję, że wszyscy się będą zgadzać, ale muszą mi państwo przyznać rację, że w tej materii jest przynajmniej możliwa racjonalna dyskusja – jakie podatki powinien płacić Zuckerberg, jak uregulować Facebooka oraz czy i jak zmieniać regulaminy dyscyplin sportowych, żeby uwzględniać potrzeby osób LGBT.

Ale jak racjonalnie dyskutować z kimś, kto wierzy w żydowskie działo orbitalne albo że Barack Obama jest islamistą urodzonym w Kenii? Wiara, że „prawda leży pośrodku”, prowadzi do wniosku, że Obama jest może niekoniecznie zaraz islamistą z Kenii, ale jednak przynajmniej monofizytą z Egiptu.

Oczywiście lewica miewała swoje irracjonalne okresy, jak choćby 60 lat temu, gdy w ramach kontestacji część zachodnich działaczy uległa fascynacji tzw. Erą Wodnika. Ale mówię o świecie tu i teraz, o konkretnych parlamentarzystach, wyznaczających skrajne skrzydła obu obozów.

Chciałbym spytać symetrystów, centrystów, prawdopośrodkistów itd.: czy uważacie pogląd „należy podnieść podatki najbogatszym” za równie odległy od swojego jak „Hillary Clinton porywa małe dzieci”? I że podział na lewicę i prawicę nie ma sensu, bo jedni są warci drugich?

Zapisz się na przegląd wydarzeń. Codziennie rano i wieczorem

Piszcie: listy@wyborcza.pl

 

 

 

Zobacz także

 

 

REKLAMA

 

REKLAMA

 

REKLAMA

 

REKLAMA

 

1caceb28ade0912548cd0bc8a6a6588b.gif